Przed wami szansa
mamakatarzyna, pt., 20/06/2014 - 18:18
Nie jestem zawodowym dziennikarzem, ani publicystą. Przydarzyła mi się przygoda blogowania, a owocem jej jest poznanie wspaniałych ludzi, którym nie znudziła się Polska.
Blogowanie, praca w redakcji Niepoprawnego Radia Pl, surfowanie w sieci
po politycznych portalach i forach, dało mi pewne rozeznanie w mechanizmach wojen politycznych i sposobach pracy PR.
Nauczyłam się jednego; ostrożności w radykalnych opiniach, gdy trwa wojna.
Od śp. korespondenta wojennego, Waldemara Milewicza zaczerpnęłam dziennikarską przestrogę; prawdy o wojnie dowiadujemy się po jej zakończeniu, gdy trwa, jest tylko dezinformacja wywiadów i agentów wpływu. Dodajmy - niesiona przez wynajętych trolli i pożytecznych idiotów, święcie przekonanych o prawdziwości przekazywanych informacji i słuszności głoszonych opinii.
Dotyczy to również wojny gangów, walki o władzę, wpływy w strategicznych gałęziach gospodarki i państwowych instytucjach czy parlamentarnego lobbingu.
Żadna z tych wojen bez mediów nie byłaby możliwa do przeprowadzenia. A wygrywa ją ten, kto ma nie tylko przychylność mediów, ale przede wszystkim swoje sposoby na wywieranie nacisków.
Dziennikarskie cyngle zawsze były i są do usług. Nie wiem czy dostają instrukcje, czy robią to już z własnej woli, czy są do tego zmuszani za pomocą kija i marchewki lub szantażu. Faktem jest, że media mainstreamowe już dawno przestały pełnić rolę informującą społeczeństwo, a stały się agendami PR.
Jest tego i dobra strona. Komu na tym zależy, umie już odróżniać cyngli od dziennikarzy. Zatoczyliśmy krąg i również pod względem rozumienia dziennikarskiego tekstu wróciliśmy szczęśliwie do PRL. Wtedy też trzeba było czytać między wierszami i pytać o cel przekazywanej informacji. Lepsze to niż udawanie, że media są wolne.
W aferze Tuska, którą usłużni dziennikarze łaskawie nazywają „aferą podsłuchową” już łatwiej jest odróżnić, zawartość garnka od pokrywki.
Internauci z pasją śledczą zastanawiają się, kto wyciągnął taśmy z kompromitującymi rząd nagraniami i w jakim celu? Jedni twierdzą, że to agentura obcych państw. Inni, że to ostra wymiana ciosów między prezydentem a premierem.
Niebezpieczna bywa taka śledcza pasja, gdy jedynym źródłem dociekań jest ogólnie dostępna papka mainstreamowych mediów lub wrzutka do sieci blogera, którą nie sposób zweryfikować. Dawno bowiem minęły czasy, kiedy manipulowano jedynie półprawdami, dziś walczy się kłamstwem, które nieświadomie rozpowszechniamy zbulwersowani informacją.
Dlatego zostawiam problem – kto i dlaczego? - znawcom służb specjalnych, np. panu Czempińskiemu, twórcy PO. (Tu na marginesie wtrącę, że mocno dziwi mnie zarzut Tuska o próbie obalenia rządu przez podsłuchujące służby. Kto zakładał, ten ma prawo do rozwiązania, to chyba jasne).
Ja na swoim Zmywaku mogę jedynie czekać na owoce wojny politycznych gangów, mając nadzieję, że tym razem wreszcie łajba PO – PSL ze sternikiem i majtkami cierpliwie czekającym na ochłapy z pańskiego stołu, zatonie i to skutecznie, bez podstawiania Polakom kolejnego „Bolka” przez, np. wspomnianego tu wyżej generała.
Tymczasem do manipulacji opinią społeczną w aferze Tuska doszła nowa jakość; zmuszanie dziennikarzy (nie mylić z resortowymi dziećmi i cynglami) do zajęcia stanowiska w wydarzeniach ewidentnie kreowanych dla osiągnięcia celu zakrytego nawet przed ich uczestnikami.
Wielki rwetes powstał wokół najścia na redakcję Wprost w środowisku dziennikarskim. Ruszyli wszyscy na pomoc Latkowskiemu. Fora paliły się od emocji: Naruszono wolność słowa! To skandal! Białoruś! Nieważny stał się zabazgrany życiorys naczelnego i rola w umacnianiu władzy tygodnika Wprost. W świat poszło zdjęcie wbitego w fotel Latkowskiego z laptopem u piersi, którego szarpią agenci ABW.
Akcja szyta tak grubymi nićmi, że wstyd, gdy dziennikarze się na to nabierają, a jednak… zostali zmuszeni do podjęcia decyzji; stanąć w obronie redakcji czy uznać, że nie warto w kłótnie rodzinne się mieszać.
Przyzwolenie na usprawiedliwianie nalotów na redakcje, rekwirowania dysków redakcyjnych - to właściwie koniec IV władzy. I pozostaje wydać komendę: Sztandar PZPR wprowadzić!
Zawsze przecież można akcję powtórzyć i to prewencyjnie, zanim cokolwiek zamieści w czasopiśmie czy dzienniku tzw. niezależny redaktor.
Zaprotestować?
To oznacza kreowanie Wprost na tygodnik opozycyjny wobec władzy. Co może wprowadzić w histeryczny śmiech całą redakcję z przyległościami. I co gorsze, przykrywa istotę afery Tuska w wykonaniu posłańca Sienkiewicza.
Jak postąpić?
Można tak, jak zrobiła Stokrotka, oburzyć się na jeden dzień na potrzeby akcji.
A można bez wglądu na to, kim jest Latkowski, stanąć w obronie nie redakcji a zasady wolności słowa. I wielu taką decyzję podjęło; pojechali do redakcji, nagłośnili użycie ABW również za granicą. Na gorąco w newsach wyrażali swoją negatywną ocenę władzy.
Głosy oburzenia nie milkną i dziś, tylko że pełnią już podwójną rolę, niekoniecznie broniącą wolności słowa. Co oznaczałoby, że już nie tylko Stokrotka powróciła na dawne, ustabilizowane pozycje.
Warto te gromkie pohukiwania niektórych dziennikarzy zbierać. Nie od rzeczy byłoby też upamiętniać święte oburzenia polityków, bo może trzeba będzie kiedyś przypomnieć je komuś, jak dziś lemingom wywiad Olejnik i Klubik z Tuskiem z 27.01.2006
Jeśli chodzi o mnie to ja do wiarygodności tego świętego oburzenia przykładam nieco inną miarę.
Czekam bowiem wciąż nie na spektakularne akcje obrony, a na uderzenie się mainstreamu we własne piersi i oczyszczenie dziennikarstwa z cyngli i propagandystów. Nie byłoby bowiem akcji ABW w stylu sowieckim, gdyby z równym entuzjazmem dziennikarze przybyli pod dom Wojciecha Sumlińskiego, gdy o rankiem aresztowano i zabrano komputer i dziennikarskie materiały, dotyczące śledztwa zabójstwa ks. Popiełuszki, gdyby z równym oburzeniem potępiali wkroczenie policji do redakcji GP w 2010 r.
Ów groźny happening dla odwrócenia uwagi od Tuska i treści nagrań to konsekwencja 25 lat służby prasowej, zaklepanej na początku przepoczwarzania się PRL w III RP, władzy.
Nie ma ognia bez iskry, a ta iskra tliła się od lat.
Czy oczyszczenie jest możliwe?
Skoro możliwe było medialne niszczenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, niszczenie Antoniego Macierewicza, blokowanie niewygodnych informacji o katastrofie Smoleńskiej, totalna walka z Kościołem, to możliwy jest i cud powrotu IV władzy do roli, jaką jej wyznaczyła demokracja. Wystarczy tylko skorzystać z prawa do wolności słowa.
Zwykła drobnostka dla profesjonalnego dziennikarstwa, która nie pozwoli na panoszenie się mafijnych układów, a ci którzy je upublicznią będą się czuli bezpieczni, bo za każdym razem wyruszy solidarna „wataha” kolegów, która obroni i nie pozwoli skrzywdzić.
Nie ma się tu czego bać, wszak „nie wszystkich was zamkną”. Prawda?
Dołączam na koniec pewien apel z fb. Może się przydać w odnowie dziennikarskiego rzemiosła.
„Dziennikarze mediów wiadomych - macie szansę się odkuć i odkupić winy za lata lizania rządzącym miejsca, gdzie plecy szlachetną nazwę swą tracą”. ( Michał Lewandowski)
Rysunek: Typologia najgorszych dziennikarzy
_____________________________________
Można też posłuchać. Audycja 539 (niedzielna):
- mamakatarzyna - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
10 komentarzy
1. Krzysztof Feusette:
Mainstream a afera taśmowa. 10 pytań do Państwa – quiz z nagrodami!
Proszę o odpowiedź „TAK” lub „NIE” na każde z poniższych 10 pytań.
Zaczynamy:
Pytanie nr 1: Czy dziwi Cię, że Paweł Wroński w TVN24 podsuwał narrację Donaldowi Tuskowi do tego stopnia bezczelnie, że zauważył to w „Loży prasowej” nawet Daniel Passent, wtedy jeszcze - tak jak Wroński - zwolennik narracji „nic się nie stało, to tylko troska MSW i NBP o państwo”?
Pytanie nr 2: Czy dziwi Cię, że Paweł Wroński, spostrzegając ku swemu przerażeniu, że kilku rzeczy obronić już się nie da, próbuje wywrócić się na lewą stronę jak upocona koszulka Tomasza Lisa? I że tak szybko uderzyła go w tył głowy jego własna, złota myśl, iż „będąc na czworakach łatwiej zarobić kopa”?
Pytanie nr 3: Czy dziwi Cię, że Monika Olejnik pofagytowała się osobiście o godz. 8.55 na koniec konferencji premiera (cóż za wyczucie chwili – tak się przyczaić), by wystąpić w imieniu wszystkich dziennikarzy z oświadczeniem rozczarowania wobec działań władzy w redakcji „Wprost” i że zaraz potem nakrzyczała publicystycznie na innych dziennikarzy, którzy ośmielili się potraktować premiera w 1/3 tak, jak ona traktuje każdego polityka PiS?
Pytanie nr 4: Czy dziwi Cię, że Stefan Bratkowski, łowca faszystów, upolował sam siebie, rozjeżdżając się w narracjach – tej z czasu afery Begerowej i tej związanej z „Sową i Przyjaciółmi”? A pewnie, że nie on jeden, wszak sam premier dziękował wtedy podsłuchującym z całego serca, a dziś pewnie wyrwałby im serce. Czy to Cię dziwi, zastanawia, frapuje lub zaskakuje?
Pytanie nr 5: Czy dziwi Cię, że ks. Kazimierz Sowa, ojciec święty, pardon, ojciec chrzestny religii, zwanej tefałenizmem, pierwszy duchowny, którego koloratka dusi i pije w szyje, staje po stronie Grupy Podtrzymującej Władzę?
Pytanie nr 6: Czy dziwi Cię, że Jacek Żakowski został podmieniony w taki sposób, że prawdziwego posłano na Malediwy (w tłumaczeniu na polski: małe…, zresztą, nie jestem pewien), a w mediach udziela się ktoś tylko do niego podobny? Czy to nie jedyne wytłumaczenie, że ów „Żakowski” wykopyrtnął się już na tych taśmach jak na skórce od, nomen omen, banana?
Pytanie nr 7: Czy dziwi Cię, że w nieformalnym Światowym Zestawieniu Republik Bananowych 2014 awansowaliśmy dzięki działaniom partii rządzącej, jej władz i jej ministrów, na zaszczytne trzecie miejsce?
Pytanie nr 8: Czy dziwi Cię, że w polskich mediach prorządowych tak trudno znaleźć największe oczywistości dotyczące afery taśmowej, jak ta choćby, że już pierwsze nagranie wrzucone na rynek poprzez tygodnik „Wprost” było dowodem na zmowę establishmentu przeciwko największej partii opozycyjnej? Czy zaskakuje, że w zachodniej prasie to ten właśnie element skandalu uznawany jest za jeden z najważniejszych i najbardziej bulwersujących?
Pytanie nr 9: Czy po zmasakrowaniu „Uważam Rze” dziwi Cię, że ta ekipa rządząca podejmuje wszelkie możliwe i niemożliwe kroki, by zabezpieczyć materiały medialne uderzające w jej splot słoneczny i niżej?
Pytanie nr 10: Czy dziwi Cię, że na żadne z powyższych pytań nie odpowiedziałeś twierdząco?
Wciąż „NIE”? Brawo. Nie jesteś ani ślepym jak kret lemingiem, ani zdziwioną tym wszystkim do bólu szpilek Moniką Olejnik. Wybierz sobie, co cieszy Cię bardziej. Nagrodą będzie miły, spokojny weekend.
http://wpolityce.pl/polityka/201576-mainstream-a-afera-tasmowa-10-pytan-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Akurat to pytania znam, ale
Akurat to pytania znam, ale jak to się ma do mojej notki? Nie rozumiem.
3. @mamakatarzyna
JAK TO SIĘ ODNOSI DO NOTKI? Do tego naiwnego (?) apelu i adresatów samej notki jak najbardziej się odnosi. Czekam bowiem wciąż nie na
spektakularne akcje obrony, a na uderzenie się mainstreamu we własne
piersi i oczyszczenie dziennikarstwa z cyngli i propagandystów.
„Dziennikarze mediów wiadomych - macie szansę się odkuć i odkupić winy
za lata lizania rządzącym miejsca, gdzie plecy szlachetną nazwę swą
tracą”. ( Michał Lewandowski)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Jak rozumiem
Sprawa jest dwuznaczna. Tusk mial stracic, ale nie stracil, bo ale...
Glupie to, co nie? Kto napisze Ode do Normalnosci?
5. Nawrócone lemingi?
Leszek Kołakowski, gdy zaczął się nawracać popełnił esej pt "Czy diabeł może być zbawiony".
Nie chce mi się z Kołakowskim dyskutować, bo nie ma z kim ale samo postawienie pytania raczej wskazuje na to, że wszyscy mamy jeszcze długą drogę do zrozumienia Boga, drogę, której nigdy nie przejdziemy, ale nie wszyscy to wiedzą.
Bo cóż to jest Prawda?
To pytanie wbrew pozorom ma jasną odpowiedź. Prawda to bezinteresowność a nie dokładność relacji!
Wypowiedź prawdziwa to taka, w której mówimy o tym co wiemy, nie oczekując jednak żadnego konkretnego skutku od słuchacza. Każde bowiem oczekiwanie pożądanego przez nas skutku i spowodowane tym oczekiwaniem choćby podkreślenie jakiejś części naszej wypowiedzi jest już manipulacją, czyli kłamstwem. Jedynym dopuszczalny pożądanym skutkiem prawdy jest otwarcie się na drugiego człowieka.
Wypowiedzi dokładne nie są zresztą w ogóle możliwe. Nie możemy ani podać dokładnie aktualnego czasu, bo w trakcie jego podawania już się zmienia, nie możemy dokładnie podać żadnego wymiaru, bo nie można tymi samymi liczbami dokładnie określić, ani wszystkich wymiarów ani koloru żadnej rzeczy. Nie można tymi samymi liczbami przedstawić długości boku kwadratu i jego przekątnej nie można tyli samymi liczbami przedstawić średnicy koła i długości jego obwodu. Wszystkie te wymiary mogą być uwspólnione tylko w przybliżeniu. W praktyce to wystarcza, ale nie zmienia to faktu iż nawet wymiary są nie dokładne, więc do zasady nieprawdziwe, jeśli prawdę zdefiniujemy jako dokładność przekazu.
A jak zaczynamy posługiwać się przybliżeniami, to dlaczego nie możemy raz posłużyć się mniejszym a raz większym przybliżeniem?
Czyli ni e tędy droga. Jedyną drogą określenia prawdy to bezinteresowność. Ale jak można mówić o bezinteresowności wśród ludzi żyjących z tego, że mówią dla interesu?
Chyba tylko wtedy, gdy ich interesem będzie zapoznanie słuchacza z prawdą, z tym co sami myślą. Ale w zamian słuchacz musi mieć możliwość utrzymania takiego mówcy, bo jeść się chce każdemu. Jak ludzie nie mają pieniędzy na utrzymanie swoich mówców, to muszą oni szukać chleba gdzie indziej.
Ponieważ nie mamy możliwości utrzymania tak dużej grupy dziennikarzy bo jesteśmy za biedni, bo nie zapłacimy 20-30 zł za każdy numer tygodnika i 10-15 zł za gazetę codzienną więc wezwania dziennikarzy do powrotu na drogę prawdy jest przez nich rozumiane jak wezwanie do zbiorowego samobójstwa. Czy to dla nich szansa? Może i tak.
uparty
6. Zło jest interesowne ...
"Prawda to bezinteresowność a nie dokładność relacji!
Wypowiedź prawdziwa to taka, w której mówimy o tym co wiemy, nie oczekując jednak żadnego konkretnego skutku od słuchacza. Każde bowiem oczekiwanie pożądanego przez nas skutku i spowodowane tym oczekiwaniem choćby podkreślenie jakiejś części naszej wypowiedzi jest już manipulacją, czyli kłamstwem. Jedynym dopuszczalny pożądanym skutkiem prawdy jest otwarcie się na drugiego człowieka."
Dodam od siebie: ale gdy opowiadam komuś np. o dobroci innych ludzi, to jednak oczekuję, że słuchacz tę dobroć doceni... że się nią przejmie... Jest to oczekiwanie skutku? Czy nie?
A może bezinteresowne oczekiwanie bezinteresownego skutku? :)
Więc może jednak trzeba dodać: wypowiedź prawdziwa, to taka, w wyniku której szerzy się Dobro...
W której jedynym dopuszczalnym skutkiem prawdy jest otwarcie się na drugiego człowieka, po to, by dobro nazwać dobrem, a zło - złem...
A wracając do dziennikarzy maintreasonu - oni tak mieszają prawdę z fałszem, że naprawdę szkoda czasu na zastanawianie się kiedy - przypadkiem, zbiegiem okoliczności - nie kłamią...
7. "Prawda to bezinteresowność a nie dokładność relacji!"
Czy aby pojęcia nie są tu mylone...?
Nawet wtedy gdy, wiemy, że Prawda i Miłość są nierozłączne...
***
...Wypowiedź prawdziwa to taka, w której mówimy o tym co wiemy, nie oczekując jednak żadnego konkretnego skutku od słuchacza.
Każde bowiem oczekiwanie pożądanego przez nas skutku i spowodowane tym oczekiwaniem choćby podkreślenie jakiejś części naszej wypowiedzi jest już manipulacją, czyli kłamstwem...
Przepraszam, ale nie mogę zgodzić się z tą myślą... choćby dlatego, że właśnie teraz podkreśliłam boldem to, o co głównie mi chodzi...
A więc "podkreśliłam"... czy w/g myśli tu w komentarzu zacytowanej... to, co w tym momencie zrobiłam jest manipulacją, kłamstwem...?
Podobnie jeżeli sama się wypowiadam i podkreślę to, co dla mnie w wypowiedzi jest ważne, najważniejsze, na co chciałabym zwrócić szczególną uwagę Odbiorcy, czy to jest manipulacją, kłamstwem...?
Obyśmy nie zabrnęli w ślepy zaułek... w moim odczuciu nie ta tym prawdziwość wypowiedzi polega...
Poza tym.... czy Pan Jezus nie powtarzał dwukrotnie: "Zaprawdę... Zaprawdę powiadam wam"...
Dwukrotnym użyciem słowa "Zaprawdę"... podkreślał ważność wypowiedzi a także oznacza to także to, że zwracał się do konkretnej osoby...
Czy mam rozumieć w/g zacytowanej na początku komentarza myśli... że Pan Jezus nie był prawdziwy w wypowiedziach? Manipulował...?
***
...Jedynym dopuszczalny pożądanym skutkiem prawdy jest otwarcie się na drugiego człowieka....
Czy każde wejście w dialog... każda wypowiedź wypływająca ze mnie, autentyczna, szczera, nawet wtedy gdy posilam się cytatami... czy nie jest właśnie otwarciem się na drugiego człowieka...?
***
Pozdrawiam...
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
8. Bezinteresowność
zwiększa w pewien sposób prawdopodobieństwo, że wypowiedź jest prawdziwa, skoro zakładamy, że wypowiadający przekazuje nam bez żadnych korzyści dla siebie coś, co sam uważa za prawdę.... Ale przecież często poglądy wypowiadane całkowicie bezinteresownie są z gruntu fałszywe. Znane są przypadki zupełnie bezinteresownego przekazywania fałszywych faktów, które ktoś nie sprawdziwszy przyjął za prawdę ...
Więc nie jest to kryterium prawdy niezawodne.
Ja oczywiście wiem, Kto jest Drogą, Prawdą i Życiem... I że nie ma prawdy bez TEGO odniesienia...
Tylko zastanawiam się, czy nie za wcześnie tutaj o tym piszę...
Ale jednak nie... Trzeba powiedzieć jasno.
Dziennikarzom, którzy oszukiwali potrzebne jest bezinteresowne nawrócenie. Wtedy - i to po pewnym czasie - może im uwierzę ...
Ale pewności nie mam.
9. @Mamakatarzyna
Pozwolę sobie podłączyć do tego wpisu kilka wypowiedzi Ks. prof. Tadeusza Guza na temat PRAWDY... (kilka zamieszczonych w kolejności).
Prawdą jest, że są to wypowiedzi kierowane do Dziennikarzy skupionych wokół Naszego Dziennika, ale odnosi się chyba do wszystkich...
Może ktoś zechce wysłuchać... może ktoś zechce na drogę prawdy powrócić... nigdy nie wiadomo...
***
>Ks. prof. Tadeusz Guz na temat prawdy...
***
Pozdrawiam serdecznie
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
10. @Maryla
To była moja ostania notka na tej stronie. I chyba o to Pani chodziło. Dziękuję za gościnę. teraz to już nie będzie Pani miała naiwnych wpisów, a jednie wklejane artykuły z Rzepy. To akurat Pani doskonale wychodzi.