dr Tadeusz Witkowski komentarz po wyborach "Rzeczpospolita przed Majdanem"

avatar użytkownika Redakcja BM24

 

Pod adresem osób odpowiedzialnych za przygotowanie ostatnich wyborów samorządowych w Polsce i władz, które za nimi stoją, skierowano wystarczająco dużo wymyślnych epitetów, toteż współzawodnictwo w tej dyscyplinie nie ma już chyba sensu.

      Hasło „PKW do dymisji” było jak najbardziej słuszne. Dziadkowie konsultujący z Centralną Komisją Wyborczą Federacji Rosyjskiej zasady przeprowadzenia wyborów w obu krajach na nic lepszego nie zasłużyli. Wypada mieć tylko nadzieję, że odchodzą bezpowrotnie i na ich miejsce prezydent RP nie wyznaczy kogoś z podobnym stażem.
      Protesty przeciw putynizacji kraju (której przejawem było zatrzymanie dziennikarzy relacjonujących akcję okupowania lokalu PKW) zasługują ze wszech miar na poparcie bez względu na sympatie polityczne środowiska dziennikarskiego. Jeśli krajowe akcje protestacyjne nie pomogą, trzeba będzie przenieść je na forum właściwych organów Unii Europejskiej.
      Pozostaje do załatwienia rzecz najtrudniejsza, kwestia rozpisania nowych, przyśpieszonych wyborów, skoro obowiązujący system prawny nie przewiduje powtórki z głosowania w całym kraju i nie ma instancji sądowej, która mogłaby w skali krajowej wybory unieważnić. Tu, niestety, zaczynają się trudno dostrzegalne schody, bo w pierwszej kolejności należałoby wprowadzić radykalne zmiany w systemie głosowania. Ten, który obowiązuje w chwili obecnej, jest po prostu korupcjogenny i korupcjogennym pozostanie tak długo, jak długo głosy będą przeliczać ludzie owładnięci lokalnymi ambicjami i uprzedzeniami. Zasady obowiązujące dzisiaj służą przede wszystkim środowiskom sprawującym władzę w ośrodkach terenowych, toteż będą one robić wszystko, by je utrzymać. Tylko patrzeć, jak związane z aparatem władzy media zaczną dywagować, że skoro zawiódł system elektronicznego podliczania głosów, może lepiej przeprowadzać wybory „metodą tradycyjną”.
      Ilu Polaków uwierzyć może dziś w podobne brednie? Trudno powiedzieć. Ważną rolę do odegrania mają tu rodacy związani z ośrodkami edukacyjnymi. Nie wolno dopuścić do mieszania tradycji z anachronizmem i cywilizacyjnym zacofaniem. To co zawiodło podczas ostatnich wyborów, to był elektroniczny system transmisji wyników ręcznego przeliczania głosów. A zawiódł on dlatego, że przygotowanie oprogramowania zlecono firmie niekompetentnej i nieposiadającej certyfikatu bezpieczeństwa. Wiem, jak owo ręczne przeliczanie wygląda i jakie możliwości „przekrętów” stwarza, ponieważ byłem członkiem Obwodowej Komisji Wyborczej podczas wyborów prezydenckich w 2010 roku. Gdybym opowiedział o nim komuś z amerykańskich przyjaciół, wziąłby to chyba za Polish joke.
      Podejrzewam, iż mało kto w Polsce wie, jak od strony wyborców wygląda głosowanie w Stanach Zjednoczonych. Proszę więc wyobrazić sobie najbliższe wybory na prezydenta RP połączone z lokalnymi wyborami do rad narodowych i sejmików wojewódzkich. Sceną niech będzie sala gimnastyczna jakiejś szkoły przekształcona w lokal wyborczy.
      Wchodzimy. Na jednym ze stołów leżą małe formularze z rubrykami, w które głosujący powinni wpisać swój adres i dane osobowe. Przy innym stole siedzi dwoje członków komisji, którzy dane te elektronicznie sprawdzają konfrontując je z dowodem tożsamości osoby głosującej. Jeśli dane się zgadzają i wyborca jest uprawniony do głosowania w tym właśnie miejscu, otrzymuje kartę do głosowania – w miarę sztywny, zadrukowany dwustronnie arkusz papieru w formacie A4, umieszczony w trochę mniejszym folderze, który osłoni wypełnioną część karty przed wścibskością innych osób przebywających na sali. Trzeba następnie podejść do którejś z dostępnych kabin, by zaznaczyć, na kogo oddajemy głos.
      Karta jest podzielona na rubryki w zależności od tego, czego głosowanie dotyczy. W każdej z rubryk widnieje wyraźnie wydrukowana informacja, na ilu kandydatów można oddać głos, a przy każdym z nazwisk – mała figura geometryczna (nieprzekraczająca wysokością wydrukowanych liter) w kształcie pustego obwodu elipsy. Przy nazwiskach kandydatów, na których głosujemy, trzeba ową elipsę zamazać ołówkiem bądź ciemnym długopisem. I to prawie wszystko. Pozostaje już tylko podejść do stolika obok urny, by inny członek komisji oddarł od karty (lekko wysuniętej z zamkniętego foldera) perforowany pasek z kodem potrzebnym do jakichś urzędniczych rozliczeń i wprowadzić resztę karty zawierającej oddane głosy do czytnika elektronicznego urny. Ten wciągnie ją (tak jak bankomat kartę debetową), odczyta i prześle informacje do centralnego serwera, a wypełniony papier zatrzyma jako dowód. Ot i cała trudność.
      Tak mniej więcej wygląda głosowanie na ziemi amerykańskiej i tak może wyglądać w Polsce, jeśli znowelizuje się odpowiednio ustawę regulującą prawo wyborcze. Może to być kosztowne, bo takie liczenie głosów wymaga nie tylko specjalnego oprogramowania ale i odpowiedniego sprzętu. W tym wypadku koszta opłaci się jednak ponieść, bo kraj oszczędzi na zdrowiu i nerwach obywateli. Komisje nie będą musiały na okoliczność wyborów zliczać przez tydzień głosów i protokołów. Nikt nikogo nie oskarży o fałszerstwa (bo po co maszynie fałszować wybory). Nie będzie już potrzebna instytucja mężów zaufania. Nie trzeba będzie wnosić skarg do Parlamentu Europejskiego. Dziennikarze nie będą licytować się w dobieraniu określeń w rodzaju: skandal, hańba, oszustwo, szalbierstwo, kryzys państwa, kompromitacja władzy itp. Nie dojdzie do kombatanckich lamentów nad sponiewieraną Polską. Prezydent RP nie znajdzie pretekstu by powiedzieć, że kwestionowanie uczciwości członków komisji wyborczych i żądanie powtórzenia wyborów „to odmęt absurdu i szaleństwa politycznego”. No bo jak tu szukać winnych wśród członków obwodowej komisji wyznaczonych przez wójta gminy Prutasy Wielkie, gdy nie znajdą okazji do przekrętów z krzyżykami i z podmianą kart, które można zamówić w każdej drukarni.
      Święty Augustyn uzupełnił słynną sentencję Seneki Errare humanum est słowami perseverare autem diabolicum (Błądzić jest rzeczą ludzką, trwać w błędzie rzeczą diabelską). W polskiej tradycji przywiązanie do błędu nazywano z reguły głupotą. Dlatego też wszystkim politykom, którzy trwają w błędzie i ich medialnym klakierom, którzy do dziś nie wyciągnęli wniosku z tego, co się stało, gdy na Ukrainie przestano wierzyć w uczciwość wyborów, dedykuję coś, co w poczuciu troski o losy Rzeczypospolitej napisał Jan z Czarnolasu. Ostatnia strofa jego Pieśni V z Ksiąg Wtórych nie straciła nic ze swojej aktualności:

 

Cieszy mię ten rym: „Polak mądr po szkodzie”:
Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

 

----------------

Autor jest publicystą, emerytowanym lektorem języka polskiego w University of Michigan (Ann Arbor) i wykładowcą w Saint Mary’s College w Orchard Lake, badaczem akt przechowywanych w archiwach IPN, byłym pracownikiem Służby Kontrwywiadu Wojskowego i członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych. Represjonowany w czasach PRL i internowany w okresie stanu wojennego wyjechał z rodziną na emigrację w roku 1983.

Etykietowanie:

6 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Jarosław Kaczyński w Sejmie

Muszą paść słowa prawdy. Te wybory zostały sfałszowane. Ale nawet jeśliby ktoś nie chciał w to uwierzyć z różnych względów, to liczba głosów nieważnych, a także to ogromne zamieszanie, które powstało przy liczeniu głosów – delegitymizuje tę władzę - powiedział Jarosław Kaczyński podczas debaty w Sejmie nad projektem o skróceniu kadencji samorządów.

Na początku posiedzenia Sejmu doszło do ostrej wymiany zdań między Jarosławem Kaczyńskim a Rafałem Grupińskim.

Panie przewodniczący, jeśli pan uważa, że jedynym mankamentem była awaria systemu informatycznego PKW, to żyje pan w innej rzeczywistości. Ja wiem, że was to boli, ale sfałszowaliście wybory

– powiedział prezes PiS. Posłowie PiS już złożyli projekt ustawy. Chcą, by kadencja sejmików wojewódzkich potrwała tylko do marca.

PiS liczył na to, że projekt będzie rozpatrzony na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu. Jednak według marszałka sejmu Radosława Sikorskiego, projekt budzi wątpliwości konstytucyjne i jest zbyt złożony, by mógł być rozpatrywany na tym posiedzeniu Sejmu.

Z tej najważniejszej w Polsce trybuny muszą paść słowa prawdy: te wybory zostały sfałszowane. Nawet jeśli ktoś nie chciał w to uwierzyć z różnych względów, to i tak ilość głosów nieważnych, a także to ogromne zamieszanie, które powstało w trakcie liczenia głosów, delegitymizuje te władze, a wartość konstytucyjna demokratycznej legitymizacji władzy jest z całą pewnością wyższa niż wartość konstytucyjna, jaką jest kadencyjność

-– powiedział Kaczyński.

Następnie na mównicę wyszedł szef klubu PO Rafał Grupiński, który złożył wniosek przeciwny do postulatu PiS.

Od osoby takiej jak premier Kaczyński oczekiwałbym większej odpowiedzialności za państwo i porządek demokratyczny oraz o nieformułowanie wniosków, które by ten porządek demokratyczny miały podważać. Jeśli jesteśmy niezadowoleni z przebiegu wyborów, z systemu informatycznego PKW, to nie znaczy, że ma pan premier podstawę, żeby stawiać wniosek i tezę o sfałszowaniu wyborów. Prosiłbym o dobieranie słów w sposób staranny i większą dbałość o porządek tak niedawno tak naprawdę odzyskanej niepodległości

-– powiedział Grupiński.

Wtedy na mównicę wrócił Jarosław Kaczyński, który poprosił marszałka Radosława Sikorskiego o sprostowanie.

Panie przewodniczący, jeśli pan uważa, że jedynym mankamentem była awaria systemu informatycznego PKW to żyje pan w innej rzeczywistości. Ja wiem, że was to boli, ale sfałszowaliście wybory

-– oświadczył Kaczyński.

http://www.tvp.info/17814943/kaczynski-do-po-wiem-ze-was-to-boli-ale-sfa...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Test systemów PKW. Gminy

Test systemów PKW. Gminy biorące w nim udział zgłosiły... ten sam błąd


Wszystkie gminy biorące udział w testach systemu komputerowego
do obsługi wyborów samorządowych zgłosiły ten sam błąd.
Według ustaleń reportera RMF FM, chodzi o niezgodność wydruku ze wzorem protokołu.

Nie dokonywaliśmy naprawy w trakcie testów, by ich nie zakłócać
- przekonywał Romuald Drapiński, który w PKW odpowiada za systemy
informatyczne. Państwowa Komisja Wyborcza twierdzi, że błąd wykryty
podczas testów, nie będzie mieć wpływu na niedzielne liczenie głosów
z II tury wyborów.
Po sprawdzeniu systemu, informatycy mają przystąpić do pracy i naprawić
ten błąd. Jak stwierdził Drapiński, nie będzie wtedy potrzebny kolejny
gruntowny test całego systemu, a by sprawdzić jego działanie "wystarczy
jedynie informacja z jednej delegatury" czy wszystko działa poprawnie.


Według zapewnień PKW, w niedzielę nie powtórzy się zamieszanie jakie
miało miejsce podczas pierwszej tury wyborów. Romuald Drapiński
stwierdził, że oficjalne wyniki II tury będzie można już poznać
następnego dnia rano.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

3. "Od osoby takiej jak premier Kaczynski..."

Tak zaczyna sie dialog naczelnego polityka PO. Normalny czlowiek w tej sytuacji, w normalnym kraju, mowilby o kompromitacji systemu wyborczego. Jako reprezentant rzadzacejm partii politycznej za to odpowiedzialnej, powinien przeprosic zaraz na wstepie.
POLSKA NIE JEST NORMALNYM KRAJEM,KTORY STAJE SIE UDAWAC.
Tych wyborow nie mozna odpuscic. To jest sciana, pod ktora Wolna Polska sie znalazla.

avatar użytkownika Joanna K.

4. Tymczasowy, ośmielam się zauważyć, że od naczelnego polityka

RP nie można już niczego wymagać, poza tym, żeby mu mowę odjęło. On nie wie co znaczy kompromitacja, nie rozumie znaczenia tych słów, tam gdzie trafił skierował go jego prowadzący a on do wojska lubi być przynależniony :)
Moment, który mógł coś w systemie zmienić minął. Trafia się raz na dziesiąt lat i mijal Rozumiesz? Mądrzy ludzie mówią o długim marszu i kształceniu - mam tylko pytanie, czy jeszcze będzie jakaś substancja narodowa do tego kształcenia. Oczekuję zamordyzmu, który wkrótce musi nadejść, bo to normalne w państwach totalitarnych.

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski

avatar użytkownika Tymczasowy

5. Joanna K.

Bardzo zle to wszystko wyglada. Nie moge nie przyznac Ci racji. Najgorsze jest, ze ten pesymizm wynika z obserwacji roznych obszarow i poziomow zycia publicznego w Polsce. To jest pewna calosc, a nie jakis skrawek nadajacy sie do naprawy. Niestety, po raz pierwszy,musze dodac do tego takze PiS.
Pozdrawiam w tak trudnych okolicznosciach.

avatar użytkownika Joanna K.

6. Panie Tymczasowy, dzięki że się ze mną zgadzasz choć

materia trudna i niejasna. Rzeczywiście naprawianie fragmentami już nie ma sensu. Rozsypie się jak klejone a zbutwiałe drewno.
Szkoda, że jesteś tak daleko. Znów potrzebni nam tutaj mądrzy i doświadczeni ludzie. Pozdrawiam.

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski