Piąta rocznica Smoleńska, czyli w pętli czasu
Pamiętam film "Dzień świstaka", którego bohater przeżywał w kółko ten sam dzień. Podobne uczucie miałam dzisiaj /10.04.2015/, gdy poszłam na Krakowskie Przedmieście, by uczcić pamięć ofiar tragedii smolenskiej.
Gdy o 16:30 dotarłam przed Pałac Prezydencki, na takiej samej scenie jak rok przedtem śpiewał tę samą piosenkę ten sam Jan Pietrzak. Potem, co prawda, dodał dwa nowe utwory, o rosyjskich konwojach "humanitarnych" na Ukrainie oraz o wykopaliskach na Łączce, ale zakończył, tak jak poprzednio, pieśnią, "Żeby Polska była Polską" Moje sprawozdanie z zeszłorocznych uroczystości jest / http://naszeblogi.pl/45690-smolensk-czwarta-rocznica /.
Podobnie jak uprzednio glos zabrał po nim prezes PiS, Jarosław Kaczyński i mówił rzeczy podobne do tego, co głosił przed rokiem. Wtedy mówił:
"Lech Kaczyński, mój świętej pamięci brat i prezydent Rzeczypospolitej, nie wygłosił przemówienia w Katyniu, ale przygotował je.
Tam były słowa o kłamstwie i o prawdzie. Miał mówić, że na kłamstwie nie da się zbudować żadnych trwałych relacji, że kłamstwo dzieli ludzi i narody, że przynosi nienawiść i złość, że potrzeba nam prawdy. Tak, potrzeba nam prawdy!".
A teraz:
"Musimy odbudować polską wspólnotę, mimo że są między nami różnicę i nigdy nie znikną, ale musi być jakaś wartość, która jest nie kwestionowana przez nikogo. Tą wartością jest prawda.".
W obu przemówieniach mówił też o "przemyśle pogardy". /tekst wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego w dniu 10.04.2015 - / http://niezalezna.pl/65931-jaroslaw-kaczynski-trzeba-odnowic-polskie-pan... //.
Tłum przysłuchujący się przemówieniu, był mniej wiecej tak samo liczny jak przed rokiem i zachowywał się podobnie. Były oczywiście również i pewne różnice. Po przemowieniu Jarosława Kaczyńskiego w 2014 r. wyświetlono film "Anatomia upadku 2", a w 2015 wystąpił pieśniarz Tolek Jabłoński. Niemniej doszłam do wniosku, iż właściwie w sprawie Smoleńska tkwimy wciąż w tym samym punkcie: twarde dowody trzymają w reku Rosjanie, władza PO nieustannie nas okłamuje, a postęp jest niewielki.
Wprawdzie nie udała się "wrzutka medialna" z próbą powrotu do wersji "pijanego gen. Błasika w kokpicie", mająca przyćmić książkę Rotha, ale za to NPW opublikowała coś, co miało być wynikami przeprowadzonej podczas jej śledztwa analizy fonoskopijnej. Warto przeczytać notkę Geoala "Naturszczyki piszą stenogramy" / http://geoal.salon24.pl/641001,naturszczyki-pisza-stenogramy / i komentarze do niej. To nie jest śledztwo lecz pośmiewisko.
I tak błądzimy wciąż w smoleńskiej mgle.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. W petli?
Moze w kolo Macieju? Ledwie mrugnalem okiem i dopiero zaczalem czytac, a tu trafiam na wypowiedzi poteznej sily o imieniu i tytule: mec. Makgorzata Wasserman. To dopiero niewinny poczatek JUST WATCH HER LIPS!
Drugie mrugniecie oczka i spotykam wypowiedz pana Ryszarda Kalisza, bardzo popularnego na tak zwanej Lewicy, cokolwiek mialoby to znaczyc!
To niby jak? W kolko sie biedne my krecimy czy jak
Wybitny dziennikarz niemiecki Roth tez sie jakby nie pojawil, czy co? Poczekam na wydanie anglojezyczne ksiazki. Nawet nie licze, by pesymisci odszczekali. Moze schyle sie zlosliwie i przypomne? To zalezy tylko od nastroju warunkowanego precyzyjnie procentami.
Pozdrawiam.
2. Całkiem błędne wnioski
Otóż można powiedzieć, że od 2000 lat my chrześcijanie co roku obchodzimy te same święta, słuchamy tych samych czytań i tak w koło Macieju. Te powtórzenia to pewien kanon poglądów i opinii. To bardzo dobrze, że co roku jest pewien element powtarzalny. W końcu trąby jerychońskie też tylko grały te samą melodię.
Nie byłem w tym roku w ciągu dnia na Krakowskim Przedmieściu a jedynie jak co miesiąc na Mszy Wieczornej. W stosunku do ubiegłego roku jest wielka zmiana w nastroju tłumu.
Po raz pierwszy ten tłum siwych główek był groźny! Wyczuwało się nie tylko spokojną determinację, bo to odczucie było co roku, ale nade wszystko obojętność na otoczenie. Po raz pierwszy byliśmy żywiołem a nie ludźmi żywiołem a nie ludźmi żywiołowymi- tymi z reszta nigdy nie byliśmy. Odnosiło się wrażenie, że ten tłum po raz pierwszy jest przynajmniej trochę gotowy działać z konsekwencją sił natury, z konsekwencją żywiołów.
To jest zmiana jakościowa.
Po drugie jeśli chodzi o wystąpienie Kaczyńskiego wieczorem to było ono bardzo interesujące. W zasadzie nie mówił on o katastrofie smoleńskiej a jakby stwierdził publicznie istnienie ruchu społeczno -politycznego. Odnosiłem wrażenie jakby powiedział między wierszami: " stało się!".
Była też trzecia wielka zmiana. Otóż Mszę Świętą odprawiał Kard. Nycz. Pamiętam jak 5 lat temu przeniósł Dzień Papieski na miesięcznicę, by uniemożliwić nam przemarsz pod Pałac Prezydencki, bo Krakowskie Przedmieście było zastawione estradą, pamiętam z jaką ochotą chował on Krzyż spod Pałacu Prezydenckiego do Kościoła św.Anny.
A teraz chciał czy nie, ale mszę odprawił.
Wygląda to tak jakbyśmy wygrali z nimi, jakbyśmy wygrali prawo do naszych poglądów.
I jeszcze Ciosek. Usłyszałem w radio, że powiedział " wszyscy razem zabiliśmy Prezydenta" Uzasadniał to co prawda tym, że dopuszczono do bylejakości działania służb państwowych, ale mimo wszystko przyznał się do współwiny!
I jeszcze pomnik Smoleński. Może wskazana lokalizacja nie jest całkiem odpowiednia ale przynajmniej ustał sprzeciw co do zasady budowy pomnika.
Tak więc zmienia się i to dużo.
uparty
3. @UPARTY
To nie były wnioski. Gdy zobaczyłam Jana Pietrzaka na scenie, ogarnęło mnie tak silne uczucie deja vu, że musiałam dać mu wyraz w notce. Rzeczywiście - mainstream zaczyna uznawać nasze poglądy. Skwieciński ze zdziwieniem omówił artykuł Krasowskiego z ostatniego numeru "Polityki" / http://wpolityce.pl/smolensk/240495-krasowski-w-polityce-przed-smolenski... /. W weekendowej "Polsce" - duży artykuł Agatona Kozińskiego "Katastrofa smoleńska. Państwo nie zdało egzaminu. Do dziś". Już można?