Celebryci, czyli arystokracja jednorazowego użytku
elig, ndz., 07/06/2015 - 18:24
Dziś żar leje się z nieba i nie jest to najlepszy klimat dla zajmowania się tzw. poważnymi tematami. Sięgnęłam więc po ostatni numer tygodnika-tabloidu "ABC" /nr 7/2015/ i znalazłam tam artykuł "Jak staczają się gwiazdy!" / http://abctygodnik.pl/artykuly/622-tak-staczaja-sie-gwiazdy /
Opisano w nim pokrótce losy ludzi ongiś sławnych, a dziś zapomnianych. Należeli do nich m.in. Cezary Pazura, Hubert Urbański i Piotr Gembarowski. Po przeczytaniu tekstu zaczęłam leniwie rozmyślać na następujący temat: Kim są celebryci i jaką rolę odgrywają we współczesnej kulturze popularnej?
Znalazłam tylko jedna analogię. Jeszcze w dwudziestoleciu miedzywojennym niezwykle popularne były powieści i romanse rozgrywające się w środowisku arystokracji. Do dziś przetrwała sława "Trędowatej" Mniszkówny. Historie mezaliansów, wydziedziczeń i zdrad wzbudzały znaczne zainteresowanie, choć były często nazywane "powieściami dla kucharek".
Dawna arystokracja straciła większą część swego znaczenia w krajach Zachodu, a w państwach komunistycznych została niemal unicestwiona. Jej miejsce w kulturze popularnej zajęli właśnie celebryci. Kim oni sa? Najczęściej to znani aktorzy, filmowcy, względnie sportowcy, czasem dziedziczki fortun, jak Paris Hilton, a niekiedy osoby znane z tego, że są znane /na których spoczęło kiedyś oko jakiegoś medialnego bossa/.
To o ich perypetiach czytają współczesne "kucharki" w tabloidach, pismach plotkarskich lub na stronach internetowych w rodzaju Pudelek.pl. Co różni ich od dawnej arystokracji? Podstawowa rzecz, czyli zależność od "medialnych wajch". Dawniejszy książę pan miał swoje dobra ziemskie i manufaktury. Nie zależał od tego, co o nim piszą w książkach i gazetach. Owszem autorzy tych "dzieł" oraz ich wydawcy byli zależni od medialnych mafii, ale nie bohaterowie ich opowieści.
Z celebrytami jest zupelnie inaczej. Wystarczy jedno "podpadnięcie", czy nieprawomyślna wypowiedź, by natychmiast zniknęli w mrokach zapomnienia. Sa oni postaciami jednorazowego użytku. Zupełnie tak, jak pampersy lub chusteczki higieniczne. Niektórzy celebryci mogą nawet mieć autentyczny talent, ale to nic nie pomaga. Celebrytyzm nie jest także dziedziczny. Wiele gwiazd stara się lansować swe potomstwo, ale rzadko jest to skuteczne, a zawsze - źle widziane. Celebryta jest po to, by go użyć i wyrzucić - i nic więcej. Dlatego też nazwałam ich "arystokratami jednorazowego użytku".
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
1 komentarz
1. Celebryci
Ależ nie... Skąd... Celebryci to kasta złożona i wielowarstwowa. I trwalsza od spiżu. Na ogół albo bogata, albo mająca dokoniania aktorskie czy piosenkarskie. Należą do niej bohaterowie kultury masowej, głównie filmu, tancerzy, a następnie arystokracji. Kto nie zna wszystkich mężów Liz Taylor, romansów dzieci Grace Kelly, kochanków Stefanii Grimaldi oraz całej latorośli rodziny królewskiej. Jeżeli nie zna to pozna, bo ciągle wracają w książkach i legendach. A głośni skandaliści ze sztuki i tańca. Trwałość uznania zależy od dokonań i sympatii. Kalina Jędrusik, czy Osiecka będą wieczne. Lipińska, Wajda.. Co ciekawe piosenkarze też. Oczywiście są i mody jednodniowe -- wróżę to niejakiej Natalii Siwiec, pani Rozenek, żonom piłkarzy, kochankom artystów, laureatkom tezary Pazura jest niezłym aktorem, ale już Urbański nie wyrobił sobie marki. Wszystko zależy od wielu czynników. Dyktują nam modę, obyczaje, uczą żyć w setkach artykułów, stanowią wzór sukcesu, urody, miłości. Taka bajka dla mas. Są potrzebni widocznie