NIE BYŁOBY HAŃBY …
Aleksander Ścios, pt., 30/05/2014 - 20:15
Nie byłoby „pojednania zrodzonego z krwi” i upokarzających aktów wdzięczności wobec Putina, gdyby nie patronowali mu polscy hierarchowie.
Te wypowiedzi :
- Tomasza Turowskiego z 23 marca 2010 roku dla KAI:
„Dokonuje się forma ekumenicznego pojednania ze strony zarówno katolickiej jak i prawosławnej i to w tak symbolicznym miejscu jak cmentarz w Katyniu. Ogrom krwi narodu rosyjskiego, tych którzy zginęli podczas represji rosyjskiej, ze strony Kościoła prawosławnego miesza się tam z krwią polską. To jest testament dla przyszłych pokoleń polskich i rosyjskich, żeby krew przelana poprzez tych samych katów, poprzez tych, którzy wykonywali wyroki i na swoich współobywatelach i na Polakach - była zaczynem realnej przyjaźni i realnego pojednania między Polska i Rosją"
- T. Turowskiego dla rosyjskiego radia FINAM FM z 12 kwietnia 2010:
„I Rosja, i Polska należą do tej samej ogromnej judeo-chrześcijańskiej tradycji, a wielkie rzeczy w tej tradycji zawsze rodziły się we krwi. I jestem pewien, że z tej krwi wyrośnie to, na co my wszyscy czekamy - nowe, dobre stosunki pomiędzy Polską i Rosją”.
- abp Życińskiego z homilii wygłoszonej w lubelskiej katedrze 15 kwietnia 2010 roku:
„Krew naszych rodaków, która wsiąkła w ziemię rosyjską, na tym terenie, gdzie przedtem wsiąkała krew bohaterów rozstrzelanych za miłość do ojczyzny – niech z tej gleby wyrosną dojrzałe kłosy rodzące chleb pojednania”.
- prymasa Henryka Muszyńskiego z homilii podczas mszy żałobnej w intencji Marii i Lecha Kaczyńskich z 17 kwietnia 2010 roku:
„Dramat, który rozegrał się na rosyjskiej ziemi – jak nigdy dotąd – połączył Polaków i Rosjan, których podzieliła na dziesiątki lat zbrodnia na polskich oficerach dokonana w Katyniu w 1940 roku. Teraz jednak, po tragicznej katastrofie prezydenckiego samolotu 10 kwietnia br., przekonujemy się, że krew przelana przed 70 laty, potrafi łączyć zarówno polityków, jak i zwykłych szarych ludzi. [...] Z perspektywy 70 lat widać wyraźniej niż kiedykolwiek, że niewinnie przelana krew ofiar tego samego, nieludzkiego systemu, która wsiąkła w tę samą ziemię i dzieliła nas przez pokolenia, nie musi koniecznie dzielić, a może także łączyć.”
- wiąże nie tylko wspólna retoryka i fałszywa symbolika, ale od dnia tragedii smoleńskiej wytyczają one kierunek „religijnej” i „historycznej” interpretacji tego wydarzenia. Zgoda hierarchów na zawłaszczenie przez Cerkiew miejsca kaźni polskich oficerów w Katyniu i wybudowania tam przez Rosnieft tzw. Zespołu Memorialnego, czy ulokowanie Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia w biurowcu należącym do Archidiecezji Warszawskiej – są również wyrazem relacji łączących władzę państwową i kościelną w kwestii zadekretowania „pojednania” z Rosją.
Nie byłoby procesu „pojednania” polsko-rosyjskiego, gdyby od września 2009 roku nie wspierali go polscy hierarchowie. Zaledwie kilka dni po wizycie Putina, przybyła do naszego kraju delegacja Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, by rozpocząć rozmowy o wspólnym dokumencie dotyczącym „pojednania obu narodów”. „Delegację Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej przyjmujemy z radością – zapewnił wówczas sekretarz generalny EP bp Stanisław Budzik - „Mamy nadzieję także na to, że Kościoły pomogą w pojednaniu polsko-rosyjskim”. Gdy 17 sierpnia 2012 roku na Zamku Królewskim w Warszawie, patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl - Gundiajew oraz przewodniczący KEP abp Józef Michalik podpisywali „Wspólne Przesłanie do Narodów Polski i Rosji” - nazwano ten akt „najważniejszym wydarzeniem 2012 roku”. Polscy hierarchowie nie ustawali w peanach na cześć Cyryla, określają go „mężem opatrznościowym dla świata, Kościoła prawosławnego i naszych wspólnych kontaktów” oraz „świadkiem i prorokiem”, z którym Kościół „podejmie wspólne dzieło ewangelizacji Europy”. Również ta gloryfikacja przedstawiciela Putina, znajduje źródło w jeden z wypowiedzi T. Turowskiego z 23 marca 2010 r.: „Nie do przecenienia jest rola, jaką w wymiarze pojednania narodów pełni obecnie Rosyjski Kościół Prawosławny, a zwłaszcza Cyryl I, patriarcha Moskwy i Wszechrusi. To osobowość charyzmatyczna”.
Referując biskupom rozmowy z Cyrylem i podpisanie „przesłania” abp Michalik twierdził, że wydarzenie to spotkało się powszechnie z pozytywną reakcją ludzi, prócz zachowania "marginalnych środowisk, krańcowo narodowych, politycznych". Przeciwników i krytyków „przesłania” abp. Michalik nazwał wówczas „marginesem”.
Nie byłoby propagandowej wizji Bronisława Komorowskiego jako „konserwatysty”, „katolika” i „męża stanu”, gdyby nie postawa polskich hierarchów. Wyraża ją m.in. niezwykłe w dziejach Kościoła homagium - list Prezydium Konferencji Episkopatu Polski z 5 lipca 2010 roku. Wtedy, gdy opluwanych i bitych przez motłoch obrońców krzyża, biskupi nazywali „fanatyczną sektą” i „ludźmi zadymionymi PiS-em”, do Komorowskiego pisano: „Wyrażając uznanie dla odniesionego sukcesu, pragniemy życzyć, aby podjęta odpowiedzialność owocowała działaniami realizowanymi w duchu najwyższych wartości. Niech dobry Bóg daje Panu Prezydentowi potrzebne siły i konieczne łaski dla owocnego wypełnienia tego zaszczytnego zadania. Polecamy Bogu osobę Pana Prezydenta, Jego Rodzinę i wszystkich współpracowników, życząc obfitości Bożych darów na lata szczególnej odpowiedzialności za Ojczyznę i wszystkich jej obywateli.”.
Zamieszczenie „Przesłania” Komorowskiego w śpiewniku uczestników Orszaku Trzech Króli w Warszawie, czy zaproszenie lokatora Belwederu na XVII Spotkanie Młodych Lednica 2000 – wyznaczały kolejne akty haniebnego serwilizmu.
Nie byłoby fałszowania prawdy o ludobójstwie na Wołyniu i nazywania tej zbrodni "czystką etniczną", gdyby nie wspólne stanowisko Episkopatu i Belwederu oraz „polsko - ukraińska deklaracja o pojednaniu”, podpisana w czerwcu 2013 r. przez Przewodniczącego Konferencji EP abp. Michalika i Metropolitę Kijowsko-Halickiego Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Zawarto w niej słowa o „ofiarach zbrodni i czystek etnicznych” oraz prośby o wybaczenie za „postawy tych Polaków, którzy wyrządzali zło Ukraińcom i odpowiadali przemocą na przemoc.”
Nie byłoby kampanii nienawiści wobec ofiar Smoleńska, ataków na rodziny i walki z pamięcią o zmarłych, gdyby przeciwstawili się im polscy hierarchowie i równie mocno, jak bronią dziś praw rodziny Jaruzelskiego, stanęli w obronie rodzin poległych na „nieludzkiej ziemi”. Dziesiątki wypowiedzi: rzecznika EP, arcybiskupów Życińskiego, Kowalczyka, Muszyńskiego, Nycza czy Michalika, dowodzą, że ludzie ci w sposób szczególny zabiegają o wyciszenie zbrodni smoleńskiej, piętnują tych, którzy podważają wersję Moskwy i w każdej, konfliktowej sytuacji stają po stronie reżimu. Słowa:
- „Na śmierci brata, siostry czy ojca nie możemy zbijać pseudokapitału politycznego, bo to jest pogarda dla zmarłych, dla wartości ich życia i dla ich pracy, którą wnieśli dla naszego wspólnego dobra",
- „Cmentarz nie może stać się naszą świątynią, ani naszym domem. Nie pomożemy zmarłym zatrzymując się w nieskończoność przy grobie. Zamiast więc rozpaczać nad tym, że nie da się cofnąć czasu, ani unieważnić dokonanego zła i jego skutków, trzeba raczej z całą żarliwością zwrócić się ku Bożemu miłosierdziu”,
- „To nie jest spór religijny, tylko polityczny. Mamy krzyż jako zakładnika, który jest niemym świadkiem tego, co się przed nim dzieje. Jeśli spojrzymy na znajdujące się tam kartki, to nie ma tam wątków religijnych, jest Katyń, jest tło polityczne.”
- „Modlącym się pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu zwracamy uwagę, że w zaistniałej sytuacji stają się, mimo swej najlepszej woli, politycznym punktem przetargowym stron konfliktu.”
- „Kościół nie potrzebuje takich obrońców. (…)„żadnego obywatela nie wolno oceniać w sposób, jaki to uczynił Kaczyński”
- „Cała ta legenda o zamachu, o morderstwie jest po prostu śmieszna.”
- są tylko przykładem rozlicznych wystąpień, które składają się na społeczne „nauczanie” hierarchów w sprawie Smoleńska.
Nie byłoby hańby „honorowego pochówku” Jaruzelskiego, obrony Baumana, czczenia komunistycznych bandytów i promowania zdrajców, gdyby nie postawa hierarchów i wsparcie, jakiego udzielają „elitom” III RP. Przez 25 lat nie zdobyto się na odwagę, by powiedzieć Polakom, jak okrutnie oszukano ich w czasie „transformacji ustrojowej”, jak zakpiono z ich nadziei i marzeń o Niepodległej. Przez 25 lat nie dopuszczono do przeprowadzenia lustracji, nie pozbyto się z organizmu Kościoła setek tajnych współpracowników, ulokowanych na najwyższych urzędach i stanowiskach. Wielu z nich ma na rękach krew współbraci w kapłaństwie, wielu donosiło na Jana Pawła II i księdza Jerzego.
Przez 25 lat polscy hierarchowie nie znaleźli dość odwagi, by wypełnić testament polskiego papieża, który nakazał: "Kościół nie może dopuścić, by zleceniodawcy zabójstwa księdza pozostali nieznani". Za ich przyzwoleniem ukryto zbrodnie komunistów i nie dopuszczono do rozliczenia okresu okupacji sowieckiej. Wielu ludzi Kościoła stało się akuszerami fałszywego „pojednania” i piewcami „historycznego kompromisu”, uwiarygadniając państwo powstałe na niegodziwym przymierzu katów i ofiar.
Nikt z hierarchów nie wskazał Polakom: na czym polega donosicielstwo i zdrada, nie potępił biskupów zaprzańców, pedofilów i gorszycieli, nie pokazał palcem sprzedajnych polityków, nie wytyczył wyraźnej granicy dobra i zła.
Nie było ich, gdy rozpętano kampanię nienawiści wobec Lecha Kaczyńskiego, gdy niszczono życie publiczne i oczerniano imiona prawych Polaków. Nie było ich, gdy bito i lżono obrońców krzyża, a człowiek wybrany prezydentem rozpętał wojnę z symbolem chrześcijaństwa. Nie słyszeliśmy ich głosu, gdy wrzaskiem prymitywnych typów rozsiewano moskiewskie łgarstwa i zabijano pamięć o polskich bohaterach.
Jeśli tylu Polaków nie potrafi dziś odróżnić dobra od zła i dokonywać wyborów w zgodzie z Dekalogiem, jest w tym ogromna wina polskich hierarchów, którzy przykładem własnych postaw zatarli jasne kryteria zasad moralnych i odstąpili od twardego obowiązku głoszenia prawdy. Jeśli przywołują dziś głos sumienia – ten szczególny dar rozsądzania dobra i zła – jak chcą go odnaleźć we współczesnych Polakach? Skąd chcą wydobyć pokłady prawdy, skoro przez lata III RP nie potrafili zasiać jej ziaren? Do jakiej odwołują się moralności, jeśli sami byli przyczyną potwornego zgorszenia?
Nic niewarte są dzisiejsze tyrady „naszych” mediów i głosy ludzi oburzonych pochówkiem zdrajcy – jeśli nie dostrzegają oni tej najgroźniejszej i złowrogiej strony polskiej rzeczywistości. Fałszują one obraz w taki sam sposób, jak czynią to ośrodki propagandy, a są groźniejsze, bo wielu z nas przyznaje im miano „niezależnych”. Żenujące spektakle sprzeciwu odbywają się na jakimś makiawelicznym pograniczu prawdy i kłamstwa, ukazując grę, w której chodzi wyłącznie o to, by piętnując zło „obce”, nie dostrzec zła „własnego”.
Nie przypadkiem przecież, śmierć sowieckiego dyktatora wywołała zgodny chór obrońców „postaci tragicznej” i ujawniła troskę ludzi Kościoła o „godne przeżywanie’ tego wydarzenia.
Nie to jednak decyduje o grozie obecnej sytuacji. W naszej historii zdarzali się sprzedajni i tchórzliwi hierarchowie. Byli i tacy, którzy zapisali się najcięższą zdradą. Wierzę, że wczorajszy wywiad kard. Nycza i równie haniebne wystąpienia innych hierarchów, zostaną kiedyś ocenione, jako miara naszego upadku i upodlenia.
Zło nie należy jednak do istoty mojego Kościoła, nie wynika z jego natury, lecz ma źródło w niewierności wobec Ewangelii i przekraczaniu tego, co jest misją Kościoła. Jeśli zło uderza, jeśli rozzuchwala się i panoszy – pochodzi zawsze z wiarołomstwa, z zaniechań ludzi Kościoła, ale też z naszego tchórzostwa i słabości. Zawsze więc znajdowali się ludzie, którzy mieli odwagę dostrzec te zagrożenia, potrafili napiętnować postawy hierarchów i nazwać je po imieniu. To chroniło przed przekroczeniem granicy, poza którą jest przepaść szatańskiego pomieszania i fałszywy świat prymatu „posłuszeństwa” nad wiernością Bogu i Jego przykazaniom. Bywało, że ta granica wytyczała nasz byt państwowy i narodowy. Doskonale rozumieli to nasi przodkowie, gdy w majową noc 1794 roku nie bali się dostrzec zaprzaństwa prymasa i biskupów.
Dziś stoimy wobec niebezpieczeństwa, że wielu polskich hierarchów nie zna granicy, poza którą powinno być twarde „non possumus". Nie zna zaś, bo nie ma w Polsce środowisk, które miałyby odwagę powiedzieć „dość” i wezwać tych ludzi do opamiętania. Każde kolejne wydarzenie, podczas którego usilnie staramy się zamykać oczy na postawy ludzi Kościoła, przybliża nas do chwili, gdy na otwarcie oczu będzie już za późno.
- Aleksander Ścios - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
20 komentarzy
1. Szanowny Panie Aleksandrze
Nie byłoby hańby.....
Zapamiętamy, kto nam i pomordowanym przez komunę księżom zgotował ten los.
Kard. Nycz: czas do pogrzebu gen. Jaruzelskiego spędźmy na modlitwie
Generał to postać tragiczna i budzi kontrowersje, jednak czas na rozliczanie będzie po 30 maja - dodaje kardynał.
Zdaniem duchownego, stan wojenny, a wcześniej okres od lat pięćdziesiątych, kiedy generał już działał, to czas niewoli i zaangażowani we władze są winni. Hierarcha nie ma złudzeń, że prawdę o byłym prezydencie poznamy nie wcześniej niż po otwarciu archiwów w Moskwie.
- Dyskusja o generale musi być kontynuowana, jednak do pogrzebu powinniśmy z niej zrezygnować na rzecz modlitwy - podsumowuje metropolita warszawski.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kard-nycz-czas-do-pogrzebu-gen-jaruzelski...
Mszę
odprawił biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek. Koncelebrują ją
również zaprzańcy ks. Wojciech Lemański, ks. Adam Boniecki oraz ks. Wojciech
Drozdowicz.
Byli szef BBN Stanisław Koziej, minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, doradca prezydenta Tomasz Nałęcz i Jan Lityński, ambasadorowie Federacji Rosyjskiej Aleksandr Alieksiejew oraz
Stanów Zjednoczonych Stephen Mull.
W kościele nie było urny z prochami Jaruzelskiego.
Olbrychski wysyła ks. Popiełuszkę na mszę za Jaruzelskiego. I
dodaje: "Obecność Kwaśniewskiego była jak przyjęcie komunii! Bardzo to
szanuję!"
"Ci pseudochrześcijanie i pseudopatrioci są znikomą mniejszością!"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Ambasador USA Stephen Mull musiał być obecny, skoro
w dniu 10 lipcu 1989 roku sam prezydent USA George Bush pofatygował się do PRL by namaścić Wojciecha Jaruzelskiego tego komunistycznego zbrodniarza na przyszłego prezydenta PRL. Ambasada USA urządzała spędy posłów i senatorów OKP by amerykański plan z ustanowieniem tego komunistycznego satrapy się ziścił i ziściła m.in. przez rzekomą sraczkę Marka Jurka i innych zaprzańców oraz zdrajców.
![](https://lh4.googleusercontent.com/-mStWj3p0gvE/UoLkX9Vs26I/AAAAAAAAKvA/MSFbr6LpPqs/w552-h393-no/Busch+w+Gda%25C5%2584sk0002.JPG)
Fotografia Obiboka na własny koszt z dnia 10.07.1989 roku z wizyty prezydenta USA George Busha z małżonką w Gdańsku pod pomnikiem Poległych Stoczniowców Gdańska .
Tu jest mój album z pozostałymi fotografiami z tamtej wizyty:
https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/594556555281...
Pozdrawiam serdecznie.
Obibok na własny koszt
PS
Onwk.
Kiedyś "Mieszko II"
3. Ks. Roman Kneblewski
Dobrze, że ten sromotny dzień hańby się już kończy..!
A wszyscy, którzy się do tego przyczynili niech zostaną sprawiedliwie osądzeni i przykładnie ukarani!
"Hołotą" zwykło się nazywać zubożałą szlachtę. Nie godzi się zatem
mianem "czerwonej hołoty" określać tego ciągle jeszcze niestety nie
wybatożonego chamstwa! Poza tym treść pieśni bez zarzutu:
https://www.youtube.com/watch?v=0exndjRGdiw
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. PIERSI - Bolszewicy na mszy czyli pieśń o cudownym nawróceniu
-------------------------------
Podwójna próba
Biskup polowy Józef Guzdek podczas św. za duszę gen. Wojciecha
Jaruzelskiego zadał nam, wierzącym katolikom, niezwykle ważne pytania.
Mówił: "Pogrzeb gen. Wojciecha Jaruzelskiego jest czasem próby dla
wierzących. Jak z tej próby wyjdziemy? Czy zdamy...
KS. ARTUR STOPKA
Ksiadz Artur Stopka
Czy Ksiadz nie zdaje sobie sprawy z tego, ze ludzie potrzebuja czystego, jasnego stanowiska Kosciola i jednoznacznego przekazu?
Co teraz beda myslec prosci ludzie, ktorym zrobiono kompletny metlik w
glowach, ktorym wmawia sie, ze general sie nawrocil i mial katolicki
pogrzeb podczas gdy na cmentarzu nawet ksiedza nie bylo, a podczas Mszy
sw. w kosciele nie bylo rowniez urny z prochami?
Jak ludziom Ksiadz to wszystko wytlumaczy?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. @Maryla
Główni wypowiadający się o 'wolności' i 'zdawaniu egzaminów', etc. - są z tzw. drugiego rozdania. Zarówno kard. Nycz jak i biskup polowy Guzdek. Ich poprzednicy zostali 'niezaakceptowani' przez obecny system polityczny.
"Moje posty od IV 2010"
6. bez słów...
http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/adam-slomka-czy-zdrajca-moz...
7. Ten Turowski T.
Ma jakas obsesje na punkcie krwi. Powiedziec, ze to niezdrowe - to malo.
PS Jak juz ma taka pasje, to dobrze by bylo zaczac od samego siebie. Utoczyc krwi jak z kaczki i ugotowac czernine, ktorej smaku nigdy nie znosilem.
8. 'Wspólne przesłanie do narodów Polski i Rosji' (2012)
Celem 'Wspólnego przesłania do narodów Polski i Rosji' (2012) jest pokój.
To piękny i szczytny cel.
Ale jaki jest fundament tego przesłania?
Fundamentem jest 'nowy porządek świata' 1945 r.
Przypomnę tylko, że od samego początku (1945) Zachód uznał rząd PRL.
I tak na marginesie nadchodzącej fety '4 czerwca 1989' - pomylono daty (a stan wojenny m.in. /a może i przede wszystkim/ wprowadzono po to, by zmazać 'hańbę' 1945).
"Moje posty od IV 2010"
9. "Dziękuję Kościołowi za
"Dziękuję Kościołowi za zasługi dla wolności"
Prezydent Bronisław Komorowski w niedzielę podziękował polskiemu
Kościołowi za wielkie zasługi dla wolności Polski. Przypomniał zasługi
papieża Jana Pawła II i prymasa Stefana Wyszyńskiego.Prezydent w niedzielę w Święto Dziękczynienia wziął udział w mszy św.
w Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. Po nabożeństwie zasadził
przed świątynią "Dąb Wolności”.
- To okazja do podziękowania, kierowanego za zasługi historyczne i
współczesne dla polskiego Kościoła. Mogliśmy dzisiaj połączyć 25.
rocznicę wolności Polski z wdzięcznością za naukę, życie, działanie
prymasa tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego i Jana Pawła II na rzecz
wolności i jej kształtu - powiedział po uroczystości Bronisław
Komorowski.
- Serdecznie dziękuję za wszystkie wielkie zasługi dla wolności Polski,
które poniósł Kościół przez tak trudny okres, za udział w organizowaniu
polskiej wolności, który w dalszym ciągu jest niesłychanie ważny,
aktualny i za który trzeba być wdzięcznym - podkreślił prezydent.
Zaapelował, by starać się wspólnotę podkreślić, gdzie tylko można – w
rodzinach, w parafiach, w samorządach właśnie przez sadzenie dębów
wolności, po to, by podkreślić wdzięczność za suwerenność.
W niedzielę obchodzone jest VII Święto Dziękczynienia; w tym roku
poświęcone dziękczynieniu za kanonizację Jana Pawła II i 25-leciu
odzyskaniu przez Polskę wolności.
W Święto Dziękczynienia w parafiach na terenie całej Polski jest
prowadzona także zbiórka pieniędzy na budowę Świątyni Opatrzności Bożej.
Święto Dziękczynienia, które jest obchodzone w pierwszą niedzielę
czerwca, zostało ustanowione w 2008 r. z inicjatywy metropolity
warszawskiego kard. Nycza. Idea Święta Dziękczynienia związana jest z
kontynuacją historycznej inicjatywy Sejmu Czteroletniego, jaką była
budowa Świątyni Opatrzności Bożej. O budowie Świątyni jako narodowego
wotum wdzięczności, przede wszystkim za uchwalenie Konstytucji 3 Maja,
zdecydował Sejm uchwałą z 5 maja 1791 roku. Inicjatywę budowy Świątyni
podjął na nowo w 2002 roku prymas Polski kard. Józef Glemp. (PAP)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. 5 maja 1791 roku. Inicjatywę budowy Świątyni
200 lat minęło,rezydent komor stanął dębem jak Salomon -przed Arką Pana.Ciekawe co prędzej wyrośnie Bogu na Chwałę - dąb komora,czy Ściana Płaczu-jak w Israelu,Świątynia Wdzięczności dla Pana w kraju dla draki zwanym POLSKĄ!?.
ps.nie wierzycie że wyrośnie?,ja tak,ale to już będzie Polska z moich marzeń i snów-za następne 200 lat!!!
11. @Maryla
Szczerze mówiąc, łudziłem się, że to aż tak daleko nie pójdzie.
Bronisław Komorowski z kard. Nyczem wyraźnie definiują na nowo (przedefiniowują) pojęcie 'wolności'.
I niestety, bierze w tym udział nie tylko Episkopat Polski, ale i Watykan.
Niemal identycznie było w 1945 r. 'Niemal', bo w ówczesne międzynarodowe gierki nie dał się wciągnąć Watykan. Stolica Apostolska jako bodaj jedyna nie uznawała rządu PRL, i to jeszcze przez wiele lat.
Tą historię stosunków państwo-Kościół (od 1945 r.) trzeba odczytać na nowo.
Nie bez znaczenia jest fakt znacznego dofinansowywania budowy Świątyni Opatrzności przez rząd Donalda Tuska.
"Moje posty od IV 2010"
12. Atakują nam Ściosa
http://wyborcza.pl/7,75398,20903286,atakuje-sojusznikow-z-nato-ale-tez-k...
Czu ktoś ma możliwość wklejania tutaj całego artykułu z gazowni?
13. @kazef
nie zapłacę bandziorom, daję na poczatek tyle, co w wersji bezpłatnej. Atakują POP-y, bo Pan Aleksander uderza bardzo trafnie gadzinę. Stał się czytany w bliskiej zagranicy :)
No i dobrze, przybedzie czytelników blogu bezdekretu :)
I znów Marasek? :)))))))
http://wyborcza.pl/7,75398,20903286,atakuje-sojusznikow-z-nato-ale-tez-k...
Publicystyka blogera Ściosa pełna jest teorii spiskowych. Jest też antyukraińska, eurosceptyczna i czasem antynatowska. Czy za tym pseudonimem kryje się wysoki funkcjonariusz Służby Kontrwywiadu Wojskowego i współpracownik Antoniego Macierewicza? Tak sugeruje słowacka prasa. Służby i MON nie komentują.
Kilka dni temu do MON i koordynatora służb specjalnych wysłaliśmy trzy pytania:
1) W słowackiej gazecie „Dennik N” ukazał się tekst Tomasa Forro pt. „Ruský fantóm, jeho slovenski špióni a ich polský šéf", w którym autor identyfikuje funkcjonariusza SKW Mariusza Maraska z blogerem piszącym jako Aleksander Ścios. Czy polski rząd zareagował na tą publikację?
2) Czy Mariusz Marasek pisze pod pseudonimem Aleksander Ścios?
3) Czy polskie władze identyfikują się z poglądami głoszonymi przez Aleksandra Ściosa?
Odpowiedź przyszła tylko z biura koordynatora: „Uprzejmie wyjaśniam, że rolą Ministra Koordynatora Służb Specjalnych nie jest ingerowanie w działalność mediów, w tym blogerów...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Cały tekst poniżej. Ciekawe, że atakują właśnie teraz
Atakuje sojuszników z NATO, ale też Kaczyńskiego i
Dudę. Czy bloger Ścios to współpracownik Macierewicza? Tak sugeruje
słowacka prasa
Pierwszy dzien szczytu NATO w Warszawie (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)
teorii spiskowych. Jest też antyukraińska, eurosceptyczna i czasem
antynatowska. Czy za tym pseudonimem kryje się wysoki funkcjonariusz
Służby Kontrwywiadu Wojskowego i współpracownik Antoniego Macierewicza?
Tak sugeruje słowacka prasa. Służby i MON nie komentują.
Kilka dni temu do MON i koordynatora służb specjalnych wysłaliśmy trzy pytania:
1) W słowackiej gazecie „Dennik” ukazał się
tekst Tomasa Forro pt. „Ruský fantóm, jeho slovenski špióni a ich
polský šéf”, w którym autor identyfikuje funkcjonariusza SKW Mariusza
Maraska z blogerem piszącym jako Aleksander Ścios. Czy polski rząd
zareagował na tą publikację? 2) Czy Mariusz Marasek pisze pod
pseudonimem Aleksander Ścios? 3) Czy polskie władze identyfikują się z
poglądami głoszonymi przez Aleksandra Ściosa?
Odpowiedź przyszła tylko z biura koordynatora:
„Uprzejmie wyjaśniam, że rolą Ministra Koordynatora Służb Specjalnych
nie jest ingerowanie w działalność mediów, w tym blogerów. Jednocześnie
zaznaczam, że polskie władze nie zajmują stanowiska wobec poglądów Pana
Aleksandra Ściosa.”
MON nie przysłało żadnego stanowiska.
Poprosiliśmy też o rozmowę z samym Maraskiem, któremu słowacka gazeta poświęciła obszerny materiał. Bez odzewu.
Przyszedł po Misiewiczu
Podejrzenia słowackich mediów nie dotyczą
podrzędnego urzędnika. Od końca grudnia 2015 roku Marasek jest szefem
Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. Został nim po opisanym przez
„Wyborczą” nocnym najeździe i zajęciu siedziby Centrum, dokonanym przez
ludzi Antoniego Macierewicza. Na ich czele stał szef gabinetu ministra
Bartłomiej Misiewicz.
Właśnie Misiewicza wyznaczono najpierw na
nowego szefa Centrum, ale gdy okazało się, że nie ma kwalifikacji,
kierujący SKW Piotr Bączek (jedna z najważniejszych osób w otoczeniu
szefa MON) mianował na to stanowisko Mariusza Maraska.
Nominacja mieściła się w logice zmian
przeprowadzanych w MON i SKW po przejęciu władzy przez PiS. Marasek na
początku lat 90. razem z Macierewiczem zakładał Zjednoczenie
Chrześcijańsko-Narodowe, był posłem tej partii, a przez następne lata
prorektorem Wyższej Szkoły Ekonomiczno-Humanistycznej w Skierniewicach. W
2007 r. Macierewicz wziął go do komisji weryfikującej Wojskowe Służby
Informacyjne.
Co jeszcze wyróżniało Maraska? Według kilku
blogerów przed objęciem funkcji w SKW miał on pisać w prawicowych
mediach pod pseudonimem „Aleksander Ścios”.
Publicystyka Ściosa pełna była teorii
spiskowych, ale też antyukraińska, eurosceptyczna i czasem antynatowska.
W jego tekstach znajdowały się też informacje z prac komisji
weryfikacyjnej WSI. Macierewicz był w nich przedstawiany jako jedyny
sprawiedliwy polski polityk.
Gdy jeden z blogerów o pseudonimie francis.de otwarcie napisał, że Ścios to Marasek, wpis został usunięty z portalu salon24.pl., gdzie Ścios także publikował.
Źle o Słowacji i Niemczech
Sprawą tożsamości Ściosa zainteresował się
słowacki dziennikarz Tomas Forro. Do Polski przyjechał zaalarmowany
sytuacją w Centrum Eksperckim Kontrwywiadu NATO, którego Słowacja była z
nami współgospodarzem.
Gdy Marasek został (bez uzgodnienia ze stroną
słowacką) szefem Centrum, Forro natknął się na świeży tekst Ściosa, w
którym bloger podważał wartość Słowacji jako sojusznika.
Ścios pisał: „Słowacja jest dziś tym krajem
NATO, który potępia sankcje nałożone na Rosję i ściślej współpracuje z
państwem Putina. W połowie bieżącego roku premier Słowacji Robert Fico
złożył oficjalną wizytę w Moskwie, gdzie prowadził rozmowy z premierem
Miedwiediewem i spotkał się z prezydentem Putinem. Słowacy są nie tylko
zainteresowani współpracą gospodarczą z Moskwą, ale od dawna prowadzą
intensywną współpracę wojskową, modernizując np. swój system
przeciwrakietowy S-300 i planując modernizację śmigłowców Mi-17″.
Taki wpis – jeśli wyszedłby spod pióra nowego
szefa Centrum – stawiałby pod znakiem zapytania możliwość współpracy ze
słowackim partnerem. Niepokojący był też inny fragment ze Ściosa, w
którym oskarżał on Niemcy o „faktyczny sojusz z Rosją” i wzywał do
„twardej korekty polskiej polityki zagranicznej”.
Forro poświęcił kilka tygodni na ustalenie, czy
Ścios to Marasek. Według ustaleń słowackiego dziennikarza, obaj
związani są z konserwatywną fundacją Veritas et Scientia, a wpłaty na
wsparcie portalu Ściosa (bezdekretu.pl), idą na konto studentki z Płocka, skąd w wyborach startował Marasek.
Słowacki dziennikarz używa podstępu
Najwięcej przyniosła rozmowa słowackiego
dziennikarza z samym Maraskiem. Forro zwabił go na nią, podając się za
słowackiego publicystę o antyrosyjskich poglądach, przeciwnego polityce
swojego rządu.
Z tekstu Tomasa Forro o spotkaniu z Maraskiem:
„Podkreślam, że jestem od dawna fanem tekstów Ściosa. Że wszystko, co
pisał o Słowacji i Niemczech, o interesach naszych władz w związku z
rosyjską bronią i gazem, odzwierciedla moje własne poglądy i obawy.
Kładę na stół teksty Ściosa. Pytam, czy zaczął wycofywać się z tego, co
kiedyś pisał o moim paktującym z Rosją kraju. Czy kiedy dostał ciepłą
posadkę we wspólnym projekcie, nagle zmienił zdanie i teraz traktuje
Słowaków jak sprawdzonych sojuszników. Nie pytam Maraska, czy jest
Ściosem, ale rozmawiam z nim tak, jakby nim był. Pytam o różne fragmenty
i koncepcje z tekstów Ściosa. A Marasek reaguje tak, jakby był ich
autorem. Kiedy go za nie chwalę, niemal rośnie z dumy. Kiedy niektóre
rzeczy celowo źle interpretuję, Marasek tłumaczy mi sens: >>’Tutaj
napisałem to i to, a tutaj pan nie zauważył, że chodzi o
hiperbolę…<< – pisze Forro.
I dalej: „Od Słowacji przechodzimy do Niemiec i
potem dalej, do wszystkich tych stereotypów, półprawd i zmyśleń, z
jakich utkana jest sieć teorii spiskowych Ściosa.”
W pewnym momencie dziennikarz pyta Maraska,
dlaczego nie pisze pod własnym nazwiskiem? Marasek „wyjaśnia, że jest
teraz osobą publiczną, więc nie może się wypowiadać w sprawach, które
np. Niemcy mogliby uznać za niewłaściwe. Oponuję, że przecież sam nie ma
z tym problemu, gdy pisze jako Aleksander Ścios pod pseudonimem.
Marasek trochę sztywnieje i odpowiada, że nigdy nie twierdził, że jest
Ściosem –- chociaż nazwisko to w naszej rozmowie wcale nie padło. I że
nigdy tego nie potwierdzi ani temu nie zaprzeczy. Po chwili z ironicznym
uśmiechem oznajmia, że w sumie mógłby się podpisać pod wieloma
publikacjami tego autora.”
Tekst Forro ukazał się 8 kwietnia, wywołując
spore poruszenie na Słowacji. Polskie władze nie zajęły wobec tej
publikacji żadnego stanowiska.
Kaczyńskiemu nie płacą za lament
Ostatnio ostrze krytyki bloger Ścios kieruje w
stronę PiS, które jego zdaniem wprowadza za mało radykalne zmiany. W
tekście „Samobójstwo w obronie demokracji” pisze m.in.: „To niepojęte,
jak łatwo wmanewrowano partię Kaczyńskiego w prymitywną kombinację i jak
ogromne osiągnięto korzyści. Pierwsze miesiące – najważniejsze dla
tych, którzy chcieliby dokonać autentycznych zmian, zostały stracone i
upływają na roztrząsaniu tematyki narzuconej przez kilku cwaniaków. Ten
ponury spektakl zastępuje prawdziwą walkę i jest namiastką rzeczywistych
działań naprawczych. W oparach medialnego absurdu, nikt nie zapyta o
zarzut zdrady i paktowania z wrogiem, o odpowiedzialność za zamach
smoleński, o realną walkę z agenturą, ujawnienie przestępstw i draństw
poprzedniego reżimu.”.
W innym tekście Ścios wzywa do zerwania z
wszelkim kompromisem z przeciwnikami politycznymi: „To niepojęte, że od
czasu zbrodni smoleńskiej nie chcemy dostrzec, że nie ma groźniejszych
nawoływań od postulatu fałszywej zgody narodowej – osiągniętej za cenę
naszych dążeń i prawdy o realiach III RP.”
W krótkich wpisach na Twitterze Ścios narzeka:
Rady Dialogu Społecznego postawił byłą I sekr. PZPR H. Bochniarz” i
wziął udział w pogrzebie Andrzeja Wajdy, gdzie „był wśród swoich”.
Ścios diagnozuje też, że „jeśli PiS boi się
naruszyć zbrodnicze układy sprzed III dekad, jakże mógłby osądzić
dzisiejszych zdrajców i bandytów?”. Pyta: „o jakiej dobrej zmianie mowa,
skoro PiS nadal pozwala na antypolską rebelię?”.
Krytykuje w końcu samego Jarosława Kaczyńskiego, któremu „Polacy nie płacą za lament, ale za to, by prawo było szanowane”.
Z entuzjazmem reaguje za to na informację
sprzed kilku dni, że we Wrocławiu pracownik firmy kurierskiej odmówił
dostarczenia przesyłki do „Gazety Wyborczej”. Ścios: „Takie postawy
warto propagować. Również w odniesieniu do TVN, Polsatu itp.”.
– Ścios reprezentuje poglądy najbardziej
radykalnego skrzydła PiS, jeżeli coś pisze, to znaczy, że tak właśnie
myśli Macierewicz i jego środowisko. Wszyscy wiemy kim jest Ścios,
czasem są tylko spory, czy te teksty pisze jedna osoba, czy też kilka z
tego kręgu – mówi nam poseł PiS, który jest pewny, że słowacki
dziennikarz ma rację.
Marasek (podobnie jak instytucje, którym
obecnie podlega) nigdy nie zdementował informacji słowackiego
dziennikarza ani też wcześniejszych publikacji polskich mediów (w tym
„Wyborczej”) utożsamiających go z Aleksandrem Ściosem.
wyborcza.pl
15. Najlepsze jest to:
przypominam, ze byłam Prezesem, zamkniętej Fundacji i stwierdzam po raz SETNY:
Mariusz Marasek i Aleksander Ścios TO DWIE RÓŻNE OSOBY!
Co ciekawe, w żadnym oficjalnym gronie Fundacji Veritas et Scientia żaden z Panów nie uczestniczył, nigdzie nie ma składu ni popiołu, że współpracowali z Fundacją. Skąd takie fałszywe informacje? Jakiś idiota, informator z Salon24?
Forro poświęcił kilka tygodni na ustalenie, czy
Ścios to Marasek. Według ustaleń słowackiego dziennikarza, obaj
związani są z konserwatywną fundacją Veritas et Scientia, a wpłaty na
wsparcie portalu Ściosa (bezdekretu.pl), idą na konto studentki z Płocka, skąd w wyborach startował Marasek.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. ale sie natrudził, w sieci pełno takich dociekań :)))
Strona 2 z około 335 wyników (0,32 s)
Aleksander Ścios - Bez Dekretu: PROJEKT CENTRUM EKSPERCKIE ...
Jakoś niepięknie wyszło | 3obieg.pl - Serwis informacyjny ...
Bliski współpracownik Macierewicza atakuje prezydenta Andrzeja Dudę
Strona Mirosława Dakowskiego - Nie będzie więcej ŚCIOSA na tej ...
Tajny bloger Macierewicza - Nie
Manipulacja "Ściosem" pod płaszczykiem. - Kraj - Forum dyskusyjne ...
Jeden rzut oka na fb tego człowieka, by wiedzieć, że to nie A. Ścios. Żeby tacy ... Jest jak najbardziej realny Mariusz Marasek, osoba publiczna, ...
Mariusz Marasek | Blogpublika.com
Tajny bloger Macierewicza - Lipno - Forum pomorska.pl
Ten bloger Aleksander Ścios to Mariusz Masarek od Macierewicza co teraz dostał posadkę w CEK NATO po wywaleniu pułkownika Duszę.
Układ Macierewicza. Na kim opiera swoją władzę w MON i ...
15.06.2016 - ... MON i SKW współpracownikiem Macierewicza jest Mariusz Marasek . ... w prawicowych mediach pod pseudonimem "Aleksander Ścios".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. PRZY OKAZJI WARTO POCZYTAĆ I SIĘ POSMIAĆ
Cenzura to broń obosieczna | Blogmedia24
27.02.2012 - Francis.de wykrył, że w którymś ze swoich tekstów Ścios wspomniał o współpracy z .... Mariusz Marasek to publicysta "GP" pisujący jako Scios.
http://www.blogmedia24.pl/node/56091
W 2012 roku wszystko wyjasniłam elig. Klik i wsio jasno !
Prawicowi blogerzy i internauci - Polska - Newsweek.pl
08.12.2012 - Gwiazdą tegoż saloniku jest bloger „Aleksander Ścios”, publikujący przy okazji w „Gazecie Polskiej”. Regularnie, tydzień w tydzień, wrzuca w ...
Scios to Marasek - DocStoc - DocFoc.com
02.12.2015 - Aleksander Scios zdekonspirował się - to Mariusz Marasek, podwładny Macierewicza, kolega Piotra Bączka. Sprawę upublicznił Francis.de, ...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. 2. Szanowna Pani Marylo,
2. Szanowna Pani Marylo,
Pani elig popełnia oczywiście rażące nadużycie
zestawiając moją reakcję z działaniami Igora Janke. Nie po raz pierwszy
też roznosi „szambo” w miejsca do tego nie przeznaczone. Tym razem – pod
pretekstem „walki z cenzurą”.
Rzecz nie byłaby warta wzmianki, skoro jednak pojawiła na BM24, należy zamieścić kilka słów wyjaśnienia.
Jak Pani słusznie zauważyła, nigdy nie postulowałem cenzurowania
tekstów na mój temat. Byłoby to bezcelowe, bo w sieci istnieje cała
grupa osobników cierpiących na głęboki „syndrom Ściosa”, których jedynym
zajęciem jest „analizowanie” moich tekstów i próby ustalenia, kto
jest ich autorem. Na S24 jest to grupa szczególnie rozbudowana,
korzystająca – jak sądzę – z dużej życzliwości administracji.
Wyprodukowane przez nią brednie czerpią natchnienie również z innych
źródeł, np. z elaboratu zatytułowanego „Aleksander Ścios, czyli - IV
prawda...” autorstwa „byłego wieloletniego oficera Kontrwywiadu i
Wywiadu RP 2 i 1/2 oraz RP 3” zamieszczonego przed laty na portalu
Związku Byłych Funkcjonariuszy Służb Ochrony Państwa. Korzystają też z
cennych myśli zawartych w paszkwilach powstałych na Nowym Ekranie.
Dociekliwość, z jaką owi nieszczęśnicy tropią moją tożsamość ma wręcz swoje historyczne uzasadnienie.
W tekście z maja 2009 roku zatytułowanym „Ja-pseudonim” przypomniałem
słowa emigracyjnego historyka Władysława Pobóg-Malinowskiego, który w
trzecim tomie "Najnowszej historii Polski" tak opisywał aktywność
pewnych środowisk w czasie okupacji niemieckiej:
"Polskiej Partii Robotniczej zależało bardzo na wdarciu się w głąb
polskiego autentycznego podziemia.. Celem było rozszyfrowanie jego
sieci, rozbicie i „zlikwidowanie” go wszelkimi środkami, nawet rękoma
niemieckiej Gestapo".
Malinowski opisuje następnie akcję, kierowaną przez Marcelego Nowotkę – twórcę specjalnej komórki dezinformacyjnej:
"Węszono i tropiono, zdobywano pseudonimy, nazwiska i adresy działaczy i
placówek podziemia i AK i taką drogą zbierany „materiał” przekazywano
do Gestapo pocztą lub przez umieszczonych w Gestapo agentów sowieckiego
wywiadu".
Również w PRL-u, rozszyfrowywanie pseudonimów było ulubioną grą
komunistycznej bezpieki. W tej samej drużynie, wszelkiej maści szpicle i
konfidenci prześcigali się w „dopasowywaniu” postaci opozycji do
znanych im pseudonimów. Zwykle – z marnym skutkiem.
Ponieważ dzisiejsze czasy należą do spadkobierców tamtych tradycji – nie
sposób zabronić im kontynuowania tego, co przez dziesięciolecia robili
ich dziadkowie i ojcowie. Czasem oni sami – w latach szczęśliwej,
zawodowej aktywności.
Warto również zauważyć, że reakcja Igora Janke na wystąpienie pani
Paczuli nie miała oczywiście nic wspólnego z etyką dziennikarską czy
nawet z tzw. netykietą. Sądzę natomiast, że pan Janke zdał sobie sprawę,
iż teksty hołubionych na S24 nieszczęśników naruszają rażąco prawa
osoby/osób pomówionych o „bycie Ściosem”. Znajdowały się w nich bowiem
ciężkie zarzuty, mówiące o nieuczciwości, działaniu podstępnym bądź
ujawnianiu tajnych informacji ( z aneksu do Raportu w Weryfikacji WSI)
przez „osobę publiczną”, będącą rzekomym Ściosem. Gdyby ta osoba
zechciała spytać o racjonalne podstawy tych elaboratów i wystąpiła na
drogę sądową – Salon24 znalazłby się w dość trudnej sytuacji.
