Pomnik ofiar Smoleńska + kotylionowy patriotyzm = sukces?
elig, pt., 10/10/2014 - 19:27
Dziś /10.10.2014/ rano Andrzej Budzyk zauważył w Salonie24 / http://andrzej.budzyk.salon24.pl/609708,przed-9-ta-poszla-migawka-z-miesiecznicy /, że TVN24 zamieścił migawkę z uroczystości miesięcznicy tragedii smoleńskiej. W portalu Wyborcza.pl ukazał się tekst "Zróbmy konkurs na pomnik dla ofiar katastrofy smoleńskiej" / http://wyborcza.pl/1,75968,16779536,Jak_upamietnic_ofiary_katastrofy_smolenskiej__Zrobmy.html /. Czytamy w nim:
"Wzniesieniu pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej sprzyja prezydent Bronisław Komorowski. Wkrótce spotka się z inicjatorami budowy. List w tej sprawie podpisali przedstawiciele 30 rodzin ofiar katastrofy. Wśród nich są m.in. Izabella Sariusz-Skąpska, córka Andrzeja Skąpskiego, przewodniczącego Federacji Rodzin Katyńskich, oraz Karolina Kaczorowska, żona ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego. Pisaliśmy o tym we wczorajszej "Wyborczej".
Przeciwnicy inicjatywy prezydenckiej powiedzą, że nie warto ryzykować, bo żaden pomnik nie zadowoli środowiska PiS, jeśli nie upamiętni Lecha Kaczyńskiego przed Pałacem Prezydenckim. Gdyby miał być tam stawiany na siłę, przez prawicę, może nawet zamiast ks. Poniatowskiego, przewiduję awantury. Choćby z tego powodu lepsza jest ucieczka do przodu - w międzynarodowy konkurs na pomnik wszystkich ofiar katastrofy.".
"Gazeta Wyborcza" nie byłaby sobą, gdyby przy okazji nie napisała:
"Tuż po katastrofie pod Pałac Prezydencki na Krakowskim Przedmieściu przychodziły tłumy, zapalano znicze, łzy były prawdziwe. Ale z czasem manifestacje i ekstaza religijno-patriotyczna przybrała rozmiary histeryczne. Zaczęła przeszkadzać w codziennym życiu, paraliżowała miasto. Wystarczy wspomnieć awanturę o krzyż sprzed pałacu, demonstracje jego zwolenników i przeciwników."
Niemniej warto zauważyć, że jest to kolejna próba przejęcia przez mainstream haseł prawicy. Pierwszą była, podjęta ponad dwa lata temu, próba "podczepienia się" pod narrację patriotyczną. Prawica reagowała na to niechętnie, słusznie wytykając mainstreamowi i PO hipokryzję. Na przykład, po defiladzie 15 sierpnia 2014, portal Wpolityce.pl zamieścił artykuł "Prezydent Komorowski - patriota z kotylionem" / http://wpolityce.pl/media/209617-prezydent-komorowski-patriota-z-kotylionem / w którym stwierdzono:
"Co się zmieniło w retoryce Gazety Wyborczej, że kiedyś atakowała Lecha Kaczyńskiego, który zorganizował defiladę wojskową w dniu święta Wojska Polskiego, a teraz chwali Komorowskiego za to samo? (...) nawet wrogowie atakując śp. Lecha Kaczyńskiego za „kieszonkowy patriotyzm” wiedzieli, że „jest gotów bronić Ojczyzny za pomocą wszelkich środków, także militarnych, i że będzie nadal odbudowywał polską armię i szacunek do niej”.
W odróżnieniu od rządów PO, którym zawdzięczamy całkowity rozkład polskiej armii. W zamian mamy kotylionowy patriotyzm Bronisława Komorowskiego.".
Na początku czerwca 2014 w mojej notce z okazji pogrzebu Jaruzelskiego / http://naszeblogi.pl/47023-hold-skladany-cnocie-przez-wystepek / pisałam:
""Hipokryzja to hołd składany cnocie przez występek" - mówił La Rochefoucald. I rzeczywiście - występni byli komuniści i ich rządy, zwalczające przez lata religię katolicką. Walka ta skończyła się jednak mszą świętą w kościele i nawróceniem /prawdziwym lub nie/ jednego z ich wodzów. To przecież klęska komuchów.
Podobnie jest z polskimi symbolami narodowymi. Od dwóch lat mogliśmy obserwować 11 listopada jak Bronisław Komorowski na czele grupki swych nieco wystraszonych urzędników pielgrzymuje od Grobu Nieznanego Żołnierza do pomnika kard. Wyszyńskiego i dalej do pomników Paderewskiego, Dmowskiego i Piłsudskiego, wszędzie składając biało-czerwone wieńce i kwiaty.
To przecież także hipokryzja. Wolałby on z pewnością manifestować przy orle z czekolady wymachując flagą Unii Europejskiej. Ale nie może. Dlaczego? Ano, po wielkich demonstracjach Polaków zdał sobie sprawę z tego, że bez udawanego choćby szacunku dla polskosci i religii nie da się w Polsce rządzić.
Niewątpliwie jest to pewien dorobek minionych czterech lat. Od usuwania krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego do mszy żałobnej za Jaruzelskiego. Wciąż jesteśmy za słabi, by po prostu przepędzić całe to towarzystwo. Jesteśmy jednak w stanie zmusić ich, by starali się udawać katolików i patriotów.".
Wsparła mnie w swym komentarzu Teresa Bochwic pisząc: "Tak, i to wbrew pierwszym odruchom sprzeciwu jest ważne. Lemingi i średni obojętni widzą to i przyjmuja jako naturalne, skoro robi to prezydent państwa. Co wzmacnia tradycje narodową i zwyczaje chrześcijanskie.".
Jeśli chodzi o "kotylionowy patriotyzm", to podtrzymuję moje stanowisko sprzed czterech miesiecy. Ze Smoleńskiem jest jednak inaczej. Mój niepokój budzi przede wszystkim fakt, że pomnik ofiarom chce stawiać akurat Bronisław Komorowski. To własnie on jako pierwszy zażądał usunięcia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego. Wskutek umyślnego sabotazu ze strony władz PO nadal nie znamy przyczyn tragedii smoleńskiej. Jedną z bardziej prawdopodobnych hipotez jest zamach terrorystyczny, w którym udział wziąć mogli dawni funkcjonariusze z WSI razem ze swymi kolegami z GRU. Wszyscy wiedzą o związkach Komorowskiego z WSI.
Jest też stara rzymska zasada "Cui bono?". Nie ulega watpliwości, że to właśnie Komorowski najwięcej skorzystał na tragedii smoleńskiej. Awansował z marszałka Sejmu na p.o. prezydenta, wygrał w tym charakterze wybory prezydenckie, a teraz szykuje się do drugiej kadencji. Uważam, że najpierw powinien on udowodnić, iż w żaden sposób ani on, ani jego ludzie nie przyczynili się do katastrofy, a dopiero potem zabierać się do upamiętniania jej ofiar.
Nieżależnie jednak od tego prawicowe narracje, zarówno smoleńska, jak i patriotyczna pokazały swoją siłę. Gdyby nie trafiały one Polakom do przekonania, nikt nie próbowałby ich przejmować, czy "podczepiać się" pod nie. Dlatego nie ma racji Coryllus pisząc w swej dzisiejszej notce "Czy wierność jest problemem PiS?" / http://coryllus.pl/?p=1767 /:
"Problemem PiS jest także narracja jaką produkują „nasi” dziennikarze z Tomaszem Sakiewiczem na czele. To jest właśnie ta najbardziej niestrawna masa tabulaette, z której utarto pigułę całkiem nie nadającą się do przełknięcia. Nie wierność więc, ale złośliwy idiotyzm i PR. W dodatku PR rozumiany w sposób najbardziej podstawowy. Ponieważ PiS jest partią patriotyczną, przyczepia się jej narrację patriotyczną, którą montują ludzie mający od razu na widoku zyski płynące ze sprzedaży tego patriotyzmu. Produkują oni patriotyzm a la Kaczor Donald i dziwią się później, że do nikogo to nie dociera. Nie wiem czy wiecie, ale te tak zwane koszulki patriotyczne czyli odzież markowa z wizerunkami ludzi pomordowanych przez UB jest dziś reklamowana w piśmie The Men’s Health (chyba dobrze napisałem). Gdybyśmy myśleli takimi kategoriami jak większość posłów PiS i „naszych” dziennikarzy, musielibyśmy teraz zerwać marynarę, pomachać nią i huknąć parę razy z kołkowca na wiwat. Patriotyzm bowiem jest górą, wpuścili jego do mainstreamu, prawie jak Ziemkiewicza do Onetu.".
Jest wręcz odwrotnie - patriotyzm zyskuje nowe tereny i staje sie coraz bardziej popularny. To, że niektórzy próbują na nim zarobić, jest najlepszym tego dowodem.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
2 komentarze
1. Rzeczywiście, zmiana narracji jest widoczna, ale
najważniejsze jest to sformułowanie: "... że nie warto ryzykować, bo żaden pomnik nie zadowoli środowiska PiS, ... ". Okazało się, że naszego środowiska nie potrafią zwalczyć, co próbowali przez prawie 10 lat i teraz zaczynają się zastanawiać, co maja zrobić liderzy ich formacji, by nasze środowiska uznało ich pozycję społeczną, uznało, że są liderami powszechnymi a więc i naszymi.
In bowiem chodzi o to, żeby była tylko jedna "ścieżka kariery". Chodzi o to, żeby każdy, kto chce być "kimś" nawet po to by zrobić "coś" musiał uzyskać akceptację głównych środowisk. Wtedy te środowiska mają poczucie dowartościowania, bo "władza" musi się im kłaniać, czyli "władza", przynajmniej w pewnym zakresie, jest od tych środowisk zależna. Jeśli zaś okazało by się, ze można zdobyć władzę wbrew tym środowiskom, to okazało by się też że nie są one do sprawowania władzy potrzebne a w związku z tym nie maja żadnego środka nacisku na "władzę" więc są wobec niej bezradne.
Tak więc im chodzi o to, byśmy porzucili swoich liderów w zamian za to, że ich liderzy zrobią coś dla nas jest to w swej istocie propozycja korupcyjna! Oczywiście nie proponują nam jeszcze pieniędzy w formie dostępu do stanowisk, w formie prawidłowego działania instytucji publicznych, które i nam miały by służyć ale wszystko przed nami. Ja myślę, że oni za nadzieję na pełnienie rozmaitych funkcji mogą nawet starać się je pełnić w miarę prawidłowo.
Jak Tusk popierał Ukrainą w wojnie z Rosją to nawet Platformie zaczęło rosną poparcie społeczne, jak zaczął się dystansować od Ukrainy to zaczęło spadać. Okazało się, że szybko się "oni" uczą. Zobaczymy jak pojętnymi są oni uczniami. Na razie zaczyna się robić, może nie ciekawie co śmiesznie. Jak widzę niektórych z ich przywódców, gdy zaczynają się stroić w piórka patriotów, to przypomina mi się z dzieciństwa postać kota w butach. Tylko czy kot w butach może sprawować władzę jak jest taki śmieszny?
uparty
2. @UPARTY
Tak, po prostu!!! " im chodzi o to, byśmy porzucili swoich liderów w zamian za to, że ich liderzy zrobią coś dla nas jest to w swej istocie propozycja korupcyjna!"
To jest korupcja! Przecież ONI już nie potrafią inaczej.
Jak na to reagować? Właśnie określać to mianem korupcji. I niech stawiają pomnik... Może nawet zdążą zanim się ich wywali....