Strach przed Komorowskim i notka Ściosa

avatar użytkownika elig
Dwanaście dni temu, 16.09.2013 napisałam tekst "Bracia, czyli zmowa milczenia" / http://blogmedia24.pl/node/64811 /, w którym zauważyłam: " "Osłona medialna" Komorowskiego jest szczelna ze wszystkich stron. Dlaczego tak jest - nie wiem.". Tę "osłonę medialną" przełamywał kiedyś Aleksander Ścios publikując /właśnie w "Gazecie Polskiej"/ artykuly na temat Komorowskiegi i "afery marszałkowej". Ostatnio próbuje to robić red. Janecki. W sierpniowym numerze "W Sieci" /nr 31/32/ zamieścił artykuł "Przyczajony tygrys Komorowski" z podtytułem "Ludzie z wojskowych służb pomagają Bronisławowi Komorowskiemu w zaprowadzeniu rządów prezydenckich". Mam nadzieję, że inni dziennikarze pójdą wreszcie za ich przykładem i dobiorą się Komorowskiemu do skóry, tak jak obecnie Tuskowi.". W komentarzu pod linkowaną notką Maryla stwierdziła: "A Komorowskim, poza internautami, wszyskie media tzw "nasze" boją się zajmować. Nie zapominajmy, że informacje o żonie Komorowskiego, jej UB-ckim rodowodzie z ojca i dziada, z dwóch stron, GP opublikowała już PO WYBORACH. ". Warto wspomnieć, że i w Internecie krytyczne wpisy o Komorowskim są rzadkością. Na jeden taki przypada ze sto urągajacych Tuskowi. Z ostatnich dni przypominam sobie właściwie tylko wpis Contessy "KOMOROWSKI MUSI ODEJŚĆ" / http://niepoprawni.pl/blog/1792/komorowski-musi-odejsc /. Dlatego tez we wtorek 24.09 z przyjemnością przeczytałam artykuł niezawodnego Aleksandra Ściosa "O UDERZENIU "Z DEMOKRACJI"" / http://bezdekretu.blogspot.com/2013/09/o-uderzeniu-z-demokracji.html /. Czytamy w nim: " Tak szczególna reakcja na krytykę Komorowskiego, wydaje się potwierdzać, że osoba byłego marszałka jest dziś najważniejszym wspornikiem sił rządzących III RP, zaś środowisko Belwederu odgrywa rolę decydenta. Próba podważenia fałszywego wizerunku Komorowskiego oraz przypomnienie o rodowodzie urzędników prezydenckich, została trafnie odebrana jako realne zagrożenie. Naruszała dotychczasowe status quo, w którym przeszłość lokatora Belwederu i jego współpracowników jest uznawana za medialne tabu. Wywołując tak silne poruszenie, Jarosław Kaczyński najwyraźniej trafił w newralgiczny „punkt”. Od wielu miesięcy ośrodek belwederski stanowi centrum decyzyjne w sprawach kluczowych dla bezpieczeństwa Polski. Wszystkie projekty zmian systemowych w Siłach Zbrojnych, służbach specjalnych i przemyśle zbrojeniowym, powstały w środowisku Komorowskiego i są fundamentem budowy reżimu prezydenckiego. (...) Chciałabym wierzyć, że niedawne wystąpienie prezesa PiS-u niesie zapowiedź zmiany dotychczasowej taktyki partii opozycyjnej i jest sygnałem, że zaczęto dostrzegać wyjątkowo groźną pozycję Komorowskiego. Konsekwencją takiej zmiany powinno być przede wszystkim wskazanie silnego kandydata opozycji w wyborach prezydenckich i przejęcie inicjatywy w sferze informacyjnej. Kandydat oraz skupiona wokół niego grupa ekspertów, powinni już dziś przystąpić do zbilansowania obecnej prezydentury i sporządzenia rzetelnego raportu z działań ośrodka belwederskiego. Trzeba pokazać Polakom, nie tylko prawdziwą sylwetkę Komorowskiego i tragiczne saldo jego dokonań na zajmowanych dotąd stanowiskach, ale ujawnić realne zamysły Belwederu i zagrożenia związane z budową reżimu prezydenckiego. W miejsce fałszywego wizerunku „męża stanu” lub obrazu „miłego i niegroźnego safanduły”, trzeba pokazać postać o niewspółmiernych do potencjału ambicjach, człowieka tyleż nieudolnego, co owładniętego nienawiścią, powiązanego ze środowiskiem „ludowych” oficerów i ludzi komunistycznych służb.". Jeszcze ciekawsze są komentarze do tej notki w Blogpress.pl. Oto ich fragmenty: "Wąż Wystygły24 września 2013 22:35 Panie Aleksandrze, skoro Bronisław K. umacnia pozycję prezydenta, to znaczy, że jego mocodawcy muszą mieć gwarancję, że następne wybory prezydenckie wygra albo Bronisław K., albo ktoś równie odpowiedni - inaczej nie miałoby to przecież sensu. Skąd oni mają tę pewność? Chciałbym się mylić, ale coś mi mówi, że oni są w stanie już dziś podać wyniki wyborów z 2015 r. - i bynajmniej nie przez jasnowidzenie. Pozdrawiam" Urszula Domyślna24 września 2013 22:47 "Tekst przesłany do publikacji w Gazecie Polskiej. Nie ukazał się „z powodu braku miejsca”". A więc "nasi" dziennikarze się nie odważą, Panie Aleksandrze! Lekcja z red. Sumlińskiego została pilnie przyswojona. Także późniejsze przestrogi, a właściwie groźby Komorowskiego, skierowane do świata mediów. Dlatego ci ludzie, choć sprzedają swe gazety jako niepokorni rycerze sans peur et sans reproche, czmychną, gdy napotkają realnego przeciwnika, a nie upadającego Tuska, którego System już przestał bronić. Obawiam się, że także większośćmocnych w gębie posłów opozycji nie zaryzykuje konfrontacji z Belwederem! I choć przedstawiona przez Pana strategia wydaje się jedyną, która może doprowadzić zarówno do zdecydowanego zwycięstwa, jak i do obalenia Systemu, obawiam się, Panie Aleksandrze, że nie doczekamy się UDERZENIA "Z DEMOKRACJI" ! Obejrzymy za to walki z obiektami zastępczymi (Tusk, pomniejsze płazy), a Komorowski będzie najwyżej nieszkodliwie podszczypywany. ". Ścios odpowiada: "Aleksander Ścios24 września 2013 23:24 Wąż Wystygły, Jedynym pewnym kandydatem w najbliższych wyborach prezydenckich, jest Komorowski. Ma przed sobą dwa lata na wzmocnienie pozycji. Może to robić w warunkach wręcz komfortowych, dzięki przychylności wasalnych ośrodków propagandy i kompletnej bierności opozycji. Dlatego tak ważne jest przedstawienie kandydata PiS-u w wyborach prezydenckich. Dotychczas nie znamy takiej postaci, bo pana Glińskiego - kandydata na każde stanowisko, trudno traktować serio. Ponieważ czas kampanii wyborczej będzie okresem wyjątkowo szczelnej ochrony Komorowskiego ( tak też było w roku 2011), trzeba już dziś mocno informować o tej postaci i punktować jego prezydenturę. W 2015 będzie za późno. Pozdrawiam Pana". "Aleksander Ścios24 września 2013 23:40 Pani Urszulo, Gdy obserwuję zachowania niektórych mediów, przypomina mi się stare przysłowie o kozie i pochyłym drzewie. Walenie w Tuska nie jest dziś żadnym aktem heroizmu, bo to samo (choć z innej strony) robią ośrodki propagandy. Zdjęcie osłony medialnej nastąpiło już w trakcie tzw. afery Amber Gold i dziś byle pismak może do woli pyskować na rząd i premiera. Jak to wygląda w sprawie lokatora Belwederu, dowiedziałem się już w roku 2011 i znajduję potwierdzenie co kilka miesięcy. Proszę zauważyć, że nikt nie ma odwagi zadać prostego pytania - co dalej? A w ramach tego pytania, odpowiedzieć sobie - jak będzie wyglądała sytuacja po obaleniu Tuska, gdy prezydentem pozostanie Komorowski? Gdyby niektórzy publicyści zadali sobie trud poczytania wypowiedzi ludzi Belwederu i zagłębili się w lekturę "strategicznych planów", musieliby dojść do wniosku, że rok 2015 jest traktowany zaledwie jako półmetek. ". Goraco zalecam zapoznanie się z całością artykułu Ściosa i dyskusji na jego temat. Urszula Domyślna ma rację twierdząc, że publicyści po prostu się boją. Przyznał to zresztą Tomasz Sakiewicz w swej książce "Partyzant wolnego słowa" pisząc: "Władze też trochę odpuściły. Są skupione na walce samców alfa o przywództwo. Jeśli wygra ją Tusk, zacznie sie znów to samo, co było, czyli jazdy z prokuraturĄ i ABW. Jeśli natomiast wygra Komorowski, to niestety wiekszośĆ z nas pewnie nie dożyje lepszych czasów. On otacza siĘ ludźmi z WSI, którzy są bezwzględni. Zresztą ostatnio widać w Polsce, że trup ściele się gęsto, choć oczywiscie wszystko to „wypadki” lub „samobójstwa.”.

9 komentarzy

avatar użytkownika UPARTY

1. Po co bić się na dóch frontach?

Konstytucyjna pozycja Prezydenta Polski jest bardzo trudna. Otóż wszystkie swoje działania międzynarodowe musi wykonywać za pośrednictwem MSZ, am też konstytucyjny obowiązek realizowania wytycznych Rady Ministrów. Oczywiście zawsze może się zbuntować i cos tam powiedzieć albo coś tam podpisać, ale wszystko co podpisze musi być ratyfikowane przez parlament. Tak więc władza leży wyłącznie w parlamencie. Św.Pamięci Lech Kaczyński wyraził to jasno stwierdzając kiedyś, że władzę to n miał jak był Prezydentem Stolicy, teraz to on ma wpływy. Gdzie miał te wpływy? Oczywiście w formacji, która go wypromowała. W PO ani w SLD to on żadnych wpływów nie miał.
Oczywiście, że jego obecność na scenie politycznej wymaga od nas zdobycia większości parlamentarnej umożliwiającej oddalenie ewentualnego weta, ale ponieważ my wygramy ten bój o Polskę tylko wtedy, gdy zdobędziemy większość konstytucyjną, która i tak większa od tej potrzebnej do odrzucenia ewentualnego weta, więc jest on postacią w pewien sposób drugorzędną, ale wbrew pozorom pożyteczną. Otóż sprzeczność interesów między małym i dużym pałacem była pierwszą szczeliną w systemie i umożliwiła zdjęcie opieki medialnej z Tuska. Tak objawiły się wpływy obozu prezydenckiego.
Ta konstytucja była tak skonstruowana by destabilizować władzę w Polsce, ale była tworzona przez ludzi, którzy nie wyobrażali sobie powstania w naszym kraju autentycznej opozycji. Wydawało się, że cała scena polityczna jest dominowana przez "okrągłostołowców" i nie ma praktycznej możliwości by jakakolwiek inna formacja mogła powstać i nabrać znaczenia. Twórcom konstytucji chodziło więc o to by zawsze rząd był szantażowany przez prezydenta a prezydent miał jedną jedyną drogę do aktywności politycznej i drogą tą miało być podkopywanie rządu, korzystając z jego zaplecza. Gdy dwóch się kłóci, to trzeci korzysta a ponieważ konstytucję pisali "ci trzeci" to tak ją napisali jak widzimy.
Mechanizm polityczny zapisany w konstytucji zakładał również dość łatwą możliwość założenia nowej partii polityczne. Zarejestrowanie partii politycznej jest o wile łatwiejsze niż np. stowarzyszenia! Dzięki temu wpływy obozu prezydenckiego miały mieć możliwość ucieleśnienia się w życiu politycznym.
Okazało się jednak, że mechanizm ten przestał działać, w momencie gdy po "afery Rywina", która byłą właśnie owocem wygenerowanego przez konstytucje sporu instytucjonalnego ci trzeci utracili możliwość finansowania nowo powstałych partii politycznych. To uniemożliwiło im tworzenie alternatywnych aparatów terenowych i w zasadzie wszystkie nowe partie polityczne zdechły a konfliktogenny ustrój pozostał i zajda ich zaplecze polityczne.
Nie mniej jednak, jeśli chcemy naprawić stosunki w naszym kraju to musimy zmienić konstytucję a do tego potrzebujemy wielkiej przewagi.Tak więc "ci trzeci" zaplątali się we własne sidła.
Teraz nie liczy się nic więcej niż anihilacja PO . Natomiast najgroźniejszym dla nas argumentem jest stwierdzenie, że Po i PiS niczym sie nie różnią i interes narodowy wymaga odbetonowania sceny politycznej. Wtedy wrócimy do sytuacji początkowej, w której "ci trzeci" będą mogli mając pieniądze własne albo cudze robić z naszym państwem co im się będzie żywnie podobać, bo będą mogli sfinansować dowolną formację polityczną.
Każdy więc, kto dąży do "odbetonowania" sceny polityczne dąży do odbudowania wszechwłądzy absolutnej "tych trzecich". To prost klucz oceny rzeczywistości, ale dobry.

uparty

avatar użytkownika michael

2. Tak, Konstytucja III RP JEST napisana przez antypolską III siłę

i jest jednym z najważniejszych narzędzi, wykorzystywanego przez wszystkich okupujacych Polskę do jej obezwładniania i paraliżowania polskiej siły, nadziei, a przede wszystkim woli wybicia się na niepodległość.

Najważniejszym szlakiem prawdziwej polskiej opozycji niepodległościowej jest osiągnięcie konstytucyjnej wiekszości w Sejmie. Kto tego nie rozumie i jest gotów dla wszelkich "interesów mniejszych" igrać z polskę szansa na niepodłegłość - nie jest prawdziwą opozycją. 

avatar użytkownika michael

3. Rewers prawdy - Zagrożenie demokracją.

Do artykułu Aleksandra Ściosa "UDERZENIE "Z DEMOKRACJI" opublikowanego w Blogmedia24.pl dołączyłem komentarz zatytułowany "Rewers prawdy - Zagrożenie demokracją". Oto ten komentarz:

REWERS PRAWDY
ZAGROŻENIE DEMOKRACJĄ

Największym zagrożeniem dla totalitarnej oligarchii III RP jest przywrócenie demokracji. Bolszewicka formacja totalitaryzmu ma w Europie bardzo silne korzenie, jest ugruntowana w świadomości, sposobie myślenia i specyficznej dla turańskiej formacji cywilizacyjnej mentalności. Prawda o cywilizacji europejskiej jest ponura. Europa nie ma tradycji demokratycznej. Jeszcze w drugiej dekadzie XX wieku Europa pogrążona była w mrocznym jarzmie monarszego absolutyzmu, zastygłego po Kongresie Wiedeńskim. Rozpadające się monarchie zostały zgrabnie zastąpione rozszerzającą sie prusko-sowiecką opresją totalitaryzmu, w innych krajach starego jądra naszego kontynentu pseudo-demokratyczne modyfikacje systemów politycznych były bardzo powierzchowne, nie odwzorowując się w faktycznych mechanizmach społecznych ani mentalności wiekszości Europejczyków.

Najwyraźniej widać to w krajach starego "Centrum Europy", gdzie teraz, w XXI wieku triumfują najbardziej totalitarne i bolszewickie procedury antydemokratycznych i wręcz zamordystycznych praktyk poprawności politycznej, totalnego niszczenia fundamentów łacińskiej cywilizacji europejskiej, demolowania humanistycznych tradycji chrześcijańskich i wypierania ich przez nienawistną agresję autokratycznych i tyrańskich aktów nacjonalizacji relacji społecznych i degradacji moralnej społeczeństw.

Narasta fala polityków otwarcie projektujacych i wspierajacych ewolucję demokracji europejskiej w stronę politycznego "miękiego autorytaryzmu".

Dla tak realizującego się programu bolszewickich ambicji czołówki europejskich elit politycznych, najwiekszym zagrożeniem jest realna demokracja, w której realna władza nieuchronnie związana jest z realna odpowiedzialnością.

I tu jest pies pogrzebany.

avatar użytkownika michael

4. Felieton Mirosława Kokoszkiewicza w "Warszawskiej Gazecie".

Tytuł felietonu: "Znowu uderzyli 17 września"
Oto końcowy fragment:

"[...] Dziennikarka "Gazety Wyborczej" Agnieszka Kublik, autorka haniebnego paszkwilu, mającego skompromitować tych odważnych ludzi, którzy rzucili rękawicę zdrajcom Polski, przejdzie do historii nie tylko ze względu na treść swojego ataku utrzymanego w stylu sowieckiej propagandy, ale przede wszystkim z powodu daty jego publikacji.
Oto Bóg odebrał rozum Czerskiej i zdradziecki atak znowu nastąpił dnia 17 września, tym razem 2013 roku.
Po raz kolejny wypada zacytować słowa śp. księdza Bronisława Bozowskiego:
Nie ma przypadków, są tylko znaki.

I właśnie 17 września 2013 roku Polacy taki znak otrzymali.
Ci, którzy nie zdawali sobie jeszcze sprawy z tego, z kim tak naprawde mają do czynienia, od 17 września bieżącego roku juą wiedzą."

warszawska gazeta nr 39 (328), 27 września - 3 października 2013 r. Str. 7.

avatar użytkownika elig

5. @UPARTY

Kim są ci trzeci? Warto wreszcie to zbadać.

avatar użytkownika michael

6. @ Elig. To jest nałatwiejsze pytanie świata.

To są wszyscy ci, którzy maja interes w tym, by coś zabrać Polsce albo zarobić w Polsce, nawet niekoniecznie kosztem Polski i Polaków.
A jakie jest jego Imię?
A imię jego Legion.

___________________________________________________________________________

Polska nie ma jednego wroga. Polska jest wielka i ma bardzo wiele różnych skarbów i jest bardzo wielu amatorów, którzy chcieli by coś tutaj zarobić, albo nawet ukraść. Są stare sentymenty, są tragiczne resentymenty, sa różne aktywa, niektóre są pieniężne, inne niepieniężne, sa także wartości emocjonalne.

Pierwszym błędem kanonicznym jest przekonanie o tym, że Polska ma jednego przeciwnika. Nie ma bardziej fałszywego przekonania.

A najgorzej jest wtedy, gdy administracja rządowa albo samorządowa wbiega do własnego kraju na czele tłuszczy rabusiów, dysząc z chciwości i pogardy do swojego ludu, wyciągając łapy po judaszowe srebrniki, całe wory judaszowych srebrników.

avatar użytkownika UPARTY

7. Kim są "ci trzeci"?

Odpowiedź jest prosta, dla tych, którzy zetknęli się ze "środowiskiem opiniotwórczym". Porównując to do sytuacji na Filii UW w Białym stoku, gdzie i ja również przez rok 1976/1977 studiowałem "ze względów BHP".
Było to tak, że sekretarz organizacji partyjnej na moim wydziale, nie była to wtedy jeszcze ekonomia, przestraszył się, że nowym rokiem akademickim będzie musiał mnie usunąć ze studiów. Przez mojego kolegę przekazał mi informację, ze powinienem w trybie pilnym złożyć podanie o przeniesienie się, najlepiej do Białegostoku, bo z jednej strony nie będę musiał nikogo prosić o przyjęcie do nowej uczelni a zniknę z rejestrów UW, więc ewentualna akcja przeciwko mnie i mnie podobnym chybi celu. Jak spodziewana akcja usuwania niewygodnych studentów się skończy, to wtedy będę mógł wrócić do Warszawy.
W tym momencie my obaj byliśmy "tymi trzecimi". Akcji takiej w końcu nie było, bo "ci trzeci", ale już w innej konfiguracji zablokowali wszelkie takie pomysły. Oczywiście po roku wróciłem na UW do Warszawy.
To był tzw. "układ".
Trudno jest powiedzieć dokładnie w którym momencie latające po danym terenie pszczoły nagle połączą się w rój i wtedy jako całość, jako jeden organizm zaczynają atakować wroga, ale takie rzeczy się zdarzają nawet wśród owadów a wśród ludzi są one dość częste. W pewnym momencie okazuje się, że wiele osób zaczyna razem jaką wspólną akcje i wtedy stają się "tymi trzecimi". Ponieważ takie współdziałanie w mniejszych grupach nieformalnych występuje stale, więc stale powstają lub przepoczwarzają się jakieś "układy".
Projekt nowej konstytucji był tworzony m.in. w środowisku prawniczym UW. Wszyscy prawnicy, którzy dyskutowali wtedy ten problem najbardziej obawiali się autorytarnej władzy jednego środowiska, które obsadzi kluczowe stołki. To spowodowało konsensus w sprawie skłócenia konstytucyjnych organów władzy.
Nikt się temu nie przeciwstawiał, bo rozmaici agenci wpływu przeciwko temu nie protestowali, bo było to w interesie ich mocodawców. Przy czym nie mam na myśli tylko obcych państw. Swego rodzaju agentami wpływu sa również i masoni, działacze rozmaitych stowarzyszeń i środowisk, którzy zajmują różne stanowiska, czy to w administracji, w nauce, w sądownictwie.
Jednym z najsilniejszych takich środowisk w Polsce są działacze spółdzielczości mieszkaniowej. Mają oni "zaprzyjaźnionych" prawników, urzędników, sędziów i oczywiście posłów. Ale takich środowisk jest bardzo dużo. Jest to też samorząd lekarski, który również ma swoich prawników, posłów, sędziów, ludzi którzy uważają, że samorząd lekarski spełnia ważną rolę społeczną i go chronią ale też i wpływają na jego decyzje. To są "ci trzeci".
Oczywiście są oni infiltrowani przez kogo się da, i każdy kto tylko może wpływa na ich poglądy.
Więc jeśli ktoś powie, ze są oni wszyscy zagrożeniem dla państwa, to będzie miał oczywiście rację.
Obecny ustrój zarówno Polski, ale i wielu innych krajów europejskich to nic innego jak "anarchosyndykalizm", czyli schyłkowa forma państwa socjaldemokratycznego, w której różne mniej lub bardziej nieformalne grupy nacisku decydują o sprawach publicznych przez zakulisowy wpływ na osoby publiczne formalnie sprawujące władzę.
To środowisko "metapolityczne" to właśnie "ci trzeci".

uparty

avatar użytkownika UPARTY

8. @elig

jak będę maił trochę więcej czasu to postaram się to opisać. Ogólnie mówiąc są to rozmaite środowiska opiniotwórcze, która łączą się z sobą i na wzajem przenikają.
Działa to mniej więcej tak. Pewnego dnia szef jednej z korporacji zawodowej przeszedł do mnie z pytaniem, czy jeszcze wypada pójść na opłatek do kard. Nycza. Ja nie jestem członkiem tej korporacji!
Tak samo pamiętam podobną "ankietę" w sprawie konstytucji, nie jestem też prawnikiem. Wtedy pytania były bardziej konkretne. Nie wszystkie je pamiętam, ale jedno z nich dotyczyło właśnie skłócenia konstytucyjnych organów państwa, inne dotyczyło możliwości prywatnej skargi konstytucyjnej i jeszcze kilku spraw. W ten sposób "ci trzeci" wyrabiali sobie pogląd opinię publiczną. Więc kim oni są? Oni są tzw. środowiskiem "metapolitycznym". Oczywiście w tym środowisku aż roi się od rozmaitych agentów wpływu, od masonów i innych wyznawców rozumu, od przedstawicieli rozmaitych grup zawodowych i grup interesów. To są ci trzeci.

uparty

avatar użytkownika michael

9. @ elig a także UPARTY

Rozwijając odpowiedż na pytanie, mogę po przeczytaniu komentarzy UPARTEGO zgodzić się z nimi. Tak to działa, ponure cielsko tego trzeciego złożone jest z tysięcy różnej maści lokalnych i ponadlokalnych interesów, układów i układzików, dziwnych osób i osobników... Tak to mniej więcej działa jak pisze UPARTY. Dlatego mozna spokojnie powiedzieć, że ten trzeci jest jak kłębowisko trolli, a jego imię jest LEGION.

Ale jest w tym wyścigu szczurów kilka przynajmniej czynników porządkujacych, a nawet dyscyplinujacych, zasilanych istnieniem zorganizowanych grubszych interesów o strategicznym wręcz rozmiarze. 

To mogą być interesy branżowe albo resortowe, wiekie gry operacyjne służb, biorące sie z ich egoistycznych interesów lub ich międzynarodowych porozumień i układów. To mogą być także interesy różnych obcych państw, albo wielkich korporacji przemysłowych lub finansowych.
Są wielkie gry, obliczone na wykorzystywanie okazji tworzonych przez międzynarodową biurokrację finasowa i polityczną. To może być międzynarodowe albo nawet globalne żerowanie na zjawiskach ekonomicznych, politycznych, ideologicznych, a nawet klimatycznych, które stając sie pozycja budżetowa wielkich organizacji miedzynarodowych, stają się żerowiskiem bezwzględnych dwunożnych piranii. Globalne ocieplenie, wspieranie wschodzacych rynków, międzynarodowy rynek walutowy, walka z terroryzmem,...

To są przykłady dość efektywnych łowisk dla politycznego i ekonomicznego bandytyzmu, który oczywiście uielbia pasożytniczo zakorzeniać się w różnych strukturacj państwowych i międzynarodowych.
Kiedyś opisywałem kilka takich z takich struktur, pisałem także o nowym zjawisku ekonomicznego pasożytowania w skali globalnej, kiedy indziej próbowałem pokazać jak jeden tylko spryciarz zapobiegliwie wszczepił sie w polskie przemiany ustrojowe. Szukając danych mozna wpisać do naszej wyszukiwarki blogmediów wpisać hasło SSS*. Koniecznie z gwiazdką. Dość sporo wtedy wyskakuje.
Na przykład:
http://michael.salon24.pl/50778
http://michael.salon24.pl/50784,capo-di-tutti-capi