PIS zastraszono uśmiercając nam resztki demokracji
Oto mamy kolejne „wybory” z jaskrawym fałszowaniem wyników. Tym razem „popisano się” w Opatowie podając t...
Oto mamy kolejne „wybory” z jaskrawym fałszowaniem wyników. Tym razem „popisano się” w Opatowie podając t...
Oto mamy kolejne „wybory” z jaskrawym fałszowaniem wyników. Tym razem „popisano się” w Opatowie podając tam frekwencję kilka razy wyższą niż w pozostałych obwodach oraz ogłaszając „zwycięstwo” kandydata, który przegrał wszędzie indziej.
Jak zwykle wyniki fałszowano na niekorzyść Prawa i Sprawiedliwości, i jak zwykle PIS nic z tym nie zrobi.
Czy to może być sprawą przypadku?
Już w 2010 roku Jarosław Kaczyński robił wszystko, żeby tylko nie wygrać z Bronisławem Komorowskim, prowadząc niezwykle niemrawą kampanię wyborczą – by w końcu potulnie zaakceptować wynik „wyborów”. W noc wyborczą wyraźnie prowadził, ale rankiem następnego dnia serwery dały „zwycięstwo” Komorowskiemu. A premier Kaczyński odetchnął z ulgą. Być może stanowisko prezydenta po prostu kolidowało z Jego planami politycznymi?
Ale sytuacja powtórzyła się przy kolejnych wyborach. PIS mając duże szanse ciągle przegrywał, a dowodów na masowe fałszerstwa przybywało – jak nagłaśnianie ewidetnie fałszywych sondaży, jak wypełnione karty do głosowania w bagażniku samochodu lokalnego komendanta policji, jak worki z głosami na PIS znajdowane na śmietniku, jak dziwnie zawyżona frekwencja w niektórych obwodach, czy wreszcie setki tysięcy głosów „nieważnych”, sfałszowanych poprzez dostawienie dodatkowego krzyżyka.
I dziwnym trafem zawsze pokrzydzony był PIS, który jednak grzecznie godził się z wynikami wyraźnie ustawionych "wyborów”, protestując jedynie pro forma.
W ludziach się zagotowało i sami zaczęli kontrolować proces wyborczy, zgłaszając się do pracy w komisjach wyborczych, fotografując wywieszone protokoły, czy wreszcie podliczając cząstkowe wyniki na własną rękę. A wszystko to przy zadziwiającej obojętności i braku wsparcia ze strony najbardziej zainteresowanych – czyli aparatu partyjnego Prawa i Sprawiedliwości.
Czyżby PIS naprawdę nie chciał wygrać?
Niektórzy sądzą, że „pisiory” pasożytując na państwie uwiły sobie wygodne gniazdka "na zapleczu", tylko udając opozycję gotową do przejęcia władzy. Ale jak wiadomo, każdy sądzi innych według siebie...
Ale ludzie jednak idą do polityki głównie po to, żeby zmieniać to, z czym sią nie zgadzają i poprawiać to, co jest ich zdaniem niedoskonałe. A „pisowcy” nie - naraz uznali, że najlepiej im będzie daleko od władzy, a wymuszona bezsilność bardzo im odpowiada. Toż to fenomen w skali światowej...
Uważam, że lekcję smoleńską Prawo i Sprawiedliwość odrobiło bardzo dobrze.
Jeśli jeszcze raz zagrozicie planom Grupy Trzymającej Władzę – to was też pozabijamy.
Jarosława Kaczyńskiego tylko przez przypadek zabrakło na pokładzie tupolewa. Od tego czasu ma imponującą ochronę. Ale partia nie jest w stanie ochronić wszystkich działaczy – i żeby to uświadomić aktywowi partyjnemu – wysłano zamachowca do łódzkiego biura.
W ten sposób wyeliminowano z gry obóz patriotyczny w Polsce.
Trzeba jednak przyznać, że jesteśmy jednym z najbardziej inteligentnych narodów świata. Skoro wybory są farsą – to po prostu nie bierzemy w tym udziału.
Nie przez przypadek jeszcze w czerwcu 1989 roku – w pierwszych „wolnych” wyborach – głosowało jedynie 62 %. Skoro komunistyczna nomenklatura dalej miała mieć większość w sejmie?
A później to było już tylko gorzej...
I dlatego może dziś Polską rządzić koalicja mająca faktyczne poparcie ok. 12 % mieszkańców kraju. A demokracja to przecież "rządy większości"... tylko pogratulować specom z Łubianki.
- Docent zza morza - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. @Docent zza morza
to nie tak, że sie ktoś wystraszył. Gdyby się ludzie bali, to by nie stanęli do wyborów parlamentarnych, aby zastapić tych, którzy zgineli pod Smoleńskiem.
Problem jest gdzie indziej - w strukturach partyjnych, które odrzuciły pomoc i pospolite ruszenie, które chciało sprawować kontrolę nad liczeniem głosów.
Wiedział coś o tym wysmienity ekspert kryptolog, prof. Jerzy Urbanowicz, który oferował i zorganizował zaplecze...
Dzisiaj niestety już nas nie wesprze.
W drugą rocznicę śmierci wspominamy śp. prof. Jerzego Urbanowicza
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Pan Docent zza morza
Szanowny Panie Docencie,
Nie na darmo, tusku wysyłał członków PKW na kursy do związku sowieckiego.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. Pan Docent zza morza
Szanowny Panie docencie,
Kierownictwo polskiej Państwowej Komisji Wyborczej wzięło udział w dwudniowym szkoleniu w Moskwie, prowadzonym przez rosyjską Centralną Komisję Wyborczą.
Więcej
http://blogmedia24.pl/node/67806
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
4. Szanowny Panie Michale
System 3 rp robi niestety wrażenie domkniętego. A Państwowa Komisja Wyborcza to przecież nic innego, jak kukułcze jajo podrzucone rodzącej się demokracji przez Jaruzelskiego.
Serdecznie pozdrawiam
5. Pan Docent zza morza
Szanowny Panie Docencie,
Myślę, ze po migracji Oskara, prawicy uda się przywrócić demokrację.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
6. Rozwiązanie problemu jest proste...
...a w rzeczywistości skomplikowane.
Nie raz już pisałem, że z Obwodowych Komisji Wyborczych powinni być ustawowo wyłączeni urzędnicy wszelkich samorządów oraz nauczyciele. To właśnie oni znają większość mieszkańców ze spisu wyborców i to oni wiedzą dokładnie, kto z nich na pewno głosować nie przyjdzie. A, że znają się jak łyse konie i mają taki sam cel - nie dopuścić do żadnych zmian, bo przecież praca... to pod koniec dnia wyborczego dorzucają głosów tych "niechodzących" do woli. *)
Rozwiązanie jest proste, bo wystarczy dodać tylko jeden paragraf w ordynacji wyborczej; zarazem skomplikowane, bo sami sobie parlamentarzyści nie będą przecież robić wbrew...
*) z doświadczeń własnych jako członka komisji referendalnej do UE.
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...