♦ Uśmiech Matki Boskiej
Jerzy Frelich, ps. „Rechtor”, urodził się 28 lutego 1941 r. Jest magistrem filologii polskiej. Był nauczycielem w Zespole Szkół Budowlanych, jednocześnie przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty i Wychowania w Rybniku.
W stanie wojennym współdziałał w podziemnej poligrafii i kolportażu. Był również członkiem Biskupiego Komitetu Pomocy Uwięzionym i Internowanym przy kościele św. Antoniego w Rybniku.
Został zatrzymany przez funkcjonariuszy KW MO 16 czerwca 1982 r. W dwa dni później została mu dostarczona decyzja o internowaniu (nr 514/V-2), ponieważ, jak to określono, „jest głównym inspiratorem i organizatorem nielegalnych struktur związkowych na terenie Rybnika w okresie trwania stanu wojennego”.
Od 18 czerwca do 3 lipca przebywał w więzieniu KW MO w Katowicach, następnie w obozie internowanych w Zabrzu Zaborzu (3 lipca – 3 sierpnia). Stamtąd z grupą 26 internowanych przewieziony został do Grodkowa, gdzie przebywał do 16 sierpnia 1982 r. W tym dniu był wśród 51 internowanych, których przewieziono do Ośrodka Odosobnienia w Uhercach.
16 sierpnia [1982]
Przybyliśmy na miejsce przeznaczenia po prawie 16 godzinach podróży! Trzeba przyznać, podróży z przygodami, do tego w „suce”, która najbardziej przypominała okręt podwodny pozbawiony wentylacji! Dotarło nas tutaj, a było dobrze po północy, 24 internowanych z Regionu Śląsko-Dąbrowskiego oraz 27 z regionów zachodnich: Dolnego Śląska, Opolszczyzny, Zielonej Góry.
Jak tylko otworzyła się nasza „suka”, wychodzimy, stajemy na baczność i śpiewamy Boże, coś Polskę,a jakiś, pewnie trunkowy „klawisz” wznosił raz po raz okrzyk: „Partia!, Gierek!, Partia!, Gierek!”. Upewniamy się, że jesteśmy w Uhercach. Tak przypuszczaliśmy.
Dowodzący porucznik zażądał od nas, by zabrać bagaże z ciężarówki i udać się na pawilon po pięciu! Tłumaczymy, dlaczego to jest niemożliwe. Na ciężarówce był cały „majątek” wszystkich przybyłych, w tym również taki „luźny”, jak maszynki do gotowania, garnki, patelnie, żelazka, duże puszki na „czaj” itp. (także rozmaite narzędzia, o których ani mru-mru). Proponujemy wypuścić kolegów z dwóch pozostałych „suk”, ściągnąć wszystkie te klamoty i wtedy każdy zabiera, co jego i „na pokoje”! Powyższe w naszym imieniu wyraził Janusz [Sanocki], na co ten porucznik mający tu władzę przewodnią zareagował ostro:
– Nie ty będziesz tu rozkazywał, pachołku Reagana!
– W takim razie sam się tym wszystkim zajmij, pachołku Breżniewa!
Wszystko było jasne, trafiliśmy na twardogłowego! Ale czegoż się można było spodziewać w obozie dla „zeków”, w opuszczonych na poły górach kresowych?! I tak dobrze, że jeszcze w Polsce! Siadamy spokojnie na trawie, palimy papierosy.
– Dobrze – powiada ów porucznik – my mamy czas!
– A my, nie? Panie, my siedzimy już od grudnia!
– Co tam dla nas parę godzin w ciepła, gwiaździstą noc!
– To jak u mamy bulka z masłem!
Szczęśliwie sytuacja nie podobała się również kierowcom. Dość ostro interweniują. Ich nie obchodzą nasze nocne przepychanki, ani metody wychowawcze pewnego bieszczadzkiego porucznika! Oni już, natychmiast chcą odjeżdżać! W ten sposób stają się naszymi mimowolnymi sojusznikami. Porucznik, który zyskał ksywę „Pachołek”, jak niepyszny, wbrew sobie, pozwala otwierać „suki”. Błyskawicznie odszukaliśmy nasze bagaże i na pawilon! Do pół godziny jesteśmy rozlokowani według doboru naturalnego, a ten porucznik miał chyba jakiś plan! Ciekawe, co mu w duszy grało?
„Internowani w Uhercach II (16 sierpnia – 23 grudnia 1982)”
Andrzej i Maria Perlakowie. IPN Wrocław 2010.
A potem było jak u Hitchcocka, napięcie rosło każdego dnia…
![](http://wielka-solidarnosc.pl/wp-content/uploads/2013/03/Z-ks.-kanclerzem.jpg)
W środku ówczesny kanclerz kurii ks. Wiktor Skworc (obecnie arcybiskup, metropolita katowicki) wśród internowanych. Z prawej: Antoni Grabowski „Kaszub”‚ Jerzy Frelich „Rechtor”, Jerzy Popioł „Mały Wuja”; z lewej Ryszard Matusiak i Roman Niegosz (późniejsi posłowie Sejmu RP) oraz Ryszard Ładniak.
Uśmiech Matki Boskiej
sztuka w I akcie, w II odsłonach.
Od autora.
Istnieją nieliczne monografie obozów internowania, gdzie można znaleźć wspomnienia osób w takich ośrodkach osadzonych; zdarzają się też opowiadania tematyczne. Nie spotkałem natomiast żadnej próby opisania tych wydarzeń za pomocą dramatu, choćby w formie jednoaktówki (pewnie źle szukałem). Chciałbym tę lukę trochę wypełnić, również po to, by pamięć o śląskich szlakach internowania przetrwała, a co ważne – częściowo w gwarze śląskiej.
Uherce dla wielu z nas, internowanych Górnoślązaków, były ostatnim ośrodkiem poniewierki z czasów stanu wojennego. Tam bowiem, 16 sierpnia 1982 roku, transportem z Grodkowa, dokąd ściągnięto nas wcześniej z rozmaitych obozów, przybyła grupa 51 internowanych, w tym 24 z regionu śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”.
Jednoaktówka tu zaprezentowana, oparta została o autentyczne wydarzenia, jakie miały miejsce w tym obozie jesienią 1982 roku. Przytoczone zaś fragmenty utworów poetyckich, zarówno oryginalnych jak i tych, napisanych do znanych melodii, pochodzą sprzed trzydziestu laty i zostały wytworzone przez samych internowanych z różnych obozów, co zaznaczam w „objaśnieniach”, razem zaś stawały się własnością nas wszystkich internowanych, wzajem się z ich treścią utożsamiających (vide: pieśni internowanych na www.wielka-solidarność.pl.). „Rechtor”- Jerzy Frelich z Rybnika
[…]
Rechtor – Wódz Wielka Kopa zaproponowoł z tyj okazji pogadanka i Ci z PLL to zaakceptowali! Jo zaproponowoł głodowka, ale niy było chętnych.
Bujoczek – My som za głodowkom! Przeca „cela 27 ma zawsze racjo”! Tego sie muszymy trzimać, przez gupota my tego niy napisali, mało, my w to wierzymy!
Joker – Jak inksi niy chcom, to trudno. Może sie bojom, że ich do dom ani na wilijo niy wypuszczom!
Bujoczek – A do tego rozwalymy ta przeklynto blinda [14] w oknie korytarza! Ekstra jom tam przispawali, żeby my niy widzieli, kto przijyżdżo na widzynie! To nom odsłoni widok na brama głowno i zaros bydymy mieć lepsze samopoczucie!
Rechtor -To sie do zrobić „Oszołomy” kończą przigotowania. Tyn górnik z „Ziemowita”, niy uwierzicie, przemycił już do obozu kilofek i brecha! [15] A Ty Bujoczek musisz jeszcze uzbroić ta ława, kerom chcesz sie przebić na Barborka z „Andzie” do „Julki” [16].
[…]
Bujoczek (ładuje się do celi razem z trzymetrową ławą, stawia ją obok łóżek) – Popatrzcie, jak sie zbroi ławy! Dwie takie momy, razym z jednym metalowym łożkiem służyć bydom czasowo jako tarany! Ustalili my, że do każdyj ławy mo być dwóch hajerow [18]. Joker jest za mały! Rechtor! Bydziesz czasowo robotnikym, chocioż jeżeś trocha za chudy!
Rechtor – Niezbadane som drogi i ścieżki w Bieszczadach. Co mom robić, Panie sztajger [19]?
Bujoczek – Dzisiej w nocy bydzie pieronowy przeciong na gornym korytarzu. My momy mu pomoc, żeby wywalić ta zablindowano krata! Jo sztartna piyrszy, prziglondniesz sie i jak jo osłabna, na chwila mie zastompisz!
Rechtor -To my sie dogodali jak szleper [20] z hajerym!
[…]
Cela pogrążona w ciemności, majaczą jedynie kontury łóżek. Z zewnątrz słychać straszne uderzenia! Cały pawilon się trzęsie)
Głosy klawiszy (dają sie słyszeć, mimo głośnych uderzeń) – „Odejść od kraty”! „Będą sankcje”!, „Odwołamy widzenie”! ( słychać też bębnienie kamieni o blindę oraz szamotaninę z kratami. Tępe, straszne uderzenia nie ustają! Są rytmiczne…wreszcie trzask żelastwa o ziemię!)
Chór internowanych (z korytarza dobiegł śpiew)
Wyrwij murom zęby krat.
Zerwij kajdany połam bat!
A mury runą, runą, runą,
Aż pogrzebią stary świat [21]
(Do celi wpadają po kolei jej mieszkańcy: pierwszy Joker – zapala światło, Doktor – sprawdza,
czy okno dobrzej jest zaciemnione kocem; potem zmachany Rechtor i zziajany Bujoczek).
Rechtor (głęboko oddychając) – Co za noc! Udało sie! (zwraca się do Bujoczka) Był żeś dobry! Co hajer to hajer!
Bujoczek ( łapie powietrze jak wielka ryba) – Dobrze, że Janusz przipomnioł, że jak odwalymy ta blinda, wszyscy momy sie cofnońć do korytarza.
Rechtor – No toć! Reflektor z kogutka cołki czas omiatoł krata. Przi jego świetle wyglondali my jak zgraja duchów. I tak było do końca. Krata spadła, a reflektror nikogo niy znod w dziurze korytarza! Przeciąg! Panie komendancie, przeciąg! A czy zrobisz przeciągowi zdjęcie?!
Doktor – Na pawilonie światło zgasło w najlepszym momencie, jak chcieli nasi elektrycy! Kraty między kondygnacjami zostały spięte „węzłami gordyjskimi” według dzieła mechaników! A klawisze nie zdołali nas zastraszyć!
Rechtor – Wiesz może co wrzeszczał komendant ochrony przy kracie na dole ?
Doktor – Najpierw, że idą robić zdjęcia! A potem, jak nie sforsowali naszego „węzła”, wołał, że nie będzie mu przykro, jak nas wszystkich zapakują na szerokie tory!
[…]
Całość do pobrania w PDF: Uśmiech Matki Boskiej
- wielka-solidarnosc.pl - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz