Antypolonizm w filmie "Pokłosie"

Obejrzałem sobie ostatnio film "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego. Chciałem sam się przekonać, i wyrobić sobie zdanie na temat filmu. Teraz żałuję, że kupując DVD dałem zarobić jego producentowi. Muszę ten błąd odrobić robiąc filmowi odpowiednią "reklamę". Na początku filmu widz jest informowany, że film jest "oparty na faktach". Nie wiem, czy są zdefiniowane jakieś granice, poza którymi producent nie może już twierdzić, że film jest opraty na faktach. Bo cóż było faktycznego w tym filmie? Poza tym, że niebo było niebieskie, tak jak w rzeczywistości oraz pies szczekał tak jak prawdziwe psy, niewiele. W filmie są 3 "normalne" osoby (ksiądz proboszcz i dwóch braci), obdarzone jakimiś ludzkimi uczuciami. Ratują oni nagrobki z przedwojennego cmentarza żydowskiego sprzeciwiając się wykorzystaniu ich jako utwardzenia drogi lub do innych podobnych celów. Za te działania spotyka ich jednak olbrzymia nienawiść "otoczenia" czyli polskiej wsi z terenu kresów. Film swoją konwencją przypomina mi wręcz "noc żywych trupów", w której to głowni bohaterowie muszą barykadować się w domu, żeby chodzące po wiosce zombi nie wyssały z nich krwi. Tak właśnie przedstawiona jest polska wieś. FIlm, powtarzam, "oparty na faktach". Polacy to naród prosty, wulgarny. Ludzie biegają po ulicach z widłami i siekierami. Jeśli tego nie robią, to siedzą pod sklepem i sączą piwo z butelki albo awanturują się w różnych knajpach, przypominających mordownie. W słowniku Polaka jest ok 25 słów, z czego 20 to wulgarne określenia zawodów, części ciała oraz czynności seksualnych. Reszta to spójniki. Wszystko to przykraszone kresowym akcentem. Gęba Polaka jest karykaturalna, powykrzywiana. Nie wierzycie? Obejrzyjcie! Kolejne "fakty" to niemiłosierne szykany za to, że ktoś ratuje żydowskie nagrobki, od wybijania szyb, poprzez spalenie plonów a kończące się ukrzyżowaniem żywcem tej osoby. Pytam więc, gdzie miały miejsce takie "fakty"? Pasikowski idzie jednak dalej "po bandzie". Okazuje się, że Polacy mordowali Żydów, paląc ich żywcem, nie dając uratować nawet dzieci, które matki wyrzucały przez okna z płonącego domu. Polacy organizowali sobie te pogromy bez współudziału a nawet obecności Niemców. I to też mają być fakty. Skąd Pasikowski wziął sobie takie fakty, o którym się historykom nie śniło? Uzbrojeni w kije i widły zagnali 120 Żydów do małego domku, zamknęli drzwi i spalili swoich sąsiadów. Oczywiście bez udziału a nawet obecności Niemców. 120 żydów nie potrafiło zawalczyć o życie swoje, swoich żon i dzieci wobec garstki Polaków uzbrojonych w widły. Takie są fakty Pasikowskiego. Film nie ma żadnego kontekstu historycznego. Nie było okupacji niemieckiej a już w ogóle sowieckiej. O konfliktach związanych z kolaboracją żydów z tych terenów z okupantem sowieckim nie ma ani słowa. Najwyraźniej te fakty nie zasłużyły sobie na uwagę autora. Mordowanie żydów odbywa się z najniższych pobudek. Bo "żydzi zamordowali Chrystusa", Polak ucina głowę żydówce, za to, że go "nie dopuściła". Chodzi też o przejęcie ziemi oraz domostw żydowskich sąsiadów. Skąd żydzi te ziemie i domostwa pozyskali, pomijane jest oczywiście szerokim łukiem. Kochani Rodacy, jeśli taki obraz Polaka nasi reżyserzy wysyłają w świat, to nie dziwmy się potem, że maja nas wszędzie za równych pigmejom w rozwoju cywilizacyjnym i tak nas też często traktują. Wstyd dla reżysera, producenta oraz aktorów z filmu... "Dziękujemy" im za kolejną porcję kłamliwej propagandy i kolejną cegiełkę antypolonizmu. Odsyłamy do książek. Mam nadzieję, że kiedyś pan Pasikowski powoła się na jakieś rzekome "fakty", na których film się podobno opiera.