Mobilizacja do berlingowskiego wojska i wielka dezercja
(..) 15 sierpnia 1944 r. nowo mianowany Naczelny Dowódca WP gen. Michał Rola-Żymierski ogłosił powszechną mobilizację, obejmującą kilka roczników młodych ludzi, spośród których wielu w czasie okupacji niemieckiej było w polskim niepodległościowym podziemiu. Przeprowadzenie takiej mobilizacji nie było łatwe. Przede wszystkim z powodu zniszczenia lub zniknięcia wielu archiwów.
(..)Komuniści wymyślili sprytny sposób na uzyskanie list zawierających dane mieszkańców - szybko wprowadzili kartki żywnościowe. Za nimi poszły karty mobilizacyjne. Było jednak wielu ludzi, którzy, nie tylko z powodu związków z antyniemieckim podziemiem, żyli korzystając z fałszywych dokumentów. W tamtych czasach ich zdobycie nie było trudne. Mobilizacja nie przyniosła spodziewanych rezultatów, jednak pozwoliła stworzyć kolejne jednostki. Sprzyjał temu też fakt, że Polacy co prawda nie chcieli takiego wojska i jak mogli uchylali się od mobilizacji, często jednak wstąpienie w jego szeregi chroniło ich przed gorszym losem, np. internowaniem na terenie ZSRR lub karą śmierci.
(..)Ukrainiec - dowódcą, alkoholik - komisarzem
W folwarku Białka pod Piaskami niedaleko Lublina był formowany 19. pp, wchodzący w skład 7. Łużyckiej Dywizji Piechoty. 13 września 1944 r. pułk został rozkazem dowódcy 2. Armii WP przemianowany na 31. pp. Poborowi napływali głównie z tzw. punktu zbornego zlokalizowanego w barakach obozowych wcześniejszego obozu koncentracyjnego na Majdanku koło Lublina oraz z kompanii zapasowej stacjonującej w Mijanach po d Lublinem. Dowódcą pułku był mjr-ppłk Michał Kiślicki, jego zastępcą ds. polityczno-wychowawczych Józef Szymanowski, a zastępcą dowódcy ds. liniowych ppłk Ostrowski. Dowódcami batalionów byli: Eugeniusz Witek (szkolnego), Jurij Ciepłow (1 baon), Konstanty Otrywin (2 baon), Wasyl Aleksandriuk (3 baon). Większość oficerów została przeniesiona z Armii Czerwonej. Kiślicki był Ukraińcem, który urodził się w 1911 r. i żył przy matce aż do 1929 r., kiedy to na rok poszedł do szkoły młodzieży wiejskiej i zdecydował się wstąpić na ochotnika do Armii Czerwonej. Służył tam i uczęszczał już tylko do szkół wojskowych. Wszystko zawdzięczał Rosji Sowieckiej. We wrześniu 1939 r. brał udział w "wyzwalaniu" tzw. zachodniej Ukrainy. W 1944 r. ukończył nawet kurs Akademii Wojskowej im. Frunzego w Moskwie. Do Wojska Polskiego został skierowany 3 sierpnia 1944 r. na stanowisko dowódcy 31. pp.
Stan ewidencyjny organizowanego w tym czasie pułku był płynny - nie tylko przybywali poborowi, ale od początku zdarzały się liczne dezercje. Na koniec pierwszej dekady października pułk liczył tylko 2437 żołnierzy, w tym 78 oficerów, 372 podoficerów i 1987 szeregowców. Szeregowców zakwaterowano w czterech stajniach dworskich. Dowództwo mieszkało w dworze. W kancelarii panował bałagan, nie była prowadzona ewidencja pułku. Warunki bytowe pogarszały się - w stajniach panowało zimno i prawdopodobnie w ogóle nie odpowiadały warunkom do zakwaterowania tam ludzi. Za to dowództwo bawiło się dobrze. Zastępca dowódcy ds. polityczno-wychowawczych nie trzeźwiał, a inni oficerowie prawdopodobnie mu nie ustępowali. Na początku października zdarzyło się nawet, że stojący przed kwaterą oficera informacji wartownik zastrzelił oficera liniowego i zbiegł do lasu...
11 i 12 października 1944 r. pułk przygotowywał się do przeniesienia w nowe miejsce postoju na Podlasiu. Żołnierzom, wśród których pojawiła się plotka, że wywiozą ich na Syberię, rozdano broń i amunicję. Reszta przygotowań przebiegała tak, jak cała organizacja pułku.
(..)Wielka ucieczka W nocy z 12 na 13 października 1944 r., przed planowanym na 14 października wymarszem, z pułku zdezerterowało ponad 1000 żołnierzy, oficerów i podoficerów. Niektórzy z nich odłączyli się po drodze i wrócili. Jednak i tak była to największa dezercja w całej historii Wojska Polskiego. Niektóre publikacje mówią o 636 dezerterach. Trudno jednak ocenić na czym się opierają, jeśli w pułku ewidencja nie była systematycznie prowadzona. Po brawurowej ucieczce ponad 1000 żołnierzy 31. pp Naczelne Dowództwo WP natychmiast zarządziło śledztwo.
Już 14 października 1944 r. w Białce znaleźli się oficerowie Zarządu Informacji Naczelnego Dowództwa WP, którzy rozpoczęli przesłuchiwanie świadków zdarzenia i odpowiedzialnych za nie oficerów. Kto wywołał bunt? Bez trudu udało im się odtworzyć przebieg dezercji, od samego początku, czyli od chwili, gdy dyżurny plutonowy, który okazał się według nich bliżej nierozpoznanym kapitanem AK, zarządził alarm.
Ustalili więc, że jednym z przywódców buntu był członek antykomunistycznego podziemia (AK lub NSZ), zalegalizowany w pułku na fałszywych dokumentach jako ppor. Studziński. Nie zostało to w żaden sposób zweryfikowane, jednak nie można wykluczyć takiej możliwości przy założeniu, że chodziło niekoniecznie o akowskie, ale może też o eneszetowskie podziemie.
Po kilku dniach śledczy znaleźli inną ofiarę. Jedynym zidentyfikowanym przywódcą buntu został ppor. Stanisław Głowala z Lublina opisywany przez komunistycznych historyków jako Stanisław Głowal. W pułku służył jako Stanisław Lipiński. W czasie, gdy miała miejsce dezercja wrócił do Lublina, gdzie posługiwał się podrobioną przepustką obejmującą cały ten okres. 20 października 1944 r. został na ulicy rozpoznany przez sierż. Dudowa z 31. pp i natychmiast aresztowany. Stanisław Głowala był przedwojennym oficerem, walczył w kampanii wrześniowej 1939 r., a następnie był w lubelskim podziemiu. W AK blisko związany z adiutantem komendanta Okręgu Lublin AK, prawdopodobnie w latach 1943-1944 był dowódcą plutonu ochrony komendy. W czerwcu 1944 r. pod pseudonimem "Romb" zorganizował i początkowo dowodził kompanią szkolną Komendy Obwodu Lublin Miasto. Wziął udział w operacji "Burza" jako zastępca dowódcy kompanii.
W sierpniu 1944 r. wstąpił do armii Berlinga, gdzie używał nazwiska Lipiński. Po aresztowaniu, został przez Informację Wojskową poddany okrutnemu śledztwu, w którym nie wskazał żadnych powiązań. Podał jedynie nazwisko swojego okupacyjnego podwładnego, który w tym czasie działał pod fałszywym nazwiskiem, więc był nieuchwytny. Nie przyznał się też do winy, czyli nie potwierdził tez śledczych. Mimo to przez Sąd Wojskowy 7. DP został skazany na karę śmierci, która została wykonana w dniu 11 grudnia 1944 r. w lesie koło Radzynia Podlaskiego, gdzie zakopano jego zwłoki. Czytaj więcej na http://nowahistoria.interia.pl/polska-walczaca/news-najwieksza-dezercja-w-dziejach-wojska-polskiego-ten-pulk-zos,nId,1531464?utm_source
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz