Nieporozumienie Zielonogórskie.
Ewaryst Fedorowicz, ndz., 04/01/2015 - 12:05
Najpierw trzy prawdy tak oczywiste, jak to, że Platforma może Polskę zaorać, a i tak będzie na tym, co po zaoraniu zostanie rządzić, bo Partia Impotentna Strategicznie nadaje się jedynie do majaczenia o „drugim Budapeszcie” albo „czwartej RP” - w zależności od tego, jaka cyfra się Prezesowi w danej chwili przypomni:
1. każdy człowiek (lekarze też) ma prawo odmówić pracy na warunkach, z którymi się nie zgadza, bo niewolnictwo i pańszczyzna zostały zlikwidowane wieki temu (przynajmniej zlikwidowane oficjalnie).
2. coś takiego jak zawód zaufania publicznego czy wręcz służba publiczna nie istnieje, chyba, że rozumiemy przez „zawód” zawiedzenie zaufania publicznego - patrz chociażby towarzystwo, nazywające się sędziami, i nie mam na myśli sędziów piłkarskich:
liczy się kasa i tylko kasa – kasa za wyrwanie zęba, za operację, za wyrok ...ups...
3. historia jest mściwa, jak porzucona kochanka:
- gdy posłanka Kopacz flekowała przyzwoitego człowieka i wybitnego lekarza prof. Zbigniewa Religę, nie śniło jej się, że popierające PO Porozumienie Zielonogórskie skoczy 7 lat później jej rządowi do gardła.
- gdy lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego współobalali rząd Kaczyńskiego, nie przewidzieli, że 7 lat później tak wyczekiwany przez nich rząd Platformy spróbuje wziąć ich za gardło i to niewykluczone, że wziąć skutecznie.
Bo o ile lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego mogą odmówić podpisania kontraktów z patologią zwaną NFZ, to za zamknięcie gabinetów skutkujące uniemożliwieniem odebrania przez pacjentów swoich dokumentów mam nadzieję, że dostaną po kieszeni.
Bo skoro lekarze z PZ mówią o sobie z dumą biznesmeni, to przyda im się lekcja buchalterii, przypominająca, że oprócz rubryki „ma” istnieje coś takiego, jak rubryka „winien”.
Miałoby to zbawienny skutek dla wszystkich:
do następnej akcji lekarze z PZ przygotowaliby się dokładniej, zostawiając na przykład w swoich gabinetach pracownicę/żonę/swoją cenną sempiternę, które wydawałyby pacjentom na żądanie dokumenty, umożliwiające zmianę lekarza, co ułatwiłoby znakomicie przekierowanie furii pacjentów na rząd/NFZ/ministra itp. i co MOŻE w końcu pozwoliłoby wprowadzić jedynie uczciwe rozwiązanie zwane prościutko (jak to z uczciwymi rozwiązaniami bywa) „pieniądz idzie za pacjentem”.
Bo póki co, to idzie ten pieniądz za urzędnikiem i zaprzyjaźnionymi z nim „podmiotami”, żeby tylko na takim jednym wiceministrze poprzestać.
1. każdy człowiek (lekarze też) ma prawo odmówić pracy na warunkach, z którymi się nie zgadza, bo niewolnictwo i pańszczyzna zostały zlikwidowane wieki temu (przynajmniej zlikwidowane oficjalnie).
2. coś takiego jak zawód zaufania publicznego czy wręcz służba publiczna nie istnieje, chyba, że rozumiemy przez „zawód” zawiedzenie zaufania publicznego - patrz chociażby towarzystwo, nazywające się sędziami, i nie mam na myśli sędziów piłkarskich:
liczy się kasa i tylko kasa – kasa za wyrwanie zęba, za operację, za wyrok ...ups...
3. historia jest mściwa, jak porzucona kochanka:
- gdy posłanka Kopacz flekowała przyzwoitego człowieka i wybitnego lekarza prof. Zbigniewa Religę, nie śniło jej się, że popierające PO Porozumienie Zielonogórskie skoczy 7 lat później jej rządowi do gardła.
- gdy lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego współobalali rząd Kaczyńskiego, nie przewidzieli, że 7 lat później tak wyczekiwany przez nich rząd Platformy spróbuje wziąć ich za gardło i to niewykluczone, że wziąć skutecznie.
Bo o ile lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego mogą odmówić podpisania kontraktów z patologią zwaną NFZ, to za zamknięcie gabinetów skutkujące uniemożliwieniem odebrania przez pacjentów swoich dokumentów mam nadzieję, że dostaną po kieszeni.
Bo skoro lekarze z PZ mówią o sobie z dumą biznesmeni, to przyda im się lekcja buchalterii, przypominająca, że oprócz rubryki „ma” istnieje coś takiego, jak rubryka „winien”.
Miałoby to zbawienny skutek dla wszystkich:
do następnej akcji lekarze z PZ przygotowaliby się dokładniej, zostawiając na przykład w swoich gabinetach pracownicę/żonę/swoją cenną sempiternę, które wydawałyby pacjentom na żądanie dokumenty, umożliwiające zmianę lekarza, co ułatwiłoby znakomicie przekierowanie furii pacjentów na rząd/NFZ/ministra itp. i co MOŻE w końcu pozwoliłoby wprowadzić jedynie uczciwe rozwiązanie zwane prościutko (jak to z uczciwymi rozwiązaniami bywa) „pieniądz idzie za pacjentem”.
Bo póki co, to idzie ten pieniądz za urzędnikiem i zaprzyjaźnionymi z nim „podmiotami”, żeby tylko na takim jednym wiceministrze poprzestać.
Na koniec, należy się Czytelnikom odpowiedź, na nurtujące Polaków pytanie, gdzie to zniknęła eksminister zdrowia, ekslekarz, a dziś Pani Premier, która zachowuje się tak, jakby Ziemia Lubuska została już przyłączona do niemieckiego Vaterlandu, a przecież póki co, do III RP należy i przez chwilkę jakąś jeszcze należeć będzie:
podobno nieopatrznie weszła do tunelu, otwartej przez jej partyjną psiapsiółę 9 listopada 2014 II linii warszawskiego metra i na tym ukrytym przed oczami Publiczności placu budowy zabłądziła, a tajna akcja ratunkowa wciąż trwa.
- Ewaryst Fedorowicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Ewaryst Fedorowicz
służby policyjne nie maja aktualnego zdjęcia pani Premier, dlatego nie mogą jej znaleźc od wigilii, kiedy ostatni raz przemawiała ludzkim głosem, a przynajmniej tak sie wszystkim wydawało.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @Maryla
o dżizas...
Ewaryst Fedorowicz
3. Te zdjęcia...
...muszą być pokazywane jako ostrzeżenie przed skutkami operacji plastycznych. :) I wszelkich zabiegów "upiększających".
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
4. Kartki od Arłukowicza
Żyć nie umierać!
Pozdrawiam
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz