Grecy w Bieszczadach
godziemba, śr., 24/07/2013 - 06:18
W czasie przesiedlenia ludności po wymianie terenów przygranicznych z Sowietami, w okolice Ustrzyk Dolnych przemieszczono około 2000 uchodźców greckich.
Po upadku komunistycznego powstania w Grecji, w latach 1948-1956 do Polski przybyło prawie 13,5 tysiąca Greków, przede wszystkich pochodzących z Macedonii i Tesalii. Początkowo zostali oni osiedleni na Dolnym Śląsku (przede wszystkim we Wrocławiu i Zgorzelcu), a następnie z powodu braku pracy i mieszkań zaczęli się przenosić do innych miast polskich.
Pomimo tych przemieszczeń centralnym ośrodkiem uchodźców pozostał Wrocław, gdzie swoją siedzibę miał Związek Uchodźców Politycznych z Grecji w Polsce oraz redakcja jego pisma pt. „Dimokratis”, wydawanego w języku greckim i macedońskim.
Po wymianie terenów przygranicznych z Sowietami, na mocy uchwały Prezydium Rządu z listopada 1951 roku postanowiono przesiedlić w okolice Ustrzyk Dolnych około 2000 greckich chłopów, którzy mieli tam „znaleźć właściwy i odpowiadający ich kwalifikacjom zawodowym warsztat zbiorowej pracy”
Przesiedlanie tej ludności rozpoczęło się w grudniu 1951 roku i trwało do połowy kwietnia 1952 roku. Ludność ta osiedliła się głównie w Krościenku (głównym ośrodku osadnictwa Greków w Bieszczadach), a także w okolicznych wsiach, między innymi w Moczarach, Trzciańcu i Liskowatem. W połowie 1952 roku mieszkało w Bieszczadach 2000 osób, a w 1953 już 3000 Greków. Liczba ta ulegała wahaniom, gdyż Grecy w poszukiwaniu lepszych warunków pracy często zmieniali miejsca swego pobytu. Ponadto po 1956 roku część z nich opuściła Polskę, przenosząc się do Bułgarii, Albanii, Jugosławii, Węgier oraz Czechosłowacji, skąd mieli bliżej do Grecji.
O dominacji ludności greckiej w Krościenku świadczą wyniki spisu ludności z 1960 roku. Spośród 755 mieszkańców wsi prawie 500 (dokładnie 494) stanowili Grecy. Dopiero w 1970 roku Polacy stali się większością we wsi.
Osadnicy greccy będąc nie tylko pierwszymi, ale prawie jedynymi do lat 1956-1957 mieszkańcami wsi, wzięli na siebie cały ciężar odpowiedzialności, stąd Grecy, mimo, że nie posiadali polskiego obywatelstwa, sprawowali kierownicze funkcje w miejscowych organach władzy. W każdej zamieszkałej przez siebie miejscowości założyli także spółdzielnie produkcyjne, otrzymując znaczne kredyty na zagospodarowanie się.
Największa spółdzielnia produkcyjna założona przez Greków funkcjonowała w Krościenku. Została nazwana „Nea Zoi” czyli „Nowe Życie”. Po kilku latach działalności w 1956 roku była zadłużona na niemal 9 mln złotych. Stan ten kierownictwo spółdzielni, zdominowane przez komunistów greckich tłumaczyło niską jakością gleby, trudnościami w uprawie roli na terenach górzystych oraz brakiem odpowiedniej liczby maszyn rolniczych. Ponadto część Greków stanowili inwalidzi oraz osoby starsze, które nie mogły pracować na roli. Opieka zdrowotna była na bardzo niskim poziomie - w Krościenku był zaledwie jeden lekarz grecki, ale nie miał on pozwolenia na wydawanie recept.
W sprawozdaniu przesłanym do władz wojewódzkich napisano, iż na 1145 mieszkańców pochodzenia greckiego w Krościenku zaledwie 240 mogło pracować na roli, a „reszta to wdowy, inwalidzi, starcy niedolni do pracy. (…) Spółdzielnia ma ponad 2000 owiec i potrzeba około 80 ludzi do pracy przy hodowli”. W związku z tym rozważano osiedlenie w Krościenku Greków z Wrocławia, co ostatecznie nie zostało zrealizowane.
Z powodu ciężkich warunków pracy w latach 1956-1958 z Krościenka wyjechało kilkuset Greków, którzy próbowali znaleźć pracę w przemyśle. Jednym z powodów tego exodusu było przymusowe kierowanie Greków do pracy we wspomnianej spółdzielni, co przyznał jej przewodniczący Wlachojorgos - pod groźbą wykluczenia z Komunistycznej Partii Grecji. Ponadto część Greków oskarżała kierownictwo spółdzielni o terroryzowanie podwładnych oraz dyskryminację osób niewykształconych (wśród Greków ok 15% stanowili analfabeci).
Na sytuację w spółdzielni w Krościenku wpływ miał także konflikt w lokalnej (zdominowanej przez greckich „twardogłowych” komunistów) organizacji partyjnej pomiędzy kierownictwem spółdzielni a wielu jej członkami. Szefowie spółdzielni starali się ograniczyć rozwój rolnictwa i hodowli, na rzecz rozbudowy tartaku i przemysłu drzewnego, w którym pracę mogło znaleźć część inwalidów. Tym planom przeciwna była znaczna część szeregowych członków spółdzielni, która uzyskała wsparcie Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Rzeszowie.
Ostatecznie postanowiono o jednoczesnym rozwoju hodowli oraz uruchomieniu tartaku. Władze wojewódzkie PZPR zwróciły także uwagę na konieczność rozwinięcia w Krościenku oświaty i kultury (czytaj: propagandy – Godziemba), poprzez wydawanie gazety w języku greckim. Te działania miały ograniczyć opuszczanie przez Greków spółdzielni w Krościenku i wyjazd do innych regionów Polski.
Znaczny wpływ na sytuację ludności greckiej w Krościenku miało powszechne wśród niej oczekiwanie na możliwość powrotu do kraju. Zdecydowana większość z nich pobyt w Polsce traktowała jako sprawę tymczasową, licząc na zmianę sytuacji w kraju, co nastąpiło dopiero w połowie lat 70. po przejęciu władzy przez socjalistów Andreasa Papandreau.
Wybrana literatura:
P. Eberhard – Polska granica wschodnia 1939-1945
M. Wojecki – Uchodźcy polityczni z Grecji w Polsce 1948-1975
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz