Stygmatyczka Myrna Nazzour w Polsce! Zaproszenie

avatar użytkownika intix

.

Drodzy Przyjaciele!

W odpowiedzi na pytania dotyczące wizyty Myrny Nazzour w Polsce chcemy przekazać następujące informacje:

1) Jedyne dwa miejsca w których odbędą się konferencje to:

- Zembrzyce k. Wadowic 19-20 maja (dwudniowe spotkanie)

- Gostyń k. Poznania 21 maja (jednodniowe spotkanie)

2) Są jeszcze wolne miejsca ale ich ilość jest ograniczona dlatego prosimy o wcześniejszą rejestrację. Informacje na temat zapisów znajdują się na naszej stronie: www.charyzmatycy.pl

3) Spotkania z przedstawicielami mediów prosimy ustalań pod nr tel: 695 950 993

4) Księży którzy chcą posługiwać w trakcie konferencji prosimy o kontakt mailowy pod adresem: redakcja@charyzmatycy.pl

5) Modlitwa o uzdrowienie – w ramach konferencji będzie modlitwa o uzdrowienie z namaszczeniem olejem który w cudowny sposób wydobywał się z ikony Matki Bożej w domu Myrny. Wszyscy zarejestrowani będą mogli indywidualnie w takiej modlitwie z Myrną uczestniczyć.

6) Program konferencji ma charakter ramowy i może ulec zmianie. Jest on zamieszczony na naszej stronie internetowej i tam będziemy zamieszczać najnowsze informacje.

Dla osób które nie znają historii pojawienia się w życiu Myrny Nazzour stygmatów oraz charyzmatu modlitwy o uzdrowienie polecamy film dokumentalny: http://profeto.net.pl/l/3074/158/74//kim-jest-myrna-nazzour.html

W razie jakichkolwiek pytań prosimy o kontakt telefoniczny pod nr tel: 695 950 993

Pozdrawiamy w Panu! Charyzmatycy.pl

 

 

Etykietowanie:

10 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Syryjska mistyczka i stygmatyczka Myrna Nazzour w Polsce!

Rok temu opublikowałem książkę pt. „Dowody Tajemnicy. Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych”. W rozdziale poświęconym stygmatom opisałem m.in. historię mistyczki z Damaszku – Myrny Nazzour. Spośród żyjących współcześnie stygmatyków jej przypadek jest najlepiej udokumentowanym na świecie z medycznego punktu widzenia. Sześciokrotnie podczas stygmatyzacji, których doznawała w 1983, 1984, 1987, 1990, 2001 i 2004 roku, badały ją zespoły lekarskie, które za każdym następnym razem dysponowały coraz doskonalszymi instrumentami pomiarowymi.

Lista badaczy jest długa: lekarze Louis Kawa i George Mesmar, biolodzy Jean-Claude i Genevieve Antakly, dyrektor Szpitala Francuskiego w Damaszku Joseph Nasrallah, pediatra Jamil Margi, kardiolog Georges Mounayer, okulista Elias Farah, dermatolog Jean Siage, biolog Joseph Massamiri, chirurg Antoine Mansour, chirurg plastyczny Khalid Georges Yazigi, trzech norweskich doktorów: Knut Kvernebo, Cato Mork i Oivind Ekeberg oraz dwóch szwedzkich: Erik Haggblad i Goran Salerud, a Riad Hanna z Niemiec, Philippe Loron, Michel Dagonneau i Basile Kouchakji z Francji oraz Ramia Kabbabeh i Rania Naffoudj z Syrii.

Wszyscy oni stwierdzają, że w przypadku stygmatów Myrny Nazzour mamy do czynienia ze zjawiskiem, wobec którego współczesna medycyna pozostaje bezradna i nie jest w stanie wyjaśnić natury owego fenomenu. Dochodzi bowiem do samoistnego pojawienia się ran na ciele mistyczki, a następnie do ich zniknięcia bez pozostawiania jakichkolwiek śladów. W 2004 roku, używając najnowocześniejszego sprzętu, pięciu skandynawskich lekarzy wykluczyło, by rany mogły powstać w sposób naturalny, np. przez hipoksję (niedobór tlenu w tkankach) czy erytromelalgię (rozszerzenie drobnych naczyń tętniczych). Odrzucono jako niemożliwe hipotezy dermatologiczną i psychologiczną. Wykluczono też ewentualność użycia przez Myrnę do wywołania ran jakichkolwiek substancji chemicznych.

To, co wymyka się naukom biologicznym i ścisłym, da się zrozumieć jedynie w perspektywie religijnej. Począwszy od św. Franciszka z Asyżu aż po współczesnych stygmatyków, wytłumaczenie tego fenomenu jest jedno: współudział w Męce Chrystusa, mający swe źródło w miłości i pragnieniu dzielenia wszystkich chwil z Tym, którego kocha się najbardziej.

W najbliższych dniach mistyczka z Damaszku przybędzie do naszego kraju, by podzielić się z polskimi słuchaczami doświadczeniem swej wiary. Wiele osób w różnych krajach, które zetknęły się z syryjską mistyczką, wspomina, że spotkanie z nią odmieniło ich życie. Dzięki niej odkryli, że funkcjonują w swoistym „matriksie”, fałszywie definiując sens i cel własnego życia...
(...)
Grzegorz Górny
http://wpolityce.pl/kosciol/195281-syryjska-mistyczka-i-stygmatyczka-myrna-nazzour-w-polsce

avatar użytkownika Pelargonia

2. Droga Intix,

WYWIAD ZE STYGMATYCZKĄ:

http://vod.gazetapolska.pl/7110-tylko-u-nas-myrna-nazzour-charyzmatyczka...

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

3. Droga @Intix,oby i Polska odkryła,ze

żyje w Matrixie
serdeczne,poniedziałkowe pozdrowienia :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

4. Droga Pelargonio

Dziękuję Ci...
Ja natomiast załączam relację ze spotkania, które odbyło sie w Polsce w 2011r.

...Spotkałam Jezusa i Maryję, by uświadamiać ludziom, że Bóg jest wśród nich – mówiła w Lublinie Myrna Nazzour. Na spotkanie przyszło ponad dwa tysiące wiernych...
> Myrna Nazzour. Niezwykła historia stygmatyczki


Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika intix

5. Droga Zofio

Wiele od nas zależy... od naszej wolnej woli... ale też... wszystko w rękach Pana Boga...
Myślę też o tym, że tegoroczne spotkania odbywają się w Polsce w maju...

Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika gość z drogi

6. Droga @Intix :)

Właśnie:) MAJ :)
serdecznosci :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

7. Droga Zofio

No właśnie... MAJ... miesiąc Matki Bożej... od Której Myrna Nazzour niesie przesłanie... przekazuje je... a kto zechce, ten je przyjmie...

Zanim relacje z bieżących spotkań, pozwolę sobie zamieścić jeszcze jedną wspomnieniową...
Pozdrawiam serdecznie...:)
***

Cud w Mogilnie

Informację o wizycie syryjskiej mistyczki Myrny Nazzour znalazłam na Deonie - i obydwa te fakty wydały się równie fascynujące. Przyjazd kobiety, na której dłoniach pojawiała się oliwa, i to, że spotkanie z nią polecane jest przez racjonalnie myślących o wierze ojców jezuitów.
Maleńkie Mogilno już w XI w. na mocy edyktu założycielskiego Króla Kazimierza Odnowiciela zostało siedzibą ojców benedyktynów. Klasztor zbudowany został na wzgórzu, nad pięknym jeziorem. W sobotę 14 lipca miasteczko wypełnione było po brzegi – ponad trzy tysiące ludzi z całej Polski przybyło, aby pomodlić się z mistyczką z Damaszku. – Wiemy – mówiły pierwsze spotkane przeze mnie osoby z Gdyni – że najważniejsza jest wspólna modlitwa, ale przecież każdy liczy na cud!

– Dlaczego Dorota i Paweł z Krakowa, dlaczego starsza pani z Warszawy, dlaczego te setki chorych osób przybyły do Mogilna, mając nadzieję na uzdrowienie? – myślałam, przygotowując się do rozmowy z Myrną.

JA TO WIDZIAŁEM

Myrna Nazzour miała niespełna 19 lat – a od pięciu miesięcy była zamężna – kiedy w trakcie modlitwy w intencji chorej przyjaciółki na jej dłoniach pojawiła się oleista substancja.

– To było 30 lat temu – opowiadała na sobotnim spotkaniu w Mogilnie. – Bałam się tego, nie rozumiałam, dlaczego tak się dzieje.

Tłumaczem Myrny był ojciec Zygmunt Kowalski – jezuita który pracuje w Damaszku od 30 lat.

Zaczęło się 22 listopada 1982 roku – wtedy Myrna położyła pokryte oliwą ręce na głowie chorej Layli i dziewczyna wyzdrowiała. Później Myrna w podobny sposób uleczyła swoją matkę. Już 27 listopada olej zaczął spływać z niewielkiej ikony Matki Bożej Kazańskiej, przy której dziewczyna się modliła. W krótkim czasie cztery talerze napełniły się olejem. Wieść o niezwykłym wydarzeniu rozniosła się i dom Myrny i Mikołaja, jej męża, napełnił się duchownymi i policją. Oficerowie syryjskiej służby bezpieczeństwa żądali wyjaśnień. Wraz z lekarzem Saliną Abdel Ahadem poddali gruntownemu badaniu dłonie Myrny. Nakazali jej dokładnie je umyć, a lekarz osobiście osuszył je ręcznikiem. Mimo to olej pojawił się ponownie na rękach Myrny na oczach zdumionego lekarza i żołnierzy stojących po obu stronach mistyczki.

Następnie specjaliści gruntownie przebadali ścianę, na której wisiał obrazek Matki Boskiej Kazańskiej, poddali ekspertyzie sam wizerunek, ramkę i szkło. Podczas badań z ikony zaczął wypływać olej. Eksperci opuścili dom państwa Nazzour, stwierdzając, że nie wykryli żadnego oszustwa, po prostu w niewytłumaczalny naukowo sposób z małego plastikowego obrazka wypływa oliwa…

– Czy ksiądz w to wierzy? – zapytałam o. Zygmunta Kowalskiego, z którym w przerwie zasiedliśmy na mogileńskim wzgórzu. – Nie muszę wierzyć – stwierdził – ja to po prostu widziałem na własne oczy.

– Poszedłem do domu państwa Nazzour ze znajomymi z Polski, którzy przyjechali do Damaszku i usłyszeli o przedziwnej dla nas, ludzi Zachodu, historii, że podobno z ikony wypływa olej. Nie bardzo miałem chęć – ale poszedłem, żeby zrobić im przyjemność. I wtedy po prostu to się działo. Nie mogłem nawet zastanawiać się, czy to jest prawda, czy to mi się wydaje, ponieważ wszyscy widzieliśmy tę oleistą substancję.

– Jest to jak olej, co spływa na brodę Aarona – skomentowałam wersetem ze słynnego psalmu.

– Tak właśnie jest – ucieszył się jezuita – bo dla ludów Wschodu olej jest znakiem błogosławieństwa, znakiem Ducha Świętego.

POKÓJ Z WAMI

Ten delikatnie pachnący olej pochodzący z obrazu oraz z rąk Myrny był poddawany licznym badaniom w laboratoriach Damaszku, Rzymu oraz ówczesnej RFN. Wszystkie ekspertyzy prowadziły do stwierdzenia, że chodzi tu o czysty niemal w stu procentach olej pochodzenia roślinnego.

Tysiące osób przybyłych do Mogilna pomieścić się mogły tylko w hali sportowej, której nowoczesne wnętrza wypełniały polskie i syryjskie słowa modlitw. Zgromadzeni w ciszy i wielkim skupieniu przeżywali godziny medytacji, świadectw – i czekali na moment, kiedy Myrna weźmie w dłonie maleńkie puzderko z olejem i ruszy, aby namaścić każdego, robiąc na czole znak krzyża.

Usiadłam obok młodego mężczyzny, który trzymał na rękach niepełnosprawną dziewczynkę. Paulinka, jak dowiedziałam się po chwili, ma trzy latka i nie chodzi ani nie mówi. Dalej w ciszy obserwowaliśmy Myrnę, która namaszczała kolejne osoby – przy każdej modliła się chwilę, zanim poszła dalej. To trwało długo, jednak nikt się nie niecierpliwił, choć było tam wiele rodzin z małymi dziećmi, pod ścianami na podłodze siedzieli ci, dla których zabrakło krzeseł, wiele osób było w różny sposób niepełnosprawnych i chorych. Kiedy Myrna podeszła do nas, poczułam wielki, emanujący od niej spokój. Z łagodnym uśmiechem dotknęła gąbki z oliwą i zrobiła krzyżyk na moim czole – chciałam, żeby ta chwila nigdy się nie kończyła. Wyszeptała kilka słów modlitwy i podeszła do Paulinki oraz jej ojca.

Siedziałam jeszcze dłuższą chwilę, chcąc utrwalić to niezwykłe wrażenie wewnętrznego pokoju.

Spoglądałam na Myrnę, myśląc o stygmatach, które również były jej dane. Jak musiała się czuć młoda dziewczyna, kiedy 25 listopada 1983 roku po raz pierwszy na jej ciele pojawiły się ślady Chrystusowych ran? Obecny przy tym ks. Józef Malouli wezwał lekarzy – ci skrupulatnie zbadali kobietę i orzekli, że zjawisko jest dla nich niewytłumaczalne.

– Stygmaty pojawiały się później na jej ciele w czasie, kiedy katolicy i prawosławni razem obchodzili święta Wielkiej Nocy – opowiadał ojciec Zygmunt Kowalski. Trwało to do 2004 roku, a więc ponad 20 lat. I jeszcze kilka razy były badane przez różnych specjalistów – orzeczenia dawały jednakowy wynik: rany niewytłumaczalnie powstają i podobnie znikają.

DRZWI OTWARTE DLA MARYI

Kiedy po trzech godzinach zakończyło się namaszczanie zebranych osób, miałam możliwość rozmowy z Myrną. Poproszona przeze mnie usiadła na sofie w holu prowadzącym do sali sportowej – operator ustawiał kamerę, a ja zastanawiałam się, o co jeszcze mogę zapytać mistyczkę po tylu godzinach wypełnionych jej świadectwem.

– Skąd wiedziała pani, że głos, który dał się słyszeć, był głosem Maryi? – zapytałam.

– To chyba najbardziej było w treści, Maryja powiedziała: „Nie bój się, jestem z tobą. Otwórz dom i nikomu nie zabraniaj kontaktu ze mną” – i wtedy przestałam się bać. Nie umiem wyjaśnić, skąd miałam pewność, ale była ona we mnie. Zapaliłam świecę i symbolicznie otworzyłam drzwi domu. I nasz dom rzeczywiście się otworzył, zamienił się w miejsce modlitwy dla ludzi różnych wyznań. Przychodzili zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie.

– Jak to się stało, kiedy w 1988 roku po raz pierwszy zjawiła się Maryja? Jak wyglądała?

– Najpierw miałam poczucie, że ktoś mnie popychał, żebym weszła na dach domu (syryjskie dachy to tarasy, na których odpoczywa się wieczorami, siada z przyjaciółmi) – ale opierałam się i uciekłam, bo się bałam. Później jeden z księży powiedział mi: „Nie bój się, Maryja jest przecież Matką”. Obiecałam sobie, że kiedy zdarzy się to następny raz, pójdę. Po trzech dniach powtórzyło się: poczułam dłoń na ramieniu. Tak prowadzona poszłam na dach i tam otrzymałam pierwsze orędzie. Jak wyglądała Maryja? Trudno to opisać – to ten rodzaj piękna, którego opisać się nie da. Ile razy ktoś mnie o to pyta, odpowiadam: Maryja jest podobna do was, a wy starajcie się być podobni do Niej. Mam tę łaskę, że kiedy patrzę na ludzi, mam poczucie, że Maryja tak patrzy – tak, jak i mnie jest dane spoglądać. Ten, kto otrzymał od Boga taką łaskę patrzenia z miłością, widzi Jego obecność w drugim człowieku.

– Pierwsze orędzie mówi: „Pamiętajcie o Bogu i czyńcie dobro tym, którzy czynią zło”, mówi o jedności – co pani uważa za najważniejsze przesłanie?

– Jedność między chrześcijanami i okazywanie wzajemnej miłości, o to prosi Maryja. I to staram się głosić. Matka Boża powiedziała: „Miłujcie się! Nie proszę o pieniądze dla kościołów ani o pieniądze do rozdania ubogim. Proszę o miłość. Ci, którzy rozdają pieniądze biednym i kościołom, ale nie mają miłości, są niczym”. Pojednanie pomiędzy braćmi – to dziś jest potrzebne nam wszystkim. Tu w Polsce łączy was wiara. Będę się modlić, żeby Polska nie utraciła tej wiary. Bo wiara jest darem, łaską Boga i jeśli ją utracimy, utracimy też pociechę, jaką daje Bóg – mówiła mistyczka.

W NASZYCH SERCACH

Nasz czas na rozmowę się skończył, za chwilę rozpoczynała się Msza Święta na mogileńskim rynku, odprawiana przez biskupa Wojciecha Polaka. Po Eucharystii zaczęła się droga krzyżowa, na której rozważania prowadziła Myrna. Deszcz zaczął kropić już przy drugiej stacji, a chwilę później lunęła ulewa – nieliczne osoby uciekały, większość w skupieniu podążała dalej.

Potem byłam umówiona w pobliskiej kawiarence: Dorota i Paweł Stępień przyjechali do Mogilna z Krakowa, razem z dziećmi. To obok nich siedziałam, kiedy Myrna szła wśród tłumu.

– O Myrnie opowiedziała mi przyjaciółka – opowiada Dorota – my rzadko chodziliśmy do kościoła, tłumacząc się brakiem czasu. Niedawno urodziło się nasze trzecie dziecko – syn, a młodsza córka jest niepełnosprawna, więc wymówek mieliśmy dużo. Po pracy cały czas poświęcamy dzieciom, szczególnie dużo Paulince, która choć urodziła się zdrowa, nie rozwija się normalnie. Nie chodzi, niewiele mówi, ciągle ją rehabilitujemy, żeby usprawniać jej mięśnie i mózg. Opowiedziałam mężowi o Mogilnie, to on podjął decyzję.

– Tak mi przedstawiła Myrnę, że po prostu spakowaliśmy dzieci i przyjechaliśmy tutaj – mówi młody tato.

– Czy liczył pan na cud? – zapytałam.

– Oczywiście – odpowiedział Paweł – i cud się wydarzył. W naszych sercach. Obydwoje zrozumieliśmy, ile tracimy, nie modląc się, nie chodząc do kościoła. Teraz – po powrocie z Mogilna – nasze życie będzie jeszcze piękniejsze. A czy nasza córeczka wyzdrowieje? Może, mamy nadzieję.

– My po prostu na nowo pokochaliśmy Boga – dorzuciła Dorota. – Chcemy z Nim być na co dzień i to jest cud, który wydarzył się nam tutaj, na spotkaniu z Myrną Nazzour w Mogilnie.

Elżbieta Ruman
Idziemy nr 31 (360), 29 lipca 2012 r.

avatar użytkownika intix

8. Myrna Nazzour - współczesna mistyczka (Mogilno'2012)

„Otrzymałam wezwanie, aby iść na cały świat i głosić Dobrą
Nowinę. Rdzeniem tego posłania jest głoszenie wezwania, abyśmy byli
jedno” – mówiła goszcząca w Mogilnie Myrna Nazzour.



Myrna Nazzour - współczesna mistyczka
PAP/Tytus Żmijewski


Syryjska mistyczka Myrna Nazzour była gościem Dni Benedyktyńskich w Mogilnie.


Myrna Nazzour jest gościem dwudniowej konferencji zorganizowanej w
Mogilnie przez stowarzyszenie Charyzmatycy.pl. W spotkaniu uczestniczy
około 2 tys. osób z całej Polski. W sobotę, 14 lipca, goście mieli
okazję spotkać się ze stygmatyczką oraz wysłuchać jej świadectwa.
Zostali również namaszczeni olejem, który w cudowny sposób wypływa z
ikony należącej do Syryjki.



„Tu w Polsce łączy was wiara. Będę się modlić, żeby Polska jej nie
utraciła. Bo wiara jest darem, łaską Boga i jeśli ją utracimy, utracimy
też pociechę, jaką daje Bóg” – mówiła mistyczka. Podkreśliła też, że jej
misją jest głoszenie Ewangelii, a rdzeniem tej misji jest głoszenie
wezwania, aby wszyscy byli jedno. „Mam przekonanie, że przyszłam do
kraju wierzących, więc rozminęłam się ze swoim powołaniem. Ale wiara
jest czymś, co stale jest zagrożone, więc chcę dodawać otuchy i umacniać
wiarę” – dodała.



Myrna podzieliła się także z uczestnikami spotkania swoją historią. Jak
mówiła, zaczęła się ona 30 lat temu. Najpierw z jej rąk zaczął
wydzielać się olej. Nie rozumiała tego i bardzo się bała. Była wtedy
zaledwie sześć miesięcy po ślubie.



„Zawsze lubiłam modlitwę, marzyłam o założeniu chrześcijańskiego domu.
Ale nie spodziewałam się, że to tak będzie wyglądało. W moim domu była
ikona Matki Bożej Kazańskiej, wielkości dłoni. Ten obraz też zaczął
wydzielać olej. W tym momencie spontanicznie powiedziałam: Boże, niech
się spełni Twoja wola, bo nie wiem, co mam robić. Wtedy usłyszałam
Maryję: córko moja, nie bój się, ja jestem z tobą. Otwórz wszystkie
drzwi, przed nikim ich nie zamykaj, żeby każdy mógł zobaczyć, i zapal mi
świecę. Zapaliłam świecę i symbolicznie otworzyłam drzwi domu. I nasz
dom rzeczywiście się otworzył, zamienił się w miejsce modlitwy dla
różnych ludzi, choć wciąż w nim mieszkamy” – wspominała mistyczka.



Po tym wydarzeniu – jak mówiła dalej – zaczęła się „wędrówka ludów”.
Przychodzili chrześcijanie i muzułmanie. W 1988 roku po raz pierwszy
zjawiła się Maryja.



„Najpierw miałam poczucie, że ktoś mnie popychał, żebym weszła na dach
domu (dachy domów w Syrii są czymś w rodzaju balkonu, gdzie wychodzi się
wieczorami, żeby odetchnąć świeżym powietrzem). Ale się opierałam i
uciekłam, bo się bałam. Później jeden z księży powiedział mi: Nie bój
się, Maryja jest przecież Matką. Obiecałam sobie, że kiedy zdarzy się to
następny raz, pójdę. Po trzech dniach powtórzyło się: poczułam dłoń na
ramieniu. Poszłam na dach i tam otrzymałam pierwsze orędzie” –
opowiadała Myrna Nazzour.



Jak wyglądała Maryja? Mistyczce trudno to opisać, bo – jak tłumaczyła –
to ten rodzaj piękna, którego opisać się nie da. „Ile razy ktoś mnie o
to pyta odpowiadam: Maryja jest podobna do was, ale wy starajcie się być
podobni do Niej. Mam tę łaskę, że kiedy patrzę na ludzi, mam poczucie,
że Maryja tak patrzy – tak, jak i mnie jest dane spoglądać. Ten, kto
otrzymał od Boga taka łaskę miłości, widzi Jego obecność w drugim
człowieku” – dodała.



Mistyczka mówiła również o oleju wypływającym z jej rąk oraz ikony oraz
o stygmatach, których pojawieniu się towarzyszy ogromny ból i ekstaza
(nie jest to objawienie, bo wówczas Bóg przychodzi do człowieka, w
ekstazie człowiek jest „porwany” do Boga). Myrna przyznała, że rozgłos,
który towarzyszył tym „znakom” bardzo ją denerwował. Nie chciała, by
zatrzymywano się na jej ranach, ale widziano przez to Jezusa. Drażniła
ją telewizja, kamery i ruch, ale myślała, że jeśli to ma być na chwałę
Boga, to się na to zgadza.



„Były różne znaki: oliwa, objawienia, ekstazy, rany, uleczenia. Dla
mnie najważniejszym znakiem jest misja, dane mi orędzie. Wszystkie
znamiona Bożej obecności są przemijające, a słowa Boże nie przeminą, są
trwałe. Patrząc na życie Jezusa – największym znakiem jest
Zmartwychwstanie i słowa Ewangelii. Wszystkie inne znaki, których
dokonywał, były tylko nawoływaniem do słuchania słowa Bożego” – mówiła
stygmatyczka.

Przyznała również, że jej dar to znak wzywający człowieka do słuchania
Boga. Uzdrowienia zaś są dziełem nie jej, a Boga. „Chory nie może
uleczyć chorego. Wszyscy jesteśmy chorzy i potrzebujemy miłosierdzia.
Myrna nie leczy, ani oliwa nie leczy. To wiara leczy i ta wiara jest
decydująca. Gdy chory prosi mnie o modlitwę, mówię: będziemy się modlić
razem w twojej intencji, by spełniła się wola Boża. Moja miłość jest
niczym wobec miłości Bożej. Powinno się znaleźć zaufanie, że nasza
modlitwa nie jest na próżno. Człowiek wiary idzie za tym przekonaniem.
Szczęśliwy jest człowiek, który nie zwątpił, że Bóg jest miłością, bo on
doświadczy miłości i będzie znakiem miłości w tym świecie, który jej
tak bardzo potrzebuje” – mówiła Myrna.



Podczas spotkania modlono się po polsku i po arabsku. W języku tym
odmówiono „Zdrowaś Mario”. Swoim świadectwem z uczestnikami konferencji
podzielił się także mąż Myrny, Nikolas. Jak mówił, w życiu płakał dwa
razy - gdy zmarł jego ojciec i gdy zmarł jego brat. „Z Myrną płaczę
codziennie z radości. Chcę was prosić o modlitwę o pokój w Syrii i we
wszystkich krajach, gdzie toczy się wojna” - mówił.



W niedzielę 15 lipca Myrna Nazzour poprowadzi(-ła) rozważania podczas
nabożeństwa Drogi Krzyżowej na ulicach Mogilna. Wcześniej na mogileńskim
Rynku sprawowana będzie (przyp.:była) Msza św. pod przewodnictwem bp. Wojciecha
Polaka, sekretarza generalnego KEP.

http://kosciol.wiara.pl/doc/1206092.Myrna-Nazzour-wspolczesna-mistyczka

avatar użytkownika intix

9. "Jestem listonoszką. Przynoszę list od Jezusa i Maryi"

– Nie pozwólcie, by zginęła wasza wolność, wasza wola i wasza wiara.
(...) Jestem listonoszką. Przynoszę list od Jezusa i Maryi. Chciałabym
wiernie przekazać to, co wiem, to, co mam dopowiedzenia –
mówiła na
antenie Telewizji Republika Myrna Nazzour mistyczka i stygmatyczka z
Syrii.

Myrna Nazzour jest współcześnie żyjącą stygmatyczką. Lekarze nie są w stanie wyjaśnić jej przypadlości.

Do pierwszego nietypowego objawu doszło u kobiety w 1982 roku. Z
ikony Matki Bożej Kazańskiej, którą przywiózł jej mąż z pielgrzymki z
Bułgarii zaczął wypływać olej. Wcześniej substancja pojawiła się na
rękach Myrny, gdy modliła się przy łóżku swojej chorej koleżanki, chora
powróciła zdrowia.

Łącznie Myrna dostąpiła pięciu objawień oraz trzydziestu sześciu
stanów ekstatycznych, a także pięciokrotnie na jej ciele pojawiły się
stygmaty.

Myrna Nazzour  przyjechała do Polski na specjalne rekolekcje, by
podzielić się swoim świadectwem. Spotkania duchowe z jej udziałem będą
trwały od 19 do 21 maja w Zembrzycach koło Wadowic, a następnie w
Gostyniu.

 –  Trzeci raz jestem w Polsce. Nigdy sama nie jeżdżę,
jedynie na zaproszenie ze strony kościoła. Przyjmuję wezwanie, bo to
jest moja misja. To jest moje powołanie, aby na całym świecie głosić
ideę jedności, jako wyraz pragnienia Bożego
  – podkreśliła mistyczka.

Myrna Nazzour wskazała również, że ma ściśle sprecyzowany plan szerzenia głosu Boga.

Określam swoje powołanie, jako doprowadzenie do jedności kościoła i jedności rodziny
– mówiła Myrna Nazzour.  Dodała również – Jestem bardzo zadowolona, ze
mogę przyjechać do Polski kilka dni po kanonizacji Jana Pawła II, który
jest papieżem również dla Bliskiego Wschodu.

Myrna Nazzour odniosła się również do ogromnego wsparcia Kościoła, w niesieniu przez nią nowiny Bożej.

Trzeba tu powiedzieć o uznaniu i aprobacie okazanej przez biskupów oraz księży. Jestem zadowolona, bo nie jestem osamotniona
– zaznaczyła mistyczka.  Wspomniała również, że Kościół Katolicki
interesuje się jej sprawą, bo ona sama jest katoliczką. – Zawsze, gdy
opuszczam kraj z określoną misją, wyjeżdżam z błogosławieństwem swojeg
biskupa – mówiła.

Myrna Nazzour przyjechała do Polski ze specjalnym orędziem, chciałaby, aby dotarło do jak najszerszego grona odbiorców.

Jedność kościoła, jedność rodziny. Oczywiście miłość,
pojednanie. Ale w tej chwili przekaz duchowy, który otrzymuję dotyczy
tragedii, która się właśnie dzieje w Syrii. W całej tej historii,
jeszcze pamiętam kiedy chrześcijanie i muzułmanie żyli w pokoju,
jednocześnie darząc się szacunkiem.
Teraz się wszystko
„rozleciało”, nie wiem dokładnie, kto porusza tą sceną polityczną. W tej
tragedii przychodzi głos, który mówi: „Nie bójcie się. Ze wschodu znów
zejdzie światło”
– wygłosiła.

Jednocześnie w głoszonym Słowie Bożym Myrna Nazzour zaapelowała do Polaków, by dbali o swoją unikalność.

Troszczcie się o waszą wschodniość. Nie pozwólcie na to, by
zginęła wasza wolność,  wasza wola i wasza wiara w tym regionie
wschodnim.  Jestem listonoszką. Przynoszę list od Jezusa i  Maryi.
Chciałabym wiernie przekazać to co wiem, to co mam dopowiedzenia.
Proszę Was o modlitwę. Niech Pan Bóg pomoże, by ten pobyt był owocny – podkreśliła stygmatyczka z Syrii. 

http://telewizjarepublika.pl/myrna-nazzour-jestem-listonoszka-przynosze-...

avatar użytkownika intix

10. Myrna Nazzour - Gostyń 2014

Myrna Nazzour - pochodzi z Syrii, uważana za jedną z najważniejszych żyjących mistyczek w Kościele katolickim. Jest stygmatyczką, której przypadek jest najlepiej udokumentowanym z medycznego punktu widzenia i uznawany przez Watykan. Dzięki jej wstawiennictwu i modlitwie wielu ludziom ustąpiły najcięższe choroby. 27 listopada 1982 roku, kiedy Myrna miała 18 lat, 6 miesięcy po ślubie, po raz pierwszy objawiła się jej Matka Boża. Potem, w ciągu kilku miesięcy, jeszcze 5 razy, ostatni raz w 24 marca 1983 roku.
Potem następowała seria ekstaz, łącznie 37, podczas których widziała Najświętszą Maryję Pannę albo słyszała głos Jezusa. Sześciokrotnie była stygmatyzowana, zawsze w Wielki Czwartek, około godziny 15.00. Na jej dłoniach. boku i głowie pojawiały się bolesne rany. Zamykały się tego samego dnia. Stygmaty mają być przesłaniem jedności chrześcijaństwa. Dlatego Myrna Nazzour nazywa siebie listonoszem, który ma doręczyć "list od Boga" ludziom na całym świecie - przesłanie jedności - od jedności w rodzinach do jedności Kościołów. Odwiedza liczne kraje, zawsze w pełni posłuszeństwa Kościołowi i biskupowi rodzinnej diecezji w Syrii.

21 maja 2014 przekazała orędzie Matki Bożej kilku tysiącom Polaków w bazylice na Świętej Górze w Gostyniu. Rejestracja video: ks. Sławomir Kostrzewa


http://youtu.be/1eUtSX3tp-o