Te aureole muszą w końcu pospadać
elig, śr., 15/10/2014 - 22:02
Jaruzelski po procesie Niezabitowskiej zapowiedział, że "mogą pospadać aureole z następnych okrągłostołowych głów" / http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=3703#.VD65mGd_vx0 /. Była to niewątpliwie groźba ujawnienia posiadanej wiedzy. Ten rodzaj szantażu działa do dziś, jak o tym świadczy sprawa prof. Kieżuna i ostatnia notka Gelberga.
Przedwczoraj /13.10.2014/ w Salonie24 Andrzej Gelberg, dawny naczelny "Tygodnika Solidarność", opublikował notkę "Co się stało z nagrodą księdza Jerzego?" / http://gelberg.salon24.pl/610273,co-sie-stalo-z-nagroda-ksiedza-jerzego /. Chodzilo w niej o to, że Michnik, Bujak i pośmiertnie ks. Jerzy Popiełuszko otrzymali w 1986 r. nagrodę im. Kennedych, wynoszącą 50 /lub 40/ tys. dolarów, z których spadkobiercy ks. Jerzego nie zobaczyli ani grosza.
Ten wpis zainspirował Coryllusa do napisania wczoraj tekstu "Czy Michnik, Bujak i Miłosz to złodzieje?" / http://coryllus.salon24.pl/610299,czy-michnik-bujak-i-milosz-to-zlodzieje /, w którym szydził:
"Że też przez te wszystkie lata nikomu z „naszych” nie przyszło do głowy by przeprowadzić dziennikarskie śledztwo w sprawie tych dolarów co się rodzinie księdza Jerzego należały, ale gdzieś przepadły. Może dziennikarz Wszołek powinien zadzwonić w tej sprawie do Michnika? A może do Bujaka przynajmniej? Do Miłosza już się niestety zadzwonić nie da. No, ale przecież Miłosz żył i mieszkał w Krakowie, czy przez te wszystkie lata, żaden z bohaterskich, krakowskich dziennikarzy nie pomyślał o tym by zadać mu to pytanie?".
W rolę "bohaterskich dziennikarzy" wcielili się komentatorzy, którzy wyłowili z sieci wiele faktów dotyczacych tej nagrody /notka Gelberga - 122 komentarze, notka Coryllusa - 126 komentarzy/. Warto przeczytać obie dyskusje. Mnie dał do myślenia komentarz Unukalhai n.t. tekstu Gelberga:
"@LEONARDA BUKOWSKA
W kraju było kilku zaufanych "kasjerów", którzy przejmowali całą "pomoc" zbierana dla dla "S" po szerokim swiecie. Szła głownie przez trzy kanały dystrybucyjne poza Polską (biura "S" w Brukseli, Sztokholmie i Wiedniu). Biura te były w pełni infiltrowane przez "bezpiekę", zatem każdy dolar był znaczony. Bezpieka wiedziała, gdzie, ile do kogo trafia. Nie wiem jak miała z tego procent prowizji, ale zapewne godziwy. Stąd wywodzą się najmocniejsze haki, którymi do dzisiaj pacynki zwane politykami obozu "antykomunistycznego" są sterowane.
50.000 USD to pryszcz przy ogólnej skali przewałów.
UNUKALHAI 13.10 23:33".".
Idąc tropem tego komentarza dotarłam do artykułu Mirosława Kokoszkiewicza " Gdzie jest wloskie zloto dla "Solidarności"" z 15 lipca 2011 r. // http://ojczyznamoja.salon24.pl/331339,gdzie-jest-wlo-skie-zlo-to-dla-so-li-dar-no-sci / lub / http://www.polskawalczaca.com/viewtopic.php?p=31327&sid=77bd38bc0942819229bdb0de38f78784#p31327 //. Autor zastanawia się:
" co jest takiego, co cementuje już niemal ćwierć wieku ten równie chory co tajemniczy układ?Jako oszołom i zwolennik teorii spiskowych uważam, że właśnie wyjaśnienie tej, jednej z kluczowych tajemnic III RP, ukazałoby nam genezę wielu karier politycznych i biznesowych oraz rozwikłało frapującą zagadkę polegającą na odpowiedzi na pytanie: Skąd tak wielu bohaterów solidarnościowego podziemia wyszło z konspiracji ze sporymi zasobami gotówki?
Jest to dziś temat tabu. Dziennikarze nie zadają kłopotliwych pytań. Nie słychać, aby IPN próbował energicznie dociekać prawdy.
Dziś wiemy, że dwa główne kanały przepływu tych środków dla podziemnej „Solidarności”, to infiltrowane przez SB, brukselskie Biuro Koordynacyjne NSZZ „S”, kierowane w latach 1982-92 przez działacza „Solidarności” i tajnego współpracownika SB, Jerzego Milewskiego. Drugi to instytucje kościelne. (...)
Stawiam tezę, że pamiętne słowa Jaruzelskiego odgrażającego się, że „z niektórych głów aureole pospadają”, dotyczą zagrabionych finansów „Solidarności”.
Ujawnienie dawnych TW już na widownię, skutecznie znieczuloną przez środowisko GW, nie działa. TW są oficjalnie w rządzie Tuska, brylują w mediach i na europejskich salonach.
Jest jedna tajemnica stanowiąca bombę, której propagandowo rozbroić się póki, co nie da. I dlatego obowiązuje już niemal od ćwierć wieku omerta.
Gdyby opinia publiczna dowiedziała się, że jej „bohaterowie” stojący dziś na cokołach, rozkradli bezczelnie pieniądze z zachodu przeznaczone dla strajkujących oraz tysięcy ideowych i narażających się za friko, podziemnych działaczy, drukarzy i kolporterów, to runąłby mit założycielski III RP i nie pomogłoby nawet ministerstwo propagandy Michnika i funkcjonariusze z TVN.
Jesteśmy od 20 lat w klinczu. Zaprzańcy i renegaci Jaruzelski i Kiszczak trzymają cały czas w szachu wyznaczonych przez siebie „bohaterów”, a wielki brat z Moskwy i siostra z Berlina są spokojni, gdyż, jako strategiczni partnerzy posiadają zapewne u siebie tę wiedzę w postaci jak najbardziej materialnej.
Zwracam się, więc do wszystkich bez wyjątku, zacznijmy ich pytać o pieniądze.".
Minęły ponad trzy lata, i jakoś nikt nie pyta. Zarówno wiedza o TW, jak i o finansowych przekrętach wyplywa tylko wtedy, gdy jest komuś potrzebna. Sprawa Kiezuna została ujawniona i rozdmuchana, gdy była potrzebna "stronnictwu pruskiemu" do osłabienia wpływu 70-tej rocznicy Powstania Warszawskiego. O agenturalnej przeszłości Kiezuna wielu wiedzialo od dawna, ale poczekano na rocznicę, by odpalić bombę.
Możliwe, że podobnie jest z notką Gelberga. Oskarża on Jarosława Kaczyńskiego o to, że jakoby uniemożliwił on Gelbergowi publikację artykułu o tej nagrodzie w 1991r, by nie zaszkodzić "Solidarności". W swym dzisiejszym tekście "Andrzej Gelberg, czyli System przyprowadził smoka" / http://www.toyah1.blogspot.com/2014/10/andrzej-gelberg-czyli-system.html / Krzysztof Osiejuk /Toyah/ pisze wprost:
"Otóż moim zdaniem poszło właśnie o Kaczyńskiego. Z jakiegoś powodu, czy to z powodu jakichś swoich osobistych kalkulacji, czy też na zwykłe polityczne zlecenie, Andrzej Gelberg postanowił skompromitować Jarosława Kaczyńskiego, a więc człowieka, który w sposób oczywisty wybiera się po podwójną wręcz polityczną władzę w Polsce. (...)
No i dziś, kiedy szczęśliwie Lech już nie żyje, natomiast ten drugi wciąż zadziera nosa, wzywają ponownie Gelberga i mu mówią: „Pamiętasz sprawę Michnika i Bujaka?” „Pamiętam”, odpowiada Gelberg. „Weź no, spróbuj w to wkręcić Kaczora?” „Ale jak?”, pyta Gelberg. „Sprytny jesteś, coś wymyślisz”, mówią ci co mówią...No i Gelberg wymyślił.".
To tylko hipoteza, ale bardzo prawdopodobna. Wszystko wskazuje na to, że po 25 latach nie tylko władzy oraz mainstreamowi, ale i "obozowi patriotycznemu" wciąż przyda się lustracja i dezubekizacja. Jeśli niektóre aureole nie pospadają zawczasu, nieustannie będziemy mieli do czynienia z sytuacjami takimi, jak opisane powyżej. Po upływie 25 lat od końca PRL najwyższy juz czas na napisanie PRAWDZIWEJ historii "Solidarności" i jej głównych działaczy.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
8 komentarzy
1. Temat pieniędzy to rzeczywiście temat rzeka.
Opowiem jedną historię, która mi się przydarzyła. Otóż był to przełom 83 i 84 roku. Z jakiegoś powodu poszedłem do domu jednego z internowanych, a może nawet raczej skazanych, działaczy Solidarności w Warszawie, na Ursynowie. Jego żona, też bardzo aktywna w środowisku wprowadziła mnie do pokoju i posadziła na wykładanej skórą nowej kanapie. Trochę mnie to zdziwiło, bo była ona objęta pomocą charytatywną jako biedna. Oczywiście nie skomentowałem tego co widziałem, więc gospodyni dumna ze swego nabytku nawiązała do niego i powiedział coś takiego" teraz już widzi sens tego wszystkiego, bo jakoś zaczyna się jej układać".
Ja zaś przystępując do środowiska opozycyjnego raczej nie czekałem na to, że "będzie mi się z tego powodu układać".
Później ci oboje stali się sztandarowymi postaciami mainsteamu. Już wtedy zastanawiałem od jak dawna co ludzie chcieli żeby im się "jakoś układało" i doszedłem do wniosku, że od początku. To znaczy podejmowali oni działania przeciw systemowi po to by w zamian za jakieś frukta porzucić swoje idee. Zdrajcy są z reguły lepiej opłacani niż wierni akolici. W końcu syn marnotrawny nie dość, ze przepuścił majątek ojca to jeszcze gdy wracał dostał część majątku swojego brata. Oczywiście nie było w Polsce żadnego dobrotliwego ojca ale "Matuszka Rasija" była i zawsze była hojna dla zdrajców swoich przeciwników. Tak więc zaczęło się od kanapy. Po drugie okradzenie przeciwnika zawsze było czynem chwalebnym, czynem który mógł być wianem do nowego układu. Bardzo dobrze, że wreszcie zaczynamy mówić o pieniądzach, bo one są korzeniem wszelkiego zła.
uparty
2. Co zrobić, aby poznać ludzi???
Dać im władzę i pieniądze! Na których widok z 90% ludzi wyłazi świnia gotowa dla tych dwóch elementów życia zrobić dosłownie wszystko, tak i tu "głodne"gołodupce czyli tajni i jawni współpracownicy SBcji, cwaniaczki wszelkiej maści i inna swołocz dorwali się do strumienia kasy jaki popłynął do organizacji społecznej jaką miała być "Solidarność" stworzona przez Moskwę /w czym niestety duży udział miało niedoświadczone i po prostu ogłupiałe od "szczęścia" tzw wolności społeczeństwo/ i to był wielki skok na 40 milionowy kraj w centrum Europy, który nadzwyczajnie się udał i to wszystko bo jak zwykle zza każdego banknotu jaki był przeznaczony na tą "pomoc" wyglądała szpiczasta broda i "orli" nos takich Gelbergów, Rotenszwanców, Szechterów, Lewartowów i innej starozakonnej "chewry". Pzdr
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
3. Solidarność nie była stworzona przez Moskwę!
Owszem, pomysł powołania drugiej centrali związkowej był rodem z Moskwy, ale nie mieli oni na myśli Solidarności czy też czegoś do niej choć trochę podobnego!
Ta centrala miała powstać po strajkach w Lublinie a strajk Gdański miała sprawę zakończyć, bo w Lublinie nie udało się założyć nowych związków! Po rozwiązaniu strajku (pierwotnego), o ile pamiętam to w stoczni pozostała Alina Pieńkowska i .... w większości prowokatorzy z SB, którzy "zabezpieczali imprezę" i dopóki ktoś gadał to oni słuchali i czekali na rozkazy. Gdy odchodzący ze strajku ludzie zorientowali się, że nie wszyscy opuszczają stocznie zaczęli do niej wracać i wtedy zaczął się strajk drugi, już nie z inspiracji Moskwy.
Ja wiem, że to subtelna różnica ale jednak bardzo istotna.
A to, że w powstawaniu Solidarności jest też wątek humorystyczny wynikający z rutyny służb to prawda, że w trakcie jej powstawania doszło do przedziwnego zbiegu przypadków z intrygami politycznymi to też prawda, ale wszystkie wielkie wydarzenia mają różnorodne oblicza bo są wielkie.
A jeśli chodzi o strumień pieniędzy dla Solidarności to wcale nie był on taki duży jak na skalę ruchu. Owszem pomoc humanitarna była bardzo duża, ale nie była to pomoc dla Solidarności a dla naszego społeczeństwa to dwie zupełnie różne sprawy.
uparty
4. "Uparty" dzięki za dobry Głos w tej sprawie... :)
bo chwilami w szumie złych słów o Solidarności i ja zaczynam się zastanawiać,czy "mnie z moskwy nie przyniesiono w teczce" ;(
Co raz już mniej Nas,czyli tych ,którzy wtedy uwierzyli w piękny Ideał Solidarności ,rzuciliśmy ówczas wszystko na jedną szalę łącznie z bezpieczeństwem naszych Rodzin i nie mieliśmy
zadnych oczekiwań na dobra materialne,ale tylko Jedno...by ruskie sobie wreszcie poszły...tam skąd przyszły... a że szpiony były wsród nas,to fakt...pamiętam jak gdy tylko zaczynała się jakaś kłótnia to słowa "ty ubeku" często padały w "gorącej dyskusji" po latach okazywało się,że nie "ci ubecy" ale często nasi przyjaciele Ideał S odkładali na najniższą półke,byle tylko załapać się na ten "kawałek tortu"nie dotyczyło to jednak tych zwyczajnych Kowalskich,którzy płacili najwyższą cenę,cenę pracy ,zdrowia a i często wykluczenia nie tylko zawodowego,lecz i społecznego...
serdeczne pozdrowienia...solidarnościowe...z tamtych lat...
gość z drogi
5. Uparty
Co i tak nie zmienia faktu, że operacja była splanowana na łubiance i chodziło o transfer nomenklatury w demokrację ale, że diabeł śpi w szczegółach powstały nieprzewidziane komplikacje a w sumie ONI przeskoczyli suchą nogą a z komplikacjami walczymy my, czyli jakby się nie obrócił to ONA zawsze z tyłu. A kasy było tyle, że na początek starczyło dla każdego i na czarną godzinę jakby przyszła, nie wspominam tu o pomocy harytatywnej, która rozprowadzał kościół, ale to też jest odrębna sprawa. Pzdr
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
6. gościu
Bez paniki, kto jest kto to wszyscy wiedzą, tylko strach za tyłek trzyma /za wyjątkiem tych co się nie bali i nie boją się nadal/ aby głośno to mówić.
"nie dotyczyło to jednak tych zwyczajnych Kowalskich,którzy płacili najwyższą cenę,cenę pracy ,zdrowia a i często wykluczenia nie tylko zawodowego,lecz i społecznego..."
Bo ci Kowalscy i Wiśniewscy zawsze swoim życiem i zdrowiem płacą, nie Wałęsy, Bujaki, Lisy czy Borusewicze i inne swołocze, którzy uczepili się koryta stojąc na ich plecach. Pzdr
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
7. Autorka
A te aureole powinny pospadać we Wrześniu 80 roku teraz to jest tylko niczego nie zmieniające walenie nimi po głowach. Pzdr
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
8. Szanowny @Lancelocie,masz rację
te aureole powinny dawno już pospadać...ale skoro lustracji nie był o,bo zakowskie i im podobne szaty darły i nie tylko szaty....to mamy TO co mamy...a une śmieją się nam prosto w nos,żeśmy "głupi i biedni..."
serdeczności z drogi do normalnej Polski...bo Solidarność to był tylko przystanek na tej drodze... :)
gość z drogi