POgońmy tego bezczelnego hipokrytę

avatar użytkownika kokos26

 

 

Donald Tusk jest politykiem, którego już ćwierć wieku temu zakwalifikowałem do kategorii wyjątkowych szkodników i osobników, których cynizm, podłość i nikczemność stanowią mieszankę niezwykle groźną dla Polski. Do dziś mam przed oczyma 35-letniego parlamentarzystę o kręconych blond loczkach, który w 1992 r. uczestniczył w antypolskim spisku agentury zagrożonej ujawnieniem. To właśnie podczas nocnej akcji obalania rządu premiera Jana Olszewskiego po raz pierwszy dostrzegłem ten cynizm i charakterystyczne spojrzenie oczu zwiastujące, że ich posiadaczem jest człowiek do szpiku kości zły.

– Zapomniałem o nim na jakiś czas, kiedy pałętał się gdzieś w politycznych kuluarach i był drugoligowym zawodnikiem rezerwowym w drużynie Unii Wolności. O jego cechach charakteru przypomniałem sobie dopiero w 2005 r., kiedy ten zimny cyniczny człowiek w kampanii wyborczej hurtem zaczął przyjmować wszystkie zaległe sakramenty wraz z ślubem kościelnym wziętym po niemal 30 latach małżeństwa, tylko po to, by przypodobać się katolickim wyborcom.

„Są ludzie, których uprzejmość gorsza jest od bezczelności” – mówił Czechow i te słowa idealnie pasują do obwoźnej sprzedaży Tuska przez propagandę salonu III RP.

Nigdy w żadnym normalnym i poważnym państwie taki człowiek nie miałby szans na wieloletnie rządzenie krajem, ponieważ karierę ewidentnemu szkodnikowi przerwałyby prawdziwie wolne i niezależne media, za pośrednictwem których wyborcy dostrzegliby szybko, co się kryje pod maską przywdzianą przez faryzeusza.

Tusk doskonale wiedział, że nikt z przedstawicieli tak zwanych wiodących mediów oraz „elit” nie zada mu nigdy niewygodnych pytań z jednego prostego powodu. Stał się on w pewnym momencie jedyną nadzieją na ocalenie systemu III RP i tylko on mógł, jako szef rządu, uratować tyłki beneficjentom antypolskiego okrągłostołowego geszeftu. On wiedział, że wystraszony nadejściem IV RP salon zapewni mu osłonę medialną i całkowitą bezkarność pod jednym podstawowym warunkiem, który w dwóch słowach najlepiej streścił kamerdyner „elit”, Jacek Żakowski, tytułując swój pamiętny artykuł zawołaniem „Tusku musisz”. Tu niepotrzebne były żadne tajne porozumienia i uzgodnienia z szefostwem mediów. Instynkt przetrwania jednoczył renegatów i zdrajców oraz sam podsuwał pasożytom strategię walki o zachowanie wpływów i łupów.

To, co dzisiaj wyprawia Tusk na oczach milionów Polaków, przestaje mieścić mi się w głowie, a poziom polskiego dziennikarstwa, a w zasadzie jego służalczość wobec systemu staje się już nie do zniesienia.

 

Oglądając ostatnio konferencję prasową premiera, której głównym bohaterem stał się telefon jego córki Kasi, a właściwie treść sms-ów, jakie rzekomo otrzymuje, pomyślałem sobie, że tylko wyjątkowy i pozbawiony uczuć wyższych łotr może posunąć się do tego, by w celach politycznych wykorzystywać własne dziecko.

Załóżmy na moment, że Tusk mówił prawdę, a odczytywane treści nie były wymyślone przez sztab jego propagandzistów.

„Przekaż ryżemu kundlowi, że zostanie zabity za mord smoleński. Ty bezrobotna dziwko też zostaniesz zabita i cała wasza rodzina. Ścierwo ryżego kundla musi być wytępione do pięciu pokoleń”.

Czy takie słowa mógł wysłać do córki premiera człowiek o zdrowych zmysłach, zdający sobie doskonale sprawę z tego, że natychmiast zostanie namierzony, zatrzymany i osądzony za groźby karalne okraszone niewybrednymi obelgami?

Człowiek o zdrowych zmysłach na pewno tego nie zrobił.

Nasuwa się więc logiczny wniosek mówiący, że jeżeli byliśmy świadkami zgodnego z prawdą przekazu, to autor sms-a musiał być kompletnym debilem. Skąd ktoś taki posiadał numer telefonu do Kasi Tusk, który zapewne jest numerem zastrzeżonym? I w końcu jak to się stało, że Donald Tusk, traktujący podobno te pogróżki na serio, postanowił przedstawić je milionom Polaków, a zapomniał zgłosić sprawę do prokuratury? Gdzie były służby specjalne? Dlaczego autor pogróżek jest ciągle anonimowy i nieuchwytny, skoro, jak wykazaliśmy, jest jakimś nierozgarniętym prostakiem i skończonym kretynem?

Pamiętam, jak kiedyś błyskawicznie ustalono dane, zatrzymano i skazano na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata 19-letniego ucznia Jacka Balcerowskiego, który na murze swojego technikum napisał „J…ć rząd”. Biedny premier nie zdążył nawet pomyśleć o zorganizowaniu konferencji, kiedy sprawca był już w rękach policji.

Czy nie świadczy to o kolejnej ustawce władzy, która znowu posługuje się perfidnym kłamstwem i próbuje grać oraz sterować emocjami Polaków?

Czy któryś z dziennikarzy obecnych na konferencji prasowej zadał te podstawowe pytania, zgłosił wątpliwości i spróbował obnażyć tę żałosną propagandową farsę? Czy może raczej wpisano się grzecznie w narrację, według której Donald Tusk w obliczu wyborczej batalii i ewidentnej odpowiedzialności za rozpętanie w Polsce wielkiej kampanii nienawiści zostaje z kata przeistaczany w ofiarę?

Warto w tym miejscu przypomnieć zabójstwo Marka Rosiaka z PiS. Może lepiej byłoby, gdyby premier odczytał treść listu, jaki na sali sądowej zaprezentował do kamer morderca Ryszard Cyba, członek PO. Znalazłby tam, niczym żywcem przepisane, propagandowe klisze, które on i jego zaplecze przy pomocy mediów próbowali zaszczepić Polakom. Panie Tusk, krew Marka Rosiaka jest również na pańskich rękach, tych samych, które trzymały telefon własnej córki i odstawiały ten przypominający czarną komedię kabaret, mający na celu takie ocieplenie wizerunku kata, aby przypominać zaczął ofiarę i wzbudzał współczucie poddanych.

Można się tylko domyślać, jakie sms-y otrzymywał syn Donalda Tuska, Michał, kiedy wyszło na jaw, że był pod fikcyjnym nazwiskiem Józef Bąk na liście płac aferzysty i właściciela piramidy finansowej Amber Gold, która pozbawiła oszczędności tysiące Polaków. No, ale treści tamtych sms-ów nigdy nie poznamy.

„Wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować swoją karierę polityczną» – powiedział w Sejmie 13 kwietnia 2012 r. Donald Tusk i bardzo często to zapewnienie powtarza do dziś.

Oto jaki „smoleński” spot wyborczy wyprodukował ostatnio sztab tego wyjątkowo cynicznego obłudnika i politycznej cmentarnej hieny pozbawionej całkowicie zahamowań.

A teraz lans premiera na ceremonii pogrzebowej Julii, córeczki naszego olimpijskiego medalisty w podnoszeniu ciężarów Bartłomieja Bonka. Zjawił się tam nieoczekiwanie i zaczął składać na oczach fotoreporterów kondolencje zaskoczonym i pogrążonym w bólu rodzicom.

Czyżby chodziło o zatuszowanie prawdziwej wrażliwości i empatii premiera uchwyconych podczas oczekiwania na przylot samolotu z trumnami poległych pod Smoleńskiem?

A może chodzi o zamortyzowanie potężnego wizerunkowego ciosu, jaki Tusk zainkasował po publikacji zdjęcia, które pokazało Polakom, jak w rzeczywistości wyglądała 10 kwietnia 2010 r. ta jego opisywana przez kłamliwą propagandę rzekoma trauma, żal i smutek okazywane wraz z bandytą Putinem?

Jeżeli do tego dodamy jeszcze, że w obliczu rosyjskiego zagrożenia ten człowiek z pełną premedytacją bawi się i gra polityką bezpieczeństwa państwa, wykorzystując ją w doraźnej politycznej grze i walce z opozycją, to mamy kompletny obraz osoby zupełnie nieodpowiedzialnej, niebezpiecznej, podłej i złej.

Zło, jak wiemy, aby być skuteczne, bardzo często wdziewa maskę dobra i normalności.

Szło zło przez świat

Miało zwykłą twarz

Ludzie się mylili

A zło jak zło

Wybaczało błąd

W chwili, gdy nie żyli

Szło zło przez świat

Miało zwykłą twarz

Bardzo dbało o to

Kto fałsz ten znał

Ale kryć go chciał

Zło zamieniał w złoto

Ale tak jak po nocy dzień

Tak za złem idzie dobra cień

Jak czerń i biel

Jak tyran i błazen

Razem

Na śmierć

(Jacek Cygan)

Artykuł ukazał się w tygodniku Warszawska Gazeta

Nowy numer tygodnika Polska Niepodległa już w kioskach

Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika guantanamera

1. Cyniczny hipokryta

"- Znam Donalda Tuska również prywatnie i wiem, jaki on ma stosunek do Kościoła i do papieża. Cyniczny, niechętny, o księżach nie mówi inaczej niż "czarni" - stwierdził Janusz Palikot w Radiu ZET.
Palikot zaznaczył, że zupełnie inaczej Tusk zachowuje się publicznie, a zupełnie inaczej prywatnie. Ocenił, że w kampanii Tusk zbliża się do Kościoła. Jego zdaniem, Donald Tusk w ostatnich tygodniach ze swojego stosunku do Kościoła i papieża robi element polityki w kampanii wyborczej. - Na przykład mówiąc, że spot o Unii Europejskiej podobałby się papieżowi" ("Wprost")

avatar użytkownika guantanamera

2. A więc normalność wg Tuska

to opłacanie z Niemiec polskich partii...
Mam nadzieję, że zajmie się tym Trybunał Stanu.

avatar użytkownika gość z drogi

3. według tuska

normalnością było tez zabawianie się w Amber Gold

gość z drogi

avatar użytkownika ps

4. "polskość to nienormalność"

więc niemieckość to normalność chyba?

Pozdrawiam serdecznie24 

avatar użytkownika intix

5. "...Mam nadzieję, że zajmie się tym Trybunał Stanu. "

Jaki...? Który Trybunał Stanu....?
TEN OBeCnY...?

Pozdrawiam...

avatar użytkownika guantanamera

6. "Który Trybunał Stanu....?"

Co do tego, to istotnie mała szansa. Ale któryś się zajmie...
Liczę na to...

avatar użytkownika gość z drogi

7. "który T.S ?

mnie bardziej martwi ta druga część społeczeństwa,która po odjęciu z niej zwyczajnych szpionów ,piątej kolumny i miłośników cara putina ...nadal stanowi potężna kolumne Głupoty...
jak "tych" uzdrowić ?
serdeczne pozdrowienia...

gość z drogi