Dawkins - Bóg urojony

avatar użytkownika jlv2
Otóż Dawkins jest jakoś dziwnie pewny, że Boga nie ma. Tylko dowodu nie przedstawił, czyli rozumowanie o kant tyłka potłuc. Istnienia czy nie istnienia Pana Boga matematycznie dowieść się nie da. Tego Dawkins jest świadomy, ale twierdzi, że przesłanki z teorii ewolucji dowodzą (podczas, gdy wcale nie dowodzą), że Bóg nie istnieje. Ja poprosiłem na Salonie24 o wyjaśnienie mi naukowo dwóch cudów: 1. cud wirującego słońca w Fatimie. Zjawisko widziane w promieniu 40 km od samej Fatimy. Przypominam, że wtedy w Porugalii nie rządził kler, ale politycy chcący zlikwidować Kościół. Zjawisko potwierdza wiele osób, w tym funkcjonariusze władz w swoich sprawozdaniach. Ze względu na zasięg terytorialny wykluczona zbiorowa histeria czy autosugestia. No i skąd biedne dzieci wiedziały z wyprzedzeniem, że coś takiego będzie? 2. Ojciec Pio przywrócił wzrok pewnemu mężczyźnie. Był ślepy dlatego, że brakowało mu nerwu wzrokowego, czyli połączenia oka z mózgiem. Jest to zdiagnozowane przez wielu lekarzy o różnych światopoglądach, ateistycznych także. Po owym przywróceniu wzroku lekarze nie wierzyli własnym oczom i dawaj go na badania powtórnie. Okazało się, że nerwu wzrokowego jak nie było, tak dalej nie ma, a więc wedle ówczesnej, jak i współczesnej wiedzy lekarskiej ten człowiek nie miał prawa widzieć. Oczywiście stwierdzono to prześwietleniem. Ale facet zgodził się na wykonanie sekcji zwłok po swojej śmierci. I po jego śmierci zrobiono to i już w sposób bezdyskusyjny stwierdzono, że tego nerwu faktycznie nie było. To jak on widział? Może Dawkins pomoże? Ostrożny byłbym z tezą, że Boga nie ma. Przynajmiej do czasu, jak ktoś naukowo nie wyjaśni tych dwóch zjawisk. Na razie jest tak, że ja wierzę, że Bóg istnieje, a Dawkins (i inni) wierzą, że Go nie ma. Wierzymy, bo udowodnić nie potrafimy. Ja podałem co najmniej 2 przesłanki, że to nie do końca tak, jak materialiści sobie wyobrażają.

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. modlitwa ateisty

jeżeli Boga nie ma - to dzięki Bogu jeżeli Bóg jest - to niech nas ma w swojej opiece. Nasilenie ataków na wiarę,na wszystkie religie przez "oświeconych" świadczy o jednym - nasila się walka ideologiczna o "rząd dusz". Kolejna fala, tym razem posiadająca nowe oręże - media lewackie, bardzo chętnie publikujące wszystko, co może osmieszyć, podważyć i zasiać wątpliwość u ludzi słabej wiary. Dlaczego walka z religiami? Bo każda z nich posiada dekalog, a ten dekalog , to zagrożenie dla anarchii lewackiej. pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Andrzej Chrzanowicz

2. jlv2

Ja wczoraj za atak na Dawkinsa zostałem pozbawiony wpisu na SG po 10 minutach. Tak działa Salon. To tak na marginesie. Co do tych wszystkich znawców tematu, że Boga nie ma. Sam Dawkins ostatnio w wywiadzie mówił, że dla ateistów ważne jest to co jest udowodnione. Tego czego nikt nie udowodnił to to nie istnieje. Rozwieje Pana nadzieje na odpowiedź. Owi "myśliciele" stwierdzą, że to nie możliwe i to jakaś ściema Kościoła katolickiego, a ci lekarze zostali przekupieni itd. Szkoda czasu na szarpanie się z nimi. Pozdrawiam
avatar użytkownika joanna

3. Falun Dafa exercises

http://relurl.com/2I8
joanna
avatar użytkownika jlv2

4. @Andrzej Chrzanowicz

Chodzi o coś innego. O to, co zwłaszcza ateistom nie przystoi, bo wszak używają "rozumu". W latach osiemdziesiątych znałem taką babcię (ponad 90 lat), która była święcie przekonana, że co tydzień do niej wpada z wizytą papież Jan Paweł II. Nie dało rady wytłumaczyć, że przelot papieża to taki wielki problem, że to fizycznie niemożliwe. No, ale babcia miała już IX krzyżyk ns karku, była już ciężko schorowana, Alzheimer i Parkinson na pokładzie: można taką kobiecinę zrozumieć. Tym bardziej, że nic nikomu od tego się nie działo. Skoro tak uważa, to uszanujmy jej zdanie. Wiek ma swoje prawa. Zmarła przekonana, że w ostatnią drogę wyprowadził ją Jan Paweł II. Co jest oczywistym bezsensem. Tylko, że to, co mogę zrozumieć u ponad 90-letniej babci, już słabującej na zdrowiu fizycznym i psychicznym, to nie mogę zrozumieć u wojujących ateistów, typu Dawkins. On jest w formie umysłowej. A dokumenty są bezwzględne. Tu nie ma miejsca o pomyłce. Z drugiej strony: w diecezjach są specjalni księża od opętań (egzorcyści). I z kim mają najbliższą nieraz współpracę? Z psychiatrami. Bo psychiatra widzi, że żadne leki, żadne działanie nie może pomóc pacjentowi. I nieraz podsyła takiego egzorcyście. I różnie wtedy bywa. Z drugiej strony egzorcyści, widząc, że to tylko schorzenie umysłowe, podsyłają swoich klientów do psychiatrów. Ja coś takiego widziałem raz, i więcej nie chcę. Ksiądz doktor znał aramejski. Z racji studiów. I była dziewczyna, 15 lat. Ona dobrze polskiego jeszcze nie znała, a co dopiero aramejski. I podczas egzoryzmu zaczęła nawijać po aramejsku, jakby tego języka używała od urodzin. Łącznie z czasem zaprzeszłym czy inne takie. Ksiądz był wstrząśnięty. Dawkinsowi wydaje się, że wszystko na tym świecie da się wyjaśnić naukowo. I ma rację: wydaje mu się...
jlv2
avatar użytkownika Andrzej Chrzanowicz

5. jlv2

To, że ateiści nie dopuszczają czegoś do swojej świadomości bo nie potrafią matematycznie obliczyć to nie znaczy, że to nie istnieje. Sprawa opętań, uzdrowień itd. są dla ateistów taki jak Dawkins niezrozumiałe. Kierować się mózgiem można i można próbować wszystko wziąć na logikę ale co w przypadku gdy coś wykracza poza? Stają się bezradni. Wówczas przechodzą do tego co najprostsze do negacji. Mogą za tymi rzeczami przemawiać fakty, opinie biegłych itd. ale to nie np. Dawkins badał więc to nie istnieje. Cała sprawa z Dawkinsem jest bardzo prosta. Tego czego Dawkins nie zna i nie rozumie to nie istnieje. Szerzenie swojej nie wiedzy i robienie na tym pieniędzy jest czystym oszustwem. Próba z własnej nie wiedzy robienia badań naukowych to zakrawa na chamskie oszustwo.
avatar użytkownika Kirker

6. Dawkins się bardzo plącze w tych swoich dywagacjach

nawet nie wyjaśnia jak on obala istnienie Boga, tylko cały czas atakuje. Działa tutaj Sposób Ostatni z "Erystyki" Schopenhauera. Jak się nie daje obalić czegoś, to trzeba nakrzyczeć, przynajmniej widowiskowo będzie. Przykład: przypisuje Bogu właściwości materialne, że działać winien na zasadzie jakiegoś bardzo potężnego mózgu lub komputera. Przy okazji mówi, że nie mógł się sam stworzyć. Ale tak kilkadziesiąt stron dalej pisze o multiwersum Wszechświatów z teorii Lee Smolina. A jak ono miało powstać? Zatem zakłada, że byt materialny może być wieczny. Z tego wynika, że jeżeli Bóg to jakaś materia to też może być wieczny, a więc wychodzi, że Najwyższy jednak istnieje. Inna rzecz, na którą się Dawkins powołuje, to niemożność imaginacji Boga. Jakoś nie możemy sobie wyobrazić zjawisk na poziomie kwantowo-mechanicznym, no i chyba nie zaprzeczymy ich istnieniu? Jakoś ciekawe też, że Dawkins skupia się Kościele rzymskokatolickim. I tutaj wymienia nawrócenie na siłę Edgarda Mortary czy gnębienie pedałów. Ale tak... ateiści też nawracali na siłę, często z użyciem tetetki. A tabu związane z seksem funkcjonowały w każdej kulturze, więc o co chodzi? Dlaczego Dawkins nie uderzył np. w judaizm? Wtedy ADL by go spłukała. Brak ataków na islam to efekt politycznej poprawności. Miałby na pieńku z organizacjami muzułmanów itd. Ciekawe, co nie. pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
avatar użytkownika TW Petrus13

7. .....

tak mocno tkwimy w tej ziemskiej "glinianej" skorupie z pretensjami do.............. no bo jeśli Jesteś to czemu boli czemu my My to i tamto a tu efekty raczej cholera jasna inaczej a jeśli Go Cię nie ma, to My! My ! zawsze My zaznaczę! choć z płaczem My kochając inaczej


 

avatar użytkownika mona

8. Wiecie co...

Było tak: umierała moja ukochana babcia, na raka. U nas zabiera się takich terminalnych chorych do domu, taki rodzinny zwyczaj. Nie kontaktowała od dwóch tygodni, dostawała już samo opium, normalnie - w kroplach.Nie było mnie w momencie, kiedy zaczęła się agonia: w ogrodzie usłyszłam jakieś monotonne głosy w domu - i trafiłam na litanię, gromnicę, etc.Więc uklękłam ze ściśniętym sercem - babcia mnie wychowała, bardzo ja kochałam. Nagle patrzę - a moja bacia jest najzupełniej przytomna, wpatrzona w swoją Częstochoską - i usmiecha się, powtarzając litanię. Skończyła się litania - i życie zgasło.Ale i tak byłam sceptyczna, przypadki chodza po ludziach. Dwa lata temu umierała moja przyjaciółka,też zresztą w domu, też na raka.Bardzo cierpiała, bardzo! Była przy niej studentka z hospicjum, która poleciała do kolejnej naszej przyjaciółki z nastepującym komunikatem: -"No, wie Pani - coś niesamowitego!Męczyła się przecież strasznie! I nagle - spojrzała w okno, uśmiechnęła się promiennie, powiedziała: - "oooo! Mama!" - i umarła. Dr. Moody pracował, przygotowując "Życie po zyciu" z młodą lekarką, którą w tej historii zajęło najbardziej to, co się działo z dziećmi.Bo jeśli dziecko z wypadku umierało, z a w s z e wiedziało, kto już odszedł. Jeśli zginął tata i - powiedzmy - brat Ben, tuż przed smiercią mówiło - "ale juz muszę iść, tata i Ben na mnie czekają". Nie wymieniało tych, którzy przeżyli. I nie można było podeprzeć się tym, że "zadziałał długo podawany narkotyk", jak to sie dzieje z wiekszościa badań. Jeszcze nie umieram, ale bardzo mi ta świadomośc pomaga. Wierzę w to.