Autoizolacja w samotności świata wirtualnego
Dzisiaj - po znowuż dłuższej przerwie, w czasie której poznawałem świat realny... co bywa inspirujące - krótko acz być może dla niektórych treściwie...
Podczas realnego ostatnio życia codziennego spotykałem wielu ludzi, którzy uświadomili mi jak dalece w obecnych czasach jednostka, czyli każdy z nas z osobna, staje się coraz bardziej samotna i wyizolowana, zatomizowana i zamknięta dla innych oraz dla społeczeństwa. Znamy tylko siebie i tylko pozornie naszych najbliższych. Codziennie dokonujemy zrutynizowanych porannych czynności w postaci golenia, makijażu, mycia i innych. Patrzymy często w pośpiechu nie tylko na krzątające się postaci w naszym mieszkaniu, ale i przed lustrem na samych siebie... Nie zauważmy przybywających nam zmarszczek, uśmiechu, radości, złości czy żalu. Za chwilę tramwaj, autobus... Tylko 5 minut do garażu i już borykamy się z codziennością dnia powszedniego: praca, popołudniowy pilot i coś na zapełnienie żołądka, tv, pozorne i płytkie rozmowy o niczym i... zamykanie się w jedynie naszej wirtualnej rzeczywistości!
Ileż to już powstało prac naukowych, których przedmiotem była i jest analiza wpływu na nas powszechnej informatyzacji czy ściślej inernetoizolacji, której efektem jest autoizolacja w samotności świata wirtualnego.
Zamiast opowiedzieć coś o swoich znajomych, wysyła e-mail z fotkami zrobionymi podczas ostatniego wypadu na miasto. To charakterystyczne dla Kasi, Roberta i ich rówieśników: rzadziej decydują się na nazwanie tego, czego doświadczają. Wewnętrzne przeżycia, emocje trudno im nazwać a jeszcze trudniej uzewnętrznić: brakuje słów, jest wewnętrzny niepokój przed pokazaniem swojego prawdziwego wnętrza. Są skrótowo wyrażone uczucia w postaci jakichś tam znaczków w stylu: ;) (dla niezorientowanych: z przymrużeniem oka, dowcipnie, humorystycznie, lekko śmiesznie ironicznie, jako żart lub pewna drwina - w zależności od kontekstu i sensu wysyłanego smsa, czy e-maila...)
Reasumując: nie trzeba być specjalnie błyskotliwym, by stwierdzić, że właśnie wyrasta nam nowe pokolenie emocjonalnych analfabetów, ukształtowanych na ciągłym stosowaniu internetowych narzędzi, które w sposób oczywisty spłaszczają relacje z innymi ludźmi. Powstaje rzesza powierzchownych, mijających się w pośpiechu i z czułością wyrażających się o sobie małych a'la człekokształtnych robocików.... coś na kształt masy, którą łatwo ulepić, kierować, sterować i w sumie w demokratyczny sposób ubezwłasnowolniać.... własna wola staje się tylko wyrazem woli większości. Indywidualność myślenia jest alienacją jednostki... a jednostka nie posiadająca umiejętności wyrażania swojego zdania na każdy temat bezwiednie powtarza opinię tłumu. Opinia ta jakże często jest dziś kształtowana tylko przez media, sieć i oficjalny przekaz. Socjologia tłumu... socjotechnika manipulacji i sterowania zachowaniem innych... Zdałoby się powiedzieć za Cz. Niemenem... "Dziwny jest ten świat"... tylko teraz już człowiek nie rządzi człowiekiem... tylko wirtualny świat steruje masą.
Na dzisiaj to tyle... odezwę się niebawem z innymi ciekawymi (być może oczywiście dla choć małej garstki trochę myślących)...
Pozdrawiam
P.S.
Jak zaznaczyłem to dzisiejszym tekstem powracam do blogowania. Może będę robił to rzadziej, ale bardziej przemyślanie i treściwie. Ostatnio pochłaniają mnie trochę inne sprawy, ale już zatęskniłem do bloga (tutaj uśmiech na mojej twarzy)
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. No, świetnie....
Więc może parę słow o tym realnym świecie? :) Bo na razie - to znów... o internecie :)))
2. guantanamera
Ano znów o tym cyberświecie... Masz rację :)
Ale też niebawem więcej o tym co mnie teraz zajmuje w tym już realnym świecie. Obiecuję :)
Serdeccznie pozdrawiam
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
3. Jeżeli...
choć jedna osoba przejrzy na oczy, jedna osoba się nawróci, jedna osoba roześmieje,
to już warto - choćby po to - pisać w interencie.
Też pozdrawiam.
I czekam na opowieść... :)