Kto rządzi Europą? Autor: dr Leszek Pietrzak

avatar użytkownika Redakcja BM24

Europejski Mechanizm Stabilności (EMS) to dzisiaj prawdziwy rząd, mogący zadecydować o przyszłości Europy. Ale EMS to także największe zagrożenie dla narodowej suwerenności państw unijnych.

Być może EMS jest pierwszym wielkim krokiem w kierunku budowy jednego europejskiego państwa federalnego, które zanim powstanie, pozbawi wszystkie dotychczasowe europejskie kraje jednego z ich najważniejszych uprawnień – budżetowej samodzielności. Tak bowiem panowie z EMS potraktowali już Grecję. Który kraj będzie następny? Tego dzisiaj jeszcze nie wiemy.

Dyskretna, inteligentna zapora

Działalność Europejskiego Mechanizmu Stabilności z pozoru nie rzuca się w oczy. Zazwyczaj bowiem kiedy mowa o kierowaniu Unią Europejską, słyszymy o przywódcach unijnych państw członkowskich, radzie Unii, unijnych komisarzach lub unijnym parlamencie. Prawie nigdy nie pojawia się nazwa Europejskiego Mechanizmu Stabilności. Nigdy też nie mówi się o faktycznych kompetencjach tego ciała. Dla przeciętnego obywatela Unii EMS jest czymś, o czym nigdy jeszcze nie słyszał. Nic zresztą dziwnego. EMS został tak właśnie zaprojektowany, aby nie rzucał się w oczy, nawet wówczas, gdy jest mowa o unijnych instytucjach.

Prace nad powołaniem Mechanizmu Stabilności trwały kilka lat. W dniu 8 października 2012 r. odbyło się inauguracyjne posiedzenie. Właśnie wtedy po raz pierwszy zebrała się Rada Zarządzająca EMS – najważniejszego ciała tego unijnego organu. Mogliśmy wówczas usłyszeć, że EMS będzie elementem „europejskiej zapory” i „integralną częścią strategii służącej zagwarantowaniu stabilności finansowej w strefie euro”.

Nas to nie dotyczy?

Jak wówczas podkreślano, działania EMS miały uspokajać nastroje także poza strefą euro, poprzez natychmiastowe reakcje na wszelkie sytuacje kryzysowe w Europie. EMS ma bowiem, poprzez różne instrumenty pomocy finansowej, zapewniać wsparcie stabilizacyjne unijnym państwom, które doświadczą poważnych problemów finansowych lub którym takowe problemy zagrażają. Przeciętnemu odbiorcy taki język unijnej retoryki niewiele mówił. Nikt zresztą w Europie nie zadawał wówczas pytań o szczegóły związane z funkcjonowaniem EMS, i o to co i jak ma on w przyszłości robić. Wiadomo było tylko tyle, że powstało kolejne unijne ciało, które ma się zajmować europejską gospodarką i jej bieżącymi problemami. Jeszcze mniej reakcji w związku z powołaniem EMS mogliśmy obserwować w Polsce. A że Polska nie jest jeszcze w strefie euro, kwestie dotyczące EMS nikogo na razienie interesują.

Zarządzający z przeszłością

EMS jest mechanizmem o charakterze stałym, który przejął funkcje pełnione wcześniej przez Europejski Instrument Stabilności Finansowej (EFSF) i Europejski Mechanizm Stabilności Finansowej (EFSM). W pierwotnych planach miało to nastąpić dopiero w drugiej połowie 2013 r., jednak z bliżej nieznanych powodów prace nad EMS zostały znacznie przyspieszone i formalnie zaczął on funkcjonować już 27 września 2012 r. Porozumienie ustanawiające EMS zostało ratyfikowane przez 17 państw strefy euro. Z dniem 1 stycznia 2014 r. do strefy euro przystąpiła Estonia, która również ratyfikowała porozumienie, dość ogólnikowo określające kompetencje poszczególnych organów EMS. Wiemy jedynie, że najważniejsze decyzje podejmuje Rada Zarządzająca EMS złożona z ministrów finansów państw należących do strefy euro. EMS ma również Radę Dyrektorów oraz dyrektora zarządzającego odpowiedzialnego za jego bieżącą działalność. Przewodniczącym Rady Zarządzającej EMS jest premier Luksemburga Jean-Claude Juncker, który w lipcu 2013 r. w atmosferze politycznego skandalu podał się do dymisji po prawie 18 latach kierowania rządem. Okazało się bowiem, że Juncker krył wielki skandal z udziałem służb specjalnych Luksemburga, którym zarzucano, że stały się prywatną agencją jednego z rosyjskich oligarchów, ułatwiając mu prowadzenie na terenie UE działalności handlowej – za co miały otrzymywać 10 proc. jego zysku.

Struktura, jakiej jeszcze nie było

Kierowana przez Junckera Rada Zarządzająca mianowała dyrektorem zarządzającym EMS niemieckiego polityka Klausa Reglinga, równie doświadczonego jak Juncker i także budzącego wiele kontrowersji. Regling za czasów Helmuta Kohla był wysokim urzędnikiem w niemieckim resorcie finansów. Za rządów Gerharda Schrödera trafił do Komisji Europejskiej, gdzie został dyrektorem generalnym ds. gospodarki i finansów. Pracował też przez wiele lat w Międzynarodowym Funduszu Walutowym w Waszyngtonie oraz współtworzył europejską unię walutową i pakt stabilizacyjny. Tak naprawdę EMS jest dzisiaj największą w skali światowej międzynarodową instytucją finansową o solidnej podstawie kapitałowej równej prawie 700 mld euro. Pomoc oferowana państwom w ramach EMS ma głównie charakter pożyczek, których udzielenie jest uwarunkowane wprowadzeniem przez nie bardzo rygorystycznego planu reform fiskalnych i ogólnogospodarczych. Inne formy wsparcia przez EMS przewidują m.in. otwarcie linii kredytowej, zakup obligacji danego kraju na pierwotnym lub wtórnym rynku finansowym, a także możliwość partycypacji w procesie dokapitalizowania zagrożonych instytucji finansowych. Zatem gospodarki przeżywające trudności finansowe mogą otrzymywać zastrzyk płynności, która jest niezbędna do przeprowadzenia koniecznych reform – ale tylko według wizji ludzi z EMS. Pewne jest jedno. EMS dysponując takimi środkami finansowymi i możliwością ich przydzielania, jest dzisiaj najważniejszą władzą w całej Europie.

Ciemne strony EMS

Wątpliwości odnośnie do EMS jest wiele: począwszy od niejasnej przeszłości wielu polityków, którzy nim zarządzają, po ogromne koszty związane z ich działalnością. Dyrektor zarządzający EMS Klaus Regling zarabia 300 tysięcy euro rocznie, co jest sumą prawie trzykrotnie większą od tej, jaką inkasuje niemiecka kanclerz Angela Merkel. Niejasny jest również system podejmowania decyzji. Ale najwięcej wątpliwości budzi sam mechanizm funkcjonowania EMS i suwerenność narodowa tych, którzy z jego usług mogą skorzystać. Każdy bowiem kraj, w którym zacznie on obowiązywać, musi zgodzić się na to, że jego budżet zostanie zatwierdzony przez EMS i musi wypełniać wszelkie jego zalecenia. Jeśli przykładowo rada EMS zażąda przekazania jakichś środków finansowych, dany kraj będzie zobowiązany w ciągu siedmiu dni dokonać wpłaty pieniędzy w określonej przez Radę wysokości. Tymczasem od decyzji EMS tak naprawdę nie można się nigdzie odwołać. Procedury EMS nie są objęte jakimkolwiek unijnym sądem ani trybunałem. EMS dysponuje bowiem pełnym immunitetem w zakresie działalności. Dotyczy to także wszystkich osób, które zarządzają tą instytucją i wszystkich jej pracowników. Inaczej mówiąc, trzeba wykonywać wszystkie polecenia, których nie można nigdzie zaskarżyć i nie ma też możliwości wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do ludzi podejmujących konkretne decyzje w EMS. I właśnie z tego powodu jest to niebywale groźna struktura, znajdująca się całkowicie poza jakąkolwiek demokratyczną kontrolą.

Należy postawić zasadnicze pytanie: po co faktycznie został wprowadzony EMS. Poszukując na to pytanie odpowiedzi, warto sięgnąć do klasycznego dzieła, jakie powinien znać każdy polityk, czyli słynnej amerykańskiej książki „Federalist Papers”, będącej zbiorem artykułów i esejów autorstwa Alexandra Hamiltona, Jamesa Madisona i Johna Jay’a sprzed ponad 200 lat. Opisują oni, w jaki sposób zbudowano Stany Zjednoczone Ameryki. Mądrość, jaka wypływa z tego opisu, mówi, że aby zbudować jedno państwo federalne, należy pozbawić pozostałe, sąsiednie państwa pieniędzy. Być może zatem EMS jest pierwszym wielkim krokiem w kierunku budowy jednego europejskiego państwa federalnego, które, zanim powstanie, pozbawi wszystkie dotychczasowe kraje europejskie jednego z ich najważniejszych uprawnień – budżetowej samodzielności.

Autor jest historykiem, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI

Opublikowano za wiedzą i zgodą Autora

Zródło

http://www.gf24.pl/15596/kto-rzadzi-europa

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Juncker chce szybko powołać

Juncker chce szybko powołać korpus graniczny. Kraje UE boją się utraty suwerenności

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker
zaapelował o szybką decyzję w sprawie powołania unijnego korpusu
granicznego działającego w ramach agencji Frontex. Podczas debaty w
Parlamencie Europejskim mówiono o najważniejszych problemach przed
jutrzejszym spotkaniem Rady Europejskiej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

2. Polecam

informację o baaaardzo ciekawej przeszłości Junckera. I nie tylko jego.
http://bobry7.salon24.pl/681397,chlopcy-z-ferajny-czyli-wojna-z-polska-j...

No, naprawdę Juncker to nie jest ktoś z kim w ogóle chciałoby się mieć do czynienia. O wpływie kogoś takiego na sprawy wagi państwowej nie wspominając!

avatar użytkownika Maryla

3. Juncker chce, by szczyt UE

Juncker chce, by szczyt UE potwierdził poparcie dla negocjacji ws. TTIP

Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zwróci się do
przywódców państw UE, by na szczycie w Brukseli potwierdzili swoje
poparcie dla negocjacji między Unią a USA w sprawie umowy o partnerstwie
handlowo-inwestycyjnym TTIP - poinformował rzecznik KE.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl