FC Bayern Mnichowo
Najpopularniejszą i najbardziej znaną formą krótką, jaka wyszła z pod pióra Tomasza Manna jest nowela „Śmierć w Wenecji”. Od razu uspokajam, że nie będzie tu analizy utworu, a tym bardziej nawiązywania do zawartego w nim pedofilsko-homoseksualnego wątku, choć byłoby to zgodne z duchem dzisiejszych promujących wszelkie dewiacje czasów. Mnie chodzi o coś zupełnie innego. „Śmierć w Wenecji” to po czesku, „Smrt v Benatkach”. Czyż to nie piękne, kiedy w jakimś kraju na przestrzeni dziejów ukształtowało się własne bardzo oryginalne nazewnictwo? Czesi konsekwentnie posługują się dawnymi słowiańskimi nazwami, a Wenecja to dla naszych południowych sąsiadów po prostu Benatki. My Polacy pod tym względem nie jesteśmy gorsi, a powiedziałbym, że nawet dużo lepsi od innych nacji. Weźmy tylko cudowne polskie nazwy miesięcy. Nie zdajemy sobie na co dzień nawet sprawy z ich unikalnego piękna i polskiej oryginalności. Porównajmy je z nudnymi i podobnymi do siebie kalendarzami używanymi w innych krajach.
Okazuje się, że my również mamy, a może mieliśmy jeszcze nie tak dawno temu, głęboko gdzieś papugowanie i od dawien dawna mówimy Włochy zamiast Italia i Rzym, a nie Roma. Nie jeździmy do Padovy lecz do Padwy. Milano to dla nas, co najwyżej nazwa lodów, bo włoskie miasto o tej nazwie ochrzciliśmy, jako Mediolan. Piękna Florencja to właśnie Florencja a nie jakaś dziwaczna Firenze.
No, ale to tylko Włochy. Jeżeli już weźmiemy na tapetę kraje naszych zachodnich i wschodnich sąsiadów to możemy zauważyć, jak bardzo w nasze życie wkrada się zwykła poprawność polityczna ocierająca się o wynikający z kompleksów snobizm czy wręcz tchórzostwo. Tu już stare polskie nazwy zaczynamy gubić. Spójrzmy dla przykładu na encyklopedyczną notkę o wybitnym polskim malarzu bataliście, Józefie Brandcie, autorze takich znanych i pięknych dzieł jak „Bogurodzica”, „Konfederaci barscy” czy „Modlitwa na stepie”. Dowiemy się z niej, że Brandt herbu Przysługa jest przedstawicielem szkoły monachijskiej i że studiował w Monachium. Zapewne malarz gdzieś z przestworzy patrzy na nas i łapie się za głowę. Czytając jego listy z epoki ze zdziwieniem skonstatujemy, że owszem studiował on, ale nie w Monachium, ale w Mnichowie. Celem jego częstych wyjazdów nie było żadne München czy Monachium, ale właśnie Mnichowo. Ta polska masowo używana kiedyś nazwa idealnie oddawała charakter tego miasta zawdzięczającego tak wiele katolicyzmowi i mnichom, a w szczególności ojcom benedyktynom. Nic mi nie wiadomo o tym, żeby Brandt odwiedził kiedyś Rostock czy Stralsund, ale gdyby tak było to zapewniam, że wspominałby w listach o pobycie w starych słowiańskich miejscowościach, Roztoce i Strzałowie. No cóż, mijają lata i wieki, spolszczeń coraz mniej, no może z wyjątkiem „polskich obozów zagłady”.
Ze wschodem jest jeszcze gorzej. Mnie po prosty trafia szlag, kiedy non stop bez żadnego umiaru i opamiętania z ekranów telewizorów, różnej maści prezenterzy, politycy i eksperci od wszystkiego mówią Kaliningrad, albo obwód kaliningradzki. Moi drodzy, Kalinin, na którego cześć tak zbezczeszczono to piękne miasto to sowiecki zbrodniarz, a jego podpis widnieje obok podpisu Stalina na dokumencie będącym tak naprawdę wyrokiem śmierci na polskich oficerów wymordowanych w Katyniu. Mówmy Królewiec oraz obwód królewiecki i nie rzucajmy jak mięsem, nazwiskiem tego bolszewickiego bydlaka. Nie katujmy Polaków jakimś Iwano Frankowskiem z tego prostego powodu, że jest to stare polskie szlacheckie i magnackie gniazdo, którego piękna nazwa brzmi Stanisławów. Obalenie Systemu III RP nie uda się, jeżeli tej batalii nie wygramy także na poziomie języka, z którego wyrugować trzeba te wszystkie poprawne politycznie naleciałości.
Wszystkich fanów Roberta Lewandowskiego informuję więc uroczyście, że jest on napastnikiem FC Bayern Mnichowo, o czym zza światów zaświadczyć może śp. Józef Brand zapewne nieprzypadkowo urodzony w Szczebrzeszynie.
Artykuł opublikowany w tygodniku Polska Niepodległa
Nowy numer Warszawskiej Gazety już w kioskach
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Trzeba znać te nazwy...
i ich używać.
Trzeba znać historię Polski. I języki obce...
Nie być ani bezmyślnymi papugami ani głupimi snobami.