Moja Polska już nie płacze, bo Ona kona na moich oczach
Obibok na własn..., wt., 23/09/2014 - 21:48
Wypłakała wszystkie łzy i dziś patrzy na otaczający ją świat swoimi pustymi suchymi oczodołami i w odpadkach szuka strawy niezbędnej do przeżycia kolejnego dnia w agonii.
Tymczasem tuczący się na niej apatrydzi z polskimi paszportami, dowodami osobistymi bez PESELi tuczą się i obrastają w smalec.
Widzą jej codzienny upadek i rychły zgon, lecz nie robi to na tych przybłędach żadnego wrażenia.
Tak jak jemioła wysysa ostanie soki ze swojego żywiciela, a przy tym nieświadoma swojego rychłego losy.
Piękny budynek Liceum Ogólnokształcącego Nr 6 w Gdańsku popada z dnia na dzień w ruinę.
Odpadną tynki, cegły się rozpadną i zmienią w gruz, a teren nad Wisła przejmie jakiś koleś królików pod apartamentowce dla apatrydów z polskim dowodem osobistym i paszportem zagranicznym.
Po byłych zabytkowych budynkach wpisanych do rejestru zabytków nawet gruz już nie ma, bo komuś się też przydał do podwyższenia terenu oraz do zasypywania naturalnych zbiorników retencyjnych.
Podobóz KL Stutthof nie miał takiego szczecią, jakie miały i mają inne medialne niemieckie oz pozy zagłady i popada w ruiną, a tam zlokalizowanego pomnika pozostał jedynie potężny głaz bez jakiejkolwiek informacji, komu był on poświęcony.
Najwidoczniej ci więźniowie niemieckiego podobozu KL Stutthof nie zasługują na pamięć nikogo, pomimo faktu figurowania tego pomnika w rejestrze gdańskich pomników, to jednak nikt o jego stan się nie zamartwia, bo nie jest widoczny z przejeżdżającej limuzyny, w których pasożyty wożą swoje ogromne kombinatach przetwórstwa mięsno-warzywnego.
Lecz tu widzą te patrzące na nich wypłakane i puste oczy ruin po zabytkowych budynkach byłych Zakładów Mięsnych w Gdańsku, na których widać tabliczki lub już nie, bo zdążyli je oderwać i sprzedać na złom pospolici złodzieje.
Nie wiem i nie rozumie, dlaczego nazywani potocznie „złomiarzami”?
Budynki byłych Zakładów Mięsnych w Gdańsku widoczne są dla wszystkich wyjeżdżających z gdańskiej Filharmonii Bałtyckiej, co postaram się przedstawić na moich fotografiach niżej.
Po wielu budynkach nie została nawet kamieni kupa, a jedynie śmieci.
Widoczne są z daleka trzy tabliczki ostrzegające w tym o tym, ze jest to obiekt zabytkowy.
Fotografia wykonana z bramy wjazdowej na Filharmonię Bałtycką w Gdańsku.
Widok na niszczejące ostatnie zabytkowe ruiny po byłych Zakładach Mięsnych widziane z z mostu i bramy wjazdowej Filharmonii Bałtyckiej.
Zrujnowane w sposób przestępczy, bo przez umyślne wielokrotne podpalenia oraz całkowity brak nadzoru ze strony właściciele i konserwatora zabytków obiekty zabytkowe patrzą swoimi pustymi oczyma na sąsiedni obiekt zabytkowy po byłej gazowni na wyspie Ołowianka, w którego dotychczas wpompowano miliony złotych, z którego korzysta pseudo elita II PRL, bo przecież nie prości Gdańszczanie zajęci walką o codzienne przetrwania.
Już rozpoczęła się ekspansja deweloperów na doprowadzonych umyślnie do ruiny zabytkach.
Miliony milionów i kanistry z benzyną i zapałkami po drugiej stronie kanału, mostu widocznego na moich fotografiach.
Nie chcę posądzać o wiarołomstwo i zdradę, lecz i takie myśli mi się czasem błąkają pod sklepieniem mojego dachu, że jest to spowodowane tym, że to stąd pochodził, który posłużył do spalenia żywcem Obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku w wyniku umyślnego podpalenia budynku Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku przez niemieckich zbrodniczych sąsiadów gdańskich, pardą, niemieckich.
Wystarczyło dekadę lub półtorej by zniszczyć zabytkowe cmentarze, tak, że nie pozostał kamień na kamieniu
Cmentarz Salvador na gdańskiej Biskupiej Górce przy ulicy Na Stoku - obecnie Szkoła Podstawowa i boiska przyszkolne i parking.
Cmentarz należący do kościoła Zbawiciela, po którym zostały dwie kondygnacje wieża, na którym znajdowały się bardzo liczne zabytkowe nagrobki - takimi jak na fotografii - został zlikwidowany bez przeprowadzenia ekshumacji w latach 60. XX wieku przez komunistów.
Dzieci przez wiele lat na tym terenie bawiły się czaszkami i kośćmi ludzkimi.
Dzieci przez wiele lat na tym terenie bawiły się czaszkami i kośćmi ludzkimi.
Dziś ten cmentarz wygląda tak:
Inny przykład cmentarz jest stary cmentarz oruński, ewangelicki p.w. Św. Jerzego, który przetrwał pół tysiąclecia – 506 lat, bo czynny był od 1550 roku do roku 1956, a sczezł zaledwie po dziesięciu lat komunizmu w PRL.
Kolejnym cmentarzem, którego nagrobki widziałem na własne oczy i pamiętam był cmentarz na gdańskich Stogach.
Wizerunek Mojej Wnuczki odbija się na pomniku.
Odwiedzając nekropolie istniejące jak i nieistniejące uczę Moja Wnuczkę szacunku do miejsc pamięci i miejsc spoczynku ludzi bez względu na ich narodowość i wyznanie, bo pragnąłbym by miejsca pamięci i spoczynku Wszystkich Polaków i Moich Bliskich inni podobnie jak ja i Moi Bliscy szanowali.
Nie dziwmy się i nie oburzajmy na to, że taka sama jak tutejsza barbaria ze wschodu niszczy Nasze polskie cmentarze na wschodzie, bo kto niszczy cmentarze to i jego kości, jego bliskich też będą bielały w słońcu, gniły w błocie lub będą rozwlekane przez barbarię, ich potomstwo lub zwierzęta.
Cmentarz winien zawsze być rzeczą świętą i nienaruszalną przez nikogo, tym bardziej przez jednostkę mającą siebie za człowieka, bo tak czynią jedynie barbarzyńcy pozbawieni uczuć człowieczych.
O tym jak wygląda teren po byłej Stoczni Gdańskiej im. Lenina już pisałem i upubliczniłem moje fotografie na przestrzeni lat 2010-2014, tak wiec nie będę się powtarzał.
Przypomnę niedowiarkom teren koło Sali BHP z miejsca gdzie stała kiedyś stołówka, tak przydatna podczas strajków w tym grudniowego 1981 roku.
W nagrodę „za trzymanie Polaków krótko za mordę” sądy, prokuratury, policja tajne służby oraz rzesze puszczonych samopas urzędasów w tej załganej na wskroś republice kolesi opartej na mafijnych strukturach ma się coraz lepiej z dnia na dzień.
Dla porównania budynek Komisarza Generalnego Polski z przeszłości, bo z czasów przedwojennych – po prawej widać fragment dziś nieistniejącego budynku.
Fotografie pochodzą z różnych okresów stąd różnice w wyglądzie budynków sądu, policji, prokuratur urzędów.
Ten budynek, a szczególnie jego dobudowaną po lewej stronie część, dziś gruntownie wyremontowaną powinni znać szczególnie dobrze wszyscy emigranci jak i TW cos tam coś tam, bo to tam odbierali swoje paszporty, a i często składali różne zobowiązania do współpracy.
Od strony podwórza/dziedzińca trwają prace remontowe.
Gdy tymczasem inni Polacy szukają ratunku i przetrwania w śmietnikach i na wysypiskach śmieci, na które niestety już nie są wpuszczani.
Mężczyzna przy gdańskiej Hali Targowej szukający szczęścia w kontenerach ze śmieciami:
Kobieta przeszukująca śmietnik przy Trakcie Św. Wojciecha:
Dwójka walcząca codziennie o przeżycie szukających szczęścia na śmietnikach Trakcie Św. Wojciecha:
Jak widać nie są to tzw. menele czy żule, lecz biedni ludzie schludnie ubrani na miarę Ich możliwości..
Kolejnych dwóch mężczyzn szukających szczęścia i przetrwania na śmietniku przy ulicy Podmiejskiej, który ma wzięcie, bo w przeciągu kilku minut przeszukiwało go dwóch mężczyzn, w tym jeden ubrany w kamizelkę.
Różnica czasu w wykonaniu pierwszej i drugiej fotografii to tylko trzy minuty.
Przerażające?
Nie po za chwilę wykonałem kolejną fotografię z poszukiwaczem przetrwania w śmietnikach.
Na fotografii widoczny jest też mężczyzna w pomarańczowej kamizelce.
I ten sam mężczyzna (ten był z pieskiem) drodze do skupu przy ulicy Sandomierskiej w Gdańsku.
Nieopodal jest lokal handlowy po byłej drogerii, który trwał przez dziesięciolecia, a ostatnio branże i najemcy zmieniają się szybciej i częściej niż trwa malowanie informacji o zmianie branży, bo kto by się z urzędasów przejmował nad wyraz zawyżonymi czynszami i opłatami eksploatacyjnymi ustalonymi według ich widzi mi się.
Nie tak dawno był tu sklep mięsny, którego zdążyłem wykonać jedynie kilka fotografii z pustymi hakami, bo towar się zepsuł w pierwszym tygodniu jego funkcjonowania, a próbujący szczęścia handlowiec zbankrutował.
Czarna i mroczna przeszłość.
Nie dała rady tu nawet lumpeks, bo i szmat za jedną złotówkę nikt nie chciał w nim kupować.
Zapewne pojawi się na tym lokalu transparent z adresem miejskiego zarządy lokalami użytkowymi, taki, jaki od wielu miesięcy wisi na lokalu po przeciwnej stronie ulicy z godłem miasta na zielonym tle – kolor zielone gdańskiej wyspy pod szyldem Budynia z PO.
Tuż obok jest szkoła szkoląca w trybie przyśpieszonym nowe kadry PRL Bis:
Z której można podziwiać upadek ładnej kamienicy na oruńskim Przedmieściu z początku XX wieku.
Posiadam przedwojenną fotografię kamienic z oruńskiego Przedmieścia, z tą i z kamienicą po drugiej stronie ulicy/skrzyżowania w czasach ich świetności i panującego tu życia towarzyskiego i gospodarczego.
Stara fotografia przedstawia ten fragment skrzyżowania czterech gdańskich ulic:
Nawet tak niezbędne i potrzebne miejsce jak publiczną toaletę doprowadzono do stanu jak na załączonej fotografii, bo to „dobro” niczyje, wspólne.
Takiego upadku moralnego nie przetrwa żaden, podkreślam ŻADEN naród choćby z i bardzo bogatą kulturą, historią czy tradycją.
Tak postępują tylko apatrydzi mieszkający na nie swojej ziemie i w nie swoim państwie.
@Obibok na własny koszt
PS
Maszeruję pieszo lub jeżdżę rowerkiem, rzadziej autem i wykonuję fotografie ludzi i miasta, także tego ginącego, a może przede wszystkim właśnie tego popadającego w ruinę.
Źródło:
- Moja głowa, w której zapisana jest moja podręczna encyklopedia, polska.
- Moja galeria fotograficzna, która jest dostępna dla każdego pod linkiem:
Oczywiście, wszystkie błędy, tym stylistyczne są też mego autorstwa.
Jeśli chodzi o formę i piękne słówka, to proszę ich szukać lecz nie w moich tekstach.
- Obibok na własny koszt - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
9 komentarzy
1. @Obibok na własny koszt
najgorsze jest to, że mamy dzisiaj mniejszy wpływ na to, co się dzieje w Polsce, niż za PRL-u. Wtedy taki sekretarz partii bał się donosów i kary partii, która miała siłę karzącą bezlitośnie.
Dzisiaj zamiast państwa mamy kamieni kupę, jak widać na zdjęciach powyżej.
Co zas do miejsc pamięci uświęconych krwią Polaków, to nie jest odosobniony przypadek "zapominania"o zbrodniach niemieckich.
Akurat dzisiaj przeczytałam żałosny apel o pamięć innego miejsca kaźni.
Zapominamy o grobach w Polsce
Jestem
mieszkanką miasta Płocka, byłam wczoraj z grupą płocczan na terenie
obozu hitlerowskiego w Działdowie i w lasach wokół Działdowa, w których
spoczywają nasi zamordowani rodacy.
Ziemia Działdowska jest wokół przesiąknięta krwią pomordowanych, każde
drzewo w tych lasach zanurzone jest w męczeńską krew rodaków. Trzeba tu
przyjechać, zobaczyć ruiny obozu hitlerowskiego, wokół cmentarzysko,
które jest na podobieństwo boiska szkolnego, przejść ścieżkami tych
lasów i pomodlić się za tych wszystkich Męczenników, których krew
wsiąkła w tę ziemię.
Mija 70 lat od zakończenia wojny, a w miejscu gdzie zginęło tyle
tysięcy znakomitych Polaków w tym bardzo dużo kapłanów stan obozu i
miejsc pamięci jest w stanie opłakanym. To miejsca, gdzie spoczywają
szczątki Błogosławionego Arcybiskupa Płockiego Antoniego Juliana
Nowowiejskiego i Biskupa Leona Wetmańskiego oraz innych kapłanów i
sióstr z naszej i innych diecezji.
http://gosc.pl/doc/2132678.Zapominamy-o-grobach-w-Polsce
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Pani Maryla,
Proszę spojrzeć na tę moja fotografię przedstawiającą Matkę Boską, która znajduje się na podwórzu byłego Szpitala Klinicznego, który popada od kilku lat w ruinę.
Swego czasu zainteresował się nim ksiądz prałat śp. Henryk Jankowski, który chciał go przywrócić do funkcjonowania, na co nie uzyskała przyzwolenia i żadnej pomocy.
Zza ogrodzenia i wewnętrznego podwórza kamienicy przy ulicy Wróbla w Gdańsku wygląda to tak:
Więcej fotografii tego miejsca i okolic jest w moim albumie tu:
https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/605933960244...
W dniu 26 marca 2012 roku wyglądało to miejsce tak:
Więcej fotografii z tego dnia, miejsca i okolic jest w moim albumie tu:
https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/605626292798...
Muszę się przy okazji spytać Ryszarda Śnieżko, kogo jest to zasługa, że Mtaka Boska "odżyła" na zapleczu popadającego w ruinę byłego szpitala.
Gdy w 27 lutego 2013 roku odwiedziłem groby m.in. śp. Anny Walentynowicz, zamordowanych stoczniowców w grudniu 1970 roku, odwiedziłem też grób Kieturakisa
Przy tych wszystkich grobach żałośnie wyglądał grób śp. Aliny Pieńkowskiej, jakby porzucony i zapomniany przez wszystkich, także kochającego męża, który nie zapomniał zaprosić na przyjęcie komunijne swojej córki znanego sobie agenta STASI.
Bo jak tłumaczył., mogli by przysłać innego nie znanego mu agenta, a tak był dobrze jemu i Oskarowi znany stary dobry agent, z którym morze wódki wypili podczas rozmów o polityce.
Pozdrawiam serdecznie.
Obibok na własny koszt
Kiedyś "Mieszko II"
3. Polska się obudzi
Wystąpienie Piotra Moskwy
http://vimeo.com/106048364
4. Antenaci dzisiejszej dziczy w Polsce
Fotografia została wykonana wewnątrz zniszczonej Bazyliki Mariackiej w Gdańsku w kwietniu 1945 roku.
Tak miasto niszczyli przodkowie dzisiejszej zarazy okupującą Polskę nieprzerwanie do dziś lecz bez lotnictwa, armat, czołgów czy katiusz widocznych na fotografiach niżej:
Ruscy "wyzwoliciele" palili i grabili, a przy okazji gwałcili i zabijali.
Niszczyli budynki i grabili, co popadło.
Ruskie sołdactwo pcha wózek na szaber, bo zal im było cudzego mienia, które za chwilą podpalą lub już podpalili, taka okazja może się już nie trafić, bo przecież może za chwilę zginąć.
Dziś ich następcy zniszczyli cała Moją Polskę.
Ba, to co nie uległo zniszczeniu w czasie ruskiej grabieży i "wyzwalania" Gdańska z zabudowy dziś zniszczyły hordy ich następców, potomków.