Ja zaś zwrócę uwagę na nieco inny –chyba groźniejszy - kontekst. Otóż
pomówienie o „bycie Ściosem” niekoniecznie – jak chce tego pani elig –
można uznać za rzecz pozytywną. Wiąże się z tym bowiem realne ryzyko dla
osoby, którą wskazano jako autora tekstów. Zwracałem już na to uwagę, w
przypadku pomówienia pana Piotra Bączka.
Lektura „życzliwych” maili, jakie od lat otrzymuję oraz analiza pewnych
zdarzeń, nie pozwala wątpić, że istnieje spora grupa osób szczerze
zainteresowanych „wyrażeniem wdzięczności” za moje publikacje.
Zapewniam, że jest to grupa mocno zdeterminowana i myślę, że niewiele
osób zdaje sobie sprawę z wagi problemu.
Na koniec. W zasadzie, powinienem wyrazić wdzięczność wszystkim tropicielom Ściosa.
Z dwóch powodów.
Po pierwsze: utożsamianie mojej osoby z „przyjaciółmi Macierewicza” jest
dla mnie rzeczą wielce honorową, zaś zestawienie z nazwiskami: Tadeusza
Witkowskiego, Piotra Bączka czy Mariusza Maraska – może być tylko
powodem do dumy.
Po wtóre: każda kolejna odsłona spektaklu pt. „demaskujemy Ściosa”,
stanowi dowód całkowitej bezradności domorosłych tropicieli i oddala ich
szanse na trafne typowanie. Im więcej, im częściej pojawiają się
wrzaski sierot po SB – tym mniejsze prawdopodobieństwo, że ich starania
zakończą się sukcesem.
Intelektualna niemoc, a wręcz głupota autorów tych donosów, wydaje się
oczywista dla każdego rozumnego czytelnika, a ponieważ dementowanie
wytworów idioty - byłoby czynnością uwłaczającą, pozostawmy ich w
przeświadczeniu, że dostąpili łaski poznania.
Serdecznie pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Aleksander Ścios
MY I ONI. POCZĄTEK DROGI
różnych postaw i poglądów, choć sprowadzonych do wspólnego mianownika - „historycznego pojednania”.
poczucia dumy narodowej, ruchów politycznych czy religijnych.
okupantowi, sprzeciw wobec komuny, wybór między dobrem, a złem.
Organizuje i porządkuje nasz świat, pozwala odnaleźć grupową tożsamość, wydobyć
się z nieokreśloności
jesteśmy, do jakiego kręgu kultury należymy, co identyfikujemy jako nasze.
Wskazanie wrogów, nazwanie obcych - pełni ważną funkcję i buduje grupową
solidarność. Jest konieczne, by świat stał się uporządkowaną rzeczywistością, a
nie chaosem przypadkowych, nienazwanych relacji.
wówczas, gdy prowadzą do budowania narodu, gdy identyfikują nas wokół wartości
godnych miana Polaka.
tego zaniechania największą winę mojego pokolenia. Choć od dwóch dziesięcioleci dzielą nas sami,
według mętnych kryteriów własnego interesu, boją się, gdy to my dokonujemy
wyboru wprowadzając kategorię niedostępną dla ich mentalności.
drogi. Dzieląc nas nienawiścią do człowieka prawego, drwiąc z naszych wartości
i z naszych marzeń.
przyzwolenia na rządy miernot i kanalii, wymagając zgody dla rzeczy niegodnych
i fałszywych. Ale i tego było im mało. Gdy pod ciężarem ich nienawiści zginął
mój Prezydent, zażądali od nas milczenia, wezwali do „pojednania” i narodowej amnezji. W imię lęku przed katem.
Zniewolenie każąc nazywać „pragmatyzmem”,
kłamstwo - „polityką pojednania”, a zdradę – „racją stanu”. W obronie zafajdanych życiorysów i marnych interesów,
narzucają nam semantyczne oszustwo i żądają odstąpienia od nazywania rzeczy po
imieniu. Chcą dialektyki, w której prawa oprawcy mierzy się zdolnością do
deptania grobów ich ofiar.
ponownie. Doświadcza, lecz uczy. Dla
tych, którzy ją ignorują – bywa bezlitosna i spycha ich w otchłań zapomnienia.
Nasz gniew jest dziś konieczny. I nasz sprzeciw. Nie okazaliśmy go, gdy był na
to czas. Gdy żył nasz Prezydent i mieliśmy wokół ludzi na miarę wolnej Polski.
Nie okazaliśmy go wcześniej, gdy Książę Poetów wykrzyczał nam, że „naród dostał w pysk, napluto na niego, na
wszystkie jego marzenia.” Milczeliśmy tak długo, aż wina za smoleńską tragedię
naznaczyła wszystkich, dających przyzwolenie na zatarcie granic dobra i zła.
polska jest chora, to prawda. [...] Głównym symptomem tej choroby jest wszak
przekonanie, że nic od nas nie zależy, bo wszystkie ważniejsze role rozdano. To
jest mentalność człowieka zniewolonego. [...] Najważniejsze, żeby zobaczyć tę
polską niemoc i się wkurzyć. Im więcej ludzi to zobaczy i się wkurzy, tym
większa szansa, że coś się zmieni. Kiedyś widziałem w filmie taką scenę:
mężczyzna otwiera okno w środku nocy i krzyczy, że ma już dość i tak dalej być
nie może. Po jakimś czasie zaczynają tak się zachowywać inni i powstaje reakcja
zbiorowa. Może to jest jakiś pomysł?” – pytał przed dwoma laty prof.
Ryszard Legutko.
o naszej jedności. Trzeba się wkurzyć, by nie usypiać Polaków opowieściami, jak
wspaniałym są społeczeństwem i jak zjednoczyli się w obliczu tragedii. Trzeba
się wkurzyć, by zamknąć drogę do kolejnej kampanii nienawiści. To, co chcą z
nami zrobić Oni, wymaga otwarcia okien i krzyku w środku nocy.
granicy - wobec retoryki rozmywania odpowiedzialności, wobec pokusy
relatywizowania postaw.
według jasnych kryteriów dobra i zła, bez światłocienia,
który jest mową oszustów.
Jeśli ten podział nie nastąpi, będziemy skazani na
„Polskę Ketmanów”, którzy
usprawiedliwią każde łajdactwo i z zaprzeczenia rzeczom niezaprzeczalnym
uczynią wspólną normę.
http://bezdekretu.blogspot.co.uk/2016/10/my-i-oni-poczatek-drogi.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. MY i ONi,czyli tzw KETMANY
co do Pana Aleksandra Sciosa,to mam tylko jeden APEL,
do ONYCH
Łapy precz od "Bez Dekretu"
Targowico spadaj ,już dość nasprzedawałaś NAS i Polskę...i radzę sobie przypomnieć,co robił Naród ze zdrajcami
gość z drogi