Czerska na tropie :) Biance Mikołajewskiej nie mieści sie w głowie, że ludzie robią coś za darmo !

avatar użytkownika Maryla

Nie znalazła tylko tropu prowadzącego do ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka :)Jarosław Kaczyński jak Don Corleone, a setki tysięcy ludzi w całej Polsce zaangażowanych społecznie potraktowani jak mafia :) Tak myślą ludzie, którzy wszystko robią dla własnych korzyści, pani Bianko :)

Jak wokół partii Jarosława Kaczyńskiego zbudowano system finansowania działalności politycznej poza wszelkimi rozliczeniami i kontrolą

Cały tekst przeczytasz w "Magazynie Świątecznym".

''Albo finansowanie z budżetu, albo korupcja na wielką skalę'' - mówił kiedyś Jarosław Kaczyński, protestując przeciwko zniesieniu państwowych subwencji dla partii politycznych. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak przekonywał, że pozbawione pieniędzy partie zwrócą się o pomoc do biznesu: ''Biznesmeni nie są altruistami, jeżeli fundują kampanie partiom politycznym, to oczekują czegoś w zamian. A więc jest to korupcja''. A Joachim Brudziński roztaczał wizję milionów złotych, które po zmianie prawa zaczęłyby wypływać ''z różnego rodzaju rajów podatkowych na kampanię tych, którzy zrobią wszystko, żeby PiS nie wrócił do władzy''.

Odkąd w 2011 r. zmniejszono subwencje dla partii, PiS przejada zgromadzone wcześniej oszczędności. Wydaje więcej niż dostaje z budżetu państwa - głównie na wynagrodzenia pracowników i zaprzyjaźnionych ekspertów, ochronę prezesa, usługi PR, reklamę i sondaże.

Równocześnie w całej Polsce odbywają się setki imprez - konferencji, wystaw, koncertów i spotkań, podczas których role gospodarzy lub głównych bohaterów pełnią politycy PiS. Często organizowane w reprezentacyjnych miejscach, z rozmachem i bogatą oprawą artystyczną; gromadzą setki, a nawet tysiące osób. Choć to ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego czerpie z nich polityczne korzyści, nie ono je organizuje.

Kto to robi? I skąd bierze na to pieniądze?

Jak ustaliliśmy, wokół PiS powstał układ stowarzyszeń, fundacji i nieformalnych ruchów, które wspierają partię. Założycielami i członkami władz tych satelitów są najczęściej działacze Prawa i Sprawiedliwości.

Układając relacje między partią a satelitami, zadbano o to, by nie powtórzyły się problemy z początku lat 90. - gdy Fundacja Prasowa Solidarności, której współzałożycielem był Kaczyński, wspierała finansowo jego pierwszą partię - Porozumienie Centrum. Prokuratura postawiła wówczas Kaczyńskiemu zarzut nielegalnego finansowania partii z pieniędzy fundacji; sprawę umorzono w 2000 r. ze względu na zmianę prawa.

Dziś satelity nie dają PiS-owi pieniędzy, świadczą za to na jego rzecz swego rodzaju usługi outsourcingowe. Finansują wydawnictwa, imprezy i akcje promujące partię Kaczyńskiego. Ma to ogromną przewagę nad finansowaniem z partyjnej kasy - odbywa się poza rozliczeniami i kontrolą Państwowej Komisji Wyborczej

Krąg pierwszy: oddolna inicjatywa,

czyli jak ludzie wydawali wyborczą gazetę, nie wiedząc o tym

Koniec maja 2010 r., rusza kampania prezydencka. Do skrzynek pocztowych mieszkańców Trójmiasta trafia ''Magazyn Wybrzeże'' - bezpłatne, 20-stronicowe pismo, w nakładzie 55 tys. egzemplarzy. Artykuły i wywiady zachęcają do głosowania na Jarosława Kaczyńskiego.

Gazeta opatrzona jest logo Polskiej Racji Stanu 2010, grupy dyskusyjnej na Facebooku, która miała być ''centrum wymiany myśli i poglądów, na tematy społeczne i gospodarcze''. Założył ją Adam Stolarz, wiceprezes Państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu za rządów PiS.

''Poczuliśmy potrzebę kontynuacji misji, którą rozpoczął Lech Kaczyński. Zaczęło powstawać wiele inicjatyw. Jedną z nich jest Polska Racja Stanu 2010. To właśnie osoby związane z tą inicjatywą oddają w Państwa ręce ten magazyn'' - pisze redakcja w pierwszym numerze ''MW''. Naczelnym jest Andrzej Jaworski, poseł PiS, niegdyś prezes Stoczni Gdańskiej z nadania tej partii.

Inni członkowie PRS 2010 o zainicjowanej rzekomo przez nich działalności wydawniczej, dowiadują się, gdy magazyn trafia do czytelników.

Krąg drugi: społeczne komitety,

czyli jak prowadzić kampanię poza komitetem wyborczym

W maju 2010 r. część powstałych po katastrofie smoleńskiej oddolnych i nie całkiem oddolnych inicjatyw, przerodziła się w społeczne komitety poparcia Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Jednym z najaktywniejszych był komitet trójmiejski (TSKP). Tworzyli go członkowie stowarzyszenia Godność, którego prezesem jest były poseł PC Czesław Nowak, oraz pracownicy SKOK.

Zwykle aktywność takich komitetów ogranicza się do publicznego ogłoszenia poparcia dla kandydata. TSKP przypominał komitet wyborczy, który prowadzi i finansuje kampanię. Tyle że - jak wspomnieliśmy - sposób finansowania komitetu wyborczego jest ściśle określony, a wydatki kontrolowane. TSKP nie musiał przejmować się ograniczeniami ani rozliczać przed PKW.

Uroczysta inauguracja odbyła się 20 maja 2010 r. w Sali Wielkiej Dworu Artusa w Gdańsku. Za wynajęcie sali zapłaciło stowarzyszenie Godność - prawie 4 tys. zł, choć kiedyś prosiło o zwolnienie z kilkuset złotych wpisowego w sądzie rejestrowym, argumentując, że jego członkowie utrzymują się ''ze świadczeń emerytalno-rentowych''.

Krąg trzeci: ruch społeczny,

czyli zaplecze wyborcze za pieniądze tajemniczych sponsorów

Po przegranej Kaczyńskiego komitety utworzyły federację - Ruch Społeczny im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

''Jesteśmy reprezentantami środowisk społecznych identyfikujących się z programem tragicznie przerwanej prezydentury śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego'' - pisali w zaproszeniach organizatorzy zjazdu, który miał zapoczątkować działalność Ruchu. Zaproszenia rozesłał w imieniu organizatorów Maciej Łopiński - były szef gabinetu zmarłego prezydenta, dziś poseł PiS i prezes Ruchu.

Zjazd, połączony z konferencją ''Lech Kaczyński - pamięć i zobowiązanie'' odbył się 10 grudnia 2010 r. w ekskluzywnym Windsor Palace Hotel & Conference Center w Jachrance pod Warszawą. Za wynajęcie sali konferencyjnej w Windsorze, obsługę techniczną, występy artystów oraz przekąski i obiad dla uczestników (według różnych relacji od 700 do tysiąca osób) zapłacił PiS.

''Ruch nie jest partią polityczną. My partię już mamy. Tą partią jest PiS'' - mówił później Łopiński. I tłumaczył, że organizacja ma ''wspierać PiS w jego działalności politycznej'', koordynować lokalne inicjatywy i czuwać nad jednolitością ich politycznej linii. Oraz że ''partia ma swoje ograniczenia i uwarunkowania, których Ruch nie ma''.

Tym, co odróżnia Ruch od PiS-u, jest przede wszystkim pełna swoboda w finansowaniu działalności i pozyskiwaniu sponsorów. Kosztów kolejnych imprez Ruchu, po zjeździe w Jachrance, nie musiała już więc pokrywać partia.

Krąg czwarty: ''niezależne'' organizacje,

czyli jak działając na wiele frontów, realizować jeden cel

Społeczne komitety poparcia Kaczyńskiego nie rozwiązały się. Część działa jako nieformalne grupy (m.in. wrocławski i trójmiejski), inne przekształciły się w rozmaite organizacje (np. warszawskie stowarzyszenie Polska Jest Najważniejsza, którego prezesem został Jan Żaryn). Jedne i drugie ściśle współpracują z Ruchem, który często firmuje ich akcje i imprezy.

Jedną z najaktywniejszych jest trójmiejska Fundacja Tożsamość i Solidarność, która zgodnie ze statutem ma ''inspirować i organizować ruch społeczny sprzyjający realizacji celów fundacji''. Na finiszu kampanii parlamentarnej w 2011 r. FTiS przygotowała wystawę ''Lech Kaczyński w służbie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej''. W sopockim Parku im. Lecha i Marii Kaczyńskich rozstawiono kilkanaście dużych tablic ze zdjęciami prezydenta i fragmentami jego wypowiedzi (opatrzonych nagłówkami - hasłami wyborczymi: ''Polska państwo solidarne'' ''Prawda - prawo i sprawiedliwość'' ''Rodzina - przyszłość narodu''). Wystawę otwierali Marta Kaczyńska i Łopiński - wówczas kandydat PiS do Sejmu.

Od 2011 r. ekspozycja objeżdża Polskę. Wszędzie otwierają je z pompą politycy PiS, a relacjonują obszernie lokalne media. Trudno o lepszą okazję do promocji partii.

Cały tekst przeczytasz w "Magazynie Świątecznym".

http://wyborcza.pl/magazyn/1,126715,14921243,Uklad_finansowy_PiS_u.html

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Kublikowa w panice !

Premier jest zmęczony

Oddajemy Polskę ruchowi smoleńskiemu, oddajemy Rydzykowi. My, Platforma - mówi legenda podziemnej ''Solidarności''

Premierze, larum grają

Agnieszka Kublik

Oddajemy Polskę ruchowi smoleńskiemu, oddajemy Rydzykowi i prawicowym mediom

Agnieszka Kublik:
''Dzisiaj wszyscy przyzwoici ludzie muszą się domagać natychmiastowego
skrócenia kadencji Sejmu i dymisji rządu''. Pamięta pan, kto to
powiedział?


Józef Pinior: Donald Tusk.

O rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Jest wrzesień 2006 r., właśnie wybuchła afera z taśmami Beger.
Adam Lipiński za przejście jej i kilku innych osób z Samoobrony do PiS
proponował rządowe posady. Jan Rokita komentował: ''Jesteśmy w
poważniejszej sytuacji niż po aferze Rywina''.


- Nazywam te czasy heroicznymi, bo PO umiała wtedy przeciwstawić się Polsce Prawa i Sprawiedliwości, Polsce korupcji...



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

2. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Bianka Mikołajewska wyszła ze stajni Żakowskiego i Janiny Paradowskiej, wcześniej Andrzeja Wróblewskiego / żona też / syna zbrodniarza stalinowskiego Anatola Fejgina.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika UPARTY

3. To jest dla nich duzy problem

Bo nawet dalsze ograniczenie finansowania z budżetu partii politycznych nie spowoduje zaniku działalności PiS, to oczywisty wydźwięk tego artykułu. Ale jest jeszcze drugi problem. Kryje się on za odpowiedzią na pytanie, dlaczego PO nie chciał referendum w sprawie 6-cio latków?
Nie chciał, bo nie chce by ludzie decydowali o swoich sprawach, ich zdaniem jedynym ośrodkiem decyzyjnym ma być rząd. To jest szczególnie ważne dla tzw. "metapolityków", czyli tych ludzi i środowisk, które będąc w cieniu sterują rządem przez wpływ na ministrów i wyższych urzędników. Jeśli ludzie będą mogli samodzielnie decydować o ustroju kraju, to dla nich nie bezie za dużo miejsca, nie będą mieli jak realizować swoich interesów.
Oczywiście nie było by w ich interesach nic zdrożnego jeśli były by to interesy pozytywne, czyli np. ktoś wymyśli google i chce wsparcia rządowego dla realizacji swego pomysły w Europie, albo ktoś wymyślił wspaniałą maszynę, którą musi opatentować na całym świecie i chce aby mu w tym pomógł rząd. U nas jednak jest inaczej. nasi
'metapolitycy" mają interesy tyko wewnętrzne i polegają one na tym, by zapewnić im prawo do skubani ludzi z pieniędzy. Jeśli więc ludzie będą mieli możliwość obrony przez zmianę prawa w drodze referendum, to bardzo okaże się, ze obronią swoje pieniądze a wtedy środowiska "metapolityczne" zostaną bez środków dożycia.
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Otóż środowiska "metapolityczne" są dość łatwe do skorumpowania i w sumie można to zrobić niedużymi pieniędzmi. Tak więc rządy krajów, które sa uzależnione od swych obywateli i są zobligowane do realizacji interesów swoich państw mogą z łatwością mieć wpływ na naszych metapolityków" i w ten sposób skubać nas z pieniędzy.
tak więc ten artykuł wskazuje, że sprawy budowy społęczeństa obywatelskiego zaszły bardzo daleko i robi sią dla nich groźnie. I dobrze

uparty

avatar użytkownika Maryla

4. GW sie tym nie zajęła, szuka dziury w PiS

http://polska.newsweek.onet.pl/biznesmen-wplacil-pieniadze-za-nocleg-stu-delegatow-po,artykuly,274231,1.html

„Newsweek” dotarł do kolejnych informacji pokazujących,
jak wyglądały kulisy wyborów w dolnośląskiej Platformie. Wrocławski
biznesmen wpłacił 23 tys. zł za hotelowy nocleg ponad stu delegatów na
zjazd, który odbył się w Karpaczu. – Dostałem te pieniądze w Platformie –
tłumaczy.

Zjazd wyborczy odbył się w sobotę 26 października w Karpaczu. Delegaci sympatyzujący z Jackiem Protasiewiczem
zjechali do górskiego kurortu dzień wcześniej. Zakwaterowano ich w
hotelu Sandra, okazałym ośrodku wyposażonym w kompleks SPA i kilka
basenów.

Heinke
najpierw przywiózł do Sandry 14 tys. zł, było to cztery dni przed
zjazdem. Po raz drugi pojawił się w Karpaczu w piątek, czyli w dniu
zameldowania w hotelu delegatów Protasiewicza.

Problem jednak w tym, że pieniędzy za nocleg ponad setki delegatów w Sandrze nie wpłacił nikt z Platformy. Zrobił to Marek Heinke,
znany wrocławski biznesmen i wieloletni znajomy Jacka Protasiewicza.
„Newsweek” dysponuje dokumentami potwierdzającymi dokonanie przez niego
dwóch wpłat, obu w gotówce. Heinke najpierw przywiózł do Sandry 14 tys.
zł, było to cztery dni przed zjazdem. Po raz drugi pojawił się w
Karpaczu w piątek, czyli w dniu zameldowania w hotelu delegatów
Protasiewicza – tym razem wpłacił ok. 9,1 tys. zł. Z naszych informacji
wynika, że sam też zamówił sobie pokój w Sandrze i został z działaczami
Platformy na noc.

"Newsweek" jako pierwszy dotarł do taśm, które wykryły nieprawidłowości podczas wyborów. Więcej>>

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl