Po rozum do mrówek

avatar użytkownika MagdaF.

Trzeba mieć nie tylko zmysł obserwacji, inwencję i wielką wyobraźnię, ale też duszę entomologa i po części filozofa, aby z tematu mrówek uczynić trylogię science fiction z elementami thrillera, oddającą  po „mrówczemu” naszą współczesną  rzeczywistość.   Zainicjowana w 1991 roku przez francuskiego pisarza Bernarda Werbera  trylogia, której bohaterami stały się mrówki („Imperium mrówek", „Dzień mrówek" i „Bunt mrówek”), stała się bestsellerem światowym, w którym  mrówcza ambicja, wynalazczość i ofiarność decydują o przetrwaniu  w  tajemniczym i skomplikowanym ekosystemie, jakim jest świat.

 

Umiejętnością „mrówczej” pracy, walką o swoje terytorium, nawet za cenę wywołania konfliktów, mogą poszczycić się także nasze rodzime „mrówki”, które, po wprowadzeniu unijnego przepisu 1 grudnia pozwalającego przenosić przez granicę tylko 40 sztuk papierosów, rozpoczęły, na znak protestu, blokadę przejścia granicznego w Medyce, żądając zmiany przepisów. Mimo ingerencji służb celnych i policji, z mrówczaną niezłomnością walczą  nadal i zapowiadają, że "nie odpuszczą" rządowi i parlamentowi.

 

Nie bez powodu Bernard Werber w swoich powieściach dowodzi, że są gatunki mrówek groźne dla człowieka. Zapewne wie o tym poseł Niesiołowski (od muchówki do mrówki bliska droga), i już wkrótce będzie miał możliwość, obok pozorowanej działalności na politycznym polu, wykazać się naprawdę: wiedzą, umiejętnościami i strategią walki, bo oto, jak podaje Dziennik: Nowy gatunek mrówki już wkrótce może poważnie zagrozić polskim miastom. Inwazję na nasz kraj mrówka turecka zaczęła od stolicy, a dokładniej od Sejmu, obok którego się zagnieździła. Żywi się mszycami. Ale nie pogardzi też... instalacją elektryczną. O posłach gazeta milczy.

 

W taki oto sposób science fiction – inwazja mrówek, doskonale opanowało ważny fragment naszej rzeczywistości, w postaci gmachu polskiego parlamentu, o czym nie miał zielonego pojęcia nawet B.Werber, pisząc swoje powieści. Widać zemsta jest rozkoszą nie tylko bogów.

 

Przeciw „mrówczanemu” gromadzeniu (ludzkich pieniędzy) wystąpili właśnie ludowcy. Do marszałka sejmu trafił ich projekt, który zakłada, że  tytuł "aktora" przysługuje jedynie osobie, która "ukończyła studia wyższe aktorskie" albo ma "kwalifikacje zawodowe potwierdzone egzaminem złożonym przed komisją powołaną przez organizację zbiorowego zarządzania (…) lub Ministra Kultury i Sztuki”. Tym to sposobem, już wkrótce możemy być ocaleni od oglądania Katarzyny Cichopek, Michała Koterskiego czy braci Mroczków  (określonych  przez Jana Nowickiego   w wywiadzie dla magazynu „Przegląd” serialową hałastrą) oraz wielu innych, młodych gwiazdek, które stracą prawo do korzystania z tytułu "aktora". Gwiazdorstwo, lans, tytuły czy pożyteczna, mrówcza praca? Ta druga nie jest na pokaz i nie ma nic wspólnego z krecią ani lisią robotą, która zwykle obraca się przeciw jej wykonawcom. Bo oto w TVP huczy od plotek o dymisjach, choć czas wykopków już minął, ale, jak to mówią, „zima nasza”.  Najpierw Hanna Lis, która podpisała „dwuletni gwiazdorski kontrakt” (w wys. 60 tysięcy złotych miesięcznie), została odsunięta od prowadzenia Wiadomości za swoją mrówczą pracę w wycinaniu niewygodnych komentarzy, choć może liczyć na wysokie odszkodowanie za  zerwanie kontraktu,  nawet w wysokości miliona złotych. Teraz na wylocie jest Tomasz Lis, który w felietonie w dzienniku "Polska" napisał, że zyski z jego programu dotyczą kilkunastu milionów, co było powodem natychmiastowej reakcji dyrektora TVP 2, w postaci listu (publikuje go Rzeczpospolita), w którym szef zarzuca  Lisowi nieprawdziwe dane, a także naruszenie normy współpracy. Wieść niesie, że  rozpoczęto już kontrolę  przestrzegania przez Tomasza Lisa warunków kontraktu, choć telewizja nie odcina się zdecydowanie od mrówczego pomnażania swych dochodów.

 

Również w świecie mrówek dochodzi  do konfliktów i buntów wewnątrzspołecznych. Wprawdzie nie o kontrakt, pieniądze, ilość przewiezionych papierosów (czyli też o pieniądze), ale głównie o to, że każda z mrówek chciałaby składać jaja, co jest niemożliwe,  bo zakłóciłoby to porządek wewnątrz mrowiska. A porządek i podział pracy jest wzorcowy, (mają nawet mrówczą Unię Europejska, jaką jest kolonia mrówki argentyńskiej); choć  w świecie mrówek nadrzędną pozycję stanowią kobiety, a równouprawnienie płci nie występuje.  To królowa składa jaja, robotnice, czyli najliczniejsza kasta, opiekują się potomstwem i budują gniazda, natomiast samce zapładniają królowe, a niedługo potem giną. Bo najważniejsza jest królowa.

 

Życie wśród mrówek, czyli mrówczany świat, zdecydowanie lepszy od ludzkiego, a także film „Mrówka Z” , w którym pada motto z Sartre`a: „Piekło to inni” polecam szczególnie profesor etyki, Magdalenie Środzie, autorce  najnowszego felietonu dla WP pt.: W Polsce rządzi nie tyle Chrystus co mamona i powszechna hipokryzja”. Jej  tekst, noszący ślady XVI-wiecznej reformacji, nie wiedzieć czemu wywiedziony od  encykliki Jana Pawła II Veritatis Splendor, dziwi o tyle, że jego autorka opowiadała się przeciwko zakazowi handlu w niedzielę. Dzisiaj, w trosce o wartości duchowe i moralne, głoszone, jak pisze przez ubogiego Żyda, „zbawcę świata”,  ma odwagę atakować kościół, „ludzi małej wiary”, a uroczystą celebrację Świąt Bożego Narodzenia nazywa:„hołdem złożonym próżności, nieumiarkowaniu i hipokryzji”.

 

 

Tytuł niniejszego  felietonu jest  oczywiście, zupełnie przypadkowy. Równie dobrze mógłby brzmieć: O niższości polityki nad  entomologią,  TVP nad mrowiskiem czy Magdaleny Środy nad etyką.

napisz pierwszy komentarz