Rocznica pierwszej masowej deportacji Polaków na Wschód.

avatar użytkownika Maryla

W całej Polsce organizacje i stowarzyszenia sybirackie oraz samorządy rozpoczynają obchody 73. rocznicy pierwszej masowej deportacji Polaków na Wschód. Miała ona miejsce w nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku. Co trzeci z wywiezionych Polaków nigdy ze Wschodu nie powrócił, gdyż zginął w nieludzkich warunkach. Ich tragiczne losy ma upamiętnić powstające w Białymstoku Muzeum Pamięci Sybiru. 

zdjecie

W latach 1940-1941 władze sowieckie przeprowadziły cztery wielkie wywózki, w wyniku których na Sybir trafiło około miliona obywateli Polski. Kolejne deportacje przeprowadzone w latach 1944-1956 na przedwojennych Kresach Rzeczypospolitej objęły co najmniej 300 tys. Polaków.

Data pierwszej wywózki jest symboliczna, gdyż władze sowieckie po raz pierwszy wysłały na Wschód Polaków zamkniętych w bydlęcych wagonach już w latach 1937–1938 podczas tzw. Operacji polskiej przeprowadzonej przez NKWD na terenach Radzieckiej Republiki Białorusi i Radzieckiej Republiki Ukrainy. Wskutek tej sowieckiej akcji strzałem w tył głowy zamordowano około 100 tysięcy Polaków, a następne 100 tysięcy wywieziono na Wschód. Wywózki trwały aż do lat 50. Te powojenne objęły Polaków zamieszkałych głównie na terenach ówczesnych republik sowieckich – Litwy, Białorusi i Ukrainy. 

W czasach współczesnych miastem, które w sposób szczególny chce utrwalać i rozpowszechniać wiedzę na temat wywózek, jest Białystok. W tym celu powstaje tu pierwsze w Polsce Muzeum Pamięci Sybiru. Ma ono być zbudowane do 2016 roku.

Nowoczesny budynek muzeum stanie na terenie dawnych magazynów wojskowych (1,5 hektara). Właśnie z tego miejsca w latach 1940-1941 wywieziono ponad 20 tysięcy Białostoczan. Organizacją Muzeum Pamięci Sybiru zajmuje się Muzeum Wojska w Białymstoku. Od ponad roku funkcjonuje tam specjalny oddział, którego pracownicy i woluntariusze nagrywają relacje sybiraków, zbierają zdjęcia i inne eksponaty, które znajdą się w zbiorach przyszłej siedziby sybirackiego muzeum. Została już uruchomiona strona internetowa  (sybir.com.pl), która za kilka miesięcy stanie się oficjalnym  portalem  Muzeum Polskiego Sybiru.

– Na stronie umieszczamy systematycznie m.in. nagrane relacje, fotografie oraz dane osób wywiezionych na Wschód. Są tam również przedstawione m.in. wizualizacje przyszłego budynku Muzeum Polskiego Sybiru – powiedziała NaszemuDziennikowi.pl Sylwia Trzeciakowska, kierownik działu zajmującego się w Muzeum Wojska organizacją sybirackiego muzeum.

Obecnie jedna z sal Muzeum Wojska, na której prezentowana jest wystawa stała „Na okrutnej ziemi – losy Polaków zesłanych na Sybir od XVIII wieku do roku 1956”,  stanowi zalążek nowej placówki Muzeum Pamięci Sybiru. Ciekawym elementem tej ekspozycji jest ściana wagonu towarowego, którym przewożono na Wschód zesłańców. W ścianie zamontowany został ekran, na którym zwiedzający mogą widzieć to, co deportowani oglądali podczas podróży na Sybir. Z głośników słychać głos lektorki, która opowiada o morderczo trudnych warunkach tego transportu. Oddzielną częścią ekspozycji jest stojący na zewnątrz muzeum oryginalny, odnowiony wagon towarowy produkcji rosyjskiej z początku ubiegłego wieku. Takimi wagonami Polacy przewożeni byli na Wschód w czasach II wojny światowej.

Muzeum Pamięci Sybiru ma być nowoczesne i multimedialne. W głównym budynku znajdą się sale wystawowe, sala konferencyjna i multimedialna. Według założeń w skład wystaw stałych oprócz ekspozycji poświęconej czterem wielkim wywózkom białostoczan w latach 1940-1941 mają się znaleźć ekspozycje dotyczące wcześniejszych zesłań Polaków na Sybir, od czasów zaborów. Jest już gotowe opracowanie architektoniczne przyszłej siedziby Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku. Nie dalej jak w grudniu 2012 roku sejmowa Komisja Finansów Publicznych przyjęła poprawkę do budżetu państwa na rok 2013, przeznaczając 300 tys. zł na opracowanie projektu aranżacji wnętrz nowej placówki muzealnej.

Inspiracją dla pomysłodawców powstania Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku jest odbywający się od 12 lat w tym mieście Międzynarodowy Marsz Pamięci Polskiego Sybiru. Dwudniowe uroczystości związane z tym największym światowym spotkaniem sybiraków odbywają się zawsze we wrześniu.

W roku 2012 zgromadziły one  kilkanaście tysięcy osób. W marszu uczestniczą m.in. sybiracy przybyli zarówno z Polski, jak i ze wszystkich stron świata, a także, bardzo licznie - młodzież harcerska i szkolna, m.in. ze szkół noszących imię sybiraków. Marsz kończy się przy – Grobie Nieznanego Sybiraka, jedynym takim pomniku w Polsce. Są tam złożone urny z prochami nieznanych osób, które zginęły w czasie wywózek do ZSRS. Na murze okalającym Grób Nieznanego Sybiraka znajdują się tablice z nazwiskami sybiraków. Jest tam już kilkaset tablic – m.in. gen. Władysława Andersa oraz prezydenta RP Ryszarda Kaczorowskiego.

Adam Białous

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/23389,wywozki-ocean-cierpien.html

Etykietowanie:

47 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Kampania edukacyjna "10 luty

Kampania edukacyjna "10 luty 1940 - Pamiętajmy o Sybirakach"




Wystawami, filmami, warsztatami i konkursami dla młodzieży,
organizowanymi w ramach kampanii edukacyjnej "10 luty 1940 - Pamiętajmy o
Sybirakach", uczczona zostanie 73. rocznica pierwszej masowej
deportacji obywateli polskich na Wschód.

Kampanię, już po raz trzeci,
organizuje Fundacja Kresy-Syberia. "Członkowie Fundacji, jako dzieci i
wnuki Kresowian i Sybiraków, wciąż pamiętają o tych wydarzeniach. Celem
kampanii jest propagowanie w społecznej świadomości pamięci o Sybirakach
i masowych deportacjach na Wschód, z których pierwsza miała miejsce 10
lutego 1940 r., tej ważnej dla nas "dacie-kluczu". Zależy nam, by
dotrzeć do osób z różnych środowisk i w różnym wieku, by zainteresować
ich tym tematem. Robimy to zawsze wspólnie z muzeami i organizacjami
pozarządowymi z całej Polski,
żeby upowszechnić także lokalne inicjatywy dotyczące tej tematyki" -
mówiła PAP dyrektor Fundacji Kresy-Syberia Aneta Hoffmann.



W ramach kampanii zaplanowano m.in. wystawy, spotkania, projekcje
filmowe, relacje świadków na żywo i nagrane wcześniej przez Fundację lub
inne organizacje, warsztaty edukacyjne czy konkursy dla młodzieży.
"Staramy się tym tematem w różny sposób zainteresować. Kampania z reguły
ma temat przewodni. W tym roku chcemy zwrócić uwagę na powojenne
rozproszenie Sybiraków po całym świecie. Pokazać, że nie tylko ci,
którzy wrócili do Polski są Sybirakami, ale też osoby wywożone w latach
30. czy 40. nadal mieszkające na terenie b. ZSRR
oraz ci, którzy wyszli z Armią Andersa i z reguły nie wrócili do
Polski. Ponieważ mamy już nagranych 700 relacji Sybiraków, wybrane
umieściliśmy na stronie kampanii, by pokazać różnorodność ich losów" -
opowiadała Hoffmann.



W jej ocenie temat represji sowieckich i deportacji jest istotny,
ponieważ dotknął tysięcy polskich rodzin, a jego efekty - rozdzielenie
czy rozproszenie po całym świecie, są nadal odczuwalne. Deportacje
dotknęły nie tylko nas, ale i inne narody Europy Wschodniej i w kolejnej
edycji kampanii będziemy chcieli pokazać, że to nie była tylko cześć
naszej historii, ale także całego regionu" - podkreśliła szefowa
Fundacji.



Na stronie internetowej kampanii www.10luty1940.pl dostępny jest
szczegółowy program inicjatyw,  o których dołączyły także instytucje i
organizacje pozarządowe m.in. Instytut Pamięci Narodowej,
Muzeum II Wojny Światowej, Muzeum Wojska w Białymstoku, szczecińskie
Centrum Dialogu Przełomy czy Centrum Dokumentacji Zsyłek, Deportacji i
Wypędzeń z Krakowa. Organizatorzy kampanii apelują o pamięć o Sybirakach
i zapalenie symbolicznej świecy ku pamięci wszystkich zmarłych na
"nieludzkiej ziemi".



W nocy z 9 na 10 lutego 1940 r. miała miejsce pierwsza z czterech
wielkich wywózek obywateli polskich z terenów Kresów Wschodnich w głąb
ZSRR. Objęła ona przede wszystkim rodziny polskich wojskowych, żołnierzy
wojny 1920 roku, którym w II Rzeczpospolitej przyznawano ziemię na
Kresach, a także przedstawicieli polskich służb mundurowych, leśników i
urzędników. W sumie władze
ZSRR okupującego wówczas wschodnią część Polski, w okresie od 10 lutego
1940 r. do czerwca 1941 r. organizowały cztery wywózki na Wschód
obywateli polskich różnych narodowości.



Co do liczby wywiezionych, wśród historyków i Sybiraków nie ma
jednolitego stanowiska, oba źródła podają odmienne dane. Według
Sybiraków, wywiezionych w latach 1940-1941 mogło być nawet 1,5 mln osób,
a według historyków powołujących się na archiwa sowieckie - 300-350
tys.
http://www.stefczyk.info/publicystyka/historia/kampania-edukacyjna-10-lu...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

2. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Wywózki na sybir z "paszportem w jedną stronę", to ludobójstwo.
To ludobójstwo w stosunku do Polaków miało miejsce jeszcze po kapitulacji Niemiec za zgodą Bolesława Bieruta, PPR, PZPR.

Żydzi wylewają łzy, jak wyjechali do Izraela szczuci propagandą zachodu.

O Ludobójstwie Polaków nic się nie mówi poza Blogmedia i Potralem Kresowym

Cześć Ich pamięci



 Wyrazy szacunku

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika nadzieja13

3. Szanowna Marylu i Szanowny Panie Michale

Bardzo dziękuję w imieniu mojego ś.p. Taty, Jego Braci i Sióstr, Rodziców (moich Dziadków)..
Ich Wszystkich już nie ma na ziemi..
Siostry - maleńkie jeszcze nigdy z nieludzkiej ziemi; nie wróciły.
Tato wraz z Dziadkami i braćmi powrócił w 1946, na Ziemie Odzyskane..

Hymn Związku Sybiraków
"Marsz Sybiraków"

Z miast kresowych, wschodnich osad i wsi,
Z rezydencji, białych dworków i chat
Myśmy wciąż do Niepodległej szli,
szli z uporem, ponad dwieście lat.

Wydłużyli drogę carscy kaci,
Przez Syberię wiódł najkrótszy szlak
I w kajdanach szli Konfederaci
Mogiłami znacząc polski trakt...

Z Insurekcji Kościuszkowskiej,
z powstań dwóch,
Szkół, barykad Warszawy i Łodzi:
Konradowski unosił się duch
I nam w marszu do Polski przewodził.

A myśmy szli i szli - dziesiątkowani!
Przez tajgę, stepy - plątaniną dróg!
A myśmy szli i szli - niepokonani!
Aż "Cud nad Wisłą" darował nam Bóg!

Z miast kresowych, wschodnich osad i wsi,
Szkół, urzędów, kamienic, i chat:
Myśmy znów do Niepodległej szli,
Jak z zaboru, sprzed dwudziestu lat.

Bo od września, od siedemnastego,
Dłuższą drogą znów szedł każdy z nas:
Przez lód spod bieguna północnego,
Przez Łubiankę, przez Katyński Las!

Na nieludzkiej ziemi znowu polski trakt
Wyznaczyły bezimienne krzyże...
Nie zatrzymał nas czerwony kat,
Bo przed nami Polska - coraz bliżej!

I myśmy szli i szli - dziesiątkowani!
Choć zdradą pragnął nas podzielić wróg...
I przez Ludową przeszliśmy - niepokonani
Aż Wolną Polskę raczył wrócić Bóg!!!

Słowa - Marian Jonkajtys;
muzyka - Czesław Majewski

Tego hymnu można wysłuchać tutaj:
http://www.sybiracy.koszalin.pl/index.php

avatar użytkownika nadzieja13

4. Ze strony regionalnego Związku Sybiraków

Powstanie i historia Związku Sybiraków.

Historia Związku Sybiraków rozpoczyna się w styczniu 1928 roku kiedy to Józef Piłsudski i jego towarzysze odbyli organizacyjne zebranie w Gmachu Cytadeli Warszawskiej, na którym zapadła decyzja zwołania I Zjazdu Sybiraków w czerwcu 1928 roku.
W swej działalności Związek nawiązuje do zesłańczej przeszłości, gdyż zesłania jak cień towarzyszą wszystkim zrywom narodu polskiego, walczącego o suwerenność narodową i państwową.
Niekwestionowanym autorytetem, zarówno dla Polaków jak i dla członków Związku był Marszałek Józef Piłsudski, działacz niepodległościowy, więzień syberyjski oskarżony w roku 1887 o przygotowywanie zamachu na cara Rosji Aleksandra II.
Represje Polaków zaczęły się jednak znacznie wcześniej, jako pierwsi "ukazem " carycy Katarzyny II z 29. V. 1768 roku zostali skazani na zesłanie na Syberię ,wzięci do niewoli konfederaci barscy / około 15 tysięcy osób /.
Kolejny dekret Katarzyny II z 20.VII.1795 roku skazuje na zesłanie syberyjskie uczestników powstania Kościuszkowskiego.
W 1787 roku zesłany zostaje ks. Hugo Kołłątaj, jako niebezpieczny przedstawiciel polskiej myśli patriotycznej.
Represje dotknęły również Adama Mickiewicza, Jana Czeczota i Tomasza Zana, działaczy Filomackich z Wilna, których w roku 1824 skazano na przymusowe osiedlenie w głębi Rosji.
Po Powstaniu Listopadowym w latach 1830-1831 zesłania objęły około 30 tysięcy osób, a po Powstaniu Styczniowym w 1863 roku zesłano około 250 tysięcy osób.
Każdy przejaw kształtowania świadomości narodowej rodzi kolejne zesłania jak np. w roku 1844 zesłanie ks. Ściegiennego i chłopów z kieleckiego i lubelskiego, oraz wcielenie do batalionów syberyjskich działaczy Związku Narodu Polskiego.
W 1879 roku zesłani zostają pierwsi działacze ruchu socjalistycznego, a wśród nich Wacław Sieroszewski, który prowadzi prace etnograficzne i przyrodnicze na zesłaniu w północno-wschodnich okręgach Syberii, za co otrzymuje złoty medal Petersburskiej Akademii Nauk.
W 1885 roku zesłani zostają działacze "Proletariatu", a w 1887 roku wśród zesłańców znajdują się Józef i Bronisław Piłsudscy skazani w procesie o zamach na cara Aleksandra II.
O ogromnej ilości zsyłanych Polaków może służyć fakt, że w roku 1905, w czasie wybuchu Rewolucji na terenie Rosji przebywało ok. 3 milionów naszych rodaków.
Nawet w okresie Polski Niepodległej zesłania nie ustają, czego przykładem może być masowa deportacja Polaków z przygranicznych terenów Białorusi i Ukrainy na niezamieszkałe stepy Kazachstanu.

Deportacje i zsyłki.

Prawdziwa gehenna ludności kresów wschodnich miała jednak miejsce na kilka lat przed wybuchem II wojny światowej, kiedy to w okresie "sowiecko-niemieckiej przyjaźni" na Polaków wydano 104.100 wyroków śmierci trybem zwykłym oraz 24,3 tys. trybem speckatyńskim. 6543 doły śmierci zapełniły się ofiarami polskimi.
Zrealizowano cztery wielkie masowe deportacje , w których wywieziono, wedle różnych szacunków, od 1,5 do 2 mln obywateli polskich, z których przeżyło do 1945 r. zaledwie 554 tys.
1.W nocy 9/10.12.1939 r. ("noc Sierowa i Canawy") wywieziono - przeważnie do więzień 4.805 cywili.
2.W I deportacji, w nocy 9/10.02.1940 r. wywieziono 320 tys. leśników, osadników - z rodzinami, ich znajomych i sąsiadów oraz niektórych urzędników polskiej administracji.
3.W II deportacji z 13.04.1940 r. wywieziono blisko 330 tys. represjonowanych Polaków - głównie rodzin, znajomych i przyjaciół skazanych na śmierć w 5."Katyniach".
4.W III deportacji w nocy 28/29.06.1940 r., z aktywną pomocą repatriacyjnych komisji niemieckich, dzięki którym Sowieci dysponowali dokładnymi spisami i adresami - deportowano 420 tys. uciekinierów z Polski centralnej (ok. 15.06.1940 r. oddzielnie 185 tys. Żydów).
5.W IV deportacji 20.06.1941 r. wywieziono ok. 300 tys. osób. Tylko niewiele z nich zbiegło po zbombardowaniu pociągów deportacyjnych przez Niemców 22.06.1941r. pod Mińskiem oraz w rejonie Berdyczowa i Żytomierza, gdy część wagonów wykoleiła się wskutek uszkodzenia torów(...)

http://www.sybiracy.koszalin.pl/historia.php

Dziadka podczas I deportacji, Tatę z resztą Rodziny - II...

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję

avatar użytkownika Maryla

5. @nadzieja

My na Blogmedia24.pl pamiętamy co roku. Nie zapominamy o Polakach wywiezionych na Wschód na śmierć i poniewierkę.
Wspominamy Ich wszystkich. Każdy z nas ma Rodzinę lub znajomych, którzy cudem uniknęli śmierci i udało Im się wyrwać z tej "ciepłej syberyjskiej ziemi" jak ją nazwał Jaruzelski i Borusewicz.
Przeżyli po to, aby dać świadectwo.
A naszym obowiązkiem jest nieść pamięć .

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika nadzieja13

6. @Maryla

I za tę Pamięc i wszystko - wielkie Podziękowanie raz jeszcze.. na Twoje i Wszystkich pamiętających - ręce.

"ciepła, syberyjska ziemia"...(!) - nawet nie umiem skomentować tych haniebnych słów....

avatar użytkownika Maryla

7. “Borusewicz jak Chruszczow” – wywiad z ks. Wiśniewskim

http://www.bibula.com/?p=26728

Piękne klimaty o jakich wspomniał Marszałek Borusewicz mogą wzruszać gdy się ma możliwość je wybierać i zmieniać kiedy się zechce, ale tym ludziom nie dano szansy na repatriacje ani w latach 20., kiedy wielu Polaków opuściło Rosję ani w latach 50. Jak żyli w nędzy tak żyją nadal – powiedział ks. Jarosław Wiśniewski z Taszkientu, misjonarz, wyrzucony z putinowskiej Rosji w 2002 r.

Co Ksiądz myśli o słowach Marszałka Borusewicza do Polaków w Wierszynie na Syberii? Marszałek powiedział: “Drodzy rodacy, gdzie wasi przodkowie zajechali, prawie na koniec świata (…) ale faktycznie wybrali piękne miejsce, urodziwe, takie gdzie chce się mieszkać i przyjeżdżać.”

Znam tę wypowiedź. Słowa marszałka Borusewicza od razu przypomniały mi sytuację związaną ze zdarzeniem jakie przytrafiło się na Sachalinie Sekretarzowi Komunistycznej Partii ZSRR Nikicie Chruszczowowi. Mieszkańcy Sachalinu żeby się czymś pochwalić i zachwycić “Genseka” (Sekretarza Generalnego) przynieśli mu na stół wyhodowane w daleko-wschodnim klimacie karłowate arbuzy. Pan Nikita, który pochodził z Ukrainy, wiedział, że arbuzy rosną w gorącym klimacie. Miedzy innymi hoduje się je na Krymie. Wiedział też, że wszyscy mieszkańcy Syberii mają podwójne zapłaty za “szkodliwość mroźnego klimatu” w jakim żyją. Gdy zobaczył, że na Sachalinie rośnie roślina typowa dla ciepłych kurortów wydał zarządzenie, by zniesiono życzliwym mieszkańcom Sachalinu wszystkie “syberyjskie dodatki” do płacy i zadowolony wyjechał. Czy marszałkowi Borusewiczowi wypowiedzią o pięknie Syberii chodziło o to by “umyć ręce” od odpowiedzialności i zaniechać troskę o Polonię? Nie wiem, ale jego zachowanie przypomina mi zachowanie Nikity Chruszczowa i niech się marszałek nie gniewa, że w moich oczach do takiego właśnie typka nagle się upodobnił. Osoby publiczne powinny dobierać słowa w sposób bardziej wyważony, by nie ranić pokrzywdzonych losem ludzi.

(..)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika nadzieja13

8. @Maryla,

"Czy marszałkowi Borusewiczowi wypowiedzią o pięknie Syberii chodziło o to by “umyć ręce” od odpowiedzialności i zaniechać troskę o Polonię?"

To pytanie samo się nasuwa... niebezpodstawnie.

"ale faktycznie wybrali piękne miejsce, urodziwe, takie gdzie chce się mieszkać i przyjeżdżać.”

Wybrali (!)

Mam propozycję dla pana marszałka - skoro tak go urzekła kraina - co stoi na przeszkodzie? ON - może wybrać.

avatar użytkownika Maryla

9. Wywózki – ocean

Wywózki – ocean cierpień
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/23389,wywozki-ocean-cierpien.html

W całej Polsce organizacje i stowarzyszenia sybirackie oraz samorządy rozpoczynają obchody 73. rocznicy pierwszej masowej deportacji Polaków na Wschód. Miała ona miejsce w nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku. Co trzeci z wywiezionych Polaków nigdy ze Wschodu nie powrócił, gdyż zginął w nieludzkich warunkach. Ich tragiczne losy ma upamiętnić powstające w Białymstoku Muzeum Pamięci Sybiru.

W latach 1940-1941 władze sowieckie przeprowadziły cztery wielkie wywózki, w wyniku których na Sybir trafiło około miliona obywateli Polski. Kolejne deportacje przeprowadzone w latach 1944-1956 na przedwojennych Kresach Rzeczypospolitej objęły co najmniej 300 tys. Polaków.

Data pierwszej wywózki jest symboliczna, gdyż władze sowieckie po raz pierwszy wysłały na Wschód Polaków zamkniętych w bydlęcych wagonach już w latach 1937–1938 podczas tzw. Operacji polskiej przeprowadzonej przez NKWD na terenach Radzieckiej Republiki Białorusi i Radzieckiej Republiki Ukrainy. Wskutek tej sowieckiej akcji strzałem w tył głowy zamordowano około 100 tysięcy Polaków, a następne 100 tysięcy wywieziono na Wschód. Wywózki trwały aż do lat 50. Te powojenne objęły Polaków zamieszkałych głównie na terenach ówczesnych republik sowieckich – Litwy, Białorusi i Ukrainy.

W czasach współczesnych miastem, które w sposób szczególny chce utrwalać i rozpowszechniać wiedzę na temat wywózek, jest Białystok. W tym celu powstaje tu pierwsze w Polsce Muzeum Pamięci Sybiru. Ma ono być zbudowane do 2016 roku.

Nowoczesny budynek muzeum stanie na terenie dawnych magazynów wojskowych (1,5 hektara). Właśnie z tego miejsca w latach 1940-1941 wywieziono ponad 20 tysięcy Białostoczan. Organizacją Muzeum Pamięci Sybiru zajmuje się Muzeum Wojska w Białymstoku. Od ponad roku funkcjonuje tam specjalny oddział, którego pracownicy i woluntariusze nagrywają relacje sybiraków, zbierają zdjęcia i inne eksponaty, które znajdą się w zbiorach przyszłej siedziby sybirackiego muzeum. Została już uruchomiona strona internetowa (sybir.com.pl), która za kilka miesięcy stanie się oficjalnym portalem Muzeum Polskiego Sybiru.

– Na stronie umieszczamy systematycznie m.in. nagrane relacje, fotografie oraz dane osób wywiezionych na Wschód. Są tam również przedstawione m.in. wizualizacje przyszłego budynku Muzeum Polskiego Sybiru – powiedziała NaszemuDziennikowi.pl Sylwia Trzeciakowska, kierownik działu zajmującego się w Muzeum Wojska organizacją sybirackiego muzeum.

Obecnie jedna z sal Muzeum Wojska, na której prezentowana jest wystawa stała „Na okrutnej ziemi – losy Polaków zesłanych na Sybir od XVIII wieku do roku 1956”, stanowi zalążek nowej placówki Muzeum Pamięci Sybiru. Ciekawym elementem tej ekspozycji jest ściana wagonu towarowego, którym przewożono na Wschód zesłańców. W ścianie zamontowany został ekran, na którym zwiedzający mogą widzieć to, co deportowani oglądali podczas podróży na Sybir. Z głośników słychać głos lektorki, która opowiada o morderczo trudnych warunkach tego transportu. Oddzielną częścią ekspozycji jest stojący na zewnątrz muzeum oryginalny, odnowiony wagon towarowy produkcji rosyjskiej z początku ubiegłego wieku. Takimi wagonami Polacy przewożeni byli na Wschód w czasach II wojny światowej.

Muzeum Pamięci Sybiru ma być nowoczesne i multimedialne. W głównym budynku znajdą się sale wystawowe, sala konferencyjna i multimedialna. Według założeń w skład wystaw stałych oprócz ekspozycji poświęconej czterem wielkim wywózkom białostoczan w latach 1940-1941 mają się znaleźć ekspozycje dotyczące wcześniejszych zesłań Polaków na Sybir, od czasów zaborów. Jest już gotowe opracowanie architektoniczne przyszłej siedziby Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku. Nie dalej jak w grudniu 2012 roku sejmowa Komisja Finansów Publicznych przyjęła poprawkę do budżetu państwa na rok 2013, przeznaczając 300 tys. zł na opracowanie projektu aranżacji wnętrz nowej placówki muzealnej.

Inspiracją dla pomysłodawców powstania Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku jest odbywający się od 12 lat w tym mieście Międzynarodowy Marsz Pamięci Polskiego Sybiru. Dwudniowe uroczystości związane z tym największym światowym spotkaniem sybiraków odbywają się zawsze we wrześniu.

W roku 2012 zgromadziły one kilkanaście tysięcy osób. W marszu uczestniczą m.in. sybiracy przybyli zarówno z Polski, jak i ze wszystkich stron świata, a także, bardzo licznie - młodzież harcerska i szkolna, m.in. ze szkół noszących imię sybiraków. Marsz kończy się przy – Grobie Nieznanego Sybiraka, jedynym takim pomniku w Polsce. Są tam złożone urny z prochami nieznanych osób, które zginęły w czasie wywózek do ZSRS. Na murze okalającym Grób Nieznanego Sybiraka znajdują się tablice z nazwiskami sybiraków. Jest tam już kilkaset tablic – m.in. gen. Władysława Andersa oraz prezydenta RP Ryszarda Kaczorowskiego.

Adam Białous

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

10. Droga Nadziejo 13 ,dzieki za ten Hymn

serdeczne dzięki....

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

11. Decyzję o deportacji wydała 5

Decyzję o deportacji wydała 5 grudnia 1939 r. Rada Komisarzy Ludowych. Przez następne dwa miesiące trwały przygotowania do jej przeprowadzenia, w czasie których sporządzano listy i prowadzono "rozeznanie terenu".

Wywózka objęła chłopów, mieszkańców małych miasteczek, rodziny osadników wojskowych oraz pracowników służby leśnej. Jej przebieg nadzorował osobiście Wsiewołod Mierkułow - zastępca szefa NKWD Ławrientija Berii.

Deportacja przeprowadzona przez NKWD 10 lutego 1940 r. odbyła się w straszliwych warunkach, które dla wielu były wyrokiem śmierci. W czasie jej realizacji temperatura dochodziła nawet do minus 40 st. C. Na spakowanie się wywożonym dawano od kilkudziesięciu do kilkunastu minut. Bywało i tak, że nie pozwalano zabrać ze sobą niczego.

Wtargnięcie sowieckich funkcjonariuszy tak opisywał kilkunastoletni chłopiec z powiatu dubieńskiego na Wołyniu: "N.K.W.D. wpadli jak wilki z naganami i sztyletami do naszego domu, zaczęli niszczyć obrazy święte, łamali meble, wyzywać nas od polskich burżuij. Ojca z oka nie spuszczali wciosz pytali się o broń, której tatuś nie miał, więc poczęli wyrywać deski z podłogi, wyżucać ubranie z szaf, łamać łóżka. Po godzinnym zniszczeniu naszego domu kazano nam zbierać się przyczym wolno nam było zabrać trochę odzierzy i tylko 5 kg mąki, choć wywieziono nas 5 cioro. Jak więźni pod naganem wprowadzono nas na sanie i powieziono przez miasto jako pośmiewisko do stacji". ("W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali. Polska a Rosja 1939-1942"; zachowano oryginalną pisownię tekstu)

Deportowanych przewożono w wagonach towarowych z zakratowanymi oknami, do których ładowano po 50 osób, a czasami więcej. Podróż na miejsce zsyłki trwała niekiedy nawet kilka tygodni. Warunki panujące w czasie transportu były przerażające, ludzie umierali z zimna, z głodu i wyczerpania.

Mieszkanka Grodna, żona podoficera WP wspominała: "Droga była wprost nie do opisania, gdyż niedość, że podczas snu przymarzały włosy, ubrania i kołdry do ścian, to jeszcze podczas jazdy trzęśli wagonami tak, że ludzie spadali na palące się piecyki i na ziemię, ulegając poważnym uszkodzeniom ciała, po trzy dni nie dawali wody, a gdy łapaliśmy przez okienka śnieg to gdy milicjant zauważył to bił kolbą po ręku i po naczyniu. Na koniec 4 marca przyjechaliśmy na posiołek Kwitesa, Irkuckiej obłasti, rejonu Tajszet. W barakach w których nas umieszczono ogłaszano nam, że o zgniłej Polsce mamy zapomnieć na zawsze, a tu mamy dokończyć życia naszego, nie zapominając o tem, że wszyscy musimy pracować ..." - ("W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali. Polska a Rosja 1939-1942" -Maria Sz.)

Według danych NKWD w czasie deportacji z lutego 1940 r. do północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię deportowano około 140 tys. ludzi. Wśród nich Polacy stanowili mniej więcej 82 proc. Wywożono również Ukraińców i Białorusinów - pracowników leśnych.

Po dotarciu na miejsce zsyłki zesłańców czekała niewolnicza praca, nędza, choroby i głód.

Kolejne deportacje obywateli polskich przeprowadzono w kwietniu i czerwcu 1940 r. Ostatnią rozpoczęto w przededniu wojny niemiecko-sowieckiej pod koniec maja 1941 r.

W sumie według danych NKWD w czterech deportacjach zesłano około 330-340 tys. osób.

Ich celem była eksterminacja elit oraz ogółu świadomej narodowo polskiej ludności, miały one rozbić społeczną strukturę, dostarczając jednocześnie totalitarnemu sowieckiemu imperium siłę roboczą.

Liczba wszystkich ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939-1941 znaleźli się pod sowiecką okupacją, do dziś nie jest w pełni znana. Prof. Andrzej Paczkowski odnosząc się do tej kwestii pisał: "Uważa się, że w ciągu niespełna dwóch lat władzy sowieckiej na ziemiach zabranych Polsce represjonowano w różnych formach - od rozstrzelania, poprzez więzienia, obozy i zsyłki, po pracę wpół przymusową - ponad 1 milion osób, a więc co dziesiątego obywatela Rzeczypospolitej, który mieszkał lub znalazł się na tym terytorium. Nie mniej niż 30 tys. osób zostało rozstrzelanych, a śmiertelność wśród łagierników i deportowanych szacuje się na 8-10 proc., czyli zmarło zapewne 90-100 tysięcy osób". ("Czarna księga komunizmu" - A. Paczkowski "Polacy pod obcą i własną przemocą").

Uczestnicząc wspólnie z III Rzeszą w rozbiorze Polski Związek Sowiecki zajął w 1939 r. obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw. z ludnością liczącą ok. 13 mln osób. Wśród nich było około 5 milionów Polaków, pozostali to Ukraińcy, Białorusini i Żydzi.

http://www.stefczyk.info/publicystyka/historia/rocznica-masowych-deporta...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Zbrodnicze

Zbrodnicze wywózki
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/23497,zbrodnicze-wywozki.html

Z Genowefą Grochowską, która przeżyła piekło syberyjskiej wywózki, rozmawia Adam Białous

W jaki sposób NKWD dokonało zatrzymania, wywózki Pani i rodziny ?

– Mieszkałam z rodzicami na Wileńszczyźnie. Moi rodzice prowadzili 67-hektarowe gospodarstwo rolne. Wówczas miałam kilkanaście lat. Przyszli do nas o godzinie drugiej w nocy. Dali nam pół godziny na zabranie najpotrzebniejszych rzeczy. Ojcu oficer NKWD kazał usiąść przy stole i nie ruszać się. Trzymał w ręku pistolet. Tato siedział nieruchomo i z bezsilnym bólem patrzył na nas. Zrozpaczona mama zbierała i pakowała rzeczy, a sowiecki żołnierz chodził za nią krok w krok. Powiedział jej w pewnym momencie: „Nie martw się, u nas będziecie żyć lepiej niż tu, w Polsce”.

Kiedy minęło pół godziny, zapakowali nas na wóz i zawieźli do oddalonych o 7,5 kilometra Hoduciszek. Tam byliśmy dwie godziny pilnowani przez sołdatów z psami. Znowu posadzili nas i dwie inne rodziny do samochodu ciężarowego, którym zostaliśmy przewiezieni na stację kolejową w Nowoświęcianach. Zgromadzono tam już masę ludzi. Wtedy kazano nam wsiadać do bydlęcego wagonu. W sumie upchnęli tam 72 osoby, łącznie ze starcami i dziećmi. Do picia na cały dzień przeznaczono dla tych wszystkich ludzi jedno wiadro wody. Jedzenia nie dawali wcale. Trzeba było jeść to, co się komu udało zabrać z domu. Tak było trzy doby. Potem pociąg ruszył. Ludzie płakali, wołali ratunku, śpiewali pieśni maryjne.

Jak wyglądała podróż na Wschód?

– Warunki były straszne. Wagon bydlęcy był szczelnie zamknięty, bez świeżego powietrza, bez światła, bez jedzenia i wody. W nim 72 stłoczonych ludzi. Najpierw umierały najsłabsze dzieci. Jeden z kilkuletnich chłopaków dostał ataku padaczki. NKWD-zista otworzył na chwilę wagon, powiedział: „Nic mu nie będzie”, i zaraz zamknął. Ten chłopak umarł pierwszy. Drugi chłopczyk zmarł dwa przystanki dalej. Rodzice pochowali ich przy torach. Po drodze było jeszcze więcej takich pogrzebów. W końcu dojechaliśmy na miejsce udręki, to jest do Krasnojarskiego Kraju na Syberii. Kazali się nam tam rozładować i zakwaterowali w barakach. W jednym nędznym baraku, w którym nie było ani łóżek, ani pieca, ulokowali trzy rodziny.

Jaką pracę wykonywała Pani w łagrze?

– Po tej morderczej podróży dali nam zaledwie 3 dni odpoczynku. Potem pognali nas do wyrębu tajgi. Ludzie nie nawykli do pracy w takich warunkach. Bardzo wielu z nas raniło się siekierami. Rany były czasami ciężkie, ale NKWD-ziści mówili jak zwykle: „Nic wam nie będzie”. Ludzie padali jak muchy, od tych ran, od czerwonki i tyfusu. Przy pracy w lesie strasznie gryzły nas komary, meszka. Kiedy wracałam z lasu, byłam zawsze pogryziona i wykrwawiona przez te insekty. Chorowałam też na tyfus, cudem przeżyłam.

Kiedy wróciła Pani do Polski?

– My nawet w tym łagrze na Syberii nie wiedzieliśmy, że po śmierci Stalina nastąpiła w ZSRS pewna polityczna odwilż i że pozwolono wówczas Polakom wracać do kraju. Dowiedzieliśmy się o tym przypadkiem, kiedy przez nasze miejsce katorgi jechał z Irkucka pociąg z rodakami wracającymi do Polski. To oni, a nie władze obozu, nam powiedzieli. Napisaliśmy do urzędu w Krasnojarsku wniosek o pozwolenie wyjazdu do kraju. Dostaliśmy pozwolenie dopiero po roku. I tak po tej wieloletniej gehennie wróciliśmy do Ojczyzny, ale prawie każdego dnia wracają do mnie te straszne obrazy z Syberii.

Dziękuję za rozmowę.

Adam Białous

Rysunek z Domu Sybiraka w Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku. Fot. wPolityce.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

13. Wieczne odpoczywanie racz dać Panie palonym,mordowanym

umierającym z głodu,chłodu i niedożywienia...Wieczna Pamięć o Nich ...niech będzie naszym obowiązkiem

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

14. 93. rocznica Zaślubin Polski

93. rocznica Zaślubin Polski z Morzem


W Koszalinie odbyło się sympozjum poświęcone 93 rocznicy
Zaślubin Polski z Morzem. Podczas spotkania wspominano także 73 rocznicę
pierwszej Masowej Wywózki Polaków na Sybir. Organizatorem sympozjum
było
Polskie Stowarzyszenie Morskie-Gospodarcze im. Eugeniusza Kwiatkowskiego.

Uroczystości poprzedziła Eucharystia sprawowana w Kościele św.
Kazimierza w Koszalinie. Przewodniczył jej i homilię wygłosił ks. abp
Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński.

- Przy tej intencji, przy tej rocznicy postaw sobie pytanie: czy ta
miłość polskiej ziemi do Bałtyku trwa? Czy jesteśmy w stanie przyjąć
miłość Bałtyku do naszego państwa, do narodu, do naszego dziś i do
naszego jutra? Czy to, co się dzieje na linii brzegowej pomiędzy lądem i
morzem – czy to jest miłość? Tylko wtedy zaślubiny żyją –
powiedział ksiądz arcybiskup. 

O dramacie Polaków wywiezionych na Sybir w swoim wystąpieniu mówił dr
Piotr Szubarczyk z IPN w Gdańsku. „Dzisiaj w obliczu braku polityki
historycznej istnieje ogromna potrzeba przypominania takich wydarzeń”
-mówił.

- Mam wrażenie, że jeśli chodzi o czynniki oficjalne w kraju, to te
ważne rocznice nie są w dostateczny sposób upamiętnione. Nie podkreśla
się ich znaczenia. To wynika z prostego faktu, że nie mamy polityki
historycznej. Wręcz przeciwnie, mówi się, że ona nie jest potrzebna, że
polityka historyczna to manipulacja historią. To jest oczywiście
nieprawda. Historia powinna służyć edukacji, zwłaszcza edukacji młodego
pokolenia. Wystarczy przypomnieć Horacego, że „historia magistra vitae
est historia lux veritatis est”
.

Dzisiaj niestety jesteśmy odwróceni plecami do morza, sprawy morskie
są niesamowicie zaniedbane – podkreślał Zbigniew Wysocki z Polskiego
Stowarzyszenia Morskiego-Gospodarczego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego.

- Polska dzisiaj tak zaniedbała morze, że nie ma polityki morskiej.
Jest polityka sposobu odwracania się od spraw morskich. Jeżeli
dopuszczono do likwidacji Stoczni Gdańskiej, jeżeli żeglugowe firmy (nie
wszystkie), ale takie jak Polskie Linie Oceaniczne i wiele mniejszych
już zamknięto; jeżeli polskie rybołówstwo oceaniczne już dawno nie
istnieje. Kiedy mamy do czynienia z takimi przeciwnościami, kiedy
rzucane są kłody pod nogi rybakom bałtyckim – trzeba o te sprawy
walczyć. Musimy o nie zabiegać w Parlamencie, w Unii Europejskiej, ale
też u nas w Polsce. Również tu u nas nie ma zrozumienia, wśród
dzisiejszych rządzących, dzisiejszą administrację morską, – potrzebne są
zmiany. Ta myśl dojrzewa w ludziach, gdyż w prywatnych, kuluarowych
rozmowach mówi się, że to dramat i ludzie go zauważają. (…) Musimy
powiedzieć dosyć; tym, którzy szkodzą Polsce
– apelował Zbigniew Wysocki.

Z wielkim niepokojem na działania rządu PO-PSL w gospodarce morskiej
patrzy były minister gospodarki morskiej – eurodeputowany Marek
Gróbarczyk.

- Jeśli chodzi o obecną politykę, to warto przypomnieć smutne
wydarzenie z historii, czyli likwidację przemysłu okrętowego i
dopuszczenie do zamknięcia największych stoczni produkcyjnych. Jeszcze w
2006 roku Stocznia Szczecińska była 6. co do wielkości w Unii
Europejskiej. Niespełna dwa lata później, po objęciu rządów przez
Donalda Tuska zniknęła z mapy gospodarczej świata
– przypominał były minister gospodarki morskiej.

Podczas uroczystości wręczono także nagrody Polskiego Stowarzyszenia Morskiego-Gospodarczego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego.

W tym roku kapituła nagrody pod przewodnictwem ks. bp. Antoniego
Pacyfika Dydycza uhonorowała: ks. abp. Andrzeja Dzięga metropolitę
szczecińsko- kamieńskiego, byłego ministra gospodarki morskiej Marka
Gróbarczyka oraz Adama Gajkowskiego, przewodniczącego Stowarzyszenia
Nasza Polonia z Australii.

Wyróżniliśmy osoby zaangażowane w sprawy ważne dla Polski – mówił
kpt. Żeglugi Wielkiej Zbigniew Sulatycki, honorowy prezes Stowarzyszenia
Morskiego-Gospodarczego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego.

- Te nagrody otrzymują ludzie, którzy są zaangażowani mocno w sprawy
polskie, tzw. Polonii. Dlaczego mówię tzw. Polonii? To również dotyczy
Polaków mieszkających za granica wschodnią, a tam słowa Polonia się nie
używa. Otrzymują za to, że bardzo mocno swoim życiem i działaniem
akcentują to, co nasi ojcowie wypisali krwią na sztandarach: Bóg, Honor i
Ojczyzna. Służba Panu Bogu, służba Ojczyźnie oraz postępowanie jasne
klarowne i przejrzyste. To dotyczy również takich spraw jak obrona
życia, jak bardzo mocne przestrzeganie społecznej nauki Kościoła, obrona
polskich interesów zarówno politycznych jak i gospodarczych.  

Podczas sympozjum doceniono także rolę Radia Maryja i TV Trwam w obronie polskiej gospodarki morskiej.

- Nie ukrywam, że na tym spotkaniu bardzo mocno podkreślano – zresztą
ja również o tym mówiłem – rolę Radia Maryja i TV Trwam, które jako
jedyne dają nam możliwość wypowiadania się, przedstawiania naszych
rozwiązań dla publiczności –
powiedział kpt. ż.w. Zbigniew Sulatycki.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Zignorowana

Zignorowana rocznica

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/23623,zignorowana-rocznica.html

Kolejna ważna rocznica wydarzeń kluczowych w naszych dziejach przechodzi praktycznie bez echa. Na skutek wielkich i brutalnych wypędzeń ludności polskiej z Kresów Wschodnich, zwanych eufemistycznie deportacjami (na ogół całych rodzin wraz z dziećmi, także małymi, w ramach odpowiedzialności zbiorowej), wywieziono w warunkach urągających ludzkiej godności setki tysięcy Polaków. Duża ich część nie wróciła już nigdy, pozostając w lodach i śniegach dalekiej sowieckiej Północy i w piaskach Południa…

W 1941 r., po tzw. amnestii (jak dla pospolitych przestępców), mała część wywiezionych zdołała opuścić sowieckie więzienie (cały kraj był przecież jedną wielką „tiurmą” ludów). Część wracała dopiero po zakończeniu działań wojennych, po 1945 roku. Niektórzy jednak spędzili tam nawet po 20 i więcej lat.

Pamięć o tych ofiarach powinna być dla nas rzeczą świętą. Jednakże na skutek polityki historycznej obecnych władz mamy do czynienia z zamilczaniem i pomniejszaniem skali ofiar, bagatelizacją zła, polityką „lisiego ogona”, czyli zacierania śladów po wydarzeniach tak doniosłej wagi.

Pierwsza wielka deportacja Polaków rozpoczęła się 10 lutego 1940 roku. Panował wówczas ogromny mróz, wypędzenia i wywózki nastąpiły z całkowitym zaskoczeniem. Przygotowywane były przy pomocy miejscowego aktywu rewolucyjnego wywodzącego się z miejscowych mętów i mniejszości narodowych. Współpracownicy władzy sowieckiej, także przy wypędzeniach i wywózkach na Sybir, przez prawie pół wieku istnienia „Polski Ludowej” zajmowali najbardziej eksponowane funkcje w komunistycznym państwie. Ich dzieci dobrze urządziły się w III RP, która jest przecież tworem przejściowym, kontynuując dziedzictwo (w tym prawne i historyczne) PRL.

Sowieckie wypędzenia i eksterminacje z tym związane kwalifikują się jako zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Ale Związek Sowiecki, przymusowo zmieniając w czerwcu 1941 r. front z sojuszu z Niemcami na sojusz z zachodnimi aliantami, znalazł się w obozie zwycięzców i nikt go nie śmiał pytać o odpowiedzialność.

Nie jest więc sprawą przypadku, że takie wydarzenia są także ignorowane przez obecne władze. Mamy logiczny ciąg zdarzeń: monument dla sowieckich najeźdźców w Ossowie (podczas gdy skromny pomniczek polskich obrońców nie był nigdy po wojnie restaurowany), ignorowanie 150. rocznicy Powstania Styczniowego czy obecnie zlekceważona rocznica masowych wypędzeń i wywózek ludności polskiej z Kresów. Podobnych przykładów jest oczywiście znacznie więcej. To skutek określonej polityki historycznej, mającej na celu rozmywanie fundamentów naszej świadomości narodowej w ramach zwalczania „nikomu niepotrzebnej” martyrologii z okresu II wojny światowej, a także w okresie „ustanawiania i utrwalania władzy ludowej”, w którym przecież wymordowano kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

Już tak było, że gdy państwo nie spełniało oczekiwań (lub byliśmy go pozbawieni), tradycja i wiedza historyczna przechowywane były głównie w domach. Dziś do tego wracamy – z przymusu, nie mogąc liczyć na instytucje do tego powołane.

Autor jest historykiem i publicystą

Dr Leszek Żebrowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. „Syberiada polska”- reklamowana w całej Polsce

Zbigniew Domino- mistrz sowieckiej propagandy. Kim jest autor SYBERIADY POLSKIEJ

Tylko u nas

Zbigniew Domino był ważnym funkcjonariuszem komunistycznego reżimu,
uzbrojonym w karabin, Kodeks Karny WP i maszynę do pisania. Jako pisarz
budował mitologię początków PRL. Za kilka dni na ekrany kin wejdzie
„Syberiada polska” o losach Polaków na Syberii. Autorem książki, która
jest podstawą scenariusza jest Domino.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Tomasz

Stalinowski prokurator chwalonym literatem, wzorcem i idolem polskiego reżysera

"Zbigniew Domino napisał wiele książek, jednak do dzisiaj nie napisał
tej najważniejszej - o swoim życiu, czasach powojennych i
prokuratorskiej działalności w stalinowskim wymiarze sprawiedliwości".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. „Syberiada polska”- reklamowana w całej Polsce

Film pokazuje czas zesłania Polaków na Syberię podczas II wojny światowej. Choć jest to pierwszy historyczny film fabularny poświęcony tej tematyce, widzimy jak upokorzony zesłany polski żołnierz i gospodarz pije wódkę u komendanta obozu, który jest enkawudzistą, matka trójki dzieci oddaje swoje ciało radzieckiemu oficerowi NKWD w zamian za żywność, a patriotką, która ponosi największe represje jakimi jest wywózka do łagru za naukę dzieci polskiej historii - jest żydówka... czy nie upowszechnia się przez ten obraz trochę dziwny stereotyp?

http://www.fronda.pl/a/woronowicz-dla-frondapl-o-syberiadzie-polskiej-ch...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika basket

20. Zbyszek....

syn Wolyniaka () 18/02/2013 - 18:17.Tam jest ziemia nasza
----------------------------------------------------------------------------

Tam jest ziemia nasza

Ziemia praojców, urodzajny czarnoziem
Urodzajny bo przesiąknięty ich krwią i potem codziennego znoju

Tam jest ziemia nasza

W słowach babci kraina urodzajnych sadów, pol, łąk i lasów
Kraina mlekiem i miodem płynąca

Tam jest ziemia nasza

Miejsce na ziemi gdzie sąsiad w ciągu nocy stal sie śmiertelnym wrogiem
Miejsce na ziemi gdzie ciemna noc rozświetliły luny pożarów naszych domów, wiosek, osad i kolonii , a spokój letniej nocy rozdarł krzyk konających w mękach

Tam jest ziemia nasza

Dzis został tylko ogór porośnięty trawą , wypalone fundamenty kościoła i krzyż postawiony przez pradziadka, cichy świadek tej okrutnej zbrodni

Tam jest ziemia nasza

Polacy, rodacy nie zapomnijcie naszej męczeńskiej śmierci i naszych mogił porośniętych trawą, bo tam jest ziemia nasza

Zbyszek syn Wolyniaka ze Starej Kamionki

basket

avatar użytkownika Maryla

21. Syberiada reklamowana na wpolityce.pl - pożyteczni idioci?

http://wpolityce.pl/artykuly/47565-syberiada-polska-nie-odbiora-ci-ojczy...
„Syberiada polska" to powrót Janusza Zaorskiego do kina historycznego, które przyniosło mu największe sukcesy międzynarodowe (Srebrny Niedźwiedź MFF w Berlinie za „Matkę Królów”, Grand Prix MFF w Locarno za „Jezioro Bodeńskie”).

W obsadzie spotkali się znakomici aktorzy kilku generacji. Między innymi: Adam Woronowicz („Popiełuszko. Wolność jest w nas”), Jan Peszek („Pożegnanie jesieni”), Sonia Bohosiewicz („Obława”), Urszula Grabowska („Joanna”) oraz Natalia Rybicka („Chrzest”). Wspierają ich aktorzy ukraińscy - między innymi znany z produkcji Petera Weira „Niepokonani” Igor Gniezdilow, a także Andrii Zhurba i Valeria Guliaewa.

Autorem imponujących dekoracji jest wybitny scenograf Janusz Sosnowski („Przesłuchanie”), który w skali 1:1 zrekonstruował syberyjski obóz Kalucze. Muzykę skomponował Krzesimir Dębski („Ogniem i mieczem”).

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. o pamięc historyczną - lewicowe portale

http://www.polityka.pl/kultura/film/1535679,1,recenzja-filmu-syberiada-p...

Janusz Zaorski, enfant terrible polskiego kina patriotycznego („Szczęśliwego Nowego Jorku”, „Matka Królów”), nakręcił najlepszy film przyrodniczy w swojej karierze, a że przy okazji chciał jeszcze sklecić opowieść o niedoli przesiedleńców gnębionych przez ruskich barbarzyńców, chwała mu za to. Wzruszeń w jego filmie jest co niemiara. A to zesłańcy odziani w cepeliowskie stroje smarują z poświęceniem twarze brunatną mazią mającą ich chronić przed gryzącymi muchami, a to w pełnej napięcia scenie podstępny enkawudzista każe recytować polskiemu dziecku antyrosyjski poemat, za co jego nauczyciel zostaje zesłany do łagru.

Ażeby wolno myślący widz tego archaicznego portretu mieszkańców wioski Czerwony Jar nie poczuł się przytłoczony nadmiarem pasjonujących wątków, autor nadał „Syberiadzie polskiej” przejrzystą dramaturgicznie strukturę, której odważny rytm wyznaczają mówiące wszystko daty: 1 września 1939 r., 17 września 1939 r., 9 maja 1945 r. Peter Weir, twórca dramatu o polskich sybirakach „Niepokonani”, miałby się czego uczyć od naszego mistrza.

http://wyborcza.pl/1,75475,13434250,_Syberiada_polska____mroz__a_widzowi...

(..)Zacznijmy od autora: Domino (rocznik 1929) - który dalsze losy bohaterów "Syberiady polskiej" przedstawił w "Czasie kukułczych gniazd" (2004) i w "Młodych ciemnościach" (2012) - cierpiał jako Sybirak, a w czasach stalinowskich został prokuratorem wojskowym. A co z innymi niejednoznacznościami?

Mamy w filmie Polkę Irenę (Sonia Bohosiewicz), która zostaje kochanką radzieckiego sołdata Barabanowa (Igor Gniezdiłow), żeby uratować własne dzieci (dostaje posadę w kuchni), ale też pomóc innym rodakom. Mamy rosyjskiego komendanta Sawina (Andrii Zhurba) nienawidzącego Polaków, bo w wojnie roku 1920 zabili mu ojca, ale też ukraińskiego nadzorcę Paszkę (Dmytro Sowa) pragnącego poślubić Polkę Sylwię (Natalia Rybicka). Jest też rosyjska pielęgniarka Lubka (Waleria Guliajewa) zakochująca się w Polaku, rosyjski lekarz ratujący naszych oraz Rosjanie, którzy donoszą nie tylko na Polaków, ale też na siebie nawzajem.

"Syberiada polska" ucieka od krzywdzących narodowych stereotypów, czasem docierając do granic politycznej poprawności. Jeśli więc jest tu Żydówka Cynia (Agnieszka Więdłocha), to oczywiście pięć razy dzielniejsza niż goje. Za to w stu procentach przekonuje scena, w której Rosjanie puszczają przesiedleńcom komedię Grigorija Aleksandrowa "Świat się śmieje" - bawi ona zarówno przeciwników, jak i fanów komunizmu. Przekonuje też informacja, że niektórzy przesiedleńcy pod presją przyjmują radzieckie paszporty, inni zaś zostają z polskimi papierami.

Gdzie się podziała kulminacja?

W przypadku filmów takich jak "Syberiada polska" ważne jest, żebyśmy poczuli dotkliwość przeżyć bohaterów - oni na mrozie, a my w ciepłym kinie. Miałem z tym problem. W dialogach padło, że wysiedleńcy 40 dni jechali pociągiem na Syberię. Jakież to dla nich musiało być cierpienie, poczułem tylko przez moment, podczas krótkiej retrospekcji Staszka. Na ekranie boleśnie zabrzmiało zatrzaskiwanie wagonowych drzwi, ale potem filmowcy nie wyszli poza słowny komunikat - 40 dni. Może zabrakło czasu, żeby tę dotkliwość jazdy lepiej zagrać? Pewnie z tego samego powodu do łez nie doprowadziły mnie nawet najdramatyczniejsze sceny z udziałem aktorów tak markowych jak Jan Peszek. (..)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. „Syberiada Polska” Janusza

„Syberiada Polska” Janusza Zaorskiego to kolejny film historyczny przypominający rozprawki przeciętnego ucznia, który z trudem odrabia pracę domową. Ale popełnia przy tym wiele rażących błędów. No bo niby dlaczego kobiety w filmie pokazane są jako prostytutki żołnierzy NKWD?

W literaturze polskiej zostało utrwalone wiele świadectw tego, co stało się po zdradzieckim pakcie Ribbentrop-Mołotow i wkroczeniu 17 września 1939 r. na tereny Rzeczypospolitej „wyzwoleńczej Armii Radzieckiej”. Jest wiele książek, które przedstawiają okrucieństwo sowieckiego okupanta, opisy wywózek w bydlęcych wagonach setek tysięcy ludzi, głód, bestialstwo i barbarzyństwo oprawców w obozach pracy, głód, poniewierkę, wystawienie ludzi na nieprawdopodobne doświadczenie w sowieckich łagrach rozsianych za Uralem. Książki te są gotowymi scenariuszami filmowymi. Szkoda, że filmowcy nie chcą po nie sięgać.

Ekspert z bezpieki

Wszystko to znajdujemy we wspomnieniach Gustawa Herlinga-Grudzińskiego „Inny świat”, Beaty Obertyńskiej „Z domu niewoli”, Józefa Czapskiego „Wspomnienia starobielskie” i „Na nieludzkiej ziemi”, Herminii Naglerowej „Ludzie sponiewierani”, Władysława Grubińskiego „Między sierpem a młotem”, Grażyny Lipińskiej „Jeśli zapomnę o nich…” i wielu innych.

Jednak Janusz Zaorski wraz ze scenarzystami filmu Michałem Komarem i Maciejem Dutkiewiczem sięgają po książkę o tym samym tytule co film autorstwa Zbigniewa Domino. Kim jest autor powieści, na podstawie której powstał film? Urodzony na Podolu w 1929 r., wywieziony wraz z rodziną w głąb ZSRS, wstępuje do LWP i w 1946 r. wraca do Polski. W 1949 r. jako prymus kończy Oficerską Szkołę Prawniczą w Jeleniej Górze, następnie od 1950 r. ramię w ramię z Kazimierzem Graffem, Stefanem Michnikiem, Heleną Wolińską pracuje jako oficer śledczy w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej, walcząc z „bandami leśnymi”. I to jest zdumiewające, że 23 lata po upadku Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, na podstawie relacji pracownika bezpieki można bez wstydu i najmniejszego zażenowania realizować film o jednym z najbardziej tragicznych wydarzeń najnowszej historii Polski.

W duchu historiozofii Jaruzelskiego

W wywiadzie, którego Wojciech Jaruzelski udzielił Teresie Torańskiej na temat pobytu rodziny Jaruzelskich w obozie pracy w Bijsku, pada takie stwierdzenie: „[…] Nie lubię tych wspomnień. Dzisiaj niektórzy wyciągają swoje cierpienia i epatują nimi swoje otoczenie. Ja tą drogą nie pójdę. Wszedłem na drogę inną: sojuszu i przyjaźni. Związek Radziecki był naszym sojusznikiem. Przy wszystkich ciężarach i bólach ograniczonej suwerenności. Mam satysfakcję, że potrafiłem w pewnym momencie wznieść się ponad historyczne urazy i osobiste krzywdy. Nie mogę oczywiście usunąć z mojego życiorysu tych ciężkich chwil i nie mogę ukrywać, że mój ojciec wkrótce po wyjściu z łagrów umarł […]”. I taki jest ten film, jest próbą wykładni w duchu historiozofii towarzysza Jaruzelskiego tego, co działo się po 10 lutego 1940 r. z obywatelami II Rzeczypospolitej w Związku Radzieckim i historią „wyzwolenia” Polski przez „bratnią armię”.<<

http://kultura.gazeta.pl/kultura/10,114534,13423687,_Zalatwilem_sie_masa...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. kolejna prawicowa żenada... kolesiostwo ?

wNas.pl: ZAREMBA o SYBERIADZIE POLSKIEJ. RECENZJA

Tylko u nas

"Do licha, czasem warto nakręcić film o wybranym wątku tej historii
także po to aby jakąś grupę dawnych Polaków upamiętnić. Choć przyznaję,
udział w tym przedsięwzięciu pułkownika Domino jest chichotem historii" -
Piotr Zaremba recenzuje film "Syberiada polska".

Film musiał być jednak kontrowersyjny. Z jednej strony jest to
adaptacja książki Zbigniewa Domino, który był w czasach stalinowskich
prokuratorem wojskowym. PRL-owi służył do końca, więc trudno się po nim
spodziewać czegoś naprawdę patriotycznego. Pewien mój znajomy już
zdążył mi zapowiedzieć ten film jako rozliczenie z Syberią w duchu
Wojciecha Jaruzelskiego, który przecież też już w wolnej Polsce zaczął
przebąkiwać, że działa się tam tragedia, a on stracił tam ojca.

Zarazem nie wygląda na to aby film miał jakoś szczególnie zawojować środowiska naszego mainstreamu.
Niezawodny w takich przypadkach Paweł Felis już orzekł w telewizyjnym
dodatku do "Gazety Wyborczej", że choć warsztatowo film jest dobry,
sprawnie zrealizowany i grany, nie ma w nim życia, są prawie same
schematy. A rodzina Dolinów, główni bohaterowie, z "archetypicznym
ojcem", jest zbyt szlachetna i honorowa.

Obejrzałem sprawdziłem. Rzeczywiście film wystrzega się wyraźniejszych konkluzji politycznych (pomija na przykład dylematy Polaków uwolnionych i idących do wojska, Andersa lub Berlinga). W tym sensie trudno go do końca wpisać w którąkolwiek tradycję opowiadania o tamtej historii, można by rzec jest ostrożny.
I rzeczywiście zarazem zwolennikom ambitnego, komplikującego wszystko
kina może się chwilami jawić jako odrobinę zanadto ilustracyjny.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. to już nie hucpa, to skandal. wpolityce reklamuje

NASZ WYWIAD. Adam Woronowicz, o filmie "Syberiada polska": "To jest cząstka tej naszej historii, o której powinniśmy pamiętać"

Tylko u nas

"Ten film pokazuje coś niebywałego - niebywałą cechę, którą my Polacy
mamy. Cechę polegającą na tym, że my z największego dna upadku
potrafimy wstać (...) Jest w nas jakaś siła, która w najtrudniejszych
chwilach sprawia, że umiemy wstać z kolan."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. Wycieczka na Syberię ze stalinowskim prokuratorem

Zbigniew Domino, autor książki pt. „Syberiada polska”, na kanwie
której powstał film Janusza Zaorskiego, był w czasach stalinowskich
prokuratorem wojskowym. Jego metody śledcze były tak represyjne, że
zwróciły uwagę jego przełożonych, o czym pisali w swoich raportach




W pewnym okresie przeceniał represję karno-sądową, uważając ją za
jedyny środek zwalczania przestępstw w wojsku, nawet drobnych, kładąc
zbyt mały nacisk na środki wychowawcze i praktykę
” – czytamy w
opinii służbowej Zbigniewa Domino za okres służby w prokuraturze
Marynarki Wojennej od grudnia 1958 do grudnia 1960 r. Opinię podpisał
gen. Marian Ryba, naczelny prokurator wojskowy, który sam był
absolwentem szkoły Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi i od
1945 r. pracował w UB.



Jak ujawnił dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, nie dość że Zbigniew Domino żądał surowych wyroków, to jeszcze był obecny przy egzekucjach „katyńskich” (strzał w tył głowy) w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.





Pod sowiecką opieką



Zbigniew Domino urodził się w 1929 r. w Kielnarowej, nieopodal Rzeszowa.
Kilka lat później jego ojciec kupił ziemię na Podolu, w Zaleszczykach,
gdzie przeniósł się z rodziną. Po agresji sowieckiej na Polskę 17
września 1939 r. cała rodzina Dominów: ojciec, matka i dwaj synowie,
podobnie jak inny Polacy z terenów zajętych przez Armię Czerwoną,
zostali wywiezieni na Syberię. Trafili do Irkuckiego Obwodu. Musieli tam
bardzo ciężko pracować. Trudów katorgi nie wytrzymała matka Zbigniewa
Domino – umarła w 1940 r. Jego ojciec zgłosił się do I Dywizji Ludowego
Wojska Polskiego im. Tadeusza Kościuszki. Sowiecka propaganda zrobiła
swoje, co widać w życiorysie pisanym przez 19-letniego Zbigniewa Domino w
1948 r., gdy jako ochotnik zgłosił się do wojska.



Zacząłem pracować w sowchozie »Sybirak« (miał wówczas 11 lat –
przyp. red.). Pracowałem z mymi rówieśnikami końmi na polu, a następnie
pasałem krowy i byłem pomocnikiem traktorzysty. Cały czas byłem otoczony
opieką miejscowych władz radzieckich i ZPP (związek polityczny,
powołany 1 marca 1943 r. przez komunistów polskich w ZSRS, będący w
rzeczywistości narzędziem do przejęcia władzy przez komunistów w
powojennej Polsce – przyp. red.). Ojciec mój wraz z 1. Dywizją przy boku
zwycięskiej Armii Czerwonej przeszedł chwalebny szlak od Leniono do
Berlina. Marzeniem moim było zostać oficerem
”.

Domino był wówczas członkiem Związku Walki Młodych – młodzieżowej
przybudówki komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej, która skierowała
go do służby w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego.



Ze znajdującej się w Instytucie Pamięci Narodowej teczki personalnej MON Zbigniewa Domino wynika, że przez rok był on szeregowcem KBW, który zajmował się pacyfikacją niepodległościowego podziemia.
Drogę do kariery w wojskowym wymiarze sprawiedliwości otworzyła mu
roczna Oficerska Szkoła Prawnicza w Jeleniej Górze, po ukończeniu której
trafił do Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Poznaniu, gdzie pracował
jako oficer śledczy.



Pupilek Wolińskiej i Zarakowskiego



Młody „prawnik” szybko zdobywał kolejne stopnie wojskowe i
awanse. Był bardzo wysoko oceniany przez swoich przełożonych –
Stanisława Zarakowskiego, szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej,
odpowiedzialnego za udział w mordach sądowych m.in. na członkach WiN,
oficerach Wojska Polskiego II Rzeczypospolitej oraz księżach.



W opinii za okres od kwietnia do listopada 1952 r. jego bezpośredni przełożony z III Wydziału NPW pisał: „Por.
Domino okazał się pracownikiem niezwykle wartościowym politycznie i
fachowo wykwalifikowanym. Szczególnie aktywny i ofiarny był w okresie
wyborczym. Por. Domino zajmuje zdecydowanie pozytywne stanowisko wobec
Polski i ZSRR. Jest człowiekiem przyszłości. W sposób właściwy sporządza akty oskarżenia, miłośnik literatury i kultury ZSRR
”.



Zbigniew Domino został także pozytywnie oceniony przez komisję, w
składzie której zasiadali ppłk Józef Feldman, zastępca naczelnego
prokuratora wojskowego ds. szczególnej wagi, Henryka Justman oraz Helena
Wolińska, która jako stalinowska prokurator żądała kary śmierci dla
żołnierzy niepodległościowego podziemia. Brała udział w sfingowanym
procesie gen. Emila Fieldorfa ps. „Nil”, którego stracono w
celi mokotowskiego więzienia. Miejsce jego pochówki pozostaje nieznane,
podobnie jak większości zamordowanych przez komunistów polskich
bohaterów.



Pozytywną opinię dla Domino zatwierdził Stanisław Zarakowski, który awansował przyszłego autora „Syberiady polskiej” na stopnień kapitana przed upływem wymaganego przepisami terminu. Za zgodą Feldmana i Wolińskiej został on wytypowany na studia prawnicze w ZSRR.



Jest młodym, zdolnym i rokującym perspektywy oficerem. W wykonywaną pracę wkłada dużo zapału. W stosunku do wroga klasowego kpt. Domino wykazuje czujność i bojowość. Jako prokurator w Zielonej Górze osobiście szkolił podwładnych mu oficerów” – pisał w 1953 r. w opinii służbowej Zarakowski, podkreślając „bardzo wrażliwy charakter” Zbigniewa Domino.



Nadzorował wykonanie kar śmierci



„Szczególnym okresem w życiu młodego prokuratora był czas delegowania z
Zielonej Góry do Naczelnej Prokuratury Wojskowej w okresie 11 marca – 10
grudnia 1952 r. 7 sierpnia 1952 r. wieczorem prokurator Domino
udał się do więzienia przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Zgodnie z
otrzymanym zadaniem miał nadzorować wykonanie egzekucji.
Skazańcami
byli wyżsi oficerowie Wojska Polskiego, którzy w wyniku prowokacji
Informacji Wojskowej skazani zostali na kary śmierci przez Najwyższy Sąd
Wojskowy za rzekomą przynależność do tzw. kierownictwa konspiracji
Wojsk Lotniczych: płk Bernard Adamecki, płk Józef Jungraw, płk
August Menczak, ppłk Stanisław Michowski, ppłk Władysław Minakowski,
ppłk Szczepan Ścibior. O godz. 20.30 prokurator Domino wydał katu
polecenie wykonania egzekucji. Wszystkich uśmiercono »strzałem
katyńskim«.
Zakończenie osobistego udziału w egzekucji
potwierdził złożeniem własnoręcznego podpisu na protokołach wykonania
kary śmierci. Następnego dnia ciała sześciu oficerów pogrzebano w
nieoznaczonych grobach na Cmentarzu Komunalnym na Powązkach. Miejsc
pochówku nigdy nie ujawniono rodzinom.

Wyrokiem z 26 kwietnia 1956 r. Najwyższy Sąd Wojskowy uznał, że
wyrok z 13 maja 1952 r. przeciwko oficerom lotnictwa oparty został »na
fałszywych dowodach« i wydany »z rażącym naruszeniem przepisów prawa
procesowego«”
– napisał dr hab. Krzysztof Szwagrzyk w referacie poświęconym Zbigniewowi Domino.



W służbie Jaruzelskiego



Zbigniew Domino do końca pracy w NPW zajmował znaczące funkcje. Już po
objęciu przez Wojciecha Jaruzelskiego funkcji ministra obrony narodowej w
latach 1973–1975 do momentu odejścia z wojska Zbigniew Domino pełnił obowiązki oficera do zleceń specjalnych Głównego Zarządu Politycznego Ludowego Wojska Polskiego.



„Jakkolwiek zwolnienie płk. Domino nie jest dla wojska korzystne, to
jednak jego praca pisarska skoncentrowana na problematyce wojskowej może
przynieść określone efekty w zakresie popularyzacji w społeczeństwie
idei i tradycji naszych sił zbrojnych” – pisał 10 lutego 1975 r. do
ministra obrony narodowej Wojciecha Jaruzelskiego szef Głównego Zarządu
Politycznego Ludowego Wojska Polskiego, wiceminister obrony narodowej
Włodzimierz Sawczuk, absolwent sowieckich szkoleń wojskowych.



W „Raporcie o zwolnienie ze służby wojskowej” płk Domino zwrócił się do
Jaruzelskiego o spotkanie, do którego doszło tuż przed odejściem pisarza
z wojska. Pięć lat później Zbigniew Domino został radcą ambasady PRL w
Moskwie, gdzie był do 1985 r. i gdzie wrócił na rok w latach 1989–1990.



Zbigniew Domino zrealizował plany komunistów – w jego powieściach przebija propaganda, nic więc dziwnego, że były one rozpowszechniane przez Komitety Wojewódzkie PZPR.



„Bardzo emocjonalnie Z. Domino oceniał istnienie i działalność podziemia
zbrojnego po wojnie. W wyróżnionej przez ministra obrony narodowej
pracy »Błędne ognie« (Wydawnictwo MON, 1974 r. – przyp. red.) w
jednoznacznej formie potępił dowódców partyzanckich istniejących na
Podlasiu po zakończeniu II wojny światowej. Ostrze jego krytyki
skierowane było przede wszystkim w osoby kierujące podziemiem: mjr.
Zygmunta Szendzielarza »Łupaszkę«, kpt. Władysława Łukasiuka »Młota«,
por. Kazimierza Kamieńskiego »Huzara«, określanych przez autora
»bandyckimi watażkami«.
Czytelnik »Błędnych ogni« mógł się
dowiedzieć, że posiadali oni nadmierną skłonność do alkoholu i
wystawnego życia, objawiającego się piciem francuskiego koniaku i
amerykańskiej whisky »White Horse« oraz paleniem amerykańskich »Cameli«.
Z kolei brak zasad moralnych popychał ich do szafowania ludzkim życiem;
rozstrzeliwania i wieszania. Nie stronili przy tym od kobiet, czego
przykładem może być postać »tłustozadej Petroneli«, towarzyszącej
dowódcy 6. Brygady Wileńskiej AK.



Istnienie podziemia nie byłoby możliwe bez sieci współpracowników. "Meliny partyzanckie" w terminologii »Błędnych ogni« to »kłębowisko jadowitych żmij«,
w których »córeczki [meliniarzy] gziły się z bandziorami na strychu«” –
czytamy w referacie dr. hab. Krzysztofa Szwagrzyka na temat Zbigniewa
Domino.



Szkalujący niepodległościowe podziemie i polskich bohaterów narodowych, wobec których sam prowadził śledztwa, Zbigniew Domino został doceniony także w III RP. W 2005 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski przyznał mu Krzyż Zesłańców Sybiru.

http://niezalezna.pl/39060-wycieczka-na-syberie-ze-stalinowskim-prokurat...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. 17 września Dniem Sybiraka

Wprowadzą Dzień Sybiraka? Projekt uchwały w Sejmie


Będzie to wyraz pamięci o naszych rodakach i ich tragicznych
przeżyciach na nieludzkiej ziemi - podkreślono w uzasadnieniu projektu.

Klub PiS złożył w Sejmie projekt uchwały, w którym proponuje
ustanowienie 17 września Dniem Sybiraka. Będzie to wyraz pamięci o
naszych rodakach i ich tragicznych przeżyciach na nieludzkiej ziemi - podkreślono w uzasadnieniu projektu.

- Sejm oddaje hołd wszystkim Polakom zesłanym na Syberię i do
Kazachstanu oraz odbywającym tam katorgę. Sejm upamiętnia tych, którzy
tam zginęli, tych, którym udało się stamtąd mimo trudności powrócić do
ojczyzny oraz tych, którzy pozostali w miejscu swego zesłania, gdzie kultywują Polskość i ustanawia dzień 17 września Dniem Sybiraka
- głosi projekt uchwały.

Jak podkreślono w uzasadnieniu, dzięki uchwale Sejm ma oddać hołd wszystkim Sybirakom - Polakom, których w wyniku zbrojnych działań, począwszy od XVII wieku, zmuszono do długoletniego pobytu na "nieludzkiej ziemi".

Przypomniano, że jako pierwsza większa grupa wgłąb Rosji zesłani
zostali konfederaci barscy, a później uczestnicy kolejnych powstań:
kościuszkowskiego, listopadowego i styczniowego.

- Wśród zesłańców przeważały inteligencja i szlachta, które
wniosły ogromny wkład w kulturę i cywilizację Syberii, podnosząc poziom
gospodarki i kultury zamieszkałych tam Rosjan i wielu innych narodów

- czytamy w projekcie. Przypomniano w nim też, że na przełomie XIX i XX
wieku na Syberię zsyłani byli działacze konspiracji niepodległościowej,
w tym marszałek Józef Piłsudski.

- II wojna światowa przyniosła kolejny tragiczny rozdział w
historii polskich Sybiraków. Wkroczenie Sowietów 17 września 1939 roku
na wschodnie ziemie II RP przyniosło aresztowania, wcielenia do Armii
Czerwonej oraz masowe deportacje Polaków na Syberię i do Kazachstanu,
które miały na celu eksterminację Polaków poprzez pracę w nieludzkich
warunkach. Obywatele polscy byli w barbarzyński sposób uprowadzani z
domów, odzierani z godności, skazywani na katorgę, głodzeni, zmuszani do
morderczego wysiłku i pozbawiani wszelkiej nadziei na powrót do kraju
- podkreślili autorzy projektu uchwały.

Według autorów projektu, należy pamiętać również o Polakach, którzy
pozostali w miejscu swojej zsyłki. Jak zaznaczono, na Syberii mieszka
obecnie około 60 tys. osób deklarujących narodowość polską i znacznie
więcej osób polskiego pochodzenia. Światowy Dzień Sybiraka obchodzony jest w rocznicę napaści armii rosyjskiej na Polskę 17 września 1939 r.

Pierwszą z czterech masowych deportacji obywateli polskich z ziem
wschodnich RP, zaanektowanych przez ZSRR w wyniku agresji rozpoczętej 17
września 1939 r., władze sowieckie przeprowadziły 10 lutego 1940 r.
Według danych NKWD do północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię
wywieziono wówczas około 140 tys. ludzi.

Decyzję o kolejnej wielkiej wywózce Rada Komisarzy Ludowych podjęła 2
marca 1940 r. Akcję wysiedlania władze sowieckie rozpoczęły w nocy z 12
na 13 kwietnia 1940 r. Jej ofiarami stały się głównie rodziny polskich
jeńców rozstrzeliwanych właśnie przez NKWD w Katyniu, Charkowie i
Kalininie (Twer) oraz najbliżsi mordowanych w tym samym czasie polskich
obywateli, przetrzymywanych w więzieniach sowieckich. Zdecydowaną
większość deportowanych skierowano do Kazachstanu, gdzie zesłańców
czekała niewolnicza praca, nędza, choroby i głód.

W sumie w wyniku deportacji dokonanej w kwietniu 1940 r. z ziem
wschodnich RP wywieziono około 61 tys. obywateli polskich. Wśród nich
Polacy stanowili ok. 68 proc., Białorusini ponad 13 proc., Ukraińcy 12
proc., Żydzi przeszło 4 proc. Kolejne deportacje zostały przeprowadzone
przez władze sowieckie w czerwcu 1940 r. i pod koniec maja 1941 r., tuż
przed wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej. Łącznie według danych NKWD we
wszystkich czterech wywózkach zesłano około 330-340 tys. osób.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. PiS proponuje: świadczenia

PiS proponuje: świadczenia pieniężne dla Sybiraków za okres deportacji, a także ok. 1,3 tys. złotych renty

"Przed państwem polskim stoi zadanie zapobieżenia sytuacji, w
której wszelkie rozmowy na ten temat staną się bezprzedmiotowe, gdyż nie
będą już żyły osoby, które owe odszkodowania miałyby otrzymać".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. w 75. rocznicę rozpoczęcia masowych deportacji.

Pamięci sybiraków

W Lublinie uczczono pamięć Polaków zesłanych na Sybir
zdjecie

Pamięć Polaków wywiezionych przez władze
sowieckie na Sybir z dawnych Kresów Rzeczypospolitej uczczono w Lublinie
w 75. rocznicę rozpoczęcia masowych deportacji.

Uroczystości odbyły się przed pomnikiem Matkom Sybiraczkom.
Przewodniczący lubelskiego oddziału Związku Sybiraków Janusz Pawłowski
przypomniał, że poczynając od 10 lutego 1940 r., Sowieci wywieźli na
Wschód około 1 mln 350 tys. Polaków, z których wielu tam zmarło.
Zaznaczył, że wywiezieni zostali m.in. członkowie rodzin oficerów wojska
i policji rozstrzelanych w Katyniu.

– Polacