CENA BŁĘDÓW I PRZEMILCZEŃ
Aleksander Ścios, pon., 16/12/2013 - 20:07
Nawet wybitni „fachowcy od bezpieczeństwa” z belwederskiego BBN wiedzą, że bez trafnego odczytania intencji przeciwnika nie uda się zbudować dobrej strategii. Opozycja, która myśli o przejęciu władzy nie może więc zaniechać analizowania zachowań reżimu, biorąc przy tym pod uwagę, że błędne konkluzje będą ją kosztować znacznie więcej niż utrata futurystycznych „wyników poparcia” ze strony rządowych sondażowni.
Tymczasem prawidłowa ocena decyzji politycznych w obszarze służb specjalnych oraz działań na linii Belweder-rząd, jest dziś dla opozycji nie lada problemem. O ile można zrozumieć, że „nasze” media i publicyści wypisują wierutne fantazje na temat reformy służb (nie widząc nawet jej autorów i nie dostrzegając końcowego celu) lub dokonują oceny decyzji personalnych w oparciu o plotki krążące w tzw. środowisku, o tyle nie sposób pogodzić się z faktem, że kardynalne błędy popełniają sami politycy opozycji oraz ludzie związani ze służbami.
Gdy poseł PiS nazywa niedawną dymisję gen. Noska "dobrym dniem dla demokracji” i chwali Donalda Tuska za „wsłuchanie się w słowa opozycji”, z pewnością zachowuje normy politpoprawności, a nawet przekonuje kilku wyborców o własnej skuteczności. Niewykluczone, że za kilka miesięcy, gdy obecnego szefa SKW zastąpi żołnierz zawodowy, pan poseł będzie mógł powtórzyć swoją „pochwałę demokracji”.
Jeszcze lepszy efekt - budowania na piasku mitologii „silnego szefa MSW”, osiąga inny poseł opozycji perorując, iż „Bartłomiej Sienkiewicz, chce jak najszybciej przejąć służby specjalne w Polsce i podporządkować je sobie. Pierwszym przykładem była dymisja gen. Krzysztofa Bondaryka z funkcji szefa ABW, a teraz przyszła kolej na gen. Noska i zapewne czekają nas następne dymisje”.
Jakie zaś intencje przyświecają tym, którzy sugerują, jakoby odejście gen. Skrzypczaka to taka sprawa „Szeremietiew-bis” i każą nam widzieć w tej postaci „człowieka honoru” – nie chcę dociekać.
Pewne jest, że za błędy popełniane w tak ważnych obszarach spraw publicznych, trzeba płacić adekwatną cenę. Poseł Kaczmarek chwaląc we wrześniu br. „demokrację” III RP podzielił się również swoimi oczekiwaniami związanymi z dymisją gen. Noska i wyznał: „Liczę, że skończą się działania inwigilujące działaczy opozycji, mówię o podsłuchach, obserwacji, które stosował Janusz Nosek wobec polityków PiS. Szafę Lesiaka już przeżyliśmy, znamy to z historii, jak opozycja była inwigilowana przez służby. Dość tych haniebnych praktyk.”
Nietrudno zauważyć, że gdyby opinie posła opozycji odpowiadały rzeczywistości, nie tylko nie doszłoby do „lesiakowej” prowokacji wobec prof. Cieszewskiego, ale przede wszystkim nie miałaby miejsca eskalacja ataku na Antoniego Macierewicza, w której doskonale widać „nową” praktykę działań SKW. W obu przypadkach mamy też do czynienia z aktywnością ludzi służb specjalnych i ich ścisłą współpracą z funkcjonariuszami ośrodków propagandy.
Ujawniła się ona na jeszcze jednym polu, gdy parlamentarzyści z ruchu posła na P. podjęli próbę powołania parlamentarnego zespołu „ds. zbadania likwidacji WSI i skutków tego procesu dla obronności Polski”. Informacja o skutecznym przejęciu tej inicjatywy przez posłów PiS, przyćmiła sens tej szczególnie groźnej kombinacji.
Łatwo też dostrzec, że dymisje szefów służb w niczym nie zmieniły pozycji ministra Sienkiewicza, nie przydały mu cienia realnej władzy ani grama dodatkowych kompetencji. Nie skorzystał na nich również Donald Tusk. Pozwoliłby natomiast na ograniczenie uprawnień cywilnego kontrwywiadu i uczyniły z kontrwywiadu wojskowego całkowicie bezwolne narządzie w walce politycznej. Zastąpienie złych, nieudolnych (lecz powiązanych z Platformą) dotychczasowych szefów, bezbarwnymi ludźmi „drugiego szeregu”, nie tylko nie posłużyło wzmocnieniu interesów grupy Tuska lecz przesunęło centrum decyzyjne z dala od rządu. „Zagospodarowany” przez MON Krzysztof Bondaryk stał się np. nominalnym szefem Narodowego Centrum Kryptologii, by pod okiem wojskowych kryptologów rozwijać swoje pasje na chwałę i pożytek Pałacu Prezydenckiego.
Tak się bowiem składa, że ludzie analizujący wydarzenia ze świata służb z zadziwiającą łatwością pomijają jedyne środowisko i jedynego decydenta, który odnosi korzyści z tych zmian.
Czytelnicy mojego bloga doskonale wiedzą, że od ponad dwóch lat forsuję tezę, że wszystkie decyzje w obszarze służb specjalnych oraz reformy Sił Zbrojnych znajdują źródło w tzw. rekomendacjach i planach Belwederu, powstałych w ramach Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN) i służą budowaniu reżimu prezydenckiego.
Ta teza znajduje dziś kolejne potwierdzenie, zaś kluczem do obecnych roszad wydaje się nowelizacja ustawy - Przepisy wprowadzające ustawę o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego oraz ustawę o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego.
Projekt MON (początkowo z dnia 16 października 2012 roku) stał się przedmiotem zaawansowanych konsultacji i uzgodnień, do których zaproszono również żołnierzy byłych WSI, skupionych w stowarzyszeniu SOWA. Z wykazu prac legislacyjnych zamieszczonym w KPRM wynika, że nowela ma zostać przyjęta w IV kwartale br.
O projekcie tym informowałem w dwóch tekstach: z marca br. – „USTAWA O REAKTYWACJI WSI” i z października - „Z DESZCZU POD RYNNĘ”.
Treść noweli odnosi się m.in. do procedury "uzupełnienia raportu" z Weryfikacji WSI, zaś przewidziane w niej środki prawne mają ułatwić ponowną weryfikację żołnierzy i funkcjonariuszy byłych WSI. Relacjonując założenia tej ustawy w marcu br. napisałem, że „uzupełnienia mogą sporządzić tylko szefowie SKW lub SWW. W perspektywie planowanej reformy służb, staje się oczywiste, że szefowie tych służb zostaną postawieni wobec alternatywy: albo przygotują „uzupełnienie”, zgodnie z interesem „pokrzywdzonych” raportem ludzi WSI, albo odejdą ze stanowisk.”
Z perspektywy ostatnich tygodni wyraźnie widać, że dymisja Noska była efektem roszad związanych z planami Belwederu i mogła mieć na celu ułatwienie realizacji interesów ludzi byłych WSI. Już na początku br. roku było wiadomo, że Kancelaria Prezydenta rozsyła pisma do urzędów i służb podległych premierowi, pytając je o lokalizację materiałów badanych przez Komisję Weryfikacyjną WSI.
Z chwilą odejścia Noska, SKW nie tylko została zaangażowana w nagonkę na Antoniego Macierewicza i Komisję Weryfikacyjną, ale ruszyła procedura przygotowań do sporządzenia „uzupełnienia” Raportu z Weryfikacji. Jestem przekonany, że płk Pytel nie będzie stawiał żadnych przeszkód w sprawnym przeprowadzeniu tej procedury. Działania postanowiono poprzedzić kampanią dyskredytowania przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej. Inicjatywa grupy posłów z partii przyjaciela Bronisława Komorowskiego oraz sterowany dokumentami SKW atak dotyczący sprawy rzekomego tłumaczenia raportu, są sygnałem, że ludzie „wojskówki” przystąpili do ofensywy. Można się spodziewać, że jest to dopiero początek kampanii.
Wypowiedziana przed kilkoma dniami „rewolucyjna” teza gen. Dukaczewskiego, iż "publikacja raportu ws. WSI była ujawnieniem tajemnicy niezwykle istotnej dla bezpieczeństwa państwa", wsparta oskarżeniem, że „na opublikowaniu tzw. raportu Macierewicza skorzystali terroryści oraz obce wywiady” oraz groźba sformułowana przez jednego z posłów partii przyjaciela Komorowskiego: „Macierewicz stanie przed sądem i odpowie za swoje grzechy” – wytyczają ogólny kierunek obecnych działań.
O znaczeniu ustawy może też świadczyć fakt, że właśnie Czesław Mroczek – sekretarz stanu w MON odpowiedzialny za opracowanie projektu nowelizacji został obecnie awansowany na miejsce gen. Skrzypczaka i będzie nadzorował zakupy uzbrojenia i sprzętu wojskowego.
Ten obszar objęty jest bowiem szczególną troską lokatora Belwederu. Projekty, nazwane już „doktryną Komorowskiego” tylko pozornie wydają się nonsensowne. Posłużą one generowaniu olbrzymich środków na rzecz środowisk związanych z przemysłem zbrojeniowym i – jak się wydaje – mają związek z reaktywacją wpływów byłych WSI oraz planami związanymi z budową reżimu prezydenckiego. Jednym z elementów tego planu byłby zamysł powierzenia ludziom „wojskówki” nadzoru nad technologiami wojskowymi oraz zaangażowanie tego środowiska w procesy gospodarcze związane z modernizacją Sił Zbrojnych.
Natomiast w kontekście wymuszonej dymisji gen. Skrzypczaka (w związku z którą doczekaliśmy się wielu fantastycznych hipotez), warto przypomnieć kilka faktów:
- projekt tzw. „modernizacji sił powietrznych”, a w jego ramach zastąpienia wysłużonych Su-22 innymi samolotami lub przejęcia części ich zadań przez bezzałogowe statki powietrzne, to koncepcja niezwykle bliska gen. Koziejowi i w pełni wspierana przez Belweder.
- tak się składa, że przyspieszenie działań medialnych związanych z osobą Skrzypczaka, nastąpiło tuż po listopadowej wizycie Bronisława Komorowskiego w Izraelu.
- podawana przez „nasze” media tytułem „wytłumaczenia zaskakującego listu gen. Skrzypczaka do koncernu Elbit” rewelacja, iż kody źródłowe do dronów oferowanych przez konkurencyjną firmę są w rękach Rosjan, nie jest warta funta kłaków, zaś użycie tego „argumentu” przez samego Skrzypczaka stawia postać generała w szczególnie niekorzystnym świetle. Nie tylko dlatego, że ów news jest znany co najmniej od roku i był znany Skrzypczakowi w listopadzie 2012 roku, gdy prowadził rozmowy z gen. Shmaya Avielem z izraelskiego ministerstwa obrony, ale i z tej przyczyny, że zestrzelone przez Rosjan w marcu i kwietniu 2008 roku gruzińskie drony zostały wyprodukowane właśnie przez firmę Elbit System, z którą generał prowadził korespondencję. Można zatem sądzić, że to do tych maszyn Rosjanie uzyskali kody. Skoro gen. Skrzypczak wskazuje na takie okoliczności, to zasada ograniczonego zaufania do kontrahentów izraelskich powinna w równym stopniu dotyczyć firmy Israel Aerospace Industry (IAI), jak i Elbit System. W takiej sytuacji, argument „z kodów” nie wydaje się przekonujący.
Jeśli w kontekście tej dymisji mówi się o „grach lobbystów i obcych wywiadów”, nie trzeba ich szukać w dalekich regionach świata ani przedstawiać gen Skrzypczaka jako „ofiary zakulisowych działań”. Wystarczy cierpliwie zaczekać na rozstrzygnięcia zakupów uzbrojenia i wykazać się pamięcią nieco dłuższą niż odległość od ekranu telewizora.
Cierpliwość i pamięć nie wystarczą jednak, by skutecznie zablokować proces budowania reżimu prezydenckiego. Nie sprzyja temu wartość analiz wygłaszanych przez posłów opozycji ani praktyka omijania wątku belwederskiego.
Na temat noweli ustawy o reaktywacji WSI usłyszymy zapewne wówczas, gdy trafi pod obrady Sejmu. Jej uchwalenie będzie okazją do kilku poselskich wystąpień i wywoła zalew wnikliwych artykułów w „naszych” mediach. Taką bowiem sekwencję opozycja odgrywa od lat.
O tym, że będą to żale daremne i spóźnione – nikt nie odważy się przypomnieć.
Źródła:
- Aleksander Ścios - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Szanowny Panie Aleksandrze
"'Na temat noweli ustawy o reaktywacji WSI usłyszymy zapewne wówczas, gdy trafi pod obrady Sejmu. Jej uchwalenie będzie okazją do kilku poselskich wystąpień i wywoła zalew wnikliwych artykułów w „naszych” mediach. Taką bowiem sekwencję opozycja odgrywa od lat."
Tak samo, jak opozycja i "nasi" dziennikarze wciąż zapominają, kto odpowiada za koordynację pracy służb specjalnych, co prawda tytularnie, ale bezspornie. W dodatku Graś przestał być rzecznikiem prasowym Tuska, ciekawe jaką funkcję mu powierzą? Dla przypomnienia, z archiwum
14 stycznia 2008 premier Donald Tusk przyjął rezygnację pełnomocnika
rządu ds. bezpieczeństwa, koordynatora służb specjalnych Pawła Grasia
odwołując go ze stanowiska z datą 11 stycznia.
Paweł Graś gościem w radiu Tok FM - 17.08.2007
"Jacek Żakowski: Dlaczego nikt nie podpisał się pod raportem PO w
sprawie CBA? Paweł Graś: Raport został przygotowany przez ekspertów PO
na użytek głównie zarządu partii po to, żeby członkowie władz PO mogli
sobie wyrobić zdanie na temat konieczności powołania komisji śledczej,
żeby mogli sobie wyrobić to zdanie nie na emocjach, doniesieniach
medialnych, a na ocenie ekspertów. Ci eksperci mają rodziny i dzieci,
pracują w różnych miejscach. Jacek Żakowski: I CBA nie wie jak się
nazywają pana zdaniem? Paweł Graś: Póki co te nazwiska będziemy trzymać w
tajemnicy. Są to ludzie z doświadczeniem, również z praktyką w
służbach specjalnych, również tacy, którzy podobne operacje
przeprowadzali. Natomiast nie ma wśród nich żadnych czynnych
funkcjonariuszy, agentów, ani nikogo takiego."
specjalnymi i nie ma koncepcji, jak nimi zarządzać. A to zagraża
bezpieczeństwu państwa - w taki sposób rezygnację Pawła Grasia,
odpowiedzialnego w kancelarii premiera za bezpieczeństwo komentują
posłowie PiS. Przekonują, że polityk PO nie miał żadnych uprawnień, by
nadzorować służby specjalne.
Były koordynator służb specjalnych Zbigniew
Wassermann i były szef służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoni
Macierewicz na zwołanej w Sejmie konferencji prasowej ostrzegali, że w
służbach specjalnych bardzo źle się dzieje. Przekonywali, że stało się
tak, gdy Platforma Obywatelska po objęciu władzy zrezygnowała z funkcji
koordynatora służb specjalnych. "
23 stycznia 2008
Z Fundacji Batorego do służb specjalnych
Jacek Cichocki (lat 37) będzie odpowiadał za służby specjalne w
kancelarii premiera - poinformował premier Donald Tusk, który wczoraj
wręczył mu nominację. Cichocki będzie także sprawował funkcję sekretarza Kolegium ds. służb specjalnych.
Tusk stwierdził, że posiada on "wymarzone" predyspozycje na to
stanowisko ze względu na doświadczenie analityczne i wielką wiedzę na
temat spraw wschodnich.
Zbigniew Wassermann, były koordynator ds.
służb specjalnych, powiedział, że Cichocki to dobry analityk, ekspert w
sprawach Rosji, Ukrainy i Białorusi oraz w dziedzinie bezpieczeństwa
energetycznego. - Ale powierzenie mu funkcji osoby nadzorującej służby
specjalne jest ryzykowne - podkreślił Wassermann. Dodał, że Cichocki
nie będzie miał narzędzi do faktycznego nadzorowania służb specjalnych,
które ma kontrolować sam premier, a Cichocki ma mu pomagać - jak
wyraził się Wassermann - raz jako doradca, kiedy indziej jako
przewodniczący kolegium albo sekretarz stanu. Zdaniem byłego
koordynatora, służby mogą wymknąć się spod kontroli, bo premier nie
będzie w stanie nad nimi zapanować z racji swoich licznych obowiązków. -
Premier nie jest w stanie robić tego sam. To ogromny zakres obowiązków
i ogromna odpowiedzialność za instytucje, które nie mogą być
pozbawione kontroli, bo wtedy zaczynają sterować rzeczywistością -
podkreślał Zbigniew Wassermann. Nowy doradca premiera
jest absolwentem socjologii UW i długoletnim pracownikiem Ośrodka
Studiów Wschodnich. W latach 2004-2007 był jego dyrektorem. Związany z
warszawskim Klubem Inteligencji Katolickiej, pracował
także w Fundacji im. Stefana Batorego (1995-1997). Cichocki zastąpił
Pawła Grasia, który dotychczas odpowiadał za służby specjalne, a
którego rezygnacja miała być spowodowana względami osobistymi."
Po odwołaniu Cichockiego z funkcji szefa MSWiA i zastapieniu go Sienkiewiczem, Cichocki znów wraca i stanie się znów "odpowiedzialnym" za działanie służb, a sam był autorem projektu zmian w ustawach.
Zaufany Tuska szefem speckomisji? "Nie dziwię się decyzji premiera"
Bliski
współpracownik Donalda Tuska ma stanąć na czele nowego organu
pełniącego nadzór nad specsłużbami. Wiceszef sejmowej komisji nie kryje
zaskoczenia. Szefem Komitetu Rady
Ministrów ds. Bezpieczeństwa Państwa ma być Jacek Cichocki. Jacek Cichocki kieruje teraz kancelarią Prezesa Rady Ministrów.Oficjalnie
Centrum Informacyjne Rządu zapewnia, że nie ustalono jeszcze jakimi
nazwiskami zostaną obsadzone stanowiska. Wiadomo tylko, że nad całym
projektem pracuje sam Cichocki i to prawdopodobnie on obejmie funkcję przewodniczącego.Reforma systemu specsłużb zakłada m.in. to, że ABW przejdzie pod nadzór MSW, a Komitet ds. Bezpieczeństwa Państwa zastąpi obecnie istniejące Kolegium do Spraw Służb Specjalnych.
Nowy komitet ma być organem pomocniczym Tuska, ale premier nie będzie miał obowiązku uczestniczyć w jego obradach.
- Projekt wyraźnie służy odsunięciu premiera od odpowiedzialności za bezpieczeństwo państwa - ocenia były szef sejmowej speckomisji Stanisław Wziątek z SLD.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Autor
Dzieki za solidna dawke wiedzy na temat niejawnych aktorow i gestow w tym niezwykle groznym a zarazem ukrytym teatrze.
3. Szanowny Panie Aleksandrze
a teraz będzie jeszcze gorzej...oficjalna doktryna Niemiec zapisana w umowie z postkomuną niemiecką.
"Koalicjanci zapowiedzieli pogłębianie partnerstwa z Polską, wymieniając ją w tekście umowy zaraz po Francji. Nowy rząd chce rozwijać działalność Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży i zapewnić długoletnią perspektywę ośrodkom spotkań młodzieży w Krzyżowej i Oświęcimiu. Wzmocnieniu ma też ulec współpraca polsko-niemiecko-francuska w ramach Trójkąta Weimarskiego.
Dużo miejsca koalicjanci poświęcili współpracy z Rosją. Deklarują rozszerzenie projektu “partnerstwa dla modernizacji” Rosji, zapowiadając włączenie Polski do dialogu niemiecko-rosyjskiego. “Bezpieczeństwo w Europie i wokół Europy możliwe jest tylko z Rosją, a nie przeciwko niej” – czytamy w umowie koalicyjnej."
Rusofil Steinmeier, przybywa czujnie do Warszawy tego samego dnia, co Ławrow
"i już w czwartek Steinmeier przyjedzie do Warszawy. Spotka się nie tylko z Radosławem Sikorskim. Niemieckiego ministra przyjmie też prezydent Bronisław Komorowski. Planowane jest też spotkanie z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Głównym tematem rozmów Steinmeiera w Warszawie ma być właśnie sytuacja na Ukrainie.
Angela Merkel przyjedzie zaś do Polski zaraz po Trzech Królach, gdy w Niemczech
skończy się bożonarodzeniowa przerwa. Będzie to druga zagraniczna wizyta
po jej trzecim już zaprzysiężeniu na kanclerza."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Przekonałeś... przekonanego!:):):)
Od dłuższego czasu widać, że Tusk już tylko "uprawia padaczkę", a za kurtyną medialnego show władza przesuwa się w kierunku Belwederu opanowanego przez WSI (nie napiszę, że w kierunku Komorowskiego, bo to, moim zdaniem, tylko marionetka, zwłaszcza w porównaniu z Jaruzelskim)
http://dixiet.blog.onet.pl/