USTAWA O REAKTYWACJI WSI
Aleksander Ścios, czw., 07/03/2013 - 13:21
W cieniu symulowanych konfliktów, medialnych inscenizacji i nagłaśniania tematów zastępczych, postępuje proces budowy reżimu prezydenckiego. Środowisko skupione wokół Belwederu, nie napotykając najmniejszych przeszkód ze strony opozycji sprawnie pokonuje kolejne etapy i narzuca „implementację” wyników Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN). Rozwiązania te pełnią rolę narzędzia w wykreowaniu legislacyjnych podstaw nowego reżimu, służą uzasadnieniu prorosyjskiej „koncepcji bezpieczeństwa” i zmierzają wprost do konsolidacji struktur siłowych, na których oprze się fundament władzy prezydenckiej.
Belwederski plan składa się w istocie z dwóch założeń: reformy dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP, mającej na celu wzmocnienie lobby wojskowego i poszerzenie zakresu zwierzchnictwa prezydenta nad armią oraz z dogłębnej przebudowy służb specjalnych, dokonywanej pod hasłem „integracji i koordynacji”, której efektem będzie m.in. wyłonienie nowej formacji (powstałej z połączenia Agencji Wywiadu ze Służbą Wywiadu Wojskowego) – jako „zbrojnego ramienia” reżimu prezydenckiego. Prezydent sprawujący zwierzchnictwo nad SZ RP, za pośrednictwem ministra obrony narodowej, będzie nie tylko faktycznym decydentem w kwestiach bezpieczeństwa, ale uzyska realny wpływ na działania potężnej służby.
Rządowi Donalda Tuska powierzono rolę wykonawcy planów, przy czym dyspozycyjność w tym zakresie wydaje się dziś decydująca w kwestii przyszłość rządu. Opinia wyrażona niedawno przez gen. Kozieja, iż „obrany kierunek zmian jest zbieżny z wnioskami ze Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego”, a „w obecnej chwili nie ma różnic w tym zakresie pomiędzy ośrodkiem prezydenckim a strukturami rządowymi” – pozwala przypuszczać, że jest to układ nadal stabilny.
Belwederskie plany zakładają powrót do modelu służb sprzed 2006 roku oraz powierzenie stanowisk dowódczych w nowej formacji wyłącznie żołnierzom zawodowym. Wymusza to przygotowanie rozwiązań prawnych, które reaktywują układ personalny byłych Wojskowych Służb Informacyjnych i przywrócą tej służbie „dobre imię”, utracone w wyniku publikacji Raportu z Weryfikacji. Warto pamiętać, że w rekomendacjach powstałych w ramach SPBN, likwidację WSI uznaje się za akt „szkodzący bezpieczeństwu państwa polskiego”, zaś lokator Belwederu należy do zdecydowanych zwolenników tego środowiska.
Reaktywacja wpływów WSI nie ograniczy się z pewnością do służb specjalnych. Nie można wykluczyć, że w tle proponowanych reform istnieje zamysł powierzenia ludziom wojskówki nadzoru nad technologiami wojskowymi oraz zaangażowanie ich w procesy związane z modernizacją Sił Zbrojnych. Również prezydencki projekt „polskiej tarczy antyrakietowej”, zakładający uwzględnienie „polskiego przemysłowego potencjału obronnego”. wydaje się wpisywać się w taki scenariusz.
Jednym z legislacyjnych narzędzi, służących realizacji tych celów jest nowelizacja ustawy - Przepisy wprowadzające ustawę o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego oraz ustawę o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego. Projekt MON z dnia 16 października 2012 roku jest obecnie przedmiotem zaawansowanych konsultacji i uzgodnień, do których zaproszono również żołnierzy byłych WSI, skupionych w stowarzyszeniu SOWA.
