13 grudnia 2013 r. – pamięć o kapelanie Solidarności
Józef Wieczorek, pt., 13/12/2013 - 12:30
13 grudnia 2013 r. – pamięć o kapelanie Solidarności
Patriotyczny Park Jordana
(zdjęcia – Józef Wieczorek)
- Józef Wieczorek - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Modlitwa za ofiary stanu
Modlitwa za ofiary stanu wojennego.
Módlmy się za tych, których uprowadzono o północy i o świcie, rozbijając drzwi domów
Módlmy się za dzieci, którym tamtej nocy
odebrano rodziców
Módlmy się za kobiety, które doznały tylu krzywd
Módlmy się za tych, którzy polegli w kopalniach, stoczniach, hutach, na
ulicach, broniąc „Solidarności” i praw narodu
Módlmy się za tych, których zamordowano skrycie w pozorowanych wypadkach
Módlmy się za tych, którzy umarli, nie mogąc wezwać karetek pogotowia
Módlmy się za tych, których więziono, pobito i poniżono, odbierając im
ludzką godność
Módlmy się za tych, którzy stracili zmysły z bólu duszy
Módlmy się za tych, którzy nie bali się czołgów, gdy cały kraj był
więzieniem
Módlmy się za tych rodaków, którzy katowali rodaków utraciwszy
człowieczeństwo
Módlmy się za tych, którzy odebrali nam nadzieję na osądzenie zbrodni, a
nieosądzone zbrodnie rodzą nowe
Módl się z nami, Karolu, a z Matką Bożą Fatimską i Panią Jasnogórską
wstawcie się w Domu Ojca za Ojczyzną, gdzie nadal giną ludzie - aby
Polska była Polską.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Powinien mieć piękne życie
Powinien mieć piękne życie
arch./-
Powinien mieć piękne życie
W sobotę, 19 października 1985 r., mijała 1.
rocznica śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Na ulicach polskich miast było
więcej niż zwykle patroli ZOMO i MO. Poruszały się pieszo lub
pojazdami, czym się dało. Kazano im zwracać szczególną uwagę na młodych
ludzi.
Około 10.00 wieczorem na ulicy Kaliningradzkiej w Olsztynie (dziś
Dworcowa) zomowcy jadący starem – Marek Jackiewicz i Bogdan Sinica –
zatrzymali trzech młodych ludzi, studentów. Dwóch puścili wolno.
Trzeciego, Marcina Antonowicza, 19-letniego studenta I roku Wydziału
Chemii Uniwersytetu Gdańskiego, zatrzymali.
Zdaniem uwolnionych kolegów, o zatrzymaniu zdecydowała legitymacja
Uniwersytetu Gdańskiego, bo przecież Gdańsk to kolebka „Solidarności”.
Marcin w dobrej wierze pokazał legitymację studencką (z której był
dumny) zamiast dowodu osobistego. Okazało się, że to był błąd. Tego
samego zdania jest jego ojciec: „Kto z Gdańska, ten podejrzany”.
Pół godziny później karetka pogotowia ratunkowego przywiozła Marcina w
ciężkim stanie do szpitala wojewódzkiego. Przywiozła go jako NN, choć
przecież zomowcy mieli jego legitymację i dowód! Chodziło o opóźnienie
identyfikacji, by stworzyć w tym czasie jakąś prawdopodobną wersję tego,
co się stało: był pijany, wypadł z samochodu, może zamek był
uszkodzony. Pan Bóg pomieszał te plany.
Ostry dyżur
Tego dnia ostry dyżur na oddziale ratunkowym szpitala miała dr
Krystyna Antonowicz. – Pani doktor, szybko! Przywieźli jakiegoś chłopca.
Nieprzytomny. Doktor Antonowicz narzuciła fartuch i pobiegła w kierunku
noszy. Zobaczyła swojego synka…
Był dumą rodziny, laureatem ogólnopolskiej olimpiady chemicznej, od
dwóch tygodni studentem. Po raz pierwszy od immatrykulacji odwiedził
tego dnia rodziców, by im opowiedzieć, jak sobie radzi. Chemia,
matematyka? Nie ma problemu! Angielski? Nie za bardzo. Ojciec, dr
Kazimierz Antonowicz, obiecał pomóc synowi, był świeżo po kursie
angielskiego.
– Wydał mi się taki bardzo dorosły. Zjedliśmy razem obiad, około
18.00 wyszedł z domu. Była sobota, więc Marcin wybrał się na spotkanie z
kolegami. Dwa tygodnie poza Olsztynem dla młodego człowieka, który się
tam urodził i spędzał całe życie, to szmat czasu.
Doktor Krystyna Antonowicz i dr Kazimierz Antonowicz mieli teraz
codziennie ostry dyżur. Przez 14 dni, aż do Zaduszek. Tego dnia ich
Marcinek umarł.
Hanna Olejnik, nauczycielka chemii w olsztyńskim IV LO, powiedziała
reporterowi Radia Olsztyn: „Ja już 36 lat stoję przed tablicą. Tylko
dwóch takich miałam uczniów przez te lata. Wybitny intelekt. Twórczy
umysł. Chłopiec, który powinien mieć piękne życie! Przystojny, z dobrej
rodziny, dobrze wychowany i bardzo zdolny. To byłby wybitny człowiek.
Rzadko tacy się rodzą”.
Prokurator „Bodajże”
Sprawą zajmował się prokurator Prokuratury Rejonowej w Olsztynie
Norbert Chalecki, później prokurator prokuratury okręgowej. Pytany, jak
to było, odpowiada zdumiewająco: „Była najprawdopodobniej [!] sobota”…
„Milicjanci jechali samochodem marki bodajże [!] Star”… Powiedział, że
był na miejscu „wypadku”. Tam mu powiedzieli, że funkcjonariusze
„transportowali osobę do izby wytrzeźwień” i w trakcie transportu
„osoba” wyskoczyła.
Chalecki twierdzi po latach, że polecił odstawić stara do Komendy
Miejskiej MO „celem oględzin przy świetle dziennym”. Oględzin nie było,
starem następnego dnia przewożono prywatnie deski, trociny, smar…
Chalecki przyznaje, że tego nie dopilnował, ale przecież „badanie linii
papilarnych Marcina Antonowicza nic by nie dało, bo miały prawo być w
samochodzie”. A gdyby ich nie było na klamce, którą rzekomo wyłamał?
Rzecznik rządu Jerzy Urban nie czekał na zakończenie nawet tego
marnego „śledztwa”. Ogłosił, że Marcin był pijany i że wyskoczył z
samochodu.
Rodzina prosiła o ogłoszenie w prasie, że poszukiwani są świadkowie.
Kaliningradzka – Dworcowa to jedna z ważniejszych ulic w mieście,
prowadzi do Dworca Głównego PKP. Wniosku nie przyjęto. Doktor Antonowicz
sam dał ogłoszenie do lokalnej gazety. Przyjęto je, ale nie ogłoszono,
po kilku dniach oddano pieniądze.
„Napaść na milicjantów”
W poniedziałek, 21 października, Kazimierz Antonowicz usłyszał w
prokuraturze nową wersję: – Pana syn dopuścił się czynnej napaści na
funkcjonariusza! Doktor zmartwił się: – No tak, jak Marcinek wyjdzie z
tego, to go jeszcze posadzą.
– On się rzucił na funkcjonariusza, odbezpieczył zamek drzwi i
wyskoczył – mówił po latach generał bezpieki Kazimierz Dudek, ostatni
szef SB w Olsztynie.
Ojciec Marcina zwraca uwagę, że ubranie syna, w którym rzekomo
wyskoczył na mokrą ulicę (tego dnia padał deszcz), było czyste, a poza
śmiertelnym krwiakiem na mózgu chłopiec nie miał żadnych otarć skóry –
przy rzekomym wyskoku z jadącego samochodu! Wszystko wskazuje na to, że
Marcin został śmiertelnie uderzony w tył głowy, a potem wyniesiony na
ulicę.
Na pytanie o „śledztwo” Renata Gieszczyńska, historyk IPN z Olsztyna,
autorka książki o Marcinie, mówi: – Mamy tu do czynienia z przyjęciem
przez prokuratora wyłącznie wersji z zeznań zomowca Jackiewicza. Składał
je wielokrotnie i – podobnie jak Sinica – w razie potrzeby zmieniał.
Według tej relacji zomowiec stał się ofiarą Marcina, który ni z tego, ni
z owego zaczął go dusić, a potem dla fantazji wyskoczył z samochodu,
wyważając drzwi, których zamek był w pozycji „blokada”. Dlaczego Sinica
nie zatrzymał stara, by pomóc „duszonemu” koledze? Jackiewicz był
badany, na jego ciele nie znaleziono żadnych śladów walki ani
„duszenia”.
Olsztyn się budzi
Już w niedzielę, 20 października, rozeszła się po całym mieście
wiadomość o tragedii rodziny Antonowiczów. Rozpoczęły się czuwania i
Msze św. w intencji Marcina.
Bezpieka próbowała to spacyfikować. Straszono księży i organizatorów
czuwań. Wywierano silną presję na Genowefę Kmieć-Baranowską – radcę
prawnego Warmińskiego Seminarium Duchownego Hosianum, która zdecydowała
się pomóc rodzicom Marcina mimo grożącego niebezpieczeństwa ze strony
SB. Od początku stanu wojennego była przez bezpiekę rozpracowywana.
Teraz napisała skargę na funkcjonariuszy i zażądała wyjaśnienia
okoliczności „wypadku”. Pomocy duchowej udzielił rodzinie ks. Julian
Żołnierkiewicz, ich proboszcz. – Nie spotkałem ani jednego parafianina,
ani jednego olsztynianina, który wierzyłby w wersję Urbana – powie potem
ksiądz Julian.
Śmierć i pogrzeb
Marcin nie odzyskał przytomności. Krwiak na mózgu był rozległy. Umarł
w Zaduszki, dokładnie dwa tygodnie po zatrzymaniu przez ZOMO. Męczarnie
rodziców w te ostatnie dni pogłębiały seanse nienawiści na
konferencjach Urbana.
Genowefa Kmieć-Baranowska uznała, że równie ważna jak ratowanie życia
Marcina jest walka o jego dobra osobiste, systematycznie naruszane
przez człowieka, którego podziemna „Solidarność” nazwała „Goebbelsem
stanu wojennego”. Przygotowywała protesty rodziców, skargi i wyjaśnienia
słane do Urbana i do premiera rządu. Zwracała w nich uwagę, że śledztwo
trwa.
Pogrzeb zaplanowano na środę, 6 listopada. Zaczęły się szykany i
utrudnienia. Kierownik od gospodarki komunalnej nie zgodził się na
pochowanie Marcina na cmentarzu komunalnym! Bał się, odesłał
Antonowiczów do prezydenta miasta. Marcin spocznie na odległym cmentarzu
za miastem. Potem nie zgodzono się na godzinę Mszy św. żałobnej! SB
śledziła osoby kontaktujące się z rodziną, pomagające w pogrzebie,
czytała prywatną korespondencję Antonowiczów – ustaliła Renata
Gieszczyńska, historyk.
Dyrektorzy szkół, nauczyciele, dyrektorzy zakładów pracy dostali
polecenie niezwalniania pracowników, studentów i uczniów na pogrzeb
Marcina.
Wszystko na nic. Pogrzeb Marcina zamienił się w wielką manifestację
narodową – z udziałem tysięcy mieszkańców Olsztyna i przyjezdnych –
prowadzoną przez odważnych kapłanów i profesorów Uniwersytetu
Gdańskiego. Mszy św. żałobnej przewodniczył ksiądz biskup pomocniczy
diecezji warmińskiej Julian Wojtkowski, w czasie wojny młodociany
więzień Lager Glowno-Posen Ost. Z Gdańska przyjechał ks. prałat Henryk
Jankowski.
– Nie poddaliśmy się presji, ksiądz biskup Wojtkowski ten pogrzeb
prowadził, nikt nie miał zamiaru dostosować się do poleceń władz. To
byłoby niemoralne w stosunku do tych ludzi, którzy się zebrali, i do
sytuacji, jaka wówczas była. Mam do dzisiaj transparent przywieziony z
Gdańska: „Gdańsk łączy się z wami”. Była to jedna z najbardziej
spontanicznych manifestacji – około 30 tysięcy ludzi. Była to
wstrząsająca śmierć. Był to wyraźny mord i bezkarność służb – powie po
latach ks. Żołnierkiewicz.
Dzielny rektor
Na czele wielkiej grupy studentów z Gdańska, którzy mimo utrudnień
przyjechali, czym się dało, do Olsztyna, by uczestniczyć w ostatniej
drodze swego kolegi, stanął rektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. Karol
Taylor. Był rektorem od niedawna, wydał się władzom kimś odpowiednim i
uległym. Pomylili się. Pan profesor był przede wszystkim człowiekiem.
Nie usłuchał polecenia, by nie jechać na pogrzeb do Olsztyna. Wiedział,
że to będzie koniec jego urzędu, ale tak było trzeba.
Profesor Taylor powiedział nad trumną Marcina: „Przybyłem tu, by jako
rektor Uniwersytetu Gdańskiego, w imieniu całej społeczności tej
uczelni, pożegnać naszego studenta Marcina. Niestety, na zawsze. By
połączyć się w smutku i bólu z Jego rodziną, z Jego przyjaciółmi i
kolegami. Marcin przybył do nas, by wspólnie z nami poszukiwać prawdy.
Wiązaliśmy z Jego osobą oczekiwania i nadzieje oparte na tych
wartościach, które zostały w nim zaszczepione w jego rodzinnym domu i
jego szkole, która przygotowała Jego zwycięstwo w olimpiadzie chemicznej
(…). Niestety, na samym początku jego studiów życie jego zostało
przerwane w sposób gwałtowny i nie przez Niego zawiniony. Trudno się
dziwić Jego przyjaciołom i kolegom, którzy oburzeni są tym, że ci,
których powinnością jest ochrona życia, co najmniej zaniedbali swe
obowiązki (…). Nieprzypadkowo śmiertelny uraz nastąpił w rocznicę
śmierci ks. Jerzego Popiełuszko. Pamiętajmy o jego wezwaniu ’miłością
nienawiść zwyciężaj’. Śmierć Marcina nie pójdzie na marne, jeżeli – tak
jak śmierć wielu innych – przyczyni się do odnowy moralnej naszego
społeczeństwa.
Żegnaj, drogi Marcinie! Pozostaniesz na zawsze w naszej pamięci”.
Za to pożegnanie i za wspomnienie ks. Jerzego profesor przestał być rektorem 30 listopada 1985 roku.
Wśród naukowców, którzy nie usłuchali „dobrych rad” bezpieki, by nie
uczestniczyć w „nielegalnej manifestacji”, byli też prodziekan do spraw
studenckich doc. dr Jerzy Grzywacz (obecnie prezes Okręgu Pomorskiego
Światowego Związku Żołnierzy AK; po pogrzebie usunięty ze stanowiska),
prorektor prof. Brunon Synak, dziekan wydziału, na którym studiował
Marcin, prof. Marian Kwapisz (usunięty po pogrzebie ze stanowiska),
dyrektor Instytutu Chemii prof. Zbigniew Grzonka (podał się do dymisji
na znak protestu przeciwko represjonowaniu kolegów), dr Jerzy
Biedrzycki, przewodniczący niejawnej „Solidarności” na Uniwersytecie
Gdańskim Maciej Żylicz. Uratowali honor polskich naukowców. „Zachowali
się jak trzeba” („Inka”).
Zamiast śledztwa wyjaśniającego okoliczności śmierci Marcina mieliśmy
bezpieczniackie śledztwo w sprawie „sprawców” jego pogrzebu. Bezpieka
nagrywała film z pogrzebu, wzywała na przesłuchania księży, próbowała
zastraszyć uczestników uroczystości. Interesowała się nawet tym, kto
kupował kwiaty, kto robił szarfy. Przede wszystkim – kto przemawiał.
Non omnis moriar
W roku 2004 imię Marcina Antonowicza nadano ulicy w olsztyńskiej
dzielnicy Jaroty. W roku 2006 odsłonięto poświęconą mu tablicę w
kościele Najświętszego Serca Jezusowego. Stowarzyszenie Represjonowanych
w Stanie Wojennym „Pro Patria” powołało kapitułę przyznającą stypendia
imienia Marcina Antonowicza dla zdolnej młodzieży z rodzin niezamożnych.
W roku 2007 prezydent RP Lech Kaczyński nadał Marcinowi pośmiertnie
Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, który wręczył rodzicom
premier Jarosław Kaczyński.
Prawda i pamięć
– Nikt nam syna do życia nie przywróci, ale prawda powinna zwyciężyć –
powiedział po latach reporterowi Radia Olsztyn dr Kazimierz Antonowicz.
– Może znajdą się jakieś inne dowody, które wyjaśnią nam okoliczności
śmierci Marcina. W duchu chrześcijańskim przebaczyłem, bo przebaczyć
trzeba, ale nie wolno zapomnieć.
Nie wolno nam także – w roku 2013 – zapomnieć o Marcinie Antonowiczu,
o Grzegorzu Przemyku, o Emilu Barchańskim i ponad stu innych ofiarach
stanu wojennego i okresu bezprawia, który trwał także po zakończeniu
tego nielegalnego „stanu”. Jeśli zapomnimy o nich, bohaterem tego okresu
stanie się „towarzysz generał” – który ma na rękach krew i tych
grudniowych chłopców z roku 1970, i tych z pokolenia Marcina
Antonowicza.
Piotr Szubarczyk
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Ksiądz Stanisław i młody
Ksiądz Stanisław i młody Przewodnik ZAPRASZAJĄ na krótką 41 pielgrzymkę do grobu bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
Rozpoczęcie pielgrzymki 21 grudnia 2013 r. (sob) o godz. 9:00 MSZĄ ŚWIĘTĄ ZA OJCZYZNĘ w Sanktuarium Jezusa Nazareńskiego Wykupionego w parafii Świętej Trójcy przy ul. Solec 61 w Warszawie. Dojazd na ul. Solec autobusami: 108, 118, 127, 162, 166, 171, 185.
Po Mszy Św. terenami parkowymi pielgrzymi udadzą się do kościoła Najświętszego Zbawiciela, tam modlić się będą o dary Ducha Świętego. Następnie metrem przejadą do stacji Marymont. Dalsza trasa pielgrzymki prowadzi do kościoła Matki Bożej Królowej Polski przy ul. Gdańskiej. Po modlitwie pielgrzymi przejdą ul. Potocką i przez park Kępą Potocką do grobu bł. Ks. Jerzego Popiełuszki przy kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, gdzie będziemy modlić się za Kościół, o "wolność i wiarę w naszej Ojczyźnie", o co do Ks. Stanisława w dniu 23.04.2012 r. apelował bł. Ks. Jerzy Popiełuszko - chorąży Krucjaty Różańcowej.
Błogosławiony Księże Jerzy, nasz patronie, prosimy Cię, wspieraj nas swoją modlitwą. Planowane zakończenie pielgrzymki ok. godz. 15:00.
Osoby, które nie mogą kontynuować pielgrzymki, zapraszamy do wzięcia udziału we Mszy Świętej o godz. 9:00 na Solcu.
PROSIMY O SKŁADANIE WŁASNYCH INTENCJI PRZED MSZĄ ŚW.
Pielgrzymi wędrują w każdą trzecią sobotę miesiąca.
Skorzystaj z zaproszenia oraz przekaż je krewnym i znajomym.
https://www.facebook.com/events/1375262882728015/?notif_t=plan_edited
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Męczennikowi "Solidarności" bł. ks. Jerzemu Popiełuszce
Wyłowiony z wody
nie jak Mojżesz
w wiklinowej kołysce
lecz jak pokutnik
odziany w zgrzebny
jutowy worek
z kamieniami
obciążającymi oprawców zbrodni
19 października 1984 roku
nad tamą Wiślaną pod Włocławkiem
nie było fanfar na powitanie
wszystko wokół pociemniało
Polsce przybył nowy
kapłan-męczennik
wolności i niepodległości
Ziemia ojczysta była Mu Golgotą
Ocalmy Jego pamięć
Ten charyzmatyczny przewodnik duchowy
"Solidarności" potrafił łączyć
ludzi różnych stanów: robotników,
ludzi nauki, kultury,
w sprawach najważniejszych -
wolności i niepodległości Polski.
Lecz nie Prezydent Lech Wałęsa,
który wielokrotnie spotykał się z ks. Jerzym,
a nad Jego grobem wypowiedział słowa:
"Solidarność" żyje, bo Ty oddałeś za nią życie"
lecz Prezydent prof. Lech Kaczyński
13 października 2009 roku odznaczył
ks. Jerzego Popiełuszkę Orderem Orła Białego
6 czerwca 20210 roku na placu Piłsudskiego
w czasie Mszy Świętej beatyfikacyjnej, w której
uczestniczyły wielotysięczne rzesze wiernych,
abp Angelo Amato w imieniu papieża Benedykta XVI
odczytał akt beatyfikacyjny przedstawiając Polsce
i światu nowego błogosławionego
ks. Jerzego Popiełuszko.
Błogosławiony ks. Jerzy wstawiaj się z nami.
(Irena Kubiak Wrocław)