Profesor Zybertowicz o "lamencie lewaka"
elig, czw., 01/05/2014 - 19:57
W ostatnim numerze "Gazety Polskiej" /nr 18/2014,30.04.2014/ ukazał się bardzo krzepiący artykuł prof. Andrzeja Zybertowicza zatytułowany "Lewacki lament z terenu".
Autor najpierw cytuje obszerne fragmenty wpisu lewackiego blogera Mathias_faber "Lewica opuściła polską prowincję", który ukazał się 22.04.2014 w portalu Tokfm.pl / http://www.tokfm.pl/blogi/hipoteza_robocz/2014/04/lewica_opuscila_polska_prowincje/1 /. Były w nim m.in takie spostrzeżenia:
"W małych miasteczkach życie obywatelskie kwitnie głównie w organizacjach przyparafialnych. OSP czy zespół ludowy to też ostoja konserwatyzmu. O szkole już nie mówiąc. Kiedy parafię wizytuje biskup w szkole na tydzień przed panuje takie poruszenie jakby sam prezydent miał zawitać. Spotkania z wszystkimi pracownikami Urzędu Gminy i wszystkich podległych instytucji. Dzieci przygotowują teatrzyki, nauczyciele jak jeden mąż robią składki i pieką ciasta. Czegoś takiego jeszcze kilka lat temu nie było.
To samo dzieje się w większych miastach. Na nieszczęście wszedłem też na stronę swojej szkoły. W galerii zdjęć mogłem oglądać procesje z wielkim krzyżem, obchody dnia żołnierzy wyklętych, obchody 13 grudnia, kiedy to przebrani za ZOMO uczniowie odgrywają sceny pałowania opozycji. Niczego takiego nie pamiętam z lat 90. (...) Co liberałowie i lewica mają do zaoferowania prowincji? Raz na jakiś czas tuskobus czy palikotobus? Nikt tam nie słyszał o żadnym klubie Krytyki Politycznej czy czymś w tym rodzaju.".
Profesor Zybertowicz przyjął te narzekania z prawdziwą satysfakcją pisząc:
"Wygląda zatem na to , że obóz patriotyczny, że media drugiego obiegu odniosły sukces. Że nasza mozolna praca - wbrew usiłowaniom mediów głównego nurtu - przynosi owoce.".
W dalszym ciągu artykułu stwierdza zaś:
"Przecież tzw. lewica chce się załapać do lepszego świata, a nie podjąć trud wydźwignięcia świata zaniedbanego. Ten trud kazdego dnia podejmuja tak przez was pogardzani kapłani (...) Bloger pokazuje faktyczny kryzys Krytyki Politycznej, a moze srodowisk lewackich w ogóle. Przez lata nie wypracowali skutecznego narzędzia społecznego oddziaływania, które opierałoby się nie na kasie, lecz po prostu na ludziach; na oddolnych i pracowicie gromadzonych zasobach wspólnotowości.".
Zadałam sobie trud przeczytania 25 komentarzy do tekstu blogera Mathias_faber. Większość z nich, mimo, że pisana z pozycji lewackich /niektóre ostro antyklerykalne/ - w pełni zgadzała się z diagnozą Zybertowicza. Oto kilka przykładów:
"antibacchius
9 dni temu
Krytyka Polityczna kisi się w swoim elitarnym gronie i kieruje swój przekaz do wąskiego grona intelektualistów. Jej publikacje dotykają spraw i tematów niezrozumiałych dla przeciętnego Polaka, a Sławomir Sierakowski uczestniczy w panelach dyskusyjnych, podczas których dochodzi do intelektualnej masturbacji. W ten sposób można ukształtować wąską grupę o odpowiednich kompetencjach intelektualnych, ale z przekazem nie trafi się pod strzechy.".
"ot48
9 dni temu
Lewica ma zafajdaną przeszłość i a na dodatek nie ma nic ciekawego do zaoferowania dla przeciętnego Kowalskiego. Ludzie nie czekają na małżeństwa homoseksualne czy związki partnerskie, Kowalski z prowincji się po prostu tego brzydzi. Prowincja jest bardziej bogobojna od dużych aglomeracji miejskich a tymczasem lewicowcy wieszają psy na katolikach i hierarchach kościoła katolickiego. Wszystko to tworzy dobrą atmosferę dla prawicy.
"ot48
9 dni temu
Lewica niech się zajmie tym na co oczekuje większość społeczeństwa.
Mniejszości mogą poczekać.".
Cóż można do tego dodać? Wydaje się, że po całych dekadach pławienia się w samozachwycie - lewactwo zaczyna się budzić z ręką w nocniku.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
2 komentarze
1. Co ważne, organizacje, grupy
Co ważne, organizacje, grupy o charakterze konserwatywnym czy prawicowym coraz częściej się dogadują i współpracują w celu rozwiązywania określonych problemów. Ludzie znowu zaczyną ze sobą rozmawiać i działać. Zaczyna się np. od budżetu obywatelskiego, naprawy drogi, mostu, poprzez dokarmianie wolnożyjących kotów aż po stowarzyszenie i "urzędowanie." I nie tylko są śmielsi ale i bardziej świadomi swoich praw (informacja publiczna, KPA, drogi skargowe, petycje).
Cały czas piszę o miastach <50 tys. mieszkańców. Piszę zresztą z własnego doświadczenia.
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
2. @Unicorn
To widać nie tylko w skali lokalnej. Weźmy akcje państwa Elbanowskich, czy opiekunów niepełnosprawnych.