Projekt powstał w związku z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z dnia 27 czerwca 2008 r. sygn. akt K 51/07, w którym trybunał orzekł o niekonstytucyjność art. 70a ustawy, dotyczącym sporządzenia przez Przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej raportu o działaniach żołnierzy i pracowników WSI. Zdaniem TS, poprzednia ustawa nie gwarantowała zainteresowanym osobom dostępu do akt sprawy, odmawiała prawa do wysłuchania w przedmiocie zebranych informacji oraz nie zapewniała środków prawnych umożliwiających uruchomienie sadowej kontroli decyzji o podaniu do publicznej wiadomości danych osobowych objętych raportem Komisji Weryfikacyjnej.
Projekt powstały w MON idzie jednak dalej. Stwierdza sie w nim, że nowelizacja ustawy ma służyć „określeniu na nowo procedury weryfikacji treści raportu”, a jej zakres będzie sie odnosić do instytucji "uzupełnienia raportu". Należy zatem rozumieć, że środki prawne przewidziane w nowelizacji mają ułatwić ponowną weryfikację żołnierzy i funkcjonariuszy byłych WSI oraz przygotować ewentualne „uzupełnienia” raportu. Zgodnie z ustawą mogą je sporządzić tylko Szefowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego lub Służby Wywiadu Wojskowego. W perspektywie planowanej „reformy służb”, staje się oczywiste, że szefowie tych służb mogą zostać postawieni wobec alternatywy – albo sporządzą „uzupełnienie”, zgodnie z wolą „pokrzywdzonych” raportem ludzi WSI albo odejdą ze stanowisk. Ponieważ Kancelaria Prezydenta od wielu miesięcy rozsyła pisma do urzędów i służb podległych premierowi, pytając je o lokalizację materiałów badanych przez Komisję Weryfikacyjną, można przyjąć, że są to działania służące temu samemu celowi.
Dla osób „pokrzywdzonych” treścią „raportu Macierewicza” (tak w projekcie noweli nazywa się dokument przejęty postanowieniem Prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 16 lutego 2007 i ogłoszony w Monitorze Polskim nr 11) przewiduje się wyjątkowe w polskim prawie postępowanie rehabilitacyjne. Osoby te będą mogły wystąpić do sadu z wnioskiem „o wydanie orzeczenia ustalającego sytuację prawną zainteresowanego w kontekście opublikowanego już raportu”. Sądem właściwym będzie Sąd Okręgowy w Warszawie, orzekający w składzie trzech sędziów. Samo postępowanie byłoby jednak farsą, ponieważ ustawa przewiduje zastosowanie trybu nieprocesowego, w którym sąd wydawałby końcowe postanowienie wyłącznie na podstawie wniosku osoby „pokrzywdzonej”. Nie wiadomo, jak wówczas miałoby wyglądać postępowanie dowodowe, szczególnie, jeśli weryfikacja wniosku wymagałaby ujawnienia materiałów objętych klauzulą tajności. Kolejną farsą jest zapis, w którym proponuje się obowiązkową obecność prokuratora - jako „gwaranta ochrony praworządności, przestrzegania praw obywateli i interesu społecznego”. Praktyka obecnych działań prokuratury (również w odniesieniu do zawiadomień Komisji Weryfikacyjnej WSI) dowodzi, że jej przedstawiciel byłby raczej rzecznikiem interesów grupy rządzącej, niż interesu społecznego.
Projekt przewiduje, że na podstawie takiego trybu sądowego zapadałoby orzeczenie „stwierdzające fakt zamieszczenia w raporcie informacji nieprawdziwych lub informacji wykraczających poza zakres przedmiotowy określony ustawa, albo orzeczenie oddalające wniosek”. Po upływie 30 dni od uprawomocnienia orzeczenia, byłoby one przesyłane szefowi MON w celu opublikowania jego sentencji w Dzienniku Urzędowym Monitor Polski.
Jakie intencje towarzyszą tej regulacji, można również wnioskować na podstawie opinii przesłanych przez instytucje, do których trafił projekt ustawy.
Szef BBN Stanisław Koziej „poddaje pod rozwagę” ministrowi obrony narodowej, iż ustawa powinna umożliwiać występowanie do sądu wszystkim osobom, o których wspomina Raport z Weryfikacji WSI, nie tylko zaś tym, które posiadają wcześniejsze orzeczenie sądowe. Jest to stanowisko zgodne z postulatami środowiska WSI. Publikacja postanowienia sądowego w Dzienniku Urzędowym, byłaby, zdaniem Kozieja – „zadośćuczynieniem idei uzupełnienia treści raportu, który w tym dzienniku został już ogłoszony”. Koziej zwraca również uwagę, że „część osób zainteresowanych publicznym ,oczyszczeniem’ z zarzutów zawartych w ‘Raporcie’[…] może dysponować innymi dokumentami i dowodami, które pozwolą sądowi zweryfikować treść ‘Raportu’ w odniesieniu do wnioskodawcy”. To przypuszczenie prezydenckiego ministra może sugerować, że w posiadaniu ludzi byłych WSI znajdują się „zbiory prywatne”, których ujawnienie – w przypadku bierności prokuratury i ograniczeniu postępowania dowodowego, pozwoliłoby uzyskać korzystne postanowienia sądowe. Podobne uwagi zawiera pismo Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego, który utrzymuje, że prawo do występowania do sądu „powinno obejmować wszystkie osoby wymienione w raporcie”, a nadto wyraża troskę, czy osoby te winny ponosić koszty postępowania (w projekcie mowa jest o 200-zł), skoro „zostały poszkodowane przez organ państwa”.
Trzeba przypomnieć, że w liście z maja 2011 roku skierowanym do Donalda Tuska, gen. Marek Dukaczewski pisał: „Pragnę podkreślić, ze do chwili obecnej nasze problemy nie zostały rozwiązane mimo deklaracji przedwyborczych partii Pana Premiera oraz oburzenia wyrażonego w tzw. "Antyraporcie", jak również mimo uchwalenia przez posłów Platformy Obywatelskiej zmian w ustawie znoszącej WSI w dniu 25 lipca 2008 r., która nie uwzględnia zapisów zawartych w wyrokach Trybunału Konstytucyjnego”. Miesiąc później, Dukaczewski w piśmie do premiera wyraził nadzieję, że „sprawa skrzywdzonych przez Raport Antoniego Macierewicza i Komisje Weryfikacyjna żołnierzy i pracowników WSI zostanie w końcu rozwiązana zgodnie z zasadami obowiązującymi w demokratycznym państwie”. Kolejne pisma szefa SOWY zawierają już nieco inną retorykę.
We wrześniu 2012 roku Dukaczewski proponował, by MON przesłało stowarzyszeniu nie tylko projekt omawianej tu ustawy, ale również projekty dokumentów „dotyczących tematyki: wywiadu, rozpoznania, kontrwywiadu, ochrony informacji niejawnych i bezpieczeństwa teleinformatycznego oraz zmian struktur jednostek organizacyjnych zajmujących się tymi obszarami.” Zdaniem Dukaczewskiego „duża wiedza i doświadczenie” ludzi WSI „mogą być pomocne i wydatnie przyczyniać się do podniesienia jakości prawa”.
Również sam projekt noweli autorstwa MON nie zadowala w pełni środowiska WSI. W przesłanym do ministerstwa stanowisku, SOWA żąda m.in. prawa do postępowania sądowego dla każdej osoby „pokrzywdzonej” Raportem, postuluje ograniczenie lub usunięcie art.70d ust.2 i 3 ustawy, pozwalającego na sporządzenie kolejnych „uzupełnień” raportu oraz stawia zarzut, iż ustawa nie normuje „sposobu zadośćuczynienia”. Zdaniem środowiska WSI, osoby wymienione w Raporcie „uległy stygmatyzacji jako przestępcy”, ustawa powinna zatem wprowadzać „rodzaje i tryb przyznawania odszkodowań oraz zasady umieszczania przeprosin”. W piśmie zawarto też propozycję dotyczącą Aneksu z Weryfikacji WSI, przekazanego prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu w listopadzie 2007 roku. Ludzie WSI proponują, by dokument pozostający dziś w dyspozycji Bronisława Komorowskiego został przekazany do tajnego archiwum, z zastrzeżeniem, że może być udostępniony po 50 latach, tj. po 2056 roku, lub otrzymał „kategorię archiwalną Bc” i był „przekazany na makulaturę”.
10 – stronicowe stanowisko ludzi WSI kończy się pouczeniem, które ze względu na użytą retorykę, warte jest zacytowania:
„Przedstawiciele władzy powinni mieć świadomość, że takie stanowienie prawa i taki sposób jego realizacji, jak również bezpodstawna zwłoka w naprawieniu wyrządzonych krzywd podważa zaufanie obywateli do własnego państwa, które mieniąc się demokratycznym, wobec żołnierzy i pracowników WSI zastosowało naganną zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Wierzymy, że po pięciu latach państwo polskie naprawi w końcu wyrządzone przez swoich urzędników krzywdy wszystkim niesłusznie oskarżonym żołnierzom, którzy zgodnie z prawem wykonywali swoje obowiązki stojąc na straży bezpieczeństwa narodowego”.
Jeśli dostrzec, że na „wiedzy i doświadczeniu” ludzi byłych WSI są dziś budowane fundamenty reżimu prezydenckiego, trudno przypuszczać, by ich żądania nie zostały spełnione.
Artykuł opublikowany w nr 10/2013 Gazety Polskiej.
- Aleksander Ścios - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Szanowny Panie Aleksandrze
"Projekt powstały w MON idzie jednak dalej. Stwierdza sie w nim, że nowelizacja ustawy ma służyć „określeniu na nowo procedury weryfikacji treści raportu”, a jej zakres będzie sie odnosić do instytucji "uzupełnienia raportu". Należy zatem rozumieć, że środki prawne przewidziane w nowelizacji mają ułatwić ponowną weryfikację żołnierzy i funkcjonariuszy byłych WSI oraz przygotować ewentualne „uzupełnienia” raportu. Zgodnie z ustawą mogą je sporządzić tylko Szefowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego lub Służby Wywiadu Wojskowego. W perspektywie planowanej „reformy służb”, staje się oczywiste, że szefowie tych służb mogą zostać postawieni wobec alternatywy – albo sporządzą „uzupełnienie”, zgodnie z wolą „pokrzywdzonych” raportem ludzi WSI albo odejdą ze stanowisk."
To by pasowało do zmian w słuzbach, zainicjowanych przez Tuska i Cichockiego, w uzgodnieniu z Komorowskim, reorganizacji służb.
Nowa obsada może być bardziej elastyczna w tym względzie.
A rola Sikorskiego w konsultacjach i uzgodnieniach reorganizacji w wojsku coraz bardziej zagadkowa. Siemioniak wydaje się być tylko człowiekiem od stawiania parafek na decyzjach innych.
Pozostaje nam na razie tylko obserwować kolejne ruchy i tworzone dokumenty.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Powstrzymuję się od wszelkiego komentarza,
by w złości nie wypowiedzieć czegoś niebywale niecenzuralnego albo by nie przewidywać przyszłości, która dzisiaj mogłaby być uznana za nieprawdopodobną, a dla dzisiejszej władzy na razie jeszcze zbyt dyskredytującą.
Ale może coś per analogiam:
Wiemy, że mordowania Żydów w roku 1941 dopuścił się SS Einsatzgruppe (Kommando SS Zichenau-Schröttersburg pod dowództwem SS Hauptsturmführera Hermanna Schapera w następujących miejscowościach:
Wizna (koniec czerwca), Wąsosz (5 lipca), Radziłów (7 lipca), Jedwabne (10 lipca), Łomża (wczesny sierpień), Tykocin (22–25 sierpnia), Rutki (4 września), Piątnica, Zambrów a także w innych miejscowościach. link
Prezydent Bronisław Komorowski przeprosił tylko za zbrodnię popełniona w miejscowości Jedwabne.
Czyżby, przepraszając za zbrodnie popełniona przez niemieckie oddziały SS, chciał pomniejszyć rozmiar tych zbrodni?
Oraz, czy przypadkiem nie ma planu rehabilitacji także i tej służby specjalnej?
michael