Film o polskich emigrantach na Wyspach Brytyjskich
elig, śr., 10/12/2014 - 19:47
obejrzałam wczoraj /9.12.2014/ o 19:00 w kinie "Wisła" przy warszawskim pl. Wilsona. Nakręciła go pani Magdalena Piejko, dziennikarka "Gazety Polskiej Codziennie", podczas swego dwuletniego pobytu w Anglii oraz w Irlandii. Jest to dzieło pionierskie - pierwszy raz przemówili do nas z ekranu sami emigranci, opowiadając o swoich losach.
Premiera miała uroczysty charakter, a po projekcji pani Piejko została nagrodzona owacją na stojąco i przedstawiła współpracujacą z nią przy realizacji filmu ekipę. Całość imprezy prowadził Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" - patronki przedsięwziecia. Obszerny reportaż z premiery ukazał się w portalu Niezalezna.pl / http://niezalezna.pl/62224-pierwszy-film-juz-wielkie-dzielo-premiera-filmu-m-piejko-tam-gdzie-da-sie-zyc /. Wcześniej zamieszczono tamże wywiad Sylwii Krasnodębskiej z Magdaleną Piejko zatytułowany "Odzyskać polskość na emigracji" / http://niezalezna.pl/62200-odzyskac-polskosc-na-emigracji-wywiad-z-autorka-filmu-tam-gdzie-da-sie-zyc /.
Dziś w portalu Naszeblogi.pl jest krótkie omówienie filmu /pióra Adriana Wachowiaka/ pod bardzo trafnym tytułem "Ich to boli, że wyjechali - film "Tam, gdzie da się żyć"" / http://naszeblogi.pl/51380-ich-boli-ze-wyjechali-film-tam-gdzie-da-sie-zyc /. Zacytuję najważniejszy fragment:
"To tak naprawdę pierwszy dokument podejmujący próbę pokazania prawdziwego obrazu polskich emigrantów na Wyspach Brytyjskich i w Irlandii. Polaków, którzy nie są „beneficiarzami” czy dorobkiewiczami. Polaków, którzy najczęściej podjęli decyzję o wyjeździe z Ojczyzny z konieczności, brutalnie przymuszeni rzeczywistością. Szukali miejsca, gdzie da się żyć. Znaleźli, ale ból w sercu pozostał. Bo się tęskni…
Piejko w wywiadzie dla Nowego Polskiego Show opowiada o tym, jak sam pomysł zrobienia tego filmu był przyjmowany. Większość jego bohaterów nie wierzyła, że film naprawdę zostanie wyemitowany dla szerszego grona odbiorców. Dlaczego? Bo emigranci są tematem tabu dla rządu. Bo wychodzą na jaw kłamstwa, które wciskano pokoleniu trzydziestolatków. Bo film pokazuje, ilu i jak wartościowych obywateli musiało Polskę opuścić.".
Od siebie mogę powiedzieć, ze film jest naprawdę dobrze zrobiony i ogląda się go z przyjemnością. Zwracają uwagę piękne zdjecia Roberta Krauza. W linkowanym powyżej wywiadzie Magdalena Piejko mówi też:
"Paradoksalnie emigranci odzyskali poczucie wartości, bo widzą, że mają znacznie lepsze wykształcenie i wiedzę od przeciętnego Brytyjczyka czy Irlandczyka, są zaradni, znają języki… I inaczej zaczynają patrzeć na najnowszą historię Polski, polską religijność, lepiej smakuje im słowo „patriotyzm”, mają więcej odwagi. (...) Dzięki Polakom w Waterford w Irlandii odrodziła się np. tradycja procesji Bożego Ciała. Wielu z nich po uzyskaniu stabilizacji finansowej powróciło do polskich lektur; do Mickiewicza, Sienkiewicza, do wielu innych, które na emigracji odkryli na nowo…".
Tomasz Sakiewicz powiedział, że płyta z filmem "Tam, gdzie da się żyć" będzie dołączona do wigilijnego wydania "Gazety Polskiej - 24.12.2014. Warto ją kupić i obejrzeć ten obraz. Film trwa niecałą godzinę.
Jeśli natomiast chodzi o samo zjawisko emigracji, to w ostatnich miesiacach jest ono używane jako kolejny "straszak na Polaków". W mediach zaczyna się twierdzić: "zaraz wszyscy wyjadą i Polska się wyludni". Warto więc przypomnieć, że emigracja ma także pewne dobre strony. Po pierwsze - prawo do swobodnego podróżowania i pracy w dowolnym europejskim kraju jest niewątpliwie zdobyczą Polaków. Gdyby go nie było przeciętne płace w Polsce byłyby jeszcze niższe.
Po drugie zaś, emigranci wspierają nasz kraj finansowo. Wartość finansowych transferów od nich do rodzin w Polsce szacuje się na 17-20 mld zł rocznie. To sporo pieniędzy. Jeśli ktoś ma biedować na zasiłku w Polsce to lepiej, jak wyjedzie i zarobi trochę grosza. Najlepiej byłoby, gdyby po pewnym czasie wrócil i zainwestował uzbierane fundusze u nas. To jednak utrudniają, a czasem uniemożliwiają układy i biurokracja.
Często uważa się, iż emigracja to wentyl bezpieczeństwa dla rządu. Osoby występujące w filmie nie robily jednak wrażenia potencjalnych wojowników. To raczej ludzie pragnący spokojnie i "normalnie" żyć na przyzwoitym średnim poziomie, założyć szczęśliwą rodzinę i korzystać ze skromnych przyjemności typu wczasy w egzotycznych krajach.
Warto też przypomnieć, że Polska od dawna jest krajem z którego ludzie emigrują. Przed pierwszą wojną światową z ziem polskich wyemigrowało ok. 3 mln osób, w okresie międzywojennym - ponad 1 mln, zaś w latach 80-tych XX wieku - 1.2 mln. Z roku 1988 pochodzi piosenka "Gastarbeiter Song" / https://www.youtube.com/watch?v=IbM4Lwh9CHk /, którą dołączam do tej notki.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
1 komentarz
1. Chyba jednak nie
Chyba jednak nie zalety emigracji przeważają. Zmieniła się struktura emigracji. Zwłaszcza w pierwszej fali wyjeżdżały stosunkowo osoby dobrze wykształcone i energiczne, jako że one znały niepopularne jeszcze wówczas języki obce. Wyjechali np. lekarze, inżynierowie. Emigracja zarobkowa typu przedwojennego to tylko część. Co tracimy? Znaczą część dobrze wykształconej (i u nich i u nas edukacja psieje), konserwatywnej obyczajowo inteligencji. Deklasację znacznej części inteligencji. Chodzi o naukowców, czy ekonomistów w roli kierowców i kelnerów. Dzieci i rodziny. Dzieci osób, które pojechały do pracy zostawiając przez lata pociechy u dziadków, czy partnerki, wychowanie bez rodziców. Wynarodowienie sporej części emigrantów. Zostaje coraz więcej rodzin, zmniejsza się więc suma pieniędzy przysyłanych do Polski i dzietność w Polsce. Można nakręcić film o losach przedstawicieli każdej z tych grup. I będą to różne filmy od relacji sprzątających w supermarkecie proletariuszy w stylu robotników XIX w. do relacji z serii francuskiego autora"Merde".