Złotego rogu chamy nigdy nie mieliście w ręku
Media żyją wydarzeniami na Ukrainie i nie ma się czemu dziwić. Podobnie nie dziwi nadzieja, z jaką zwykli ludzie spoglądają na kijowski majdan oraz widoczna obawa czy już nawet paniczny strach tak zwanych elit, które uważały dotąd, że ogłupione europejskie narody przypominają już tylko zakolczykowane stada bydła poddane nowoczesnej w pełni kontrolowanej przemysłowej hodowli i niezdolne do jakiegokolwiek buntu.
Mnie jednak bardzo poruszył powtarzany kilkakrotnie wstrząsający telewizyjny reportaż, w którym dziennikarski lokaj salonu Tomasz Sekielski z wielką empatią i wzruszeniem rozmawia z matką jednej z ofiar ukraińskiej rewolucji, młodego studenta architektury zastrzelonego przez snajpera działającego na zlecenie reżimu Janukowycza.
Ktoś powie, że się czepiam dobrej dziennikarskiej roboty i akurat w tym przypadku Sekielskiego należałoby tylko pochwalić. Ja mam jednak pewne wątpliwości i niestety w niektórych przypadkach wprost fotograficzną pamięć. Ja tutaj w Polsce przez długie lata nie widziałem podobnego zainteresowania i współczucia Sekielskiego i jemu podobnych dziennikarskich sługusów Systemu skierowanego ku niewinnym ofiarom polskich snajperów z plutonu ZOMO. Co zastanawiające, zainteresowania i empatii, które nie wymagały kosztownej eskapady całej ekipy realizacyjnej poza granice naszego kraju.
Janek miał 190 cm wzrostu i zaledwie 21 lat. Był wysportowany i marzył by zostać geologiem.
Podczas ataku junty Jaruzelskiego na Kopalnię Wujek został trafiony w głowę. Sekcja zwłok wykazała, że strzał padł z góry. Niewątpliwie dokonał tego z helikoptera snajper plutonu ZOMO.
Kiedy Janek leżał nie odzyskawszy przytomności w szpitalu na Ochojcu jego mama, Janina Stawisińska przyjechała na Śląsk pociągiem relacji Koszalin- Katowice i za pomocą różnych wybiegów i pomocy dobrych ludzi zatrudniła się jako salowa w szpitalu, w którym umierał jej syn. Była z nim do samego końca.
Zobaczyłem ją po raz pierwszy niemal 20 lat temu. Na ekranie telewizora ujrzałem wysoką przystojną kobietę w sile wieku, która przyjechała na proces morderców jej ukochanego syna.
Przez te wszystkie lata byłem świadkiem jak z dumnej, eleganckiej, wyprostowanej kobiety chodzącej z wysoko podniesioną głową stawała się na moich oczach coraz bardziej przygarbioną, zgorzkniałą, coraz biedniej ubraną staruszką.
Nie opuściła chyba ani jednej z przeszło 150 rozpraw z udziałem niemal 300 świadków, a czas spędzony w pociągach relacji Koszalin-Katowice plus godziny procesów sądowych, zajęły jej więcej czasu niż wynosił najwyższy wyrok wymierzony zomowcom.
W tym samym czasie wielu dziennikarzy i „autorytetów” rozpaczało nad ciężką dolą ciąganych po sądach staruszków, generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka. W tym samym czasie snajper plutonu ZOMO patrzył tej sponiewieranej kobiecie bezczelnie w oczy. On nie klęczał prosząc o litość, jak niedawno berkutowcy na Ukrainie.
Pani Janina Stawisińska zmarła 5 maja 2011 roku nie doczekawszy się sprawiedliwej kary dla morderców jej ukochanego syna oraz zleceniodawców tej zbrodni. Nie doczekała się też poruszającego reportażu zrealizowanego przez dziennikarskich salonowych najmitów. Na jej pogrzebie nie było Sekielskiego z ekipą. Oni nie poświęcili ani jednego równie wzruszającego reportażu żadnej ze 122 ofiar stanu wojennego, a dziś rwą sobie włosy z rozpaczy nad 82 ofiarami zajść w Kijowie.
Oniemiałem, kiedy wysłuchałem wyjątkowo obłudnych, bezczelnych i faryzejskich rad cynika Komorowskiego, który powiedział:
- Nie ma mądrzejszej drogi niż ta, którą wybrała Polska wtedy i trzeba zachęcać wszystkich, żeby Ukraina poszła drogą podobną do polskiej.
O czym ten wyalienowany od rzeczywistości i historycznej prawdy żałosny bufon bredzi? Co ten (p)rezydent proponuje Ukraińcom? Ponowny wybór zbrodniarza Janukowycza na prezydenta w myśl michnikowego hasła „wasz prezydent, nasz premier”? Czy zachęca ich do trwającego 17 lat i zakończonego niczym procesu snajperów? Czy radzi im, aby zbrodniarza i zdrajcę Ukraińcy mianowali „ojcem demokracji”, a tamtejszego szefa MSW rozkazującego strzelać do niewinnych ludzi „człowiekiem honoru”? Czy proponuje, aby uwłaszczyć zdrajców na narodowym majątku, a wszystkim sługusom reżimu, oprawcom i renegatom zapewnić sowite emerytury wypłacane z kieszeni biednych Ukraińców?
Komu jeszcze ten scenariusz narodowej zdrady będziecie z uporem maniaków suflować? Kto kupi ten stary, nieświeży i cuchnący towar, który z Michnikiem, co rusz wystawiacie przy każdej okazji na światowych salonowo-politycznych jarmarkach?
Wasze prawdziwe intencje demaskuje coś zupełnie innego.
Oto korzystając z ukraińskiego zgiełku i zamieszania oraz bez kłopotliwego zainteresowania mediów Bronisław Komorowski 24 lutego podpisał ustawę o tak zwanej bratniej pomocy, dzięki której uzbrojone formacje z obcych państw będą mogły wkroczyć do Polski by:
- patrolować polskie ulice,
- chronić porządek i bezpieczeństwo publiczne oraz zapobiegać przestępczości, w związku ze zgromadzeniami, imprezami masowymi lub podobnymi wydarzeniami
- udzielać pomocy przez specjalne jednostki interwencyjne
Wygląda na to, że powodowany panicznym strachem przed polskim narodem System III RP głośno wspiera ukraiński majdan, a jednocześnie po cichu zabezpiecza się przed rozwojem podobnego scenariusza w Polsce.
Przypominam, że 286 posłów-zdrajców z PO, PSL, SLD oraz Twojego Ruchu poparło tę podpisaną właśnie ustawę, a przeciwko było tylko 140 posłów z PiS i Solidarnej Polski.
Prezydentowi Komorowskiemu i jego kumplom, którzy poczuli się właścicielami Polski zadedykujmy ten fragment opowiadania „Na probostwie w Wyszkowie”, Stefana Żeromskiego:
„Miałeś, chłopie, złoty róg, Miałeś, chłopie, czapkę z piór, Został ci się ino sznur... Jak w wielu innych rzeczach, tak i tutaj, niedoszły władca mylił się zasadniczo. Złotego rogu Polski wcale w ręku nie trzymał. Czapka krakowska również mu nie przystoi. Jeżeli jaki strój, to już chyba okrągła, aksamitna czapeczka moskiewska, obstawiona wokoło pawimi piórami prędzej mu będzie pasowała. Tę już do końca życia nosić mu wypadnie. Nawet do biednego sznura od polskiego złotego rogu nie ma prawa ten najeźdźca. Kto na ziemię ojczystą, chociażby grzeszną i złą, wroga odwiecznego naprowadził, zdeptał ją, splądrował, spalił, złupił rękoma cudzoziemskiego żołdactwa, ten się wyzuł z ojczyzny. Nie może ona być dla niego już nigdy domem, ni miejscem spoczynku. Na ziemi polskiej nie ma dla tych ludzi już ani tyle miejsca, ile zajmą stopy człowieka, ani tyle, ile zajmie mogiła. Złoty róg Polski trzyma w ręku z przepotężnej swej siły młode narodu pokolenie. I zadmie weń lada dzień, lada godzina pobudkę nową, nową pieśń życia, od której rozradują się kości pradziadów, dziadów i ojców, rozraduje się młoda krew…”.
Artykuł opublikowany w ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta
Najnowszy numer Polski Niepodległej już w kioskach
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. @kokos26
Tusk prowadzi nas na wojnę. Własnie w telewizorze razem z Siemioniakiem melduje przygotowanie do wojny. Rocznica wstapienia do NATO to wg niego doskonała okazja, żeby wykazać się jako prymus .
Prymusem był już Buzek i wiemy, ile nas to kosztowało.
Teraz w grę wchodza nie tylko przemysł, ale bomby.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. kokos26
Bardzo dobry, poruszający Serce tekst.
Dziękuję Panu za ten wpis.
3. Dzieki
za sledzenie losow posmiertnych i Jego pamieci, koszalinskiego rodaka.