Połowy tygodnia (11.)

W Świnoujściu w szpitalu, na wspólnej sali, kobieta urodziła córkę. Lekarz podobno powiedział, że nie ma czasu, a ona nie jest jedyną pacjentką. Dziecko zmarło.

Reszta tygodnia też była o świniach. Działania rządu od początku roku doprowadziły do bardzo dużych kłopotów hodowców świń. Bo z Białorusi podrzucono dwa padłe dziki z afrykańskim pomorem. Dzielny rząd natychmiast włączył strefę ochronną na prawie całą wschodnią granicę. Rosja oczywiście wprowadziła zakaz importu wieprzowiny z Europy.

Tusk oczywiście nic nie zrobił, a inni unijni zrobili go w konia i z Sowietami się dogadali. I embargo zostanie tylko na Polskę.

Afrykański pomór doprowadził do usunięcia jednego specjalisty od świń, ministra rolnictwa od Pawlaka. Na jego miejsce powróci Sawicki, inny specjalista. Co prawda od zboża, bo za to go wcześniej Tusk z rządu wyrzucił, ale zawsze to specjalista. Teraz czekamy aż Tusk przywróci Drzewieckiego, Chlebowskiego, Schetynę... Wyrzucając wielu wcześniej zapewnił sobie spore rezerwy kadrowe...

Ale to nie wszystko o świniach. PO - podobno na życzenie Tuska - jako tzw. jedynkę wystawi na listach do parlamentu UE Kamińskiego. Z Lubelskiego. Stary numer, powtarzany przez Tuska co wybory. Najdziwniejsze, że wierni i bierni działacze PO nie protestują. Tak się starają, firmują działania rządu i nie mogą awansować, bo zawsze się jakiś spad skądinąd znajdzie...

Ukraina zeszła na plan dalszy. A to za sprawą Merkel, która odwiedziła Polskę. Spotkała się z Tuskiem i ten zgłosił pomysł, żeby kraje UE robiły wspólne zakupy gazu od Rosji. Merkel zgasiła naszego męża stanu szybciutko. Bo Tusk może mieć pomysły, ale dopiero wtedy, gdy mu się powie jakie i kiedy...

Nasi pozostali dwaj mężowie stanu też nie próżnują. Sikorski zagroził, tak, zagroził Rosji słowami: Nie wchodźcie na wschodnią Ukrainę pod jakimkolwiek pozorem, co oczywiście wprowadziło wielką nerwowość na Kremlu. A Komorowski powiedział: Traktuję to, co się dzieje na Krymie raczej jako przejaw w nerwowy sposób okazywanej słabości, nie do zaakceptowania. Co oczywiście wprowadziło wielkie uspokojenie w Warszawie...

Komorowski spytany czy próbował dzwonić do Putina odpowiedział: Nie. Warto jest dzwonić wtedy, jeżeli można liczyć na to, że własny głos może coś wnieść. To już nie samokrytyka, to samokrytykanctwo...