Cenckiewicz vs prof. Kieżun
Pan Woyciechowski – jak uważam – wystąpił w roli „pistoletu do wynajęcia” – co wśród dziennikarzy nie jest rzadkością – więc jego udział w lustracji prof. Witolda Kieżuna pominę milczeniem. Natomiast status doktora habilitowanego historii Sławomira Cenckiewicza powinien zobowiązywać tak jak zobowiązuje szlachectwo.
Redaktor ks. Henryk Zieliński sformułował niedawno w „Salonie Dziennikarskim – Floriańska 3” przypuszczenie, iż w tej lustracji chodzi może nie tyle o atak na „ikonę Powstania Warszawskiego”, co o dyskredytację autora dogłębnej i udokumentowanej analizy procesu przedzierzgnięcia się PRL-u w III RP, którą profesor Witold Kieżun przedstawił w 2012 r. w publikacjach „Patologia transformacji” i „Drogi i bezdroża polskich przemian”.
Warto w tym miejscu przypomnieć fundamentalną zasadę komunistycznej bezpieki – „Od zniszczenia człowieka, skuteczniejsze jest zniszczenie jego wiarygodności!”
Kwestii współpracy z SB nie ma co wałkować – każdy może przejrzeć „teczkę pracy” itp. zawieszone na portalu „Do Rzeczy”. Zadziwia zaś zgoła nienaukowa pasja pana Cenckiewicza w poszukiwaniu „kompromatów” z życia zawodowego i naukowego profesora Kieżuna. Pan dr hab. formułuje przy tym oceny z dzisiejszego punktu widzenia ignorując realia lat powojennych, czym – jak uważam – sprzeniewierza się warsztatowi profesjonalnego historyka.
Tak jak po roku 1939 nie wszyscy Polacy i nie bez ustanku bili się z okupantami, tak samo po roku 1945 nie wszyscy zdecydowali się zostać Żołnierzami Wyklętymi, a przytłaczająca większość naszych rodaków starało się żyć i zakładać rodziny, podejmowali przy tym pracę taką, jaka była wtedy dostępna. Historyk powinien przy tym wiedzieć, że w czasach stalinowskich obowiązywał absolwentów wyższych uczelni nakaz pracy i nie podejmowali oni pracy z własnego wyboru tylko z nakazu właśnie.
W kręgu znajomych moich krewnych i powinowatych była pani, która po wojnie zrobiła karierę w NBP tylko z tego powodu, że była absolwentką SGH i znała doskonale języki francuski i angielski. Pan Kieżun, człowiek niewątpliwie inteligentny i zdolny, absolwent Uniwersytetu Jagielońskiego nie był więc wyjątkiem w tym banku. Uważam, że nie kompromituje go obejmowanie coraz wyższych stanowisk w NBP. Kompromitujące jest jednak czynienie z tego zrzutu przez historyka.
Groteskowe jest też czynienie przez Cenckiewica zarzutu panu Kieżunowi za to, że otrzymywał odznaczenia od władz. Taka była praktyka komunistyczna – zamiast płacić dodatkowo za wyróżniającą się pracę, obwieszano delikwentów świecidełkami. Najlepiej to widać po sowieckich gierojach, którym na ordery brakowało miejsca na piersiach.
Kompromituje też Cenckiewicza potępianie naukowca teorii organizacji i zarządzania za to, że w PRL-u zajmował się badaniem i analizą zarządzania w systemie socjalistycznym. Zachodni uczeni z pewnością doceniali tę pracę naukową, skoro zapraszali pana prof. Kieżuna na wykłady do swych uniwersytetów.
W tamtych czasach promotorzy i recenzenci wręcz zmuszali autorów prac naukowych do wtrącania w nie różnych cytatów „klasyków” socjalizmu. Anegdota z tamtych czasów głosi, że błaganadiożnyj referat o psychologii zaczyna się wstępem – „Lenin powiedział, ze psychika jest funkcją mózgu”...
W jednej z publikacji prof. Kieżuna z roku 1978, we fragmencie dotyczącym kontroli znalazł Cenckiewicz ze zgrozą zacytowaną myśl J. Stalina – „Najważniejszą rzeczą jest nie łapanie poszczególnych przestępców, lecz poznawanie rewidowanych instytucji, wnikliwe i poważne zapoznawanie się z nimi, poznawanie ich wad i zalet oraz posuwanie naprzód sprawy doskonalenia tych instytucji”. No i co z tego?...
Z tego co udało mi się zaobserwować w tej awanturze lustracyjnej najprzytomniej znalazł się portal „Nowa Konfederacja”. Bartłomiej Radziejowski przypomniał tam kredo amerykańskich dziennikarzy – „Zawsze skupiać się na problemie nie na osobie!” Zasadniczym problemem jest zaś sformułowana przez prof. Kieżuna teza o neokolonizacji Polski po 1989 r.
Z taką tezą można oczywiście się nie zgadzać. Jeśli jest ona niesłuszna, to trzeba z nią podjąć polemikę i udowodnić jej błędność. Niestety nie udało mi się zauważyć w przestrzeni nauki i polityki żadnej próby polemiki z prof. Kieżunem. Zamiast tego wzniecono awanturę, której istotnym elementem jest próba skompromitowania całego powojennego życia zawodowego i naukowego Witolda Kieżuna.
- Jan Kalemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
11 komentarzy
1. @Jan Kalemba
zgadzam sie z Pana opinią w 100 procentach. Po przeczytaniu tekstu na niezalezna po prostu mnie zatkało. Takiej obłudy i nachalnego kłamstwa nie spodziewałam się ... po prostu oniemiałam. Wg tej interpretacji za ludzi nie umaczanych we współprace z UB nalezy uznać tylko tych, których bezpieka zamordowała, a których grobów do dzisiaj nie możemy znaleźć, ale tez z wyjątkami, bo Ci, którzy wyszli z lasu i sie ujawnili, a potem zostali zamordowani, tez mogą być traktowani jak współpracownicy NKWD.
Pozdrawiam serdecznie
Pan dr hab. formułuje przy tym oceny z dzisiejszego punktu widzenia
ignorując realia lat powojennych, czym – jak uważam – sprzeniewierza
się warsztatowi profesjonalnego historyka.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Do kompletu mogą zlustować sędzięgo Bogusława Nizieńskiego
tez śmiał zrobić karierę w PRL-u!
Bogusław Nizieński (ur. 2 marca 1928 w Wilnie) – polski prawnik, sędzia, w latach 1999–2004 Rzecznik Interesu Publicznego. Kawaler Orderu Orła Białego.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bogus%C5%82aw_Nizie%C5%84ski
'Po wojnie zdał maturę[3]. Za radą ojca podjął[2] i ukończył studia prawa i politologii[4] na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego z najwyższymi ocenami[3][4]. Podczas studiów działał w Zrzeszeniu Wolność i Niezawisłość (WiN)[3]. Przez siedem lat pracował jako urzędnik w Akademickim Związku Sportowym (AZS) w Krakowie[4][3][2]. Czynnie uprawiał sport[4] (piłkę nożną i hokej na lodzie na pozycji bramkarza[2]). Po odwilży gomułkowskiej w latach 1957-1959 odbył aplikację sędziowską[2] ukończoną z wynikiem bardzo dobrym, odmówił wstąpienia do PZPR, po czym przez 2,5 roku był asesorem[4]. Następnie został sędzią powiatowym, następnie wojewódzkim (1964); orzekał w w wydziałach karnych sprawach kryminalnych[4][3].
W latach 1971–1981 pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości w departamencie nadzoru sądowego. Wraz z Adamem Strzemboszem organizował w ministerstwie struktury „Solidarności”, działając na stanowisku wiceprzewodniczącego Komisji Zakładowej[4][3]. Uczestnik prac Centrum Obywatelskich Inicjatyw Ustawodawczych Solidarności[6]. Jest autorem publikacji pt. Orzekanie i wykonywanie kary ograniczenia wolności (wraz z Czesławem Łukaszewiczem i Wiesławem Wychowskim) z 1980[7]."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Pani Marylo
Z dzisiejszymi 30-latkami trudno jest rozmawiać o czasach komuny.
A w Cenckiewicza nie wiem co wstąpiło. Mam nadzieję, że dał się wkręcić w rolę pożytecznego idioty.
Kłaniam się
4. Dwukrotny stypendysta fundacji Georga'a Sorosa.
Nic nie ma za darmo, bo nawet za ocet trzeb zapłacić.
Sławomir Cenckiewicz być może musi dziś spłacać zaciągnięte wcześniej długi m.in. u samego Georga'a Sorosa.
http://www.szkola-liderow.pl/zalozyciel_szkoly_liderow.php
http://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82awomir_Cenckiewicz
http://www.slawomircenckiewicz.pl/o-mnie
Kiedyś "Mieszko II"
5. @Obibok na własny koszt
NIE CHCIAŁAM SIE ROZPISYWAC NA TEN TEMAT, BO OD POCZĄTKU MNIE MIERZI. To odwracanie uwagi od spraw waznych, czysta manipulacja.
A tak naprawdę to z tekstu wynika, "sadzę ciebie według siebie"
http://niezalezna.pl/60142-cenckiewicz-i-woyciechowski-dla-niezaleznapl-...
" Zaledwie kilka miesięcy po powrocie z zesłania w Związku Sowieckim Kieżun (w październiku 1946 r.) wstąpił do Związku Uczestników Walki Zbrojnej o Niepodległość i Demokrację (późniejszy ZBOWiD) otrzymując – jak sam deklarował – Odznakę Grunwaldu (prawdopodobnie chodzi Order Krzyża Grunwaldu bądź o Odznaką Grunwaldzką), a miesiąc później – będąc jeszcze studentem Wydziału Prawa UJ (ukończył studia w 1949 r.) – został stypendystą-praktykantem w Narodowym Banku Polskim w Krakowie. "
Jak to czytałam, to mnie aż trzęsło. Wrócił sobie z zesłania prosto na stypendium !
Jak Cenckiewicz, który wrócił sobie z USA, gdzie był hołubiony i przekazywany z rak do rak i na koszt emigracji solidarnościowej i znów trafił na stypendium Sorosa.
"Dwukrotny stypendysta Polonia Aid Foundation Trust w Londynie (2000 i 2004)[1]. W 2000 otrzymał grant Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku[1]. Od 2005 do 2007 był stypendystą Free Speech Foundation w Chicago[4][1]."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. @Maryla,
nie chce mi się w ogóle pisać na temat co by tu nie napisać rzekomo "naszego" bufona, któremu się jak widać poprzewracało w głowie.
Jak już wiele razy pisałem posiadam niezbite dowody na brednie w dwóch książkach Pana S.C., któremu nie zależało dotrzeć do samego źródła i dokumentów źródłowych, w tym tych posiadanych przeze mnie, bo te które były w Komisji Zakładowej osobiście i to bardzo skutecznie spaliłem w dniach 14-15 grudnia 1981 r. Potwierdził mi to w rozmowie pan S.C., który nie mając i nie znając faktów dopisał swoją alternatywną historyjki, których nie zamierza według tego co mi oświadczył zmieniać, bo mógłby to wykorzystać TW Bolek i inni, a rewelacje zawarte w książkach stałyby się o wiele mniej wiarygodnymi.
Nie przeszkadza mu też i taki fakt, że z tajnej komisji zakładowej działającej w Gdańsku przy Długim Targu, która wydawała swoją bibułę w tym moją z mojej prywatnej drukarni, z której po dziś dzień posiadam maszynę do pisania, na której sporządzałem maszynopisy do kserowania jak i papierowe matryce do powielacza ROTO pomalowanego czarną emalią super tajną grupą operacyjną, a mnie ochrzciła rzekomym działaczem podziemnej gdańskiej solidarności.
Skoro zachowały się dwa maszynopisy w oryginale i maszyna do pisania, to nie widzę przeszkód by dokonać ekspertyzy.
To, że wydawania bibuły nagle ustało nie jest czymś zaskakującym, skoro główny konspirator został zatrzymany, a następnie aresztowany i osadzony w gdańskim więzieniu, a jego maszyny zostały bezpiecznie ewakuowane przez człowieka , który do dziś żyje i mieszka w Jankowie koło Gdańska.
Niestety nikt nie chce ani wykonać ekspertyzy ani przesłuchać trzech żyjących świadków na okoliczność tajnej drukarni rzekomej super tajnej grupy operacyjnej MSW, co do której istnienia nie ma żadnych dowodów po byłym MSW w IPN, za to są dwie ulotki znalezione w moim zakładzie najwidoczniej po moim zatrzymaniu i zrobieni kipiszy w moim pokoju biurowym i potężnych szafach, w których pośród potężnych zbiorów dokumentacji techniczno-budowlanej ukrywałem oryginalne ulotki do kserowania.
Na jednej ulotce w oryginalnych maszynopisach z dołączoną kserokopią ulotki Andrzeja Kołodzieja, a znajdującej się w IPN jest dopisek, że została ona znalezione właśnie w Naszym przedsiębiorstwie. Ciekawy zbieg okoliczności i szefa tajnej grupy operacyjnej MSW, którego tajną misję przerwali inni esbecy i prokuratorzy osadzając go na postawie nakazu aresztowania w trybie doraźnym, a wiec obligatoryjnym, w gdańskim więzieniu, tak by przestał wydawać ulotki super tajnej grupy operacyjnej, o której wiedział zapewne tylko Czesław Kiszczak i Sławomir C., prawd?
Nie przypominam też sobie by poszukiwał członków Komitetu Strajkowego Naszej GSR w tym osoby odpowiedzialnej za straż porządkową w sierpniu 1980 roku, która m.in. zadecydowała o zaspawaniu bramy między Stocznią Gdańską im. Lenina i Nasza Stocznią remontową, ponad którą trwała bardzo "zażarta dyskusja" - wyzywanie przybyłych z Anną Walentynowicz stoczniowców Stoczni Gdańskiej, którzy TW Bolka i łamistrajka okrzyknęli po raz kolejny przywódcą tamtejszego strajku.
To przede wszystkim dlatego że TW Bolek zdradziła i został przewodniczącym po raz kolejny Nasza Stocznia nie wróciła do tworzącego się tam pod przywództwem bezpieki MKS-u.
Tak jak już pisałem miałem zamiar udostępnić moje zbiory archiwalne oraz eksponaty do dyspozycji Sławomira C. oraz podzielić się z nim moją bardzo obszerną i szczegółową wiedzą na tematy związane przede wszystkim z historią z drugiej strony bramy stoczniowej, bo pan Sławomir C. wszelkie opisy opiera tylko i wyłącznie na opowiadaniach celebrytów ze Stoczni Gdańskiej im. Lenina, a nie Naszej Stoczni remontowej im. Józefa Piłsudskiego, w której wykonaliśmy tytaniczna pracę od podstaw, co dało wynik w czasie stanu wojennego i dwóch strajków Naszej Stoczni remontowej - pierwszego w dniach 14-19 grudnia 1981 r. i drugiego w dniu 28 grudnia 1981 roku czyli po 12 dniach od brutalnej pacyfikacji strajku pierwszego.
Niestety, po przeczytaniu laurki, recenzji antypolskich wydawnictw P. Zychowicza, Litwina, zmieniłem zdanie i nie skontaktowałem się już z panem Sławomirem C., z którym byłem wstępnie umówiony podczas drugiego pogrzebu śp. Anny Walentynowicz.
Nie wiem, co jeszcze zrobię z moim archiwum i w jaki sposób zabezpieczę moją pamięć, lecz z cała pewnością nie skorzystam z usług i pomocy pana Sławomira. C., bo mnie on zawiódł totalnie i ostatecznie.
Mam swój osobisty stosunek do pana Sławomira C. stypendysty antypolskiego ośrodka w Londynie i Warszawie i dlatego nie biorę udziału w komentowaniu ostatnich błotno-bagienno-obornikowych rewelacji, po części jak sam się już przekonałem wyssanych z brudnych paluchów pod potrzeby sensacyjnej narracji esbeczej, bo nie uda mi się uciec od moich prywatnych i bardzo subiektywnych ocen tych biznesowo-alternatywnych historyków.
Pozdrawiam serdecznie.
Obibok na własny koszt
PS
Wczoraj byłem na małym rekonesansie w miejscach pamięci i o ile mój raczek pozwoli, to być może w dzień coś na ten temat napiszę, szczególnie, że się zeźliłem na patriotyczną turystkę łonową, która oderwała flagę poświęconą Naszemu śp. Michałowi, łamiąc ją i wkładając do wazonu z kwiatami na grobie Inki. Oczywiście przytwierdziłem w jej miejsce nową flagę. Jakaś menda usunęła też krzyż ułożony z kasztanów w miejscu odnalezienia szczątków młodej kobiety z przestrzeloną czaszką.
Onwk.
Kiedyś "Mieszko II"
7. szanowny Obiboku,nasz Pana Michał
na pewno wybaczył już tej 'turysce" :)zbliża się kolejna miesięcznica smoleńska,więc podobnie jak TY starym zwyczajem jeszcze za życia Pana Michała...zapalę czerwony Znicz-Serce w Jego Imieniu,pod Katyńskim Pomnikiem..:)
serdeczności Miszko II,bo tak Pan Michał lubił Cię nazywać...:) /stara szkoła,przedwojennej kultury /
gość z drogi
8. a wszystko to panie, dla pieniędzy....
12 numer biuletynu z 2009 roku, poświęcony rocznicy września'39 jest on dostępny w wersji elektronicznej do pobrania na dole strony: plik pdf - BIULETYN IPN NR 12(107) 2009
Polecam wszystkim, którzy z upodobaniem godnym lepszej sprawy, dyskutują na temat książek kilku rewizjonistów i prostowaczy naszej historii, naszych lokalnych besserwisserów, tak ochoczo lansowanych przez resortowe media, te same co nie lubią IPN. Już lektura kilku zawartych we wspomnianym numerze artykułów etatowych pracowników IPN powinna zasiać zwątpienie w rzetelność tak głośno i do znudzenia mediatyzowanych książek nie tylko dwóch panów Z, jak ich określił Piotr Zaremba, trzeci pan Z ;-)
Gdy więc szerzej spojrzeć także na rozpętaną aferę wokół prof. Kieżuna, można wyciągnąć zasadny wniosek, że służyć ma ona również, a może nawet przede wszystkim zniszczeniu znienawidzonego IPN, a nie wyłącznie skłóceniu prawicy, czy zmarginalizowaniu PiS, jak sugeruje większość komentatorów. Prawicę ma również rozwalić, właśnie poprzez rozbicie jej naturalnej bazy, czyli etosu i tradycji czerpiących z historii. Wprawdzie specjalnie się nie dziwię, że w tę zakrojoną jak się wydaje na wielką skalę zadymę dali się wkręcić Wszołek z Rybitzkim i całe stada dyplomowanych lemingów, ale że Cenckiewicz jeszcze się nie zorientował w czym bierze udział, to jednak trochę się dziwię ;-)
http://giz3.salon24.pl/609326,zamach-na-ipn
BIULETYN IPN NR 12(107) 2009
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Pogadajmy o pseudo POlaczkach
Witold Gadowski i Piotr Zychowicz o swoim pochodzeniu
Narodowość, Pochodzenie?
Witold Gadowski: Moje? Polak z korzeniami tararsko – góralskimi.
http://www.wsieci.pl/gadowski-polskie-sluzby-dzialaja-jak-gangi-pnews-15...
Według mnie Witold Gadowski pochodzi stąd:
http://en.wikipedia.org/wiki/Tatarsk,_Novosibirsk_Oblast
Piotr Zychowicz stracił jakby swój rezon i odpowiedział tak:
- No, rodzinnie tak, tak, rzeczywiście... chociaż moja rodzina pochodzi z ziemi kowieńskiej, jesteśmy Litwinami, eeee, to, tak się złożyło, że była... właściwie niemal wszyscy byli w Warszawie tutaj...
- My mówimy o kulturze, szerzej... - wtrąca Wildstein.
Tu jest ten fragment wypowiedzi Litwina:
https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=0extFiRquNM#t=694
Kowieński Litwin, ciekawa nać, prawda?
Dziwna ta narodowość nieznana mi w ogóle, bo Litwini są Litwinami lub Bałtami, a czy to ze Żmudzi, Kowna, Wilna czy tez z innej litewskiej lokacji miejskiej czy wiejskiej, to nie ma nic wspólnego z narodowością.
Dookreślanie się, jako kowieński Litwin świadczy o kolejnym łgarstwie i ukrywaniu faktu przynależności, według mnie, do pejsatych Litwaków.
Czesław Miłosz też był żmudzkim Litewskim POlkaczkiem, znaczy Litwakiem, który Polskę i Polaków utopiłby w polskiej krwi utoczonej przez jego sowieckich rosyjskich i żydowskich bolszewików
Ja jestem po prostu Polakiem, a nie gdańskim Polakiem.
Obibok na własny koszt
PS
Całość występu litewskiego coś tam coś tam w TV Rep.... Film jest pod ochroną żydowskich folkdojczyzny.
https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=0extFiRquNM
Gdy o tym Litwinie, którego ja uważam i ma za Litwaka i napisałem tak na byłych niepoprawnych rzuciła się na mnie jeden z grzybowych adminów oraz tamtejsza hasbara z matka trzech córek, którą rozgrzewały w chłodny dzień słowa przeprosin Kwacha w Jedwabnym i podnosiły na duchu błękitne oczy Marka Kotańskiego.
http://niepoprawni.pl/blog/346/zydzi-izrael-polska-polemika
Najzabawniejsze to to, ze napisał, że on tego programu nie oglądał, lecz śmiał czynić mi zarzutu, cytuje:
"Masz jakieś dowody na rzekome "litwactwo" Zychowicza, czy tak po prostu sobie piszesz? Prośba: polemizujmy na argumenty, a nie na wymysły..."
Mamy bardzo silne lobby antypolskie podszywające się pod POlaczków i polskość.
Onwk.
PS
Swoją drogą bardzo bym chciał usłyszeć z jakich to powodów Litwini uciekali z Litwy przez sowietami akurat do okupowanej Warszawy i to przed Powstaniem Warszawskim. Mogę domniemywać, że mogli to być sojusznicy niemieccy i dlatego uciekali z Litwy. Prawda, że jest to w pełni logiczne i zasadne?
Onwk.
Kiedyś "Mieszko II"
10. W związku z trwającą obecnie
W związku z trwającą obecnie ożywioną dyskusją na temat życiorysu prof. Witolda Kieżuna głos zabiera również wiceprezes naszego Stowarzyszenia - p. Jacek Kazimierski:
część 1 -Dlaczego prof. Witold Kieżun zasługuje na szacunek i uznanie: wstęp do analizy teczki personalnej Profesora;
http://solidarni2010.pl/29030-dlaczego-prof-witold-kiezun-zasluguje-na-s...
część 2 - Analiza teczki personalnej i teczki pracy prof. Witolda Kieżuna;
http://solidarni2010.pl/29045-analiza-teczki-personalnej-i-teczki-pracy-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Cenckiewicz to miał w porzo dziadka UBowca, nie to co inni
Dziadek był ideałem, a nie jakimś tam Żołnierzami Wyklętymi, których to po dokonanych mordach w katowniach UB pakował z kolegami do dołów śmierci na polskich ŁĄCZKACH lub na terenie katowni UB.
http://katalog.bip.ipn.gov.pl/showCatalogPage.do?idx=CE&katalogId=2&page...
Znam takich, nie historyków, którzy pomagają IPN-owi uzupełniać dane o zbrodniarzach komunistycznych choćby oni byli z ich kręgów rodzinnych.
Niestety, Sławomir Cenckiewicz jest strażnikiem "dobrego imienia" swojego dziadka UB-eka, gdy tymczasem sam rozlicza innych, lecz nie swojego dziadka, od którego się publicznie nie odciął po dziś dzień i nie nazwał go po imieniu jako zbrodniarza komunistycznego.
Nie śmiał, bo to jego najukochańszy dziadek, który mu piękne i barwne historie o swoich dokonaniach w kazamatach UB opowiadał jak był dzieckiem siedzącym na kolanach dziadka oprawcy.
W zbiorze IPN figuruje jeden Cenckiewicz, Alfred, lecz to nie jest jego dziadek.
http://katalog.bip.ipn.gov.pl/showDetails.do?idx=CE&katalogId=2&subpageK...
Rzekomo Donald Tusk też nie wiedział o służbie w niemieckiej armii swojego dziadka po mieczu, podobnie jak taki jeden Rozpłochowski, który miał na dodatek żoną TW, którym on wybaczył i zaczął grać z ludźmi z PO o rzekomą jałmużnę przed wyborami do jewropejskkiego sojuza. Gra z ustawą jałmużniczą po raz kolejny wróciła przed wyborami samorządowymi i wróci jak bumerang przed prezydenckimi i parlamentarnymi, bo taka jest rola resortowych dzieci i ich TW coś tam coś tam.
Onwk.
Kiedyś "Mieszko II"