„Szkło konfliktowe”
Jeszcze dwadzieścia lat temu nikt o zdrowych zmysłach nie nazywał metody in vitro leczeniem. Mówiło się wtedy o technikach prokreacyjnych. Z biegiem lat okazało się, że ten sposób powoływania do życia człowieka na szkle lub w szkle, co dokładnie oznaczają te dwa łacińskie słowa, stał się jedną z najbardziej intratnych dziedzin medycznego biznesu. Z upływem czasu zaczęły rządzić w nim normalne prawa rynku i konkurencji.
Stosuje się powszechnie bonusy, zniżki, promocje. Powstało też silne lobby, które bardzo skutecznie słowo technika zastąpiło słowem metoda, zaś w miejsce prokreacji pojawiło się leczenie niepłodności. Najmniej w mediach mówi się o tym, że produkcja życia na szkle nie ma nic wspólnego z leczeniem, a bezpłodna para tak jak przybywa do kliniki bezpłodna tak samo bezpłodna ją opuszcza.
Lekarz jak sama nazwa wskazuje jest powołany do leczenia, lecz w dzisiejszych czasach stał się człowiekiem do wynajęcia i do każdej roboty. W przemyśle pogrzebowym znany jest fakt walki firm o tak zwane skóry. W metodzie produkowania człowieka na szkle czas również odgrywa decydującą rolę. Im młodsza para zdecyduje się na zastosowanie tej techniki, tym większa szansa na sukces produkcyjny. Współpracujący z klinikami ginekolodzy nie tracą czasu na to, do czego są powołani, czyli do leczenia niepłodności, a jak najszybciej próbują namówić i skierować zdesperowanych małżonków do konkretnego laboratorium gdzie pracują ludzie nazywający się o ironio lekarzami.
Do niedawna zapłodnione jajeczka przechowywano na pokrytym specjalną pożywką szkle około trzech dni, po czym te zarodki, które przeżyły wędrowały do łona matki. Po jakimś czasie to tam właśnie odbywała się selekcja decydująca, które z dzieci będzie miało szanse przyjść na świat, a które musi zginąć. Dziś, kiedy ten fakt stał się dla opinii publicznej znany wzięto się na sposób, który ma zamknąć usta krytykom. Zarodki w tych skrajnie niekorzystnych i nienaturalnych warunkach przetrzymuje się nawet sześć dni, po czym wykorzystuje się najczęściej ten jeden, który zdołał przetrwać i przeżyć.
Może to demagogia porównywanie tego procederu do tego, co działo się na oświęcimskiej rampie, ale pewne analogie same się nasuwają. Obserwując toczącą się dyskusję miejmy na uwadze i to, że cały spór ma nie tylko charakter etyczny, moralny i religijny. Zastanówmy się, jaką rolę w tym wszystkim odgrywa pseudolekarskie lobby i wielkie pieniądze oraz dlaczego ten aspekt jest zgodnie przemilczany przez media?
Wiemy, co potrafi zrobić przemysł farmaceutyczny, kiedy idzie gra o refundację leków. Czy lobby zapładniania in vitro nie walczy czasami o wielka kasę z ustami pełnymi frazesów i troski o cierpiące z powodu braku potomstwa małżeńskie pary?
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Że lobby in vitro jest tutaj bardzo aktywne
2. To lobby czeka na nowych klientów...
Selka