Modlitwa to nazywanie dobra po imieniu.

avatar użytkownika Piotr Franciszek Świder

Myślimy, że zło trzeba nazywać po imieniu, gdyż to je demaskuje, obnaża fałsz, za którym się skryło. 

Zasadniczo to prawda, ale warto zachować ostrożność, nie utracić przytomności przy tej robocie dobrego człowieka.

Ściąganie masek zła ma sens, gdyż prowadzi do rozjaśnienia prawdziwej twarzy. Tak jest, gdy ściągamy maski z własnej twarzy. Jeśli jednak chcemy tak uczynić względem bliźniego swego, rozpoczyna się prawdziwy karnawał weneckich masek. Zabawa w chowanego, w berka lub szekspirowski teatr. 

Wchodzimy w przestrzeń podejrzliwości, gdzie gaśnie zaufanie.

Tropiciele zła powinni zachować umiar w swej robocie. Łatwo bowiem stracić równowagę i upaść. Łatwo przejść przez niewidzialną barierę deficytu miłości  i stać się inkwizytorem.

Dlatego proponuję inną praktykę duchową. To modlitwa.

Modlitwa to nic innego jak nazywanie dobra po imieniu.

Chrześcijanin ma Różaniec. Różaniec pozwala na nazywanie dobra po imieniu, na podróż po śladach, które pozostawili na ziemi Jezus i Maryja.

Ja mam tyle do powiedzenia, a ty sobie wybierz – drogę.

1 komentarz

avatar użytkownika guantanamera

1. @Piotr Franciszek Świder

Bardzo potrzebny cykl rozważań. Zwłaszcza dzisiaj, teraz, kiedy Benedykt XVI postanowił przerwać działalność publiczną i oddać się modlitwie. On wie jak ta modlitwa jest ważna. On wie, że modlitwą możemy zawrócić świat z drogi, na którą wepchnęło świat zło. Zwłaszcza, gdy modli się wiele osób... Wspólnie... Dołączmy do Jego modlitwy. On na to liczy... Tego od nas oczekuje.