GDYBY PAN COGITO PISAŁ O SMOLEŃSKU…

avatar użytkownika Aleksander Ścios

Nad trumnami ofiar nie może być ciszy. W tej sprawie jest wspólniczką łotrów i kryjówką tchórzy. Żadne komisje, sądy i prokuratury, nie zagrodzą też drogi do poznania prawdy. Nie wygasi jej jazgot kanalii ani bełkot idiotów dławionych moskiewskim kneblem.
Nie pomogą łańcuchy tautologii i parę pojęć jak cepy. Bo choć zamknięto nas wniskim siodle doliny zasnutej gęstą mgłą, przez którą mieliśmy podziwiać migotanie nicości i fałsz „pojednania” – nawet ta mgła nie zasłoniła widoku sprawców, oczu pałających, łakomych pazurów i paszczy.
Ta zbrodnia będzie nazwana, jej okoliczności odkryte. Wówczas przyjdzie chwila, by zrozumieć, że dowodem istnienia potwora są jego ofiary i zmierzyć się nie tylko z prawdą o mechanizmach zbrodni, ale stokroć straszniejszą wiedzą o istnieniu potwora.
To nie będzie łatwe, bo gdyby nie duszny ciężar i śmierć którą zsyła można by sądzić, że jest majakiem, chorobą wyobraźni. Jak ogromna depresja rozciągnięta nad krajem nie da się przebić piórem, argumentem, włócznią. Nie próżno nosi pancerz niewiedzy, czasem zbroję naszej głupoty. Zedrzeć ją tym trudniej, że przestawaliśmy z nim przez dwie dekady i wykarmiliśmy go cząstką własnego życia. Chodzi teraz za nami niczym przepaść Pana Cogito-przykryta starannie kawałkiem starej materii. Za płytka żeby pochłonęła głowę ręce i nogi. I nie wiadomo - czy nie zabraknie odwagi by dostrzec najgorszą ze wszystkich - twarz zdrady?  Czy usprawiedliwi nas wówczas prawda i doniosłość racji moralnych?
Rozsądni mówią, że można współżyć z potworem, należy tylko unikać gwałtownych ruchów, gwałtownej mowy. Tak, rozsądni wierzą w mechanizmy demokracji, deliberują uczenie o potrzebie konsensusu i próbują omijać potwora szerokim łukiem - zapewniając siebie i innych o potędze karty wyborczej i potrzebie konstruktywnych działań. Ich strach nie ma twarzy umarłego, umarli są dla nich łagodni.
Rozsądni uznali więc, że ocaleli aby żyć, a ich świadectwo ma być dane w warunkach „demokracji parlamentarnej”, w czasie politycznych debat i rzeczowej polemiki. Być może już dziś cyzelują swoje przyszłe wystąpienia lub z kilku sofizmatów próbują sklecić logiczne wyjaśnienie – nie mieliśmy dokąd odejść, zostaliśmy na śmietniku, zrobiliśmy porządek, kości i blachę oddaliśmy do archiwum.
Rozsądni „chcą łączyć nie dzielić”, głoszą potrzebę reformowania i budowy „mostów porozumienia”. Wprawdzie dialektyka oprawców nadal brzmi złowrogo i nie da się dostrzec żadnej dystynkcji w rozumowaniu, rozsądni ufają w cywilizowane normy i pokładają nadzieję w państwie prawa. Wierzą też w mądrość Polaków, a nawet w to, że polskość jest wartością dodaną do miejsca urodzenia. Nie ma ceny, za którą odważyliby się wskazać bękartów zaludniających nasz skrawek ziemi. Nie zrobią tego nawet wówczas, gdy opadnie groza, pogasną reflektory i odkryjemy że jesteśmy na śmietniku w bardzo dziwnych pozach, jedni z wyciągniętą szyją, drudzy z otwartymi ustami z których sączyła się jeszcze ojczyzna. W ucieczce przez potworem - tak bardzo chcieliby ocalić życie na niby i na końcu swoich dni ponieść zwyczajną śmierć, bez glorii, powaleni bezwładem.

Czas, w którym zbrodnia będzie nazwana, nadejdzie nieuchronnie. Ci, którzy są jej winni już budzą się z krzykiem, gdy nocą nawiedza ich sen cesarza szukającego szpary, w którą mógłby się wcisnąć. Z obawy, że  podłoga jest gładka i śliska posyłają kolejnych żołnierzy by chodzili wokół sypialni z obnażonymi mieczami. To już niczego nie zmieni.
Czas, w którym zbrodnia zostanie nazwana - postawi nas twarzą w twarz z potworem. Nie takim, jakiego widzieliśmy dotąd na ekranach telewizorów: ubranym w drogie garnitury i służbowe grymasy. Do końca nie wiadomo – czy będzie miał wtedy spoconą gębę i przyspieszony ze strachu oddech czy tylko przywdzieje kolejną maskę i śmiejąc się z gapiów regulaminowo zastuka kopytami. O jego twarzy zdecydują rozsądni, wybierając jedną ze ścieżek -  na prawo (gdzie) było źródło lub na lewo (gdzie) było wzgórze. Oni wiedzą, że nie można mieć zarazem źródła i wzgórza idei i liścia i przelać wielość bez szatańskich pieców ciemnej alchemii zbyt jasnej abstrakcji.
Drogę na wprost wskażą tylko poeci i kilku nieuleczalnych marzycieli.
Kiedykolwiek nadejdzie ten czas, na krótką chwilę przywróci nam prawa utracone przed laty. Pierwsze – do czerpania ze śmierci tych, których dosięgła nienawiść. Przed siedemdziesięcioma laty i dziś. Drugie – do semantycznego ładu i prostoty wyboru: tak lub nie. Ten czas rozstrzygnie - czy dołączymy do grona przodków czy staniemy się potworem. 


Polecam: Zbigniew Herbert - Potwór Pana Cogito, Potęga smaku, Raport z oblężonego miasta, Nasz strach, Przebudzenie, Sen cesarza, Ścieżka, Przepaść Pana Cogito.

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Szanowny Panie Aleksandrze

Pan Cogito dzisiaj był obecny z nami...





KAŻDY POLAK POWINIEN WYSŁUCHAĆ TEJ HOMILII.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Jesteśmy stróżami naszych braci

Homilia ks. bp.
Józefa Zawitkowskiego, biskupa pomocniczego diecezji łowickiej,
wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w bazylice archikatedralnej pw.
Męczeństwa św. Jana Chrzciciela w Warszawie w 3. rocznicę katastrofy
smoleńskiej

Czcigodni Bracia Kapłani, przewielebne Siostry, Rodzino i Przyjaciele
tych, co zginęli w Smoleńsku, Pielgrzymi czcigodni i Warszawiacy.
Wszyscy, którzy pamięć macie dłuższą niż nienawiść. Wszyscy – Kochani
moi!

Cóż to za rozmowy

prowadzicie między sobą

i jesteście smutni?

Jak to, nie wiesz

co się w tych dniach stało?

Nie wiem.

To chyba jesteś z końca świata

albo z dalekiego kraju,

albo z Łowicza.

 

Nie słyszałeś o Jezusie z Nazaretu,

co był potężny w czynach i w mowie?

Słyszałem, ale co z tego?

Myśmy się spodziewali,

że On wybawi Izraela,

a tymczasem już trzeci dzień

leży w grobie.

Już trzeci rok

od smoleńskiej śmierci.


Ale wy jesteście nierozumni

i leciwi w myśleniu.

I tłumaczył im wszystko od początku,

jak przez cierpienie

miał wejść do chwały.

Świat zapomniałby o Katyniu,

gdyby nie Smoleńsk.

Coś tam błysnęło pod czaszką

i drgnęło pod żebrami,

ale oczy były uśpione.

Zostań z nami!

Tak się z Tobą dobrze rozmawia.

Zjemy kolację i pójdziesz dalej.

dokąd zamierzasz.

I został,

I było tak jak w Wielki Czwartek

I poznali Go po łamaniu chleba

I zniknął im sprzed oczu (Łk  24, 17-31).

 

 

Warszawa pamięta.

Warszawa umie dziękować!

Gdybym zapomniał Ciebie,

Ojczyzno moja,

moje święte Jeruzalem,

niech język przyschnie

do mego podniebienia,

niech uschnie moja prawica,

a Ty, Boże na niebie,

zapomnij o mnie! (por. ks. P. Skarga).

Amen, za was

i za siebie! (A. Mickiewicz).

 

Dlatego szanuję Was i więcej,

dziękuję Wam za to,

że pamiętacie o tych,

którzy odeszli

w przerwanym locie.

 

Jak trudno ustalić imiona

tych, co zginęli,

a nie wolno się pomylić

nawet o jednego.

Jesteśmy mimo wszystko

stróżami naszych braci (Z. Herbert).

 

A tu warszawska archikatedra.

Tak ucho natężam ciekawie…

Że słyszałbym

Halo, halo!

Tu serce Polski!

Tu mówi Warszawa.

Ogłaszam alarm dla Warszawy!

Niech pogrzebowych śpiewów zaprzestaną!

Nam ducha starczy

i dla nas, i dla was.

Tu małe dzieci walczą.

 

Synku, buty masz za duże,

karabin masz za ciężki,

hełm masz za wielki,

ale serce to ty masz

w sam raz.

Co wyście zrobili z bohaterami

z „Rudym” i „Zośką”.

Wy nie jesteście z Ojczyzny mojej.

I pamiętajcie, że krew niewinnych

będzie krzyczeć o pomstę do nieba.

 

Wisło, pamiętaj!

Piasku, pamiętaj!

Warszawo, pamiętaj!

 

My tu nie po amunicję

ani po broń przychodzimy.

My tu duchy zbieramy

i siły  mnożymy u Tej,

która jest nad czarnym lasem

blask – pogody słonecznej – Kościół

która nagnie pochmurną broń naszą,

gdy zaczniemy walczyć miłością (K.K. Baczyński).

 

Ziemio katyńska,

Ziemio smoleńska,

czy ty zawsze będziesz przeklętą

otchłanią Lewiatana,

co chłonie w swoje czeluści

tych, co są szlachetni

i co są wybrańcami Boga?

 

Milcz i zamilknij!

Ta ziemia do Polski należy!

Ta ziemia jest relikwią

przesiąkniętą polską krwią.

A mówili, żeś przekopaną,

żeś przesianą – kłamali.

Jesteś polem wyschniętych kości.

I nie wolno zagubić ani jednej,

przecież jesteśmy stróżami

naszych braci!

 

Popełniliśmy błąd.

Święte sprawy

tylko szlachetnym ludziom

mogą być powierzone,

nie godzi się ich odsłaniać

profanom (Hipokrates).

 

Popełniliśmy błąd,

ale ta ziemia będzie błogosławioną,

bo to jest Ezechielowe pole

wyschniętych kości.

Prorokuj, synu człowieczy,

aby te kości zeszły się w szkielety,

aby przyodziały się skórą

i wionie na nich Duch Boży,

aby ożyły,

aby stały się wojskiem wielkim,

bo mocen jest Bóg

nawet z wyschniętych kości

wzbudzić sobie naród doskonały (zob. Ez 37, 1-14).

Bóg swój lud ocali

Bóg da siłę swojemu ludowi

Ach, ty trudna Polsko! (H. Sucharski)

 

Póki Ty duszę anielską

będziesz więziła w czerepie rubasznym

póty kat będzie rąbał twoje cielsko,

póty miecz zemsty nie będzie ci strasznym (J. Słowacki).

 

A Wam, co pamięć macie lepszą

niż smoleńska brzoza,

słowami Słowackiego

chcę przypomnieć

testament Prezydenta:

 

Żyłem z wami, cierpiałem

i płakałem z wami.

Nigdy mi, kto szlachetny,

nie był obojętny…

Jednak zostanie po mnie

ta siła fatalna,

co mi żywemu na nic,

tylko czoło zdobi

lecz po śmierci was będzie

gniotła niewidzialna

aż was zjadacze chleba

w aniołów przerobi (J. Słowacki).

 

Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie,

że ci ze złota statuę lud niesie,

otruwszy  pierwej (C.K. Norwid).

 

Exoriare aliguis

ex ossibus nostris

ultor.

Z kości naszych wyrośnie

ktoś mocniejszy

i stanie na świadectwo tym

co kłamali.

 

Dowiemy się kiedyś prawdy

o Katyniu, o Smoleńsku?

Nie pytajcie bezbożnych

kto zabił Prezydenta.

Specjalnością czarnych aniołów

jest kłamstwo i niszczenie miłości.

Miłości, która jest miłością do Boga, do Ojczyzny

i wzajemnej miłości do braci.

 

My nie jesteśmy żałobnikami,

co chodzą z katedry

przed Pałac Namiestnikowski.

My nie jesteśmy chorzy na Ojczyznę,

my tylko chcemy pamiętać

i zachować tożsamość.

 

Bo Ojczyzna – ziomkowie,

to jest moralne zjednoczenie,

w którym nawet partyj już nie ma,

w którym partyje są jak bandy

lub koczowiska polityczne,

których ogniem jest niezgoda,

a rzeczywistością

cuchnący dym wyrazów (C.K. Norwid).

I znów oddech pana Sucharskiego: Ach, ty trudna Polsko!

 

Nasze przejście Krakowskim Przedmieściem

jest przypomnieniem pogrzebu Prezydenta

przypomnieniem jedności Narodu,

którą wtedy widzieliśmy,

jest obroną krzyża, który krzyczy

i krwawi,

a krzyż ma wielkie

na całą Europę ramiona(A. Mickiewicz).

 

A setnik krzyczy:

On naprawdę był Synem Bożym!

To teraz krzyczysz?

 

Nasze przejście Królewskim Traktem

jest przypomnieniem

naszej godności narodowej,

 

bo niewiele w nas zostało pamięci

Boga, Honoru i Ojczyzny.

Do Europy bezmyślnym stadem

wlokąc ze sobą miłość i zdradę

idziemy niosąc nasze symbole…

zdeptaną dumę i honor i wiarę.

Odmawiam w samotności

pacierz za Ojczyznę

Nikt ze mną nie powtarza

prośby ni wezwania

Poplątało się nam białe z czerwonym

Jak powróz (K.J. Węgrzyn).

 

Nasze przejście Krakowskim Przedmieściem

jest pytaniem:

Kto winien śmierci Prezydenta?

Mgła, wąwóz, piloci,

naprowadzający czy brzoza?

Myśmy ich zabili.

Zabiliśmy ich słowami, kłamstwem,

chamstwem, przekleństwem i szyderstwem,

Zaklejaliście sobie usta krzyżem.

Bezbożni, perfidni oszuści

fałszywie płakali.

Ach, Polsko!

Ile ty mnie kosztujesz? (F. Kowalska)

 

A tamci, co odeszli

do ponadwiecznych,

stanęli pokornie przed Tym,

który nas stworzył.

Dla nich skończyły się już rządy.

Skończyły się kadencje, partie,

kluby, orientacje,

nie ma już dyskusji

o aborcji, eutanazji

o partnerach, lesbijkach i gejach.

Dla nich skończyła się wiara, spełniła się nadzieja

Zaczęło się niebo.

A piekło zostało tu.

 

Gdy miłość Ojczyzny gaśnie,

wtedy przychodzą czasy

łotrów i szaleńców(H. Sienkiewicz).

 

A zostało nam trochę Polski?

Niewiele.

Wysprzedali prawie wszystko.
Polska wymiera.

Nie! Nie!

Modlę się z Wami

słowami Tuwima – Żyda,

tego z Ojczyzny mojej:

 

Daj nam uprzątnąć dom ojczysty

Tak ze zgliszcz naszych, ruin świętych,

Jak z grzechów naszych win przeklętych.

Niech będzie biedny, ale czysty,

Nasz dom z cmentarzysk podźwignięty…

 

Przywróć nam chleb z polskiego pola

i z polskiej sosny trumnę,

lecz nade wszystko – słowom naszym

chytrze zmienionym przez krętaczy

jedyność przywróć i prawdziwość,

niech prawo zawsze prawo znaczy,

a sprawiedliwość – sprawiedliwość (J. Tuwim).

 

Jeszcze nie wszystko stracone

Połóż rękę na sercu

puka jeszcze?

Tak!

 

A to Polska właśnie! (S. Wyspiański)

 

Po minionych złych deszczach i burzy

wracają złe burze i deszcze,

ale ciągle nadzieja mi wróży

że to, czego czekam, przyjdzie jeszcze (L. Staff).

 

Choćby nam chcieli

wyszarpać Ojczyznę

przez podłe czyny

i zdradzieckie słowa.

         I choćby losy

         rzucili o Polskę,

         Ty, Polsko, zawsze

         będziesz Chrystusowa! (K.J. Węgrzyn)

 

Warszawiacy  czcigodni i Pielgrzymi!

Warszawo, ty moja Warszawo!

Nieujarzmiona byłaś, choć krwawa

Pawiem narodów byłaś…

a dzisiaj jesteś…

Czy ja cię kiedyś zobaczę,

Warszawo?

Jak się zwie twoja boleść sroga?

Nie mamy Boga! Brak nam Boga! (por. L. Staff).

Wiem, panie Staff!

U was parady chodzą bez krzyża,

o wolność i tolerancję wołają.

Dzieci, wy nie jesteście z Warszawy.

Idź do Palmir i naucz się:

Wolność krzyżami się mierzy!

Idź do spowiedzi na Wielkanoc.

Od Chrystusa naucz się tolerancji:

Ja cię nie potępiam.

Idź do domu.

Więcej nie grzesz.

Taką kulturę ma tylko Bóg

i ci, co mają

wyobraźnię  miłosierdzia.

 

A w tej paradzie

był jeden obcy, nieznany.

Patrzyli spode łba,

ramionami ruszali,

spluwali.

         Wzięli go na stronę

         mówili, mówili, pytali

         Milczał.

Podeszła Magdalena

Poznała, powiedziała…

Płakała.

Ucichło, coś szeptali

         na ziemię padli

         płakali (J. Tuwim).

I tak będzie!

Nawrócą się i ci

grzechem malowani.

 

A co z nami, proszę księdza?

Co ja mam robić?

 

Za dużą masz pamięć,

a zbyt małe serce.

Idź, dokąd poszli tamci.

Ocalałeś nie po to, żeby żyć.

Masz mało czasu,

trzeba dać świadectwo!

 

Czuwaj, kiedy światło na górach

daje znak.

Wstań i idź,

dopóki krew obraca w piersi

twoją ciemną gwiazdą.

Bądź wierny.

Idź! (Z. Herbert).

 

Jestem z Łowicza

od pracowitych Borynów.

Uśmiechnijcie się trochę, bo bardzo nam smutno,

a Wielkanoc przyszła i wiosna przyszła.

Chwalę się przed Matką Boską

Księżną Łowicką:

 

Naprzeciw idzie chłopka

Ma kosy złociste,

łowicka jej spódnica

i piękna zapaska.

Poznała Zbawiciela

z świętego obrazka

         Upadła na kolana

         i krzyknęła: Chryste!

         Bije głową o ziemię

         z serdeczną rozpaczą,

         a Chrystus się pochylił

         i rzekł:

Powiedz ludziom,

niech już nie płaczą!  (J. Lechoń).

 

 

Dziękuję Wam za 10 kwietnia

Roku Pańskiego 2013,

za modlitwę

w trzecią rocznicę smoleńską.

Wiosna przyszła

Matka Boska Zagrzewna do Łowicza ją przyniosła.

Bociany przyleciały.

Zwołują się kuropatwy Chełmońskiego.

a Papieżem  jest Franciszek,

nie dziad, ale ubogi.

Wszystko będzie nowe i dobre.

Tylko już nie płaczcie,

miejcie pamięć dłuższą od nienawiści.

Bóg nasz los

odmieni ku dobremu.

Przecież jesteśmy tylko stróżami

naszych braci.


Amen.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Krzysztofjaw

3. Marylu...

Dziękuję za przytoczenie spisanej treści homilii... Jest wzruszająco piękna, polska... Rzeczywiście... Każdy Polak winien tą homilię usłyszeć i ją przecztać, zanalizować, zrozumieć i... Mi sosobiście dała nadzieję a łzy wzruszenia spłynęły po policzkach...

Pozdrawiam

P.S.
Dołączę tekst do swojego postu, który też dotyczył homlii księdza biskupa...

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)