Widoczne na fotografii poniżej u góry po lewej stronie zabudowania były późniejszymi budynkami Zakładów Mięsnych w Gdańsku, które po "pokonaniu" komuny legły w gruzy.
Stocznie gdańskie i port są dziś bardziej zniszczone niż były po wojnie i celowym niszczeniu przez ruską dzicz "wyzwolicieli".
Jak widać na fotografiach ówczesnych jak i moich współczesnych, wschodni Wandalowie z mongolską domieszką krwi są o wiele bardziej wydajni.
Dziś i jutro winni będziemy My, Polacy za zniszczenie "niemieckiego Danzing", i który winien wrócić jako były niemiecki gdański Heimat do Faterlandu.
Tymczasem My, Polacy w rzekomo wolnej od 25 lata III RP nie mieliśmy i nie mamy nic albo za wiele do powiedzenia, bo jak okupanci tylko wyczają, że siedzi w Nas Polska Dusza i krew tłoczy Polskie Serce, to jesteśmy bezpardonowi i brutalnie zwalczani, a nawet okaleczani i mordowani.
Kiedyś "Mieszko II"
5. Obibok
A moja skonała parę dni temu:http://blogmedia24.pl/node/69050 , dziś ją pochowałem... no i koniec balu panno lalu adieu i Pzdr.
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
6. @autorze!
Mój kochany Poznań jest w takim samym stanie , buduje się luksusowe apartamenty i wielkopłaszczyznowe markety , Biedronka i Lidle dosłownie co druga ulica , ktoś daje na to
przyzwolenie. A jak tam wasz prezydent miasta .... obłowił się jest najbogatszy w śród Gdańszczan , chyba znam ten proces on jest prowadzony w całej Polsce. Analizy mamy dobre , ale co dalej
z naszą NIEMOCĄ . Pozdrawiam Jagna z Poznania.
7. @Jagna,
Gdy zobaczyłem go po raz pierwszy w połowie lat 90. XX wieku na pierwszej roboczej sesji Rady Miasta Gdańska, to widziałem na nim przykusy i przykrótki garniturek, a do tego pomarszczone spodnie z wypchanymi na wysokości kolan i marynarkę z wypolerowanymi i lśniącymi łokciami i pogniecioną jak spodnie i tak wyglądał przez wiele wiele miesięcy.
Walczyłem i walczę po dziś dzień z nimi tak jak z komuną, ba nawet chyba bardziej, bo to są gorsze mendy od byłych komuchów.
Kilkunastu trafiło do przechowalni na Kurkową, a jeden wybrał zamiast aresztu zamkniętą psychuszkę i to dwukrotnie o czym pisałem już tu i na innych portalach.
Miało być organizowane referendum w 2012 roku, o czym rozmawialiśmy w Sali BHP z udziałem Jarosława Kaczyńskiego oraz posłów Jaworskiego, Dudy, Sasina, Sellina czy wiceprzewodniczącego stoczniowej Solidarności Karola Guzikiewicza.
Komandos z Wzgórz Golan, Piotr Duda, co widać na licznych moich fotografiach o mało nie zabił mnie swoim wzrokiem, bo i jemu się dostało co należało.
Niestety, zostało na szumnych i buńczucznych gadkach do Władka i na niczym więcej.
Za to już się co po niektórzy widzieli siebie nie tylko na listach wyborczych ale i z mandatami Rady Miasta Gdańska i taboret prezydencki, tak więc nic podkreślam nic nie da się tu sklecić sensownego, bo większość przebiera nóżkami by se w końcu dosadzić samemu do koryta.
Tymczasem potrzeba tu takiego zespołu, który nie będzie celebrytą, lecz pro państwowcem cała gębą i konsekwencjami z tego wynikającymi, bo należy wyczyścić, zapuszkować i przewietrzyć tutejsze administracyjne urzędy - znaczy domy publiczne.
I rozpocząć od restytucji polskości od piwnic i suteryn aż do sam wierzchołka strychu, a łobuzów wysłać na kilka lat na odwyk łapówkarski, od których już są uzależnieni jak alkoholicy czy narkomani.
Pozdrawiam serdecznie.
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt
Kiedyś "Mieszko II"
8. @Lancelot,
Jeśli nie zjadłeś beczki soli, to nie powinieneś dziś być oburzonym.
Do dziś po 32. latach chodzi mi po głowie czy w naszej trójce z tajnej komisji zakładowej nie było czerwonej tajnej wszy.
No i czy kolega który w czasie gdy ja przebywałem w areszcie jako aresztant w trybie doraźnym, a on pomógł ewakuować moją drukarnie nie był zobowiązany bezpiece, bo mnie okłamał co do rzekomego przekazania podziemnej moich trzech prywatnych skręconych i przeze mnie przytulonych z mojego z zakładu pracy maszyn poligraficznych - dwa ksero i jednego powielacza.
Po gdy przyszedł rok 1989 skontaktowałem się z nim by mi wskazał osobę/osoby, dla której/których przekazał we wrześniu 1982 roku moje ewakuowane maszyny, to powiedział, że ich nikomu nie przekazał , lecz zakopał ze strachu.
Gdy poprosiłem by wskazał miejsce ich zakopania stwierdził, że już nie pamięta, co wzbudziło we mnie podejrzenie - nie wiem czy zasadne?, lecz jednak wzbudziły.
Z profesorem nie tylko nie soliłem z tej samej beczki, tak jak nie zjadłem śledzia solonego z beczki i dlatego nie jestem skory ani do obrony ani tym bardziej do oskarżeń.
Szczególnie gdy oskarżającymi są ludzie niepolskiego pochodzenia, którzy przychylnie recenzowali obłędny paszkwil spłodzony przez kowieńskiego Liwina lub Litwaka.
Fakty, które znam i nie da się je zakwestionować, to takie, że oskarżycielami są ludzie, którym w malutkiej kieszeni noszą cały posiadany atrybut swojej "polskości", mieszczący się na małym kawałku plastiku, bo tą "polskością" jest dowód osobisty.
I tyle w nich było i jest z Polaka.
Pozdrawiam.
Obibok na własny koszt
Kiedyś "Mieszko II"
9. Presja na pracownikach
Presja na pracownikach Stoczni Gdańskiej
Pracownicy Stoczni Gdańskiej pozbawiani są swoich
funkcji, jeśli nie odejdą dobrowolnie ze stoczni. Chodzi o pracowników,
których prawo chroni przed zwolnieniem z uwagi na wiek emerytalny lub
działalność związkową.
Jeśli nie przyjmą oferty odejścia z odprawą bądź współpracy na
zasadach działalności gospodarczej to będą czekać na stanowisko, jednak z
dużo mniejszymi kompetencjami. W efekcie inżynier z 30-letnim stażem,
przesuwany jest do pracy papierkowej w archiwum. Wypowiedzenie
zmieniające stanowisko dostało już ok. 35 stoczniowców. Ci którzy nie
godzą się na zmianę, mają też rozwiązywane umowy.
Karol Guzikiewicz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Stoczni
Gdańskiej, mówił, że sprawa ma wiele wątków. Jednak stoczniowcy nie
poddają się i składają pozwy do odpowiednich organów.
- Poprzez takie zachowanie zarząd próbuje ukarać ludzi za to, że
nie dali się zwolnić, a są to na przykład osoby, które mają uprawnienia
przedemerytalne. Co dziwne, dotyczy to również działaczy związkowych,
którzy mają ochronę i inspektorów pracy, także mających ochronę oraz
różnych osób, które są bardzo aktywne nie tylko na terenie stoczni, ale
aktywne związkowo w różnych sytuacjach. My traktujemy to w tej chwili
bardzo poważnie – składaliśmy już pierwsze wnioski do Państwowej
Inspekcji Pracy. Są już pierwsze pozwy o mobbing przeciwko zarządowi.
Tych ludzi według nas poniża się, to są bardzo często fachowcy. Na
listach znalazły się osoby, które uczestniczyły w różnych protestach,
również w obronie Ukrainy, co jest dziwne, bo mamy zakład ukraiński – powiedział Karol Guzikiewicz.
Odział prac interwencyjnych, do których są odsyłani stoczniowcy zwany
jest brygadą karną. Jeśli w dalszym ciągu będzie miał miejsce taki
proceder, stoczniowcy nie wykluczają sądowej batalii.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl