W związku z ustawieniem krzyża upamiętniającego żołnierzy Armii Krajowej (na Białorusi)

avatar użytkownika Józef Wieczorek

wpolityce.pl

Przed sądem w Szczuczynie, w obwodzie grodzieńskim, rozpoczął się proces szefa nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Mieczysława Jaśkiewicza oraz prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK w tym kraju Weroniki Sebastianowicz. Zostali oskarżeni o zorganizowanie nielegalnego zgromadzenia….

W całej sprawie polskie MSZ wydało 13 czerwca oświadczenie. Napisało w nim, że próba oskarżenia Sebastianowicz i Jaśkiewicza „za upamiętnienie dowódcy AK i rzekome zorganizowanie nielegalnego zgromadzenia przypomina represje z mrocznych czasów, które powinny dawno odejść w całej Europie w przeszłość”.

Mniejszości narodowe mają w całej Europie, w tym w Polsce, prawo do kultywowania swej tożsamości i historii. Oczekujemy także od Białorusi respektowania tego prawa

- podkreślono.

Proces za ustawienie krzyża?

Nasz Dziennik, 13, 06.2013

Przeciwko prezesowi nieuznawanego przez władze białoruskie Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Mieczysławowi Jaśkiewiczowi skierowano sprawę do sądu w związku z ustawieniem krzyża upamiętniającego żołnierzy Armii Krajowej…..– Na poczcie otrzymałem protokół z milicji szczuczyńskiej. Było tam tylko napisane, że 12 maja odbyła się uroczystość w miejscowości Raczkowszczyzna i postawiono krzyż. Zakwalifikowano to jako nielegalny wiec – powiedział Jaśkiewicz. Jak dodał, w protokole napisano, że sprawa została skierowana do sądu…….

ZPB ustawił 12 maja w miejscowości Raczkowszczyzna w obwodzie grodzieńskim krzyż upamiętniający ostatniego dowódcę AK połączonych sił Szczuczyn-Lida, Anatola Radziwonika ps. „Olech”, który wraz z oddziałem zginął w walkach z NKWD w 1949 roku. Na uroczystości tej było ponad sto osób, w tym kilku byłych żołnierzy AK oraz konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz.

– Wiem, że w tej miejscowości chodziła już milicja, przesłuchują ludzi. Pytają, jak to było – powiedział Jaśkiewicz.

Wcześniej zawiadomienie o przekazaniu do sądu sprawy przeciwko niej dostała prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weronika Sebastianowicz. Postawiono jej zarzut zorganizowania nielegalnego zgromadzenia.

Jaśkiewicz podkreśla, że krzyż postawiono na terenie prywatnym, a jego właściciel wyraził na to zgodę.

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Białoruś: Grzywny dla

Białoruś: Grzywny dla polskich działaczy

Szef
nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB)
Mieczysław Jaśkiewicz oraz prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK w tym
kraju Weronika Sebastianowicz, skazani zostali na kary grzywny.

Sąd
w Szczuczynie w obwodzie grodzieńskim skazał prezesa ZPB na grzywnę w
wysokości 4 mln rubli białoruskich (1,5 tys. zł), a Sebastianowicz na
2,5 mln (900 zł).

Uznano ich za
winnych złamania zasad przeprowadzania zgromadzeń masowych, gdyż nie
uzyskali zgody władz na organizowaną przez siebie akcję - powiedział
adwokat oskarżonych Uładzimir Kisialewicz.

Chodzi o wydarzenie z
12 maja tego roku, kiedy to ZPB ustawił we wsi Raczkowszczyzna w
obwodzie grodzieńskim krzyż upamiętniający ostatniego dowódcę AK
połączonych sił Szczuczyn-Lida, Anatola Radziwonika ps. "Olech", który
wraz z oddziałem zginął w walkach z NKWD
w 1949 roku. Na uroczystości było ponad 100 osób, w tym Sebastianowicz,
kilku innych byłych żołnierzy AK oraz konsul generalny RP w Grodnie
Andrzej Chodkiewicz.

"Uważam, że wyrok
jest niezgodny z prawem, bo w działaniach Jaśkiewicza i Sebastianowicz
brak znamion wykroczenia administracyjnego. Nie powinny one podpadać pod
ustawę o zgromadzeniach masowych, po pierwsze dlatego, że nie mieli
intencji zorganizowania masowego zgromadzenia" – powiedział Kisialewicz.
Dodał, że uważa wyrok za "czyste prześladowanie polityczne".

Jaśkiewicz podkreślał, że krzyż postawiono na terenie prywatnym, a jego właściciel
wyraził na to zgodę. Podkreślał też, że zebrani uczestniczyli w
modlitwie. Po wyroku oświadczył, że uważa za pozytywny skutek procesu
to, iż teraz zapewne wszyscy w Szczuczynie wiedzą już, że Radziwonik
mieszkał pod Szczuczynem, był przed wojną nauczycielem języka polskiego i
zginął za swoją ziemię.

"Niedaleko stąd
urodził się Czesław Niemen, który w swoich piosenkach opiewał piękno tej
ziemi. Powiedział, że dziwny jest ten świat. Dla mnie to niezrozumiałe,
że ci, którzy niszczyli patriotów, zostali bohaterami i mają pomniki z
napisem polegli za ojczyznę, chociaż rodzili się 2-3 tys. km stąd. A ci,
który walczyli o swój dom i ziemię, zostali bandytami" - dodał.

Sebastianowicz
mówiła dziennikarzom, że nie czuje się winna. "Krzyż jest święty i
należy się pośmiertnie każdemu człowiekowi, który się narodził" -
oznajmiła. W rozmowie dodała, że cieszy się, iż krzyż upamiętniający
Radziwonika i innych AK-owców nadal stoi. "Muszę znaleźć jeszcze brata
swojego i też postawić mu krzyż. Do dziś nie wiem, gdzie leży. Też był w
AK" - podkreśliła.

Na środowej
rozprawie było obecnych kilkudziesięciu działaczy mniejszości polskiej,
obrońcy praw człowieka, dziennikarze oraz konsul polski z Grodna Adam
Chmura.

W całej sprawie
polskie MSZ wydało 13 czerwca oświadczenie. Napisało w nim, że próba
oskarżenia Sebastianowicz i Jaśkiewicza "za upamiętnienie dowódcy AK i
rzekome zorganizowanie nielegalnego zgromadzenia przypomina represje z
mrocznych czasów, które powinny dawno odejść w całej Europie w
przeszłość". "Mniejszości narodowe mają w całej Europie, w tym w Polsce, prawo do kultywowania swej tożsamości i historii. Oczekujemy także od Białorusi respektowania tego prawa" - podkreślono.

W środę rzecznik polskiego MSZ Marcin
Bosacki powiedział: "Politycznie podtrzymujemy nasze zdanie, że tego
typu sprawy przypominają represje z mrocznych czasów dyktatur
komunistycznych. Jeszcze raz apelujemy do Białorusi, aby prawo
mniejszości narodowych do kultywowania swojej tożsamości i historii było
respektowane, tak jak jest respektowane w całej Europie, w tym w
Polsce".

Konsul generalny RP w
Grodnie Andrzej Chodkiewicz szacuje liczbę miejsc upamiętnień żołnierzy
AK w swoim okręgu na około 30-40, przy czym czasami są to całe kwatery,
a czasami tabliczki na cmentarzach parafialnych czy komunalnych
informujące, że w tym miejscu spoczywa żołnierz AK. Według informacji
Sebastianowicz na Białorusi żyje obecnie około 70 byłych żołnierzy AK,
starszych ludzi, których większość jest przykuta do łóżek.

Weronika
Sebastianowicz składała przysięgę AK, od 1945 r. była łączniczką
poakowskiego podziemia. W kwietniu 1951 r. została aresztowana i skazana
na 25 lat pozbawienia wolności.

Odbywała wyrok w łagrze w Workucie, po śmierci Stalina stopniowo wyrok skracano i ostatecznie wróciła na Białoruś.

Jej brat i ojciec też należeli do AK. W 1993 r. prokuratura
białoruska odmówiła jej rehabilitacji; uznano, że wyrok był
sprawiedliwy, gdyż utrzymywała przestępcze kontakty z aktywnymi
członkami AK.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl