Zerowe (może nawet ujemne) wojskowe doświadczenie Komorowskiego
Dzień kolejnej debaty; za późno, by jakieś opinie, czy świadectwa dotarły do sztabu wyborczego. Tym nie mniej zwrócę uwagę na jeden istotny punkt poruszany zawsze w debatach.
Bezpieczeństwo - zdolność obronna naszej armii.
Komorowski będzie epatował swoim wieloletnim doświadczeniem w naczelnych strukturach MON i jako zwierzchnik Sił Zbrojnych. Stwierdzam z pełną odpowiedzialnością, że jego znajomość zagadnień wojskowych jest praktycznie zerowa. Pełnienie wspomnianych ważnych funkcji nie wynikało i nie wynika z jego kompetencji, to wyłącznie polityczne nadanie. Jego posunięcia i wypowiedzi wskazuja zawsze na dyletantyzm - najwyżej na rolę przekaźnika np. nowych koncepcji wypracowanych na szczytach NATO (w których jako prezydent uczestniczył).
Przed podaniem niektórych szczegółów na poparcie moich tez - wytłumaczę się ze swojej legitymacji do ferowania tak ostrych sądów- otóż mam nie tylko "legitymację", lecz dyplomy ukończenia dwóch wojskowych uczelni i SGPiS, jestem też ekspertem ekonomicznycm PTE, przeszedłem wiele szczebli w zawodowej służbie wojskowej - ostatnio byłem szefem Oddziału Ekonomicznych Analiz Kosztów i Cen w pionie Głównego Inpektora Techniki WP. W moim odziale negocjowano ceny z producentami uzbrojenia i sprzętu wojskowego, moje analizy służyły do podejmowania decyzji, co jest opłacalne z punktu widzenia osiagniecia określonej bojowej zdolnoci w stosunku do kosztu (w stosunku do srodków jakim dysponował MON). Inna sprawa, że nie zawsze decydenci (często najwyzszego w armii szczebla) kierowali się wynikami moich analiz). Ale to fragment nieznanej historii walki kadry oficerskiej o polskie sprawy - wewnątrz struktur wojskowych...
Otóż powiem ogólnie, iż uzawodowienie armii (słuszne, co do zasady) przeprowadzone przez tą ekipę rządzącą, to operacja przypominajaca porzekadło "wylewanie dziecka z kąpielą". Nie zadbano i dotąd ta sprawa głośno skrzeczy o jakiekolwiek przeszkolenie rezerw; już zwiekszająca się ciagle kilkuletnia luka to sprawa nie do naprawienia w krótkim czasie, to gwałtowne pogarszanie się zdolności obronnej panstwa. Dla kontrastu: Kilkumilionowa Finlandia prowadzi ćwiczenia mobilizacyjne z milionem ludzi przeszkolonych wojskowo.
Nic nie zrobiono w zakresie tzw. terenowej obrony państwa. Dopiero w ostatnim czasie (niejako w trybie społecznym) zajął sie tym były wiceminister MON - R. Szeremietiew.
Po wielu latach milczenia Komorowski doszedł do wniosku, że ważniejsza jest obrona terytorium kraju niż ekspedycyjna polityka z punktu widzenia wyposażenia i szkolenia armii. Doszedł do tego wniosku, ponieważ zaogniła się sytuacja na wschód od kraju.
Przedtem nie pisnał słowa, kiedy premier Tusk powiedział, że "nam silna armia nie jest potrzeban, wszak nikt nie zagraża naszym granicom" (cytat z pamieci). "Zwierzchnik" najwidoczniej podzielił ten pogląd, gdyż pemanentnie był uszczuplany budżet MON (w sumie ponad 11 mld. zł), a programy modernizacji armii były wyłącznie na papierze. Program śmigłowcowy ma bodaj dziesiecioletnią historię. Nie mamy żadnej obrony przeciwrakietowej, ale mamy program WISłA, był projekt budowy "własnej tarczy antyrakietowej" - projekt BUMAR (zawłaszczony później przez "Zwierzchnika". Ostatno o tym programie nic się nie mówi, prawdopodobnie dostawcy zasadniczego elementu (samych antyrakiet) nie myślą iść na takie kombinacje - im się to nie opłaca, a strona polska jest w negocjacjach słabeuszem (gdyż słabeuszem jest "Zwierzchik".
Modernizacja przestarzałej obrony przeciwlotniczej idzie zbyt opieszale, a w Marynarce Wojennej rysuje się nieuchronna luka w gotowosci bojowej z uwagi na kończące sie resursy okretów i okres wdrożenia do służby nowych jednostek. Lotnictwo szczyci się posiadaniem 48 samolotów F-16, ciągle zmniejszającą się liczbą MIG-29 (chociaż dokupiono ich po 1 EURO za szt.od RFN) i rozsypujacymi sie przestarzałymi SU-22. Polska armia nie otrzymała odpowiednich bojowych szyfrów do wspomnianych F-16 - US Polsce nie dowierza. Tak dla porównania Turcja posiada ok 400 samolotów F-16, Izrael też - posiadają także wszystkie niezbędne szyfry.
Zwierzchnik Sił Zbrojnych dysponujacy "dużym wojskowym doświadczeniem" - prawdopodobnie nic na te tematy nie wie i nic nie rozumie, prawdopodobnie nie posiada też żadnego wojskowego stopnia. Może nie musi, ale podległe mu BBN powinno wypracowywać jakieś koncepcje, a rozlazły "szogun" nawet nie bardzo może powiedzieć, kto byłby naczelnym wodzem w razie zbrojnego konfliktu...
To tylko kilka uwag dotyczących "wojskowego doświadczenia BK)...
- Janusz40 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Eee tam!
Czlowiek musi miec jakis godny stopien. Jezeli w strazactwie jest starszy sikawkowy ,a najwyzszy ranga jest general Pawlak z PSL, to w procederze zabijania delikatnych sarenek o pieknych oczach i sliczniutkich zajaczkow, tak uwielbianych przez dzieciaki, musi byc jakas hierarchia. Moze Onaki jest starszym strzelbowym? Moze dazyc do stopnia Gownej Dubeltowy?
A co do wojska, z cala pewnoscia Reczony jakies filmy o tresci wojennej ogladal. Zakladam sie, ze zna na pamiec "Czterech pancernych" i "Klossa". Nawet sprzedajny Janek, ktory w serialu w cieplym futerku sobie polowal na Syberii go poparl w wyborach. Przeciez Polacy w tym czasie na Syberii wili sobie cieplutkie i smakowite gniazdka. Po prostu, trzeba sie znac na historii.