Kilka dni temu wysoce tęczowo oświecony intelektualista i naukowiec, a prywatnie mój znajomy, powitał mnie radośnie nowiną, iż nabył w drodze kupna mój album. Najpierw on ponarzekał na cenę (strasznie biedują ci intelektualiści, zwłaszcza naczelni różnych intelektualnych periodyków, żal patrzeć....), a potem ja, jako osoba dobrze wychowana, zapytałam uprzejmie, co sądzi o tym drogim nabytku. W odpowiedzi usłyszałam, że przeczytał tylko słowo wstępne i przejrzał obrazki, i bardzo się zdziwił. A czymże to (dopytałam grzecznie)?
Nie podejrzewałem panią o taką kościelną duchowość, to tak pod biskupa czy proboszcza pani pisała?
Kwestia została wypowiedziana z tym takim charakterystycznym uśmieszkiem, jakim obdarzają nas już od dawna różni intelektualiści z lewa i prawa. I tu mnie miał, bowiem wstęp pisałam dwa lata temu i jako żywo nie pamiętałam go już dokładnie, niemniej byłam pewna, że dotyczy czego innego - tutaj wklejam w całości>
Od Autorki
Będzie to opowieść o pewnym niewielkim, ale ważnym obszarze Polski i o jegoznaczeniu dla historii rozwoju całego regionu. Będzie to opowieść o tym, jak różne koleje losu sprawiły, iż w przestrzeni, zarówno tej materialnej, jak i kulturowej, pojawił się pewien obyczaj, który trwa niezmiennie już od wielu lat i nic nie wskazuje na to, żeby miał ulec zapomnieniu. Będzie to w końcu opowieść o potrzebie sacrum w przestrzeni, w krajobrazie.
Nie ukrywam, iż moja opowieść jest stronnicza – stoję po stronie tych, którzy bronią prawa do tradycji chrześcijańskiej i znaków tej tradycji w przestrzeni publicznej. Opowiem tę historię, ale przede wszystkim ją pokażę, bowiem czasem jedno zdjęcie mówi więcej niż tysiące słów. Zapraszam do wędrówki przez czas i przez krajobraz Górnego Śląska, jakiego nie znacie.
Nie przytoczę wszystkich wypowiedzi, które sprowadzały się głównie do idiotycznych ataków na Kościół i nie miały nic wspólnego z zawartością ksiązki, której wszak intelektualista jeszcze nie czytał. Rozbawił mnie, kiedy stwierdził, że księstwo głogowskie należało do Polski w XVI wieku, bowiem Zygmunt Stary był księciem głogowskim. Ano był, dostał księstwo od króla czeskiego Władysława, zanim został królem Polski. Tyle, że to księstwo było lennem czeskim, a po odejściu Zygmunta na tron polski weszło już na stałe w skład ziem czeskich. Dlatego spokojnie odpowiedziałam, że Prusy to też były polskie, bo je wszak Polak Albrecht Hohenzollern założył.
- Jaki Polak (wrzasnął intelektualista), przecież to Hohenzollern!
- Ale mamusia była Polka – odpowiedziałam spokojnie, Zofia Jagiellonka, siostra króla Zygmunta Starego właśnie. Ot, siostrzeniec króla polskiego, Jagiellończyk po matce, mógłby spokojnie do naszego tronu pretendować. I wtedy zobaczyłam to, co bardzo lubię, czyli opad szczęki :)
Tak, tak, dodałam, gdyby nie ta kościelna duchowość, gdybyśmy przeszli na luterską wiarę, to bylibyśmy prawdopodobnie dzisiaj Niemcami, jak Ślązacy na dolnym Śląsku.
- Ale na mnie ksiądz nakrzyczał, jak poszedłem do spowiedzi po karteczkę, bo miałem być ojcem chrzestnym – wrzasnął intelektualista.
- No sorry – odrzekłam, ale się chyba panu pomieszały pojęcia. Ojciec chrzestny odpowiada za katolickie wychowanie dziecka, może się panu z mafią pomyliło?
To była bardzo pouczająca dyskusja, tęczowo-liberalne skrzywienie ogłupia ludzi totalnie. A miałam gościa dotąd za mądrego człowieka!
Straszna ta moja książka, film jeszcze gorszy, budzą jakieś dzikie emocje...... :)
Album Kapliczki wiejskie. Opowieść o cystersach i o Śląsku,
zamówić można pod tym adresem > kapliczkiwiejskie@interia.pl
6 komentarzy
1. No, to pierwsze tęczowe młoty za płoty...
- jak mówi polskie przysłowie.
Jakieś doświadczenie.... Przecież takich rozmów będzie więcej.
To ich genre. Intelektualistów znaczy. Ich poziom.
Życzę sił do prowadzenia takich rozmów i refleksu. Pozdrawiam.
2. @eska
ci "intelektualiści" cierpią na lemingozę. Z przykrością muszę stwierdzić, że jest to choroba zaraźliwa i dotyka dużej grupy "wykształconych z dużych miast".
Tyn wtrynt o księdzu, który krzyczy na przyszłego ojca chrzestnego też niestety coraz bardziej powszechny. Całe szczęście, że sa jeszcze księża, którzy krzyczą na tych "wykształconych z dużych miast". Gorzej, jak wchodza ze sobą w dialog ekumeniczny, co można odczytać jako spotkanie w "kościele otwartym" z księdzem typu Lemański czy inny Wiśniewski.
Na nasze szczęście ludzi dobrej woli i prawdziwej wiary wśród księży i wiernych , jest więcej, niż tych "otwartych" oczekujących łatwego i przyjemnego kościoła w kolorach tęczy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. @Guantanamera
Nie ma już nerwów, jak wiem, że dureń, to po prostu omijam szerokim łukiem, ale trafiam na niby normalnego, który nagle objawia fobię, to mam ochotę wyciąć z liścia, żeby obudzić z histerii. I dałam sobie słowo, że jak jeszcze ktokolwiek mnie zaatakuje osobiście w ten sposób, to po prostu weźmie w pysk za chamstwo i tyle.
Ludzie, myślcie, to nie boli...ha, ha....
4. Maryla
Zapomniałam napisać, że intelektualista zawodowo się zajmuje historią. Co dodaje dodatkowego smaczku tej dyskusji :)
Ludzie, myślcie, to nie boli...ha, ha....
5. Dobry kierunek
Teraz,ja tez jak wychodze z nerwow, to reaguje w sposob uznany za niegrzeczny. I robie sie coraz gorszy/lepszy! Mam nawet z tego coraz wieksza przyjemnosc!
Cale zycie mam grzeszyc umiarkowaniem, grzecznoscia i tolerancja? Niby jakie cnoty maja nas bronic przed barbarzynstwem, prymitywizmem i bylejakoscia myslenia?
Pozdrawiam.
6. Przeżył tyle wojen, nie przeżył głupoty lub nienawiści
700-letni dąb "Chrobry" płonie. Policja sprawdzi, czy to podpalenie
Na miejscu pracuje osiem zastępów straży pożarnej z województw lubuskiego i dolnośląskiego. Nie wiadomo co było przyczyną pożaru. Dąb Chrobry to dąb szypułkowy; jego wiek jest szacowany na około 760 lat. W latach 60. XX. w. został uznany za pomnik przyrody, ale już przed II wojną światową objęty był ochroną. Drzewo ma 28 metrów wysokości, a rozpiętość jego korony to 16 metrów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl