UNIWERSYTET ZBIRÓW
aleksander szumanski, wt., 24/12/2013 - 17:56
UNIWERSYTET ZBIRÓW
OBÓZ JANOWSKI WE LWOWIE
W 1941 r. dawna fabryka budowy maszyn młyńskich Steinhausa we Lwowie przy ul. Janowskiej 134 (obecnie Tarasa Szewczenki 134) została przejęta przez niemieckie przedsiębiorstwo Deutsche Ausrustungswerke (DAW). Wkrótce przy zakładach Niemcy utworzyli obóz pracy przymusowej. W lipcu 1942 r. placówka przeszła pod zarząd SS, a jesienią przekształcono ją w obóz koncentracyjny. Ze względu na wysoką śmiertelność i wyjątkowe okrucieństwo wobec więźniów, w powojennej literaturze przedmiotu obóz Janowski jest często określany mianem „uniwersytetu zbirów", obozem śmierci", w którym w sposób okrutny zostało wymordowanych ponad 200 tysięcy więźniów, nie tylko Żydów.
W latach 1945 – 1948 Michał Maksymilian Borwicz (Boruchowicz) opracował książkę o obozie Janowskim „Uniwersytet Zbirów”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Wojewódzkiej Żydowskiej Komisji Historycznej w Krakowie w roku 1948. Od tego czasu wydania nie wznowiono.
Autor opracowania „Uniwersytet zbirów” w latach 1942-43 był więźniem obozu Janowskiego - pseudonim „Ilian”, skąd udało mu się zbiec. Po ucieczce z obozu działał w partyzantce pod pseudonimem Zygmunt. Opracowanie to jest jedynym dokumentem historycznym istnienia obozu Janowskiego spisanym przez świadka historii.
Niestety obozem Janowskim nie zajęli się dotąd polscy historycy, a historyczne opracowania żydowskich historyków dotyczące „uniwersytetu zbirów” nie są znane. Nie istnieją nawet opracowania monograficzne. Wiadomo jedynie, że w owym obozie ginęli tragicznie nie tylko Żydzi.
Żydzi lwowscy początkowo podejmowali pracę w zakładach DAW dobrowolnie ze względu na ochronę, wynikającą z zatrudnienia w przemyśle niemieckim. Z czasem do obozu Niemcy zaczęli kierować robotników wskazanych przez Radę Żydowską (Judenrat) oraz ujętych w ulicznych łapankach. Od 1942 r. do obozu Janowskiego zaczęto przywozić także grupy z Żydów z innych miejscowości, między innymi z Przemyśla i Drohobycza. Po selekcji Niemcy pozostawiali jedynie silnych i zdrowych mężczyzn, zdolnych do pracy. W marcu 1943 r. w obozie powstał oddział kobiecy. Liczba więzionych ulegała wahaniom. W materiałach źródłowych zachowała się jedynie informacja o stanie liczebnym obozu na dzień 1 marca 1943 r. - przy ul. Janowskiej było wtedy 15 000 Żydów.
We wrześniu 1941 r. wybudowano kompleks baraków, a obszar obozu został otoczony ogrodzeniem z drutu kolczastego z wieżami strażniczymi. Dozór nad obozem powierzono funkcjonariuszom SS, wspomaganym przez ukraińskich strażników (wyszkolonych wachmanów).
Do obozu Janowskiego Niemcy kierowali głównie tych Żydów, których wskazał Judenrat lwowskiego getta. Policja żydowska w biciu i katowaniu żydowskich nieszczęśników obozu janowskiego wyręczała Schutzpolizei. Nieraz policjanci żydowscy pałowali nieszczęsnych więźniów żydowskich po głowach, równocześnie kopiąc w genitalia. Ten niemiecki uniwersytet zbirów można nazwać „żydowską wyższą szkołą maltretowania”, fakultet niemieckiego „uniwersytetu zbirów”, tak uważa Michał Maksymilian Borwicz „Uniwersytet zbirów” (wyd. Kraków 1948 r. ).
Więźniowie byli zakwaterowani w drewnianych barakach, pozbawionych infrastruktury sanitarnej i grzewczej. Jako miejsce do spania służyły długie, zbiorowe prycze, bez koców i pościeli. Ogromnym problemem był brak środków sanitarnych. Dla kilku tysięcy więźniów przeznaczono nieliczne latryny i umywalnie. Wszechobecny brud w połączeniu z wszawicą oraz wycieńczenie więźniów były przyczynami wielu zachorowań, między innymi epidemii tyfusu. Przez pewien czas wybrani chorzy trafiali do szpitala na terenie miasta. Później „staraniem” Judenratu w obozie utworzono blok szpitalny, będący de facto umieralnią, bez lekarstw i odpowiedniego wyposażenia. Obłożnie chorzy byli sukcesywnie rozstrzeliwani.
Dzienną rację żywnościową stanowiła porcja chleba o wadze około 15 dkg, kawa zbożowa oraz wodnista zupa, do przygotowania której używano kapusty, krup lub ziemniaków. Były to posiłki o znikomej kaloryczności, nie pozwalającej więźniom na regenerację sił.
Więźniów wykorzystywano do prac w obozowych warsztatach, przy naprawie sprzętu wojennego. Przeciętny dzienny wymiar czasu pracy wynosił 10-12 godzin.
Często po zakończeniu oficjalnej "dniówki" Niemcy zmuszali więźniów do bezsensownych, wyczerpujących zajęć, polegających na przenoszeniu materiałów budowlanych - cegieł, belek i desek - z miejsca na miejsce, przy czym praca musiała być wykonana w biegu.
W obozie panował terror. Na porządku dziennym było dotkliwie bicie, doraźne egzekucje i tortury. Esesmani gnębili i mordowali więźniów na różne sposoby - podczas mrozów na wiele godzin wieszali ich za nogi, kazali stać nago lub trzymali w beczkach z lodowatą wodą. Więźniowie byli rozstrzeliwani, duszeni. Okresowo przeprowadzano selekcje, w trakcie których Niemcy oddzielali osoby chore i wyczerpane. Rozstrzeliwano ich w pobliżu obozu, w tzw. Dolinie Śmierci. Filip Friedman w książce "Zagłada Żydów lwowskich" tak pisał o selekcjach w obozie Janowskim:
"Co pewien czas zabierano po kilka tysięcy obozowców na „Piaski", na stracenie. „Selekcja" przy tego rodzaju „akcji" odbywała się zazwyczaj w sposób nader prosty. Urządzano tzw. „bieg śmierci". Masa biegnących skazańców była obstawiona z obu stron szpalerem SS-manów, którzy biegnącym podstawiali nogi lub karabiny, bili ich po głowach, strzelali do nich itp. Kto się potknął i upadł - bywał odstawiany na bok, do uprzednio już przygotowanej grupy „bez¬apelacyjnych straceńców" - tzn. chorych, kalek i wyczerpanych strzępów ludzkich - i szedł wraz z nimi do mordowni na „Piaski".
Obóz Janowski należał w czasie okupacji do miejsc niemieckich masowych, okrutnych zbrodni, o których poza najbliższą okolicą Lwowa wiedziało stosunkowo nie wielu i nie wiele.
Obóz Janowski przewyższał inne metodyką i rozpiętością zbrodni, kaźń będąca (dla niemieckich zbrodniarzy), czymś w rodzaju wszechnicy zbrodniczości, wyższej uczelni sadyzmu i okrucieństwa, rzadko występującego w historycznych dziejach mordów, gdy jeszcze nie istniało pojęcie ludobójstwa (genocide).
„Profesorowie” makabrycznego studium rekrutowali się z najwybitniejszych specjalistów katowskiego rzemiosła, wychowywani w osławionym Jakdkommando (nazwa brygady nadzwyczajnej wywodzącej się od nazwy „sztyletu nadającego się wyłącznie do zabijania) „doktora” Dirlenwangera.
36 Dywizja Grenadierów SS "Dirlewanger" była jednostką Waffen-SS złożoną przede wszystkim z kryminalistów rekrutowanych w niemieckich więzieniach i obozach koncentracyjnych pod dowództwem „dra” Oskara Dirlewangera. Dokonała ona niezliczonej liczby zbrodni wojennych na tyłach frontu wschodniego podczas II wojny światowej, odznaczając się wyjątkowym okrucieństwem. Jej działalność pozbawiła życia przynajmniej 60 tysięcy ludzi, w przeważającej większości cywilów.
Jeden ze znanych działaczy ruchu esesowskiego „doktor” Dirlewanger – nieuk, który na rozkaz Gestapo otrzymał honorowy doktorat na jednym z uniwersytetów w Niemczech, wychowywał przez dłuższy czas w swoim Jagdkommando sześćdziesięciu doborowych katów. Wszyscy oni byli w swoim czasie – przed wysłaniem do niemieckich obozów zagłady - przedstawiani osobiście Hitlerowi.
Dziesięciu z nich przyjechało do obozu Janowskiego. Pod wytrawnym kierownictwem takich „wykładowców” edukowali się w obozie Janowskim pozostali zwyrodnialcy. Wielu oprawców, którzy zapisali najkrwawsze strony w dziejach innych niemieckich obozów zagłady i więzień, tam odbywało „studia”, względnie tam przyjeżdżało na odbycie „kursów dokształcających”. Wściekłość okupantów przybrała tam rozmiary wręcz niesamowite. Ofiar nie można było mordować dwukrotnie, trzeba było im w sposób wyrafinowany przedłużyć życie męką. A śmierć uczynić kaźnią straszliwą. Takie zadanie miała „janowska” katownia, a sprawcy obozowi spełnili ją w 100 procentach.
Lwowianie znali niesamowitą rzeczywistość obozu Janowskiego od więźniów wychodzących do pracy poza teren obozu. Obóz na Janowskiej 134 był czymś w rodzaju kursów dokształcających wyrafinowanych oprawców, komendantów i dozorców wysyłanych później do innych obozów. Tutaj pod fachowym kierownictwem dokształcali się oprawcy, poszukujący takich sposobów mordów, które skazańcom oprócz śmierci zadawałyby jeszcze jak najwięcej cierpień. Tu prześwidrowywano ludziom brzuchy tępym kijem, zamrażano ich w beczce z wodą, tutaj Niemcy pokazywali sztuki strzelając do dzieci podrzucanych w górę lub rozrąbując je siekierami na pół, jak rozrąbuje się pień drzewa.
Obóz na Janowskiej był uniwersytetem bestialstwa, ale Majdanek, Oświęcim, Dachau, czy Buchenwald – to były w randze porównawczej gimnazja tego samego bestialstwa, którego szkołą początkową jest wychowanie niemieckie, niemiecka tresura zabijania w wyższej szkole mordów „Uniwersytetu zbirów”.
18 listopada 1943 r. Niemcy zgładzili wszystkich więźniów obozu Janowskiego. Silne jednostki policji otoczyły obóz szczelnym kordonem. Więźniowie zostali zebrani na placu apelowym, z którego grupami byli wyprowadzani na Piaski i tam rozstrzeliwani. Następnie na Janowską sprowadzono żydowskich robotników z pozostałych obozów pracy przymusowej we Lwowie. Również oni zostali wymordowani na Piaskach.
Począwszy od połowy 1943 r. Niemcy sukcesywnie próbowali zacierać ślady zbrodni. Utworzona z żydowskich więźniów tzw. Brygada Śmierci pod czujnym okiem funkcjonariuszy oddziału Sonderdienst nr 1005 odkopywała i paliła zwłoki pomordowanych. 20 listopada 1943 r. członkowie Brygady stawili opór. Większość z nich zginęła, nielicznym udało się uciec.
Obóz Janowski funkcjonował do połowy 1944 r. Przebywało w nim kilkuset Polaków i Ukraińców oraz niewielka grupa osób pochodzenia żydowskiego, złapanych na terenie miasta.
Znani więźniowie
Maurycy Allerhand - polski prawnik, zginął w obozie,
Adolf Beck - polski neurofizjolog, popełnił samobójstwo,
Fryderyk Kleinman - polski malarz,
Emanuel Szlechter – wybitny polski poeta, scenarzysta i autor tekstów, m.in. filmowej piosenki "Umówiłem się z nią na dziewiątą", zamordowany z żoną i dziećmi,
Maurycy Szymel - poeta, zamordowany,
Debora Vogel - pisarka, zamordowana razem z mężem architektem Szulimem Barenblüthem,
Szymon Wiesenthal - późniejszy tropiciel niemieckich morderców.
Dokumenty, źródła, cytaty:
Michał Maksymilian Borwicz „Uniwersytet zbirów” (wyd. Kraków 1948 r. )
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ob%C3%B3z_Janowski
http://pl.wikipedia.org/wiki/Getto_lwowskie
http://www.lwow.com.pl/semper/zaglada.html
http://www.sztetl.org.pl/pl/article/lwow/13,miejsca-martyrologii/4927,oboz-janowski-nazistowski-oboz-pracy-przymusowej-i-oboz-koncentracyjny-ul-janowska-134/
http://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Maksymilian_Borwicz
- aleksander szumanski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz