Komunistyczni janczarzy (1)
godziemba, pon., 04/03/2013 - 07:26
Związek Młodzieży Polskiej został utworzony na tzw. kongresie jedności młodzieży polskiej w lipcu 1948 roku we Wrocławiu.
ZMP powstał z połączenia czterech dotychczas istniejących politycznych organizacji młodzieżowych: Organizacji Młodzieży Uniwersytetu Robotniczego, Związku Młodzieży Demokratycznej, Związku Młodzieży Wiejskiej RP „Wici” oraz Związku Walki Młodych. W 1950 roku zlikwidowano Związek Harcerstwa Polskiego, tworząc na jego miejsce Organizację Harcerską ZMP, instytucjonalnie podporządkowaną Zarządowi Głównemu. Tym samym ZMP funkcjonował jako monopolistyczna organizacja polityczna zrzeszająca młodzież.
Powstaniu ZMP towarzyszyły publikacje z entuzjazmem witające zjednoczenie ruchu młodzieżowego i prezentujące organizację jako rozwiązanie bezalternatywne. W pierwszym numerze zetempowskiego tygodnika „Pokolenie” podkreślono, iż „rozpoczynamy nowy etap pracy i walki dla Polski ludowej. Demokratyczny ruch młodzieżowy zjednoczył wysiłki i ustokrotnił swoje siły w jednym wielkim Związku Młodzieży Polskiej reprezentującym całe młode pokolenie naszego kraju, wszystko, co w tym pokoleniu postępowe i twórcze”.
W deklaracji ideowo-programowej wyrażono pragnienie „szczęśliwej przyszłości dla narodu” oraz poczucia bliskości ze „sprawą światowego postępu”. Każdy członek organizacji został automatycznie zaliczony do „pierwszych szeregów budowniczych naszej nowej gospodarki”, a więc do najlepszej części społeczeństwa.
W materiałach propagandowych nędzy i zacofaniu Polski przedwojennej przeciwstawiano Polskę Ludową, która zapewniła młodzieży wielkie możliwości awansu społecznego. „Awans społeczny – pisał Zygmunt Garstecki – młodzieży chłopskiej dokonuje się w skali masowej, we wszystkich dziedzinach gospodarki i kultury, zarówno na wsi, jak i w mieście. Stoją przed wsią otworem szkoły podstawowe, średnie i wyższe. Czekają na nią fabryki, uspołeczniony handel, transport i komunikacja. Czeka na nią służba zdrowia, liczne instytucje życia społeczno-kulturalnego”. Z kolei na łamach „Pokolenia” z obowiązkowym entuzjazmem wyliczano: „bo któreż pokolenie miało zagwarantowane tak szerokie prawa jak nasze – potwierdzone w Konstytucji? Prawo do pracy i nauki, do jak najszerszej aktywności politycznej, społecznej, gospodarczej i kulturalnej. Dają nam one możliwość szczęśliwego życia”.
Jakkolwiek ZMP miał być powszechną organizacją całej młodzieży, nie zapominano o „czystości ideologicznej” jego szeregów, podkreślając, iż „wzrost organizacji nie może się dokonywać kosztem zamazywania przodującej roli ZMP, a hasło szerokiego frontu młodzieży nie oznacza dążenia do skupienia całej młodzieży w szeregach ZMP”. Związek jako organizacja klasowa, miał prowadzić swoją działalność z uwzględnieniem obowiązującego różnicującego podejścia do kwestii pochodzenia i przynależności klasowej. W związku z tym nie przyjmowano z reguły do organizacji np. młodzieży „kułackiej” , wywodzącej się z rodzin ziemiańskich lub „kapitalistycznych”, jako żyjącej z wyzysku, stojącego w sprzeczności z zasadami sprawiedliwości społecznej, o którą miał walczyć Związek. Deklarowano wszakże, iż „ZMP może uznać takiego kułackiego syna czy córkę za sprzymierzeńca, jeśli jednostka taka zerwie z własną rodziną i walką dowiedzie szczerości swoich poglądów. Syn ten czy córka wyzyskiwacza musi zerwać ze swoją rodziną wszelkie stosunki i wziąć aktywny udział w walce przeciwko wszystkim kułakom i wyzyskiwaczom”.
Związkowi przypisano bardzo szerokie obowiązki w zakresie właściwego kształtowania życia publicznego i prywatnego wszelkich środowisk młodzieżowych. Jednym z jego elementów była aktywizacja „niezrzeszonych”. Propagandyści nie zabiegali o aktywność jako taką, będącą prostym przeciwieństwem bierności i indyferentyzmu, ale o zaangażowanie na rzecz realizacji ustroju socjalistycznego, o działanie w ściśle określonych warunkach politycznych. Za przejaw zaangażowania w nową rzeczywistość uznawano nie tylko działalność polityczną i wykonywanie wyznaczonej pracy, ale także przyswajanie sobie „prawdziwej wiedzy”, pod którym to pojęciem rozumiano aktualnie obowiązującą wykładnię komunistycznej ideologii i doktryny. Niejednokrotnie określano to następująco: „Aby być szczęśliwym w życiu, musisz czuć się odpowiedzialny za losy państwa, rozumieć dokładnie drogę, wytkniętą przez Partię, musisz wiedzieć, o co walczysz, przeciwko komu i przeciwko czemu walczysz”.
Postulowanej konieczności włączania się do wspólnej pracy całego społeczeństwa towarzyszył silnie eksponowany wątek potrzeby i słuszności działania w „kolektywie”. „Kolektyw” był nie tylko określeniem zbioru jednostek, ale przede wszystkim wspólnotą ludzi, zorganizowaną w oparciu o „międzyludzkie braterstwo” . Wspólnotę taką miały spajać więzy wzajemnej solidarności, rodzącej gotowości do największych poświęceń, obrazowanej wspólnym marszem „ramię przy ramieniu”.
Samokrytycznie stwierdzano niejednokrotnie, iż „w organizacji jest za mało zainteresowania się ludźmi, ich sprawami, troskami i trudnościami, że koła zetempowskie przechodzą nad tym do porządku dziennego. Przecież grupa zetempowska powinna stać się naprawdę drugą rodziną, czasem nawet bliższą, bardziej serdeczną, bo młodzieżową – powinna przyciągać innych kolegów”.
Kolektyw łączył ludzi nie tylko podczas pracy, ale także podczas wypoczynku. W jednej z publikacji „Po prostu” podkreślano całkiem poważnie, iż kolektyw „to jest sprawa zasadnicza w walce o nowy styl zabawy, tak jak w każdej walce, na każdym odcinku naszego życia. Bez zwartego kolektywu, nie zwyciężymy. Nie zmienimy stylu zabawy. Stanowimy już kolektyw przy pracy, przy nauce. Stwórzmy kolektyw w zabawie. Nie rozbijajmy się po kątach na parki. Bawmy się razem, swobodnie, szczerze i naturalnie. I wówczas wyjdzie wspólny śpiew”.
Oddziaływanie wychowawcze ZMP miało bowiem rozciągnąć się na wszystkie dziedziny życia członków, włącznie z najbardziej intymnymi. „Nie można odrywać postawy politycznej członka organizacji – podkreślano – od jego postawy moralnej w życiu prywatnym. Jest to dla organizacji problem wielkiej wagi. Gwarancją rzetelnego i świadomego wykonywania obowiązków organizacyjnych, gwarancją rzetelnej postawy ZMP-owca, jest także jego postawa moralna poza organizacją”. Jednym z elementów kontroli życia publicznego było zwalczanie pijaństwa wśród członków Związku. Każdy członek organizacji, który upijał się, miał – wedle propagandy – „działać obiektywnie na rzecz wroga”. W tym przypadku nie odniesiono większych sukcesów, a powszechny alkoholizm zetempowców stanowił tajemnicę poliszynela.
Wszystkie związki dwojga młodych ludzi winny opierać się na odpowiedzialności, wierności i czystości intencji. Odrzucano jakiekolwiek kojarzenie moralności socjalistycznej z „wolną miłością”, rozumianą jako dowolne dobieranie i zmienianie partnerów. Podstawowym bowiem obowiązkiem każdej rodziny było spłodzenie i wychowanie nowych obywateli.
Zjawisko masowego udziału młodzieży w monoideologicznym życiu politycznym w państwie socjalistycznym stanowić miało przeciwieństwo panującego w kapitalizmie elitaryzmu i różnorodności zapatrywań politycznych, traktowanych jako przejaw toczącej się „walki klasowej”.
Pochwale aktywności towarzyszyło potępienie bierności, wskazywano przy tym, iż „wygodnie jest stać z boku, przyglądać się robocie innych, narzekać na trudności w zaopatrzeniu (…) i samemu przy tym wszystkim nie robić nic. Wygodnie. Ale tchórzliwie i nieuczciwie. Coraz mniej jest takich wygodnickich konsumentów życia, zaś coraz więcej tych, którzy zaczynają rozumieć, że bierna postawa życiowa staje się w toku naszej wielkiej walki zwykłą nieuczciwością”.
Przyswajanie nowego wzorca odbywać się miało pod hasłem „przekuwania świadomości”. Za pożądany efekt procesu wychowania uznawano stworzenie człowieka ukształtowanego całkowicie na nową modłę, wyposażonego tylko i wyłącznie w te cechy i kierującego się tylko tymi normami, które uznano za właściwe z punktu widzenia przyjętych założeń ideologicznych. Zmiany dokonujące się w człowieku miały współgrać się ze zmianami w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym. Młodzi ludzie poszukujący swego miejsca w życiu winni więc z poczuciem dokonania wyboru „jedynie słusznej drogi” oddać się pod opiekę zetempowskich wychowawców, który wskażą właściwą drogę życiową i zapobiegną demoralizacji politycznej.
Nowy człowiek miał kierować się nową moralnością, moralnością komunistyczną, będącą moralnością „postępowej, wschodzącej klasy – proletariatu, moralnością prawdziwie ludzką”. Nowa moralność miała „służyć zniszczeniu starego eksploatatorskiego społeczeństwa i zjednoczeniu wszystkich pracujących wokół proletariatu, tworzącego nowe społeczeństwo komunistów”. Człowiekiem moralnym mógł więc zostać tylko ten, kto poświęcał się pracy na rzecz nowego społeczeństwa, a przede wszystkim najbardziej postępowej jego części – klasie robotniczej.
Zetempowiec miał zawsze mówić prawdę, bez względu na okoliczności oraz pozycję i przekonania słuchaczy. Równocześnie winien czuć się bezpieczny, bowiem, jak wskazywano, to „Partia uczy, aby zawsze mówić prawdę, choćby ona była nieraz gorzka i bolesna”. Młody człowiek winien więc ujawniać i piętnować zauważone braki i błędy, a krytyka miała być ściśle związana z nieustanną kontrolą. „Kontrola i krytyka – pisano w „Sztandarze Młodych” – musi iść w naszej organizacji zarówno od kierowniczych ogniw do mas członkowskich, jak i na odwrót. Zarząd koła ma prawo i obowiązek kontrolować pracę poszczególnych członków i krytykować ich, jeśli źle pracują, ale i każdy członek organizacji ma prawo i obowiązek krytykować każdy zarząd, jeśli mu się coś w jego pracy nie podoba, jeśli uważa, że zarząd popełnia błędy”.
Zetempowiec w kontaktach z innymi ludźmi winien świecić przykładną skromnością, Mimo bowiem świadomości przynależenia do „młodzieżowej awangardy”, posiadacz legitymacji ZMP nie miał prawa wynosić się ponad „niezorganizowane” otoczenie, a z faktu bycia członkiem Związku nie miały wiązać się żadne korzyści materialne. Jedynym przywilejem było prawo do wytężonej pracy dla dobra ogółu.
Praca miała dawać młodemu zetempowcowi „poczucie tworzenia rzeczy wielkich, pięknych i pożytecznych” , gdyż w Polsce ludowej człowiek miał pracować „nie dla luksusowego życia garści wyzyskiwaczy, ale dla dobra swojego, swoich najbliższych, narodu i całej ludzkości”. Entuzjazm, romantyczny zapał i wiara w gospodarczy sukces nie mogły jednak przesłaniać trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość. Ochotnicy z ZMP zgłaszający się do ciężkiej pracy musieli być przygotowani na szereg wyrzeczeń, niski standard warunków bytowych, skromne zarobki i odległą perspektywę osiągniecia jakiegokolwiek dobrobytu. „ Chodzimy po ziemi – wspierał zetempowców tow. Jerzy Andrzejewski – Nie jesteśmy odświętnymi manekinami. Jesteśmy żywymi ludźmi. I nasz towarzysz – optymizm posiada mocne ludzkie nogi, nie szczudła zamiast nóg. Nasz towarzysz – optymizm bynajmniej nie odwraca tchórzliwie głowy od wszystkich naszych trudności, braków i niedomagań. Nasz towarzysz – optymizm jest dobrym towarzyszem, ponieważ idzie obok nas z podniesioną głową i posiada bystre, ostro widzące oczy”.
Zgłaszanie się ochotników do zetempowskich brygad produkcyjnych traktowano jako dowód, iż młodzi ludzie mają ambicję „wziąć się za bary z przeciwnościami”, nie chcą „pełzać jak ślimak” – jak miało miejsce w okresie kapitalizmu. Zetempowiec miał być „niespokojną duszą”, człowiekiem, którego „trapi niepokój, niecierpliwość wyrażająca się pragnieniem zmieniania wszystkiego na lepsze”. Z drugiej jednak strony zetempowiec winien służyć przykładem świadomego, posłusznego i zdyscyplinowanego wypełniania przypadających na niego obowiązków.
Cdn.
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. dlaczego nie byłem w ZMP
Kiedy w 1954 roku kończąc 7. klasę szkoły podstawowej wybierałem się do liceum ogólnokształcącego, szkoła podstawowa poza cenzurką wystawiała również rekomendację do ZMP.
Ja takiej rekomendacji nie dostałem chociaż na cenzurce miałem same czwórki i piątki (piątek więcej). Różne mogły być tego przyczyny. Jedną z nich pamiętam dobrze.
Na zakończenie 7 klasy dostaliśmy do napisania sztandarowe wypracowanie z polskiego "Którego przywódcę socjalistycznego najbardziej cenię i dlaczego".
Oczywiście wybór był trudny: Józef Stalin, Bolesław Bierut, może nawet Włodzimierz Lenin...
Przyznam, że wybór miałem rzeczywiście bardzo trudny - a napisać było trzeba. W rezultacie napisałem wypracowanie wyjaśniające, że ze wszystkich socjalistycznych przywódców najbardziej cenię Stefana Okrzeję
:)
Mam gdzieś schowane to wypracowanie. ... Może je kiedyś odnajdę. Za rekomendację do ZMP mi nie posłużyło :(
Pozdrawiam
2. @Almanzor
W porównaniu do takich tytanów Okrzeja nie mógł być dostateczną rekomendacją do ZMP:)
Pozdrawiam
3. @Godziemba
Jak się wczyta w życiorys Stefana Okrzei i relacji do niego chociażby przedwojennych przywódców Polski, to WCALE nie był On rekomendacją.
Były też inne powody że do ZMP nie należałem, ale ten był powodem tego, że nikt w liceum nie zapytał się mnie nawet o to czy CHCĘ wstąpić do ZMP.
Było mi miło jak na niedawnym spotkaniu absolwentów jedna z koleżanek przypomniała że do ZMP nie należałem. Naprawdę to był w tej szkole (Liceum TPD) wyjątek.
4. @Almanzor
Całkowicie zgadzam się, nie był on właściwą rekomendacją.
Na szczęście w moich czasach szkolnych (II połowa 60. i 70.) ZMP już nie było. Mając na uwadze moje poglądy nikt mi nie proponował wstępowania do TPPR, LOK czy potem SZSP.
Pozdrawiam