UJĆ

avatar użytkownika MarkD
Jeśli rok liczy się od Świąt do Świąt, to ten był rokiem prawdy. Przynajmniej dla mnie.
Przed wigilią 2007 widziałem Salon24 jako forum w którym są oczywiście różne barwne postacie, są różne spory o poglądy, jest jednak społeczność, którą nazwałbym Salonem24. Dla mnie ten S24 był sporem o Wolną i Niepodległą Polskę.
Mijający rok namalował mi jednak inną wizję tego forum. Wizję forum w którym owszem jest strona, walcząca o tę Polskę i powiem szczerze, ma ona tu taką przewagę jak nie przymierzając sondażowa PO nad PIS, ale jest też ok 30% reprezentacja osób które o tę Polskę nie walczą, gdyż dla nich ważniejszy jest partyjny interes lub interes europejski lub co gorsza interes rosyjski. Nie będę leciał po nazwiskach (nikach) ale jest tu wiele postaci, których komentarze czytać hadko, a ich postawa jest – prosto rzecz ujmując – zdradą Polskości. I niestety, tendencja ilości tych osób jest wzrostowa. Nie jest mi z nimi po drodze. Ciągniemy ten sam wóz, lecz w przeciwne strony. Zdałem sobie z tego sprawę, chcąc napisać post Wigilijny. Podobny do tego zeszłorocznego. Lecz uświadomiłem sobie, że stało się w tym roku coś, co mi po prostu na to nie pozwala. Zobaczyłem oblicze fałszu i zakłamania w imię obrony idei jedynie słusznych. Ale może ważniejsze, dla mojego zwrotu, były posty i notki (tylko cztery osoby z różnych blogowych kategorii wymienię) Aleksandra Ściosa, Wojciecha Wybranowskiego, Toyaha, FYMa i wielu innych, a także pełnych nadziei kilku młodszych blogerów (pozdrawiam gw1990), którzy ten fałsz, otaczającej nas rzeczywistości, widzą i opisują.
Takie pisanie o wspólnocie Salonu24 byłoby pisaniem o wspólnej Wigilii piekła i nieba.
Po półtora bloger-roku, uświadomiłem sobie, że nie utożsamiam się już z S24. Owszem, jestem jego uczestnikiem, ale nie widzę siebie na wspólnym zdjęciu jeśli objęło by wszystkich blogerów i komentatorów. Niestety nie usiądziemy przy jednym stole, nie zaśpiewamy wspólnie kolędy. Idą złe czasy. I musimy się określić. Nie ma innego wyjścia.

Taki smutek. Mróz łapie, łzy zamarzają, ja pieprzę trzy po trzy. Bo krzyczeć mi się chce, przed tą Wigilią.

Tyle lat w komunie, tyle lat po komunie, teraz Lizbona czy inne łajno i prawie pewność, że Wolnej Polski nie będzie, bo zawsze znajdą się tacy jak NEO..., Az..., Sta.., Mir...,Ani...,pand...,Rena...... (o Matrioszce nie wspomnę) którzy bronić będą naszej zależności od UE lub Rosji, z głupoty lub w myśl partyjnej linii! I nawet jak sowieckie czołgi wjadą nam w dupę bezboleśnie (armii już nie mamy) to wraz z marnymi dziennikarzami (tak wielu ich tu, że nie wymienię nikogo)
jedyne na co ich będzie stać to głośne UJĆ.

Pecha mamy i tyle. Dziś przeczytałem historię Polski.
Tak. Historię, może niepełną, ale przejmującą, która jak nigdzie nie przeczytacie, pisana jest kolejnymi Wigiliami.
Brak mi tam jedynie Wigilii mojego dziadka, katyńskiej. Ale nikt jej niestety nie zdążył opisać. Chyba że w jakimś liście do rodziny...

Na marginesie. Salon stał się instytucją niereagującą na listy od blogerów. Zimną, suchą, pełną wyższości nad eurydycją blogerów, a jednocześnie mającą przewagę techniczną. Cóż więc robić?
Robić swoje - Młynarski.
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz