Andrzej Duda praktycznie nie ma wstępu do telewizji publicznej. Można tam spotkać o nim tylko nieprzychylne komentarze i wręcz zmanipulowane, kłamliwe doniesienia.

 

I oto, w myśl porzekadła - „Gdy Pan Bóg chce kogoś pokarać, to mu wpierw rozum odbiera” - kandydat na prezydenta Adam Jarubas z PSL zakrzyknął w niedzielę na krakowskim rynku - „Andrzeju Dudo stań do debaty z Jarubasem!”

 

Zatarłem ręce z radości pomyślawszy, że Duda natychmiast podejmie rękawicę, bo trzeba kuć żelazo póki gorące, wszak Jarubas jest przedstawicielem koalicji rządzącej. W sytuacji blokady w mediach mainstreamowych kandydata PiS, debata w telewizji publicznej byłaby istnym darem niebios.

 

Jednak po trzydniowe ciszy, z ust czołowego działacza PiS, Joachima Brudzińskiego usłyszałem dzisiaj w Radio Wnet, że pan Jarubas nie jest partnerem do debaty z Andrzejem Dudą...

 

Oczywiście mogę się mylić i taka okazja jest panu Dudzie niepotrzebna.