Si vis pacem - para bellum
Dla ratowania budżetu państwa - duet Tusk-Rostowski postanowił zwiększyć zadłużenie o 16 mld. zł. i uzyskać "oszczędności" w poszczególnych resortach - najwięcej cięć ma być w MON. Z tzw przesłuchów - ok. 3,2 mld, ale ostatnio wg ministra Siemoniaka 3 mld. (bez paru złotych). Istniejący nieustannie szum informacyjny wokół przyjętej ustawowo modernizacji armii zwiększył się jeszcze. Oficjalnie ośrodek prezydencki z BBN i rządowy (MON) nie są w konflikcie, ale słyszy się jednak o różnicach zdań.
Prezydent Komorowski, który teoretycznie i deklaratywnie dał sie poznać jako mający pewną wizję polskiej armii - niestety w sferze realnej nie osiągnął (jak dotąd) niczego. Jego koncepcja "polskiej" tarczy antyrakietowej - słuszna ze wszech miar - nie doczekała się żadnego rządowego wsparcia.Wprawdzie w ramach programu WISŁA jest przewidziany zakup antyrakiet krótkiego i średniego zasięgu, ale praktycznie w kwestii tych drugich (istotnych z punktu widzenia owej tarczy, czyli obrony przeciwrakietowej - nie czyni się jeszcze nic w realu). Lansowana ostatnio "Doktryna Komorowskiego" polegająca na odejściu od armii typu ekspedycyjnego na rzecz przeniesienia punktu ciężkości na obronę terytorium kraju - też słuszna - nie doczekała sie nawet odniesienia ze strony rządu. PBK wypowiadał się, iż będzie bronił budżetu MON, ale bez konkretów. Ostatnie wypowiedzi Siemoniaka i Kozieja wskazują na to, że nie będzie podjęta żadna walka o utrzymanie ustawowego wskaźnika 1,95 % PKB na wojsko.
Pogłoski o wybiciu się PBK na niezależność okazały się przesadzone.
Tymczasem obydwa ośrodki były do tej pory zgodne, iż na przyjęty program modernizacji armii będzie kosztował w ciągu 10 lat 140 mld. zł. (niekiedy mówiło się o 130 mld.)
Powszechnie wiadomo, że uzbrojenie naszego wojska pozostaje w tyle za światowymi standardami w tej mierze. Różnie sie to kształtuje w różnych rodzajach sił zbrojnych. Wszędzie jednak powinien toczyć proces modernizacji i wymiana uzbrojenia i sprzętu na nowe generacje. Przypomnę tylko co wyznał Rydz-Śmigły w ostatnim wywiadzie, jaki uzyskał od niego Wańkowicz (już po ucieczce z kraju) - "Nie doceniłem lotnictwa i czołgów".
Otóż armia, by być skuteczna, musi dysponować środkami bojowymi adekwatnymi do posiadanych przez potencjalnego przeciwnika. Dlatego jest pilna (o najwyższym narodowym priorytecie) potrzeba stworzenia nieistniejącej obrony przeciwrakietowej i modernizacja obrony plot. Równie istotne jest dozbrojenie lotnictwa - przede wszystkim - realizacja programu śmigłowcowego, to farsa; mamy tu nieustannie z działaniami pozornymi - o rozpisaniu przetargu minister Siemoniak mówi już od kilku lat (program był przyjęty już przynajmniej 7 lat temu temu). Ostatnio zwiększono ilość mających być przedmiotem przetargu bojowych śmigłowców do 70 szt, w związku z czym termin przetargu został znowu przesunięty; wartość zakupu, to ok 8 mld. zł. - więc zakup poważny. Także rysuje się poważna potrzeba zwiększenia ilości samolotów bojowych - nie tylko ze względu na wycofywanie przestarzałych SU-22. By naszą armię można było traktować z należnym respektem powinniśmy mieć przynajmniej 150 nowoczesnych samolotów bojowych. W MW mamy już rysującą się nieuchronnie lukę czasową w gotowości bojowej na morzu - ze względu na kończenie sie resursów okrętów i nie pokrywające potrzeb zamówienia na nowe (system wprowadzenia nowych jednostek na wyposażenia MW, to proces wieloletni.
Ponadto irracjonalna zasada koniecznego wykorzystywania środków budżetowych w ciągu roku - sprzyja tylko marnotrawieniu tych środków (na czasem niepotrzebne zakupy) przy jednoczesnym utrudnionym finansowaniu wieloletnich kontraktów. Wg Gazety prawnej:
"...program modernizacji technicznej sił zbrojnych przewiduje na zakupy nowego sprzęt w latach 2013–2022 130 mld zł. Wydaje się to prognozą na wyrost. Jeszcze w 2009 r. (a więc w czasach, gdy Polska była zieloną wyspą na oceanie kryzysu!) MON szacowało maksymalny pułap wydatków na modernizację techniczną (w ciągu 20 lat!) na poziomie 85–95 mld zł. Kolejnym faktem, który nieco studzi inwestycyjny optymizm wojska, jest to, że od 2008 r. ani razu nie udało się spełnić ustawowego wymogu przeznaczenia 1,95 proc. PKB na cele obronne. Nawet w 2012 r. do tego poziomu wydatków zabrakło resortowi obrony ponad 800 mln zł."
Krótko mówiąc, rząd zabiera pieniądze z MON w wys. 3 mld., w sytuacji, gdy dla bezpieczeństwa państwa potrzeba pilnie dozbroić armię - jak najszybciej (kiedy prezydent sąsiedniego państwa grozi nam użyciem rakiet Iskander). Liczenie na pomoc ze strony aliantów już przerabialiśmy w 1939 r. Zawsze się znajdzie współczesny Daladier i Chamberlain, którzy "uratują pokój" - jak pragmatyczny Sarkozy w Gruzji, jak "elastyczny" (jakże naiwny) Obama. Ten ostatni dzielnie kroczył po śladach Roosevelta, dla którego Stalin był cennym sojusznikiem, przyjacielem nieledwie i dla którego można było poświęcić Polskę. Pojawiła się szansa, że Obama odrobi w końcu lekcję i nauczy się gdzie jest usytuowane imperium zła i zacznie właściwie oceniać "przyjaciela" Putina.
Wszystkie liczące sie państwa na świecie mają silne armie i między innymi dlatego wszyscy się z nimi liczą. Ci vis pacem - para bellum.
- Janusz40 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. @Janusz40
nie ma żadnej "Doktryny Komorowskiego" . To PR-wska zagrywka Kozieja w mediach.
Przypominam, że to Komorowski wysłał w 2013 r.na Mali naszych żołnierzy.
Misja w Mali. Pierwsza grupa polskich żołnierzy poleci jutro
W stolicy Mali, Bamako, wojskowi zajmą się koordynacją zdań
logistycznych - zapowiada zastępca Dowódcy Operacyjnego, generał Jerzy
Michałowski.
W pierwszej grupie leci między innymi dowódca kontyngentu.
Podpułkownik Adam Jangrot był już na zagranicznych misjach - w
Afganistanie, Kongo i Czadzie. Jednak, jak mówi, misja w Mali będzie
inna. Na początku najtrudniejsze będzie przystosowanie się do warunków
klimatycznych.
W najbliższym czasie do Mali
poleci kolejna grupa polskich żołnierzy. Zaplanowano też lot samolotu
transportowego C-130 Herkules.
W sumie polskie władze zdecydowały się wysłać do Afryki, w ramach
unijnej misji, 20 żołnierzy. Pierwsza zmiana kontyngentu będzie w Mali
do końca roku.
ONZ przejmuje dowództwo w Mali
Zadaniem prawie 12 tys. armii będzie dopilnowanie pokoju po trwającej ponad rok wojnie domowej.
Od poniedziałku 6 tys. żołnierzy z krajów Afryki Zachodniej, posłanych
do Mali zimą i wiosną by pomogli 4 tys. francuskich spadochroniarzy i
żołnierzy Legii Cudzoziemskiej, przeszło pod dowództwo ONZ.
Liczące ponad 12 tys. wojska pokojowe ONZ w Mali będą trzecią
najliczniejszą w historii tej organizacji współczesną, zbrojną misją
pokojową. Najliczniejsze wojska ONZ to liczące blisko 25 tys. żołnierzy
oddziały rozmieszczone w Demokratycznej Republice Konga oraz w sudańskim
Darfurze. Po kilkanaście tysięcy liczą oddziały ONZ stacjonujące na
Wybrzeżu Kości Słoniowej, a także w Południowym Sudanie.
Wojska ONZ mają zluzować większość francuskich oddziałów (Paryż
zamierza pozostawić w Mali tysiąc żołnierzy), zabezpieczyć Mali przed
atakami dżihadystów i recydywą konfliktu między Tuaregami a rządem z
Mali, a przede wszystkim zapewnić spokój podczas zapowiedzianych na koniec lipca wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
Wiele międzynarodowych organizacji, w tym ciesząca się szczególnym
prestiżem brukselska Międzynarodowa Grupa Kryzysowa (ICG), przestrzega
jednak, że urządzane w pośpiechu wybory mogą przynieść Mali więcej
szkody niż pożytku. ICG uważa, że lepiej opóźnić je o kilka tygodni i
przygotować lepiej, niżby miały odbyć się w wyznaczonym terminie, ale
ich wyniki miały być kwestionowane z powodu organizacyjnych czy
logistycznych niedociągnięć.
W Afganistanie zaczyna się akcja "Powrót do domu"
Polscy żołnierze wracają po latach ciężkiej służby w Afganistanie, która była także misją na rzecz obrony naszej ojczyzny - podkreślił premier Donald Tusk.
Premier zaznaczył także, że rząd szukając oszczędności w 2013 r.,
postanowił w żadnym wypadku nie naruszać środków, które trafiają do
żołnierzy i na modernizację.
Głos Rosji
Afganistan: zyski i straty 11 lat operacji bojowych polskiej armii
Kilka dni temu z honorami pochowano chorążego Jana Kiepurę – 40. Polaka poległego w Afganistanie. Polski Kontyngent Wojskowy walczy tam od marca 2002 r. Od ponad sześciu lat żołnierze z biało-czerwonymi flagami na mundurach stanowią jeden z największych narodowych komponentów międzynarodowych sił ISAF.
Czas odpocząć po misjach
Spośród 50 państw, które wzięły udział w misji afgańskiej tylko USA, Wielka Brytania, Niemcy i Włochy utrzymują tam siły większe niż Polska. Służbę w Afganistanie ma za sobą ponad 25 tys. z liczącej dziś 100 tys.żołnierzy polskiej armii. Wielu było tam kilkakrotnie. 40 zginęło.
Przeszło 500 odniosło rany.
Polskie koszty misji afgańskiej osiągną w tym roku kwotę 5 mld zł (1.5 mld USD). To 15 proc. rocznego budżetu obronnego kraju. Ten wydatek spowolnił modernizację techniczną armii. Przypomnijmy, że Polska była w latach 2003-2009 poważnie zaangażowana także w operację w Iraku, która kosztowała życie 22 żołnierzy i pochłonęła blisko miliard złotych (300 mln USD).
NATO: Polska nie spieszy się, by płacić na Afganistan po 2014
Mimo pojawiających się w czasie środowego spotkania ministrów spraw
zagranicznych państw NATO apeli o wsparcie finansowe narodowych sił
bezpieczeństwa w Afganistanie po zakończeniu w 2014 r. misji wojskowej,Polska na razie nie deklaruje swojego zaangażowania.
Tegoroczne koszty użycia PKW w Afganistanie to blisko 503 mln zł, a w2013 r. - ma to być nieco ponad 531 mln zł. Od 2007 r. w Afganistanie życie straciło 36 polskich żołnierzy i jeden pracujący dla wojska cywil.
Sikorski:Stany Zjednoczone oczekują ze strony państw uczestniczących w operacji ISAF wkładu w wysokości ok. miliarda dolarów rocznie. Rząd naszego kraju weryfikuje obecnie nasze możliwości w tej kwestii - dodał szef MSZ.
W trakcie dyskusji poinformował, że polski wkład na pomoc dla tego kraju oszacowano na poziomie 20 mln dolarów rocznie przez 10 lat, tymczasem Indie, Rosja i Chiny miałby wpłacać po 10 mln dolarów. "My mielibyśmy wpłacać tyle, co Chiny i Rosja razem wzięte" - zauważył.
Szef MSZ zapewnił, że Polska chciałaby pomóc Afganistanowi, ale wyraził wątpliwość, czy akurat poprzez pomoc wojskową. Podkreślił, że nigdy w naszej powojennej historii nie zdarzyło się jeszcze przekazanie przez nasz kraj pieniędzy do budżetu obronnego innego państwa. Jego zdaniem wymagałoby to stworzenia nowych ram prawnych.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl