Duch i Prawda
Opowieść o spotkaniu Jezusa z Samarytanką jest dla mnie wyjątkowo niezwykła i fascynująca. W krainie schizmatyków, wobec kobiety lekkich obyczajów Jezus odrzuca koncepcję centralnej świątyni i wzywa nas, aby cześć Bogu Ojcu oddawać „...w Duchu i prawdzie”.
Jest to wezwanie tajemnicze i wciąż chyba nie do końca przez nas zrozumiane. Co znaczyły szokujące słowa o spożywaniu Jego Ciała i Krwi – już wiemy. Co znaczyła niewiarygodna zapowiedź zmartwychwstania - także. Ale powszechne oddawanie czci Ojcu „w Duchu i prawdzie” chyba jeszcze nie do końca stało się rzeczywistością.
Niezwykłość tej Ewangelii polega również na tym, że od spraw całkowicie przyziemnych przenosi nas w krainę Ducha i od ponadczasowego jak się okazuje opisu ludzkich pokrętnych zachowań - ten opis może być inspiracją dla dzisiejszych psychologów – w świat porozumienia bez słów i mistycyzmu..
Zacznijmy od początku. Oto po długiej podróży po Samarii Jezus z grupą uczniów przybywa w pobliże miasta Sychar. Uczniowie idą do centrum by kupić coś do jedzenia, Jezus zostaje w pobliżu studni, do której niebawem po wodę przybywa kobieta. Jezus prosi kobietę i to Samarytankę, by dała Mu pić. Ale przecież to czas, gdy Żydzi uważają Samarytan za „nieczystych”... Dla Żydów są oni religijnymi odstępcami, schizmatykami, heretykami. Ten rozłam sprzed wieków został przypieczętowany przez Samarytan budową odrębnej, własnej świątyni na górze Gerazim... Dlatego Żydzi nimi gardzą. Więc kobieta samarytańska, zamierza przed podaniem wody wypomnieć żydowskiemu Wędrowcowi wzgardę, jaką Jego naród żywi do jej narodu. „- I Ty mnie, Samarytankę prosisz o wodę?” - pyta z sarkazmem... Pewnie spodziewa się wyjaśnień, ale Jezus nie podejmuje prowokacji. Odpowiada inaczej: „O gdybyś znała dar Boży i [wiedziała] kim jest Ten kto ci mówi: daj Mi się napić”, prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej”.
Kobieta zaczyna pojmować, że ma do czynienia z Kimś niezwykłym. Przestaje mówić do Jezusa Ty i z własnej inicjatywy nazywa Go Panem. Ale nie zamierza odrywać się od ziemi: - Panie, nie masz czerpaka, nie dasz sobie rady z nabraniem wody, nawet tej żywej... – tak można streścić jej odpowiedź. Na to Jezus odpowiada, że mówi o czymś niezwykłym – o źródle wody wytryskującej ku życiu wiecznemu. Kobieta zaczyna już pojmować, ale jeszcze udaje, że trzyma się zwykłych, przyziemnych korzyści. Prosi: „Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać.” Jest w tym niedowiarstwo, ale także wyzwanie. ”Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj” - odpowiada Jezus. Kobieta jest prostolinijna, nie zamierza kłamać: „ - Nie mam męża” – odpowiada, nie wyjaśniając, że miała już 5 mężów, a obecnie żyje z kimś bez ślubu... Ale Jezusowi sam opowiada kobiecie o jej sytuacji.
Teraz Samarytanka już wie KIM jest Ten, z którym rozmawia, ale stosuje wybieg, który dzisiaj też dobrze znamy: „Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga”. To co naprawdę chce teraz powiedzieć można ująć tak: „Skoro jesteś prorokiem, to zajmijmy się czymś ważniejszym niż moje nieudane życie...” I w tym właśnie momencie padają słowa, które do dzisiaj powinny nami wstrząsąć: „Odpowiedział jej Jezus: Wierz mi, niewiasto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem, już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest Duchem, potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie.”
Jest to zapowiedź czegoś niewyobrażalnego. Rewolucji! Przecież w tym momencie Jezus stawia prawie na jednej płaszczyźnie los obu świątyń - tej na górze Gerazim i tej prawowiernej - w Jerozolimie... Z punktu widzenia Żydów był to chyba rodzaj bluźnierstwa... A przecież jest to stwierdzenie zasadnicze: zapowiedź, że wkrótce powstaną na świecie miliony świątyń, ale także przypomnienie, że żadne materialne obiekty, ani budowle nie gwarantują nam więzi z Bogiem. Są tylko miejscem dla Eucharystii, miejscem, gdzie buduje się duchowa jedność...
Teraz Samarytanka – to oczywiste - nie chce już rozmawiać o niczym innym: „Wiem, ze przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko.” Jest w tym wyznaniu głęboka nadzieja, że gdy przyjdzie Chrystus, Mesjasz to wreszcie skończą się podziały, ponieważ objawienie wszystkiego musi przecież połączyć ludzi! Wtedy Jezus mówi stawia sprawę jasno - „Jestem Nim Ja, który z tobą mówię?” W tym momencie wracają uczniowie, a samarytańska grzesznica - którą chyba już możemy nazwać chrześcijanką - biegnie do miasta, by zanieść wieść o swojej rozmowie z Mesjaszem. Teraz inni Samarytanie przychodzą spotkać Jezusa i proszą, by u nich pozostał. „I pozostał tam Jezus dwa dni, Samarytanie zaś uwierzyli, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata.” ( J 4,4- 42).
No proszę! Zdarzało się, że nie wierzyli Jezusowi apostołowie. Odchodzili od Niego uczniowie. A Samarytanie od razu stali się chrześcijanami... Kto wie - może byli nimi bardziej niż my dzisiaj. Mimo że podczas Mszy świętej, odmawianej w milionach miejsc na całym świecie modlimy się po Przeistoczeniu: Wejrzyj, Boże, na ofiarę , którą sam dałeś swojemu Kościołowi, i spraw, aby wszyscy, którzy będą spożywali ten sam chleb i pili z jednego kielicha, zostali przez Ducha Świętego złączeni w jedno ciało i stali się w Chrystusie żywą ofiarą ku Twojej chwale. Mimo to trwamy przy ziemi, bo jesteśmy jak ta Samarytanka na początku rozmowy. Jak ona - lubimy brać odwet - przynajmniej słowami... Jak ona nie lubimy rozmawiać o własnych błędach i grzechach... Jak ona uciekamy przed mistycyzmem. Jak ona zasłaniamy się przyziemnymi sprawami, kluczymy... Ale to do nas, tak jak do niej, a prawdę mówiąc - przez nią - zwraca się Pan Jezus ze swoim najważniejszym przesłaniem: żebyśmy już tu, na świecie, dołączyli do świata Ducha i w Nim nieustannie oddawali cześć Bogu...
Czy uwielbienie Boga „w Duchu i prawdzie” jest dzisiaj czymś powszechnym? W pewnym tylko sensie. Na pewno chwalimy Boga w milionach świątyń na całym ziemskim globie, a każdy nowy kościół jest nowym miejscem oddawania Bogu czci w Eucharystii. Ale przecież Jezus mówił wtedy o duchowej więzi z Bogiem przez Ducha Świętego. Naprawdę, cześć oddawana Bogu, który jest Panem wszystkiego, ale pozostawił nam wolną wolę, może polegać tylko na nieustannej współpracy z NIM, na porozumieniu z NIM, na kontakcie z NIM, na włączeniu się w JEGO plany dla świata. To, co mamy teraz nie jest przecież tym ideałem, o którym mówił Bóg: Czyńcie sobie Ziemię poddaną.
Oddawanie czci Ojcu w Duchu i Prawdzie oznacza, że przyjmujemy nieustającą pomoc Ducha Świętego i Jezusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem ... Oznacza nieustanną współpracę z Maryją... Z Aniołem Stróżem, który pomaga unikać grzechu. Oddawanie czci w Duchu i Prawdzie oznacza włączenie się w Bożą rzeczywistość. Dzisiaj, kiedy tyle ataków na nas, chrześcijan, kiedy tak bardzo oddalają się od nas ludzie niewierzący, a niektórzy z nich walczą z Bogiem, zastanawiamy się - co robić? To co najprostsze. Postąpić jak Samarytanka. Przyjąć słowa Jezusa: że Bóg jest Duchem i takich chce mieć czcicieli ... Takich...
- guantanamera - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
25 komentarzy
1. Do Pani Guantanamery
Widzę, że Pani uważnie wysłuchała Ewangelii w trzecią niedziele Postu
Trzeba tu jednak uwzględnić szerszy kontekst. Kobieta ta była mieszkanką krainy zwanej Samarią, leżącej pomiędzy Judeą a Galileą. Jak to na pograniczu różnych krain bywa – Żydzi nie pałali sympatią do Samarytan, a Ci również nie próbowali być milsi dla Judejczyków czy Galilejczyków. Te niesnaski wzięły się stąd, że kiedy Asyria najechała ówczesne Królestwo Izraela (m.in. tereny Samarii) to uprowadziła sporą część tamtejszej ludności izraelskiej do swojego kraju, jednocześnie zaludniając pozostawioną ziemię kolonistami asyryjskimi. Ci, zasymilowali się z pozostałą, nieuprowadzoną grupą Żydów, tworząc w ten sposób mieszankę etniczną. Choć Samarytanie czcili jednego Boga to jednak Żydzi nie uznawali ich za czystych Żydów, a przez to nie utrzymywali z nimi kontaktu. Stąd zdziwienie tej kobiety: „Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie Samarytankę, abym dała Ci się napić?”. Dla Jezusa jednak narodowość nie ma większego znaczenia. On przyszedł zbawić ludzi wszelkiego języka, pokolenia i narodu. Święty Paweł w swoich listach napisał, że „nie ma już Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus” (Kol 3,11).
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
2. Szanowny Panie Michale
Bardzo dziękuję za uzupełnienie...
Zdaję sobie dokładnie sprawę z braków mojej wiedzy... Ale też z niedostatków naszej wiedzy o tamtych czasach...
Przykład ...
Uczniowe poszli kupić coś do jedzenia do miasta. Od Samarytan, mimo że tak Samarytanami pogardzali? Jeszcze przecież uczniowie nie przyjęli zniesienia różnic, no bo jednak dziwili się, że Jezus rozmawia z obcą kobietą w publicznym miejscu...
No i jeszcze - czy naprawdę tak ubierały się kobiety w Samarii jak namalował Henryk Siemiradzki?
Następne wątpliwości później.
Ale to wszystko nie zmienia faktu, że rozmowę o tak ważnych sprawach prowadził Pan Jezus z kimś pogardzanym przez Żydów... z kobietą, osobą o pokręconym życiorysie i do tego Samarytanką...
Wiadomość dla nas: każdy zasługuje na rozmowę z Panem Jezusem .. czcząc Boga w Duchu i Prawdzie ...
Ja te rozważania pisałam w piątek 9 kwietnia 2010 roku, wieczorem... Jeszcze do tego wrócę...
Pozdrawiam.
3. @
Ale to wszystko nie zmienia faktu, że rozmowę o tak ważnych sprawach prowadził Pan Jezus z kimś pogardzanym przez Żydów... z kobietą, osobą o pokręconym życiorysie i do tego Samarytanką...
4. Prawda jakie to piękne?
Następne słowa napisane przez mnie wtedy, 9 kwietnia, w piątek, już prawie w nocy były takie:
"Znam ten stan ducha z własnego doświadczenia – bo był taki czas, gdy każdy dzień rozpoczynałam litanią do Ducha Świętego. Wtedy w moim życiu wszystko układało się idealnie - mimo naprawdę poważnych kłopotów...
Byłam wtedy bez pracy, ale trudności materialne odczuwałam w o wiele mniejszym stopniu niż dzisiaj, kiedy mam tzw. „stałe źródło dochodu”. Byłam wtedy osobą poszkodowaną przez stan wojenny, ale czułam się chyba bardziej wolna niż dzisiaj! Wiedziałam, że nieustannie pomaga mi Ktoś na Kogo zawsze mogę liczyć. Ileż razy wychodziłam rano z domu z jakimś naprawdę zdawałoby się beznadziejnym problemem, a niemal natychmiast, czasem na najbliższym przystanku, albo w autobusie, spotykałam kogoś, kto problem ten pomagał mi definitywnie rozwiązać. Jakby Ktoś organizował to spotkanie. Przekonywałam się wielokrotnie, że nie ma lepszej rady na przeciwności ziemskiego bytowania, niż włączenie w duchową harmonię, niewidzialną rzeczywistość połączonych myśli, które prowadzą nas dokładnie tam, gdzie trzeba…"
Teraz następowały rozważania zamieszczone przeze mnie we wpisie zatytułowanym "Spojenia" http://blogmedia24.pl/node/65519
Postanowiłam wrócić do rozważań o Samarytance z dwu powodów.
Pierwszy - bo to była czytana wczoraj Ewangelia... Drugi - żeby przynajmniej kilku Osobom pomóc odejść od wydarzeń "światowych" - od tego teatru, który w założeniu ma nas deprymować - i wejść wyżej.
Na wzgórze ze Studnią Jakuba ...
5. @guantanamera
No piękne. Chyba uchwyciłaś coś w tej opowieści, do czego więcej dodawać nie trzeba.
6. Benedykt XVI
Rozważanie przed modlitwą "Anioł Pański" 27 marca 2011
Drodzy bracia i siostry!
W dzisiejszą Trzecią Niedzielę Wielkiego Postu czytamy znany dialog Jezusa z Samarytanką, zapisany w Ewangelii św. Jana. Kobieta przychodziła codziennie do starej studni, sięgającej czasów patriarchy Jakuba, aby czerpać wodę, i któregoś dnia spotkała tam Jezusa, który siedział «zmęczony drogą» (J 4, 6). Św. Augustyn tak to komentuje: «Nie na próżno Jezus się męczy (...) Moc Chrystusa cię stworzyła, słabość Chrystusa stworzyła cię na nowo (...) Swoją mocą nas stworzył, ze swoją słabością przybył, aby nas szukać» (In Ioh. Ev., 15,2). Zmęczenie Jezusa, znak Jego prawdziwego człowieczeństwa, może być postrzegane jako wprowadzenie do męki, przez którą wypełnił On do końca dzieło naszego zbawienia. W spotkaniu z Samarytanką przy studni pojawia się w sposób szczególny temat «pragnienia» Chrystusa, którego kulminacyjnym wyrazem jest zawołanie na krzyżu: «Pragnę» (J 19, 28). Pragnienie to, podobnie jak zmęczenie, ma z pewnością podłoże fizyczne. Jezus jednak, jak mówi dalej Augustyn, «pragnął wiary tej kobiety» (In Ioh. Ev., 15, 11), podobnie jak pragnie wiary nas wszystkich. Bóg Ojciec posłał Go, aby zaspokoił nasze pragnienie życia wiecznego, dając nam swoją miłość, ale aby mógł uczynić nam ten dar, Jezus prosi o naszą wiarę. Wszechmocna Miłość szanuje zawsze wolność człowieka; puka do jego serca i cierpliwie czeka na odpowiedź.
W scenie spotkania z Samarytanką wysuwa się na plan pierwszy symbol wody, który wyraźnie nawiązuje do sakramentu chrztu — źródła nowego życia przez wiarę w łaskę Bożą. Ewangelia ta w istocie, jak przypomniałem w katechezie w Środę Popielcową, stanowi część starodawnej drogi przygotowania katechumenów do inicjacji chrześcijańskiej, która dokonywała się w wielką Wigilię Nocy Paschalnej. «Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu» (J 4, 14). Woda ta symbolizuje Ducha Świętego — «dar» wyjątkowy, który Jezus przez swoje przyjście przyniósł nam od Boga Ojca. Ten, kto odradza się z wody i Ducha Świętego, to znaczy przez chrzest, wchodzi w rzeczywistą relację z Bogiem — w relację synowską, i może wielbić Go «w Duchu i prawdzie» (J 4, 23. 24), jak objawia Jezus Samarytance. Dzięki spotkaniu z Jezusem Chrystusem i darowi Ducha Świętego wiara człowieka osiąga pełnię, jako odpowiedź na pełnię objawienia Bożego.
Każdy z nas może utożsamić się z Samarytanką: Jezus czeka na nas, zwłaszcza w tym okresie Wielkiego Postu, aby mówić do naszych serc, do mojego serca. Zatrzymajmy się na chwilę w milczeniu w swym pokoju czy w kościele, bądź w miejscu odosobnionym. Posłuchajmy Jego głosu, który mówi nam: «Gdybyś znał dar Boży...» Niech nam pomoże Maryja Panna nie przegapić tego spotkania, od którego zależy nasze prawdziwe szczęście.
7. Droga @Guantanamero,panie Michale i @Kazef :)
zaczytałam sie w państwa słowach...zapatrzyłam na znane mi obrazyi serdecznie zamyśliłam...
Studnia Jakuba...Samarytanka , Jezus
i WY....
i jeszcze słowa @Guantanamery ,że fragment tekstu pisała 9 Kwietnia 2010 roku...
pamiętam dokładnie noc poprzedzającą ten CZAs...troszkę wcześniej w telewizji pokazano Naszą Parę Prezydencka w Kościele...a w internecie działy się złe rzeczy...
szczególnie nieprzyjemne były ataki "złych ludzi" na pana Gosiewskiego...pamiętam moje rozgoryczenie i smutek i zdumienie,ze tak mogą się zachowywać ludzie piszący po polsku...
a działo sie to szczególnie na stronie kiedyś bardzo bliskiej memu sercu t.j "Niepoprawni pl
pamietam nasze nocne rodaków rozmowy,gdy próbowaliśmy walczyć z "dziwnymi wpisami"
"Studnia Jakuba...."
a pozniej ten straszny poranek....
Droga @ Guantanamero
serdeczne podziękowanie za tą chwilę zadumy ,za TO Spotkanie przy Studni...
za to chwilę ciszy i zamyślenia ...
gość z drogi
8. Droga@Gościu z drogi...
Tak... wtedy było to jedno rozważanie. Jak już wspominałam w "Spojeniach" nazajutrz miałam dopisać wezwanie by jak najprędzej doprowadzić do Intronizacji Chrystusa na Króla Polski... Następnego dnia wszystko się zmieniło... Fragment o spojeniach okazał się tragicznie aktualny i tylko ten fragment z całości zamieściłam...
Jeszcze o tym napiszę...
Ale dla mnie najważniejsze jest takie przesłanie: mieć dystans do spraw, którymi ludzie przeciwni Bogu chcą nas przygnębić....
Poić się Wodą Życia...
Oddawać cześć Bogu w Duchu i Prawdzie...
Pozdrawiam...
9. Jeszcze o obrazach...
Dziękuję za ich zamieszczenie...
Na niektórych Samarytanka jakby przysiada, co prawdopodobnie w zamierzeniu malarzy ma oddawać ducha zmian... Bo powinna była stać... Tu odwołam się do wypowiedzi o. Bogdana Kocańdy:
"Współczesnemu człowiekowi Zachodu trudno jest zrozumieć fakt, że rozmowa z kobietą na ulicy była uważana za wielką nieprzyzwoitość ze strony Izraelity.
Nie mówiąc już o zdziwieniu jakie pojawiło się na mojej twarzy po przeczytaniu informacji o tym, że największym nietaktem była rozmowa na ulicy z własną żoną. (...)
Kobieta (...) od dawna w kulturze Izraela była przyporządkowana swemu mężowi, do tego stopnia, że winna mu była wierność zupełną, nie mając prawa żądać wzajemności. Jej rola w społeczności była podrzędna, nawet nie jadała z mężczyznami, lecz stojąc usługiwała im przy stole, a jej świadectwa w sądzie nie brano pod uwagę, oprócz zupełnie wyjątkowych okoliczności. Na ulicach i dziedzińcach Świątyni kobiety trzymały się na uboczu, a ich jedynym rzeczywistym królestwem było ognisko domowe i to wszystko, co jest związane z utrzymaniem domu." http://fdfe.franciszkanie.pl/duchowosc-franciszkanska/rozne-teksty/zycie...
10. @guantanamera
Mimo tej podległości kobiet i obniżonej społecznie roli, a może właśnie dlatego, Chrystus wybiera Samarytankę, a ona zanosi Dobrą Nowinę do wioski, gdzie wszyscy się nawracają. Spełniła swą rolę mimo że była kobietą, do tego o nie najlepszej reputacji. Siła wiary.
Podobnie to się układa podczas Zmartwychwstania. To kobiety są pierwsze przy opuszczonym grobie, to im Anioł mówi, że "Pan Zmartwychwstał".
11. @kazef
Teraz dodam tylko, co - moim zdaniem - Pan Jezus chciał nam przez tamto wydarzenie u studni powiedzieć:
Nieważne są wasze formuły, wymyślane przez was prawa, drobiazgowe przepisy, i wasza biurokratyczna buchalteria... Ważna jest tylko wasza nieustająca więź duchowa z Bogiem...
Jeżeli będziecie naprawdę "chodzić w Bogu". to będziecie wnętrznie jaśni i wasze czyny będą dobre. Po prostu...
Pozdrawiam - wybiegając na Mszę świętą - dzisiaj Zwiastowanie Pańskie...
12. hm
Dwoje młodych w których ponoć hormony się gotują,nie jest w stanie owej presji wytrzymać.Dziś wciąż (nie wymawiaj mi ze nie mam w pokoju TV,do cholery nie muszę!) ja kiedyś (choć w innej formie) jest wciąż medialnie utrwalane.Nie tłumacz się że Ty,nie wiesz,nie znasz się,i w końcu tylko z żebra jesteś stworzona.Milczący pierścień spleciony ramion (przed Bogiem,po słowie) resztę dopowie.Nie da się droga pani,księża,siostry zakonne - na żertwę wybrani.Panny,Kawalerowie,nie powiem.Jeśli im Gwiazda Betlejemska zaświeci,mogą (jeśli chcą) mieć wirtualne dzieci!.
ps.są stowarzyszenia,panien i kawalerów którzy,nie widzą swojej przyszłości w małżeństwie bądź w zakonie.Ale mają wysoko rozwinięty instynkt macierzyńsko- ojcowski.Wystarczy w parafii zapytać proboszcza,zapewniam odnajdą ścieżkę spełnienia.
z pozdrowieniami "TW"
13. @Petrus
"Dwoje młodych w których ponoć hormony się gotują, nie jest w stanie owej presji wytrzymać".
Ależ to proste: to się pobierają i od tej chwili odpowiedzialnie idą razem przez życie nie rozwodząc się i wychowując dzieci tak, żeby ich dzieci też wiedziały, że nie powinny w swoje dorosłe życie wnosić fatalnych wzorców z TV ... :))
14. Samarytanka...
Jej życie jest nieuporządkowane... Miała pięciu męzów, ale nie wiemy co się stało, czy umarli, czy ją oddalili, czy było jeszcze inaczej... A przecież ta kobieta chce, bardzo chce rozmawiać o sprawach duchowych... Wie, że przyjdzie Mesjasz... Czeka na Mesjasza... Tę tęsknotę odczytujemy z jej słów ...
Na pewno Samarytanka po tym spotkaniu nie wróciła do swojego dotychczasowego życia... Myślę, że od tej chwili stała się misjonarką - opowiadając innym o spotkaniu z Mesjaszem... O tym, że On wiedział o niej wszystko... Że wie wszystko o każdym.
Dzisiaj też...
15. ...
Ależ to proste: to się pobierają i od tej chwili odpowiedzialnie idą razem przez życie nie rozwodząc się i wychowując dzieci
żeby to było takie proste,nadal chodzilibyśmy nago po rajskim ogrodzie.Ale ja się nie czepiam :)
miłego dnia :)
16. Droga @Guantanamero ,Samarytanka to Symbol
i nie tylko tego czy była to Kobieta wielu meżów.lecz zę była inna niz Żydzi sobie mogli "chcieć"
dla mnie jest Ona symbolem,,,tego,że Bóg kocha każdego i każdą ....i ze czeka na Niego/na Nią
przy Jakubowej Studni :)
serdecznosci srodowe ...
gość z drogi
17. była inna niz Żydzi sobie mogli "chcieć"
hm.
Żydzi mieli prawo Mojżesza,zmodyfikowane "Listem Rozwodowym",nagość w raju,nie oznacza tego ze biegali na golasa.
Raczej to że patrząc na drzewo życia,z pokorą (bez upiększeń ufali Panu!
miłego dnia :*
ps.ja szuram do wanny,bo znów mnie boli :(
18. @Petrus
:))
"żeby to było takie proste, nadal chodzilibyśmy nago po rajskim ogrodzie."
100% racji :)) !!
Dobrego Dnia!
19. Droga@Gościu z drogi...
Dla nas Symbol... Ale Ona tm była... Ona żyje... I dzisiaj czeka na Zmartwychwstanie ...
Oczywiście jest to spotkanie jakimś momentem zwrotnym. Szokiem dla uczniów... Szokiem była dla nich ta rozmowa ale też zachowanie Samarytan...
Myślę, że gdy Pan Jezus opowiadał rozmowę z Samarytanką świętemu Janowi (może św. Jan też był mocno zdziwiony...) to właśnie wtedy wyjaśnił Mu to, co później napisał św. Paweł:
"Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie." (Gal 3,28)
Myślę, że mówił wtedy:
Stworzyliście sztuczne podziały, spieracie się o nieistotne drobiazgi, o miejsca i budowle, ustalacie drobiazgowe prawa... A przecież najważniejsze jest, że gdy pozostajecie w zgodzie z Bożym Prawem, Dekalogiem i ze Mną to jedno jesteście ...
Obyśmy byli jedno...:)
20. wylazłem z wanny!
uff,ale gorąca - która z Was taka ;). Opłukałem się z zewnętrznych "nieczystości". I doznałem olśnienia.W biblijnym Raju,nie było dwóch drzew!. Było jedno Drzewo Życia,z zaszczepioną gałązką Lucyfera,który miał misję (Anioł Światłości który widział Boga twarzą w twarz). To ów przeklęty nas zwiódł,czerpał soki z korzenia,a jak syn marnotrawny zawiódł oczekiwania Ojca!. Analogia?,po ludzku tak.Jednak on miał kłaść swoje dłonie pod stopy człowieka,którym wzgardził.Dlatego Bóg odciął jego szczep od korzenia. Miłosierny pan wszczepił w miejsce odciętej gałęzi szczep Prawda,której broni Archanioł Michael - Ten Który Broni Czci Bożej!.
miłego dnia :*
ps.muszę dopisać bo zapomniałem,są jeszcze dwie gałązki.Rafał Niosący Miłosierdzie Lecząc,i Gabriel Zwiastun Dobrej Nowiny.E chyba już wszystko :)
21. "Obyśmy byli jedno...:)"
i TO jest Najważniejsze :)
serdecznosci
gość z drogi
22. obyśmy byli jedno
już jesteśmy dwa w jednym,whos end go!
z pozdrowieniem
23. Wszystkim
dedykuję fragment poematu "Credo" Andre Frossarda
BÓG PRAWDZIWY Z BOGA PRAWDZIWEGO ...
Odkąd usłyszeliśmy jak Chrystus powiedział:"Ja jestem Prawdą", my chrześcijanie wiemy to, czego nie mógł nas nauczyć nikt inny:
wiemy, że prawda jest Osobą.
I jeżeli to, co prawdziwe, wiernie odbija i kocha to, co jest z nm zbieżne,
jest właściwie zupełnie naturalne, że ta Osoba jest drugą Osobą Trójcy, Bogiem prawdziwym z Boga prawdziwego.
Ona nie przyszła, by dodać jakaś ideę do naszych idei, ani nawet by nas pozbawić tych, jakie już mieliśmy,
Ona nie proponuje nam jakiego systemu, tylko przyjaźń,
a na weselu w Kanie przy końcu uczty przynosi wino, a nie przemówienie!
Szczęśliwa dusza chrześcijańska, dla której myśl nie kończy się na myśli, tylko na uwielbieniu
i która z niego wypowada nadzieję !
W takiej duszy wyszeptana tajemnica, która się wznosi, nie nakłada kresu rozumowi,
a twierdzenie wiary, jakie ona wypowiada, nie jest myślą, która się kończy, ale pieśnią, która się zaczyna!
24. Oj, już nie poprawię błędu...
Ma być: "wyprowadza nadzieję..."
Szczęśliwa dusza chrześcijańska, dla której myśl nie kończy się na myśli, tylko na uwielbieniu
i która z niego wyprowadza nadzieję !
25. Miłość utrzymuje rzeczy w bycie...
To miłość utrzymuje rzeczy w bycie i usprawiedliwia trwanie mgławic.
Dopóki będzie istnieć możliwość jednego współczującego spojrzenia, nawet gdyby jego prawdopodobieństwo miało być statystycznie nikłe - ziemia przetrwa.
Bo przez takie spojrzenia przechodzi czułość Boga, każde z nich jest bezcenne i jego powstanie wymaga udziału całego wszechświata.
Ale kiedy świat przestanie już wytwarzać choćby jeden akt miłości – a to one ratują go przed wessaniem w nicość – świat skończy się, tak jak rozkładają się miasta, kiedy układ ich stosunków opiera się już tylko na obojętności i interesie.
Jednakże sprawiedliwość Boga nie jest naszą sprawiedliwością i nikt nie wyobraża Go sobie lądującego z wysokości z całym aparatem papierzysk, żandarmów i karnych gromów, typowych dla naszych sądowych reżyserii.
Jego czystość objawi nam nasze mroki i nie będzie innego sądu jak tylko ten, który sami wydamy o naszej niegodności.
Im bardziej będziemy jej świadomi, tym pełniejszego doznamy przebaczenia: miłosierdzia Boga nikt nigdy nie zmierzył.
(Andre Frossard „Credo”)