Polska na gazowej bombie. Autor: dr Leszek Pietrzak
System dystrybucji gazu w Polsce to ważny segment bezpieczeństwa państwa polskiego. Tymczasem to, co dzieje się w obszarze dystrybucji gazu w Polsce, rodzi uzasadnione obawy, że siedzimy na prawdziwej gazowej bombie.
W ubiegłym tygodniu byliśmy świadkami tragedii, do jakiej doszło w jednej z kamienic w centrum Katowic. Oto okazało się, że wczesnym rankiem 23 października trzy piętra budynku runęły w wyniku eksplozji gazu. Akcja ratownicza trwała wiele godzin i uczestniczyło w niej 28 zastępów straży pożarnej. Kilkanaście godzin po wybuchu ratownicy wydobyli spod gruzów kamienicy ciała trzech ofiar. Okazali się nimi reporter „Faktów” TVN Dariusz Kmiecik, jego żona Brygida Forsztęga-Kmiecik oraz ich dwuletni syn Remigiusz. Zginęli we własnym mieszkaniu w wyniku zawalenia się górnych pięter budynku. Ich śmierć poruszyła wielu Polaków, czego dowodem były liczne kondolencje dla rodziny i bliskich. Nie zapomniała zrobić tego nawet premier Ewa Kopacz.
Czy możemy czuć się bezpiecznie?
Wielu ludzi w Polsce, oglądając serwisy informacyjne, w których pokazywana była tragedia, do jakiej doszło w Katowicach, zaczęło najzwyczajniej w świecie zastanawiać się, czy instalacja gazowa w ich własnym mieszkaniu, domu, budynku jest wystarczająco bezpieczna i czy jej obecny stan nie może rodzić uzasadnionych obaw. Nie może to dziwić. Wybuch gazu to sprawa bezpieczeństwa, zwłaszcza jeśli dochodzi do niego w budynkach, w których mieszkają ludzie. Chyba dlatego wszystkie tego typu zdarzenia, a zwłaszcza takie jak ostatnia tragedia w Katowicach, poruszają naszą uwagę. Przy tej okazji pojawiają się również pytania o to, czy ci, którzy dostarczają gaz do naszych mieszkań, zrobili wszystko, aby takie tragedie nie miały nigdy miejsca. Takie pytanie pojawiło się także w odniesieniu do zdarzenia w Katowicach. Tam bowiem okazało się, że w jednym z mieszkań zniszczonego budynku, gdzie dopływ gazu miał być zamknięty, było inaczej. Jest to pytanie, którego adresatem może być tylko dostawca gazu – Polska Spółka Gazownictwa (PSG).
Nasz narodowy dostawca
PSG powstała w wyniku połączenia sześciu samodzielnych spółek gazownictwa, co formalnie nastąpiło 1 lipca 2013 r. W ten sposób spółka przejęła funkcję ogólnopolskiego operatora systemu dystrybucyjnego, który ma bezpiecznie dostarczać gaz do milionów gospodarstw domowych i firm. Konsolidacja spółek dostarczających gaz była poniekąd słusznym rozwiązaniem. Zresztą jeszcze przed rozpoczęciem tego procesu ze strony przedstawicieli zarządu Grupy Kapitałowej PGNiG (do której PSG należy) i Ministerstwa Skarbu Państwa padały deklaracje, że po połączeniu spółek nie dojdzie do żadnych negatywnych procesów, które miałyby wpływ na funkcjonowanie istniejącego w Polsce systemu dystrybucyjnego, jak i w samej nowej spółce. Podkreślano wówczas, że konsolidacja dystrybucji w ramach PSG pozwoli znaleźć oszczędności w wysokości od 240 do 400 mln zł. Potem deklaracje te powielane były przez zarząd PSG. Wystarczyło jednak kilkanaście miesięcy, aby okazało się, że koniecznym jest wdrożenie w spółce wielu niezbędnych zmian. Zdaniem zarządu PSG owe zmiany zalecają firmy doradcze, które przygotowały ekspertyzy na ten temat. To, że kosztowały one ciężkie pieniądze, zostawmy na marginesie.
Oszczędności kosztem bezpieczeństwa Polaków?
Wśród postulowanych zmian jest m.in. likwidacja kilkudziesięciu jednostek organizacyjnych spółki – Rejonów Dystrybucji Gazu i Punktów Dystrybucji Gazu. Ze spółki mają zostać również wydzielone niektóre obszary, których obsługę przejmą firmy zewnętrzne. Dotyczyć to ma m.in. obszaru odczytów i nielegalnego poboru gazu, co już faktycznie ma miejsce. Zmiany będą dotyczyły również służby ratowniczej – Pogotowia Gazowego – której wiele jednostek ma zostać zlikwidowanych. Program przekształceń obejmuje także redukcję zatrudnienia w spółce o około 30 proc. Aktualnie w firmie zatrudnionych jest ok. 12 tys. ludzi.
Tym zmianom sprzeciwiają się związkowcy z zakładowej Solidarności, która pozostaje w sporze zbiorowym z władzami spółki. W ich ocenie takie zmiany organizacyjne będą zagrażały funkcjonowaniu całego systemu dystrybucyjnego gazu w Polsce. Jako przykład tego zagrożenia podają, że w sytuacji zlikwidowania jednostki ratowniczej w Przemyślu jego rolę będzie musiała przejąć jednostka z odległego o prawie sto kilometrów Jarosławia. Będzie to oznaczało, że w sytuacji jakiekolwiek awarii możliwości skutecznego działania zostaną bardzo poważnie ograniczone. W ocenie związkowców z Solidarności sama koncepcja wydzielenia poza spółkę niektórych segmentów związanych z funkcjonowaniem całego systemu dystrybucji gazu grozi tym, że w przyszłości nie będzie wystarczającej kontroli systemu. To może doprowadzić do kolejnych tragedii podobnych do tej, która miała miejsce ostatnio w Katowicach.
Solidarność chce bronić spółki
Ze zmianami organizacyjnymi ścisły związek ma wspomniana redukcja zatrudnienia. Jak podkreślają związkowcy, gdy zaczynał się proces łączenie spółek dystrybucyjnych w ramach PSG, zapewniano ich wielokrotnie, że nie będzie zwolnień w nowej spółce. Tymczasem plan redukcji 30 proc. miejsc pracy oznacza, że odejść będzie musiało wielu specjalistów, bez których trudno będzie utrzymać sprawność całego system dystrybucji gazu. W ich ocenie nie ma żadnego uzasadnienia w wynikach finansowych spółki. Już teraz związkowcy z Solidarności deklarują, że będą protestować przeciwko wdrażaniu wspomnianego planu zmian w spółce. Chcą bronić przede wszystkim firmy, która w ich ocenie po wdrożeniu takiego planu może podzielić los innych spółek z Grupy Kapitałowej PGNiG, które znalazły się obecnie w nie najlepszej sytuacji finansowej i pracowniczej.
PSG politycznym kąskiem władzy
O sytuacji w PSG alarmowało już wielu posłów i senatorów. Jednak działania te nie przyniosły na razie żadnego skutku. Zarząd spółki robi wszystko, aby swoje plany wdrożyć w życie. Czy tak się stanie, tego na razie nie wiemy. Pewne jest jedno, że kierunek zmian, w jakim chcą iść władze spółki, na pewno nie poprawi bezpieczeństwa gazowego w Polsce. A nawet odwrotnie. Za jakiś czas może okazać się, że cały system dystrybucji gazu w Polsce to jedna wielka tykająca bomba gazowa, która może wybuchnąć w każdym miejscu i czasie. I nawet nie bardzo będzie wiadomo, kto za to wszystko jest odpowiedzialny.
Jak na razie co w kręgach rządzącej od siedmiu lat PO rozpoczął się czas rozglądania za posadami w spółkach Skarbu Państwa, które zawsze były smakowitym kąskiem dla polityków. Spółki z Grupy Kapitałowej PGNiG cieszą się ich szczególnym zainteresowaniem. Zwłaszcza PSG, która jest w dobrej kondycji finansowej. Dysponuje bowiem majątkiem wartym ponad 10 mld zł, a w formie dywidendy oddała do budżetu ponad 800 mln zł.
Autor jest historykiem, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI
Opublikowano za wiedzą i zgodą Autora
Zródło:
http://www.gf24.pl/19934/polska-na-gazowej-bombie
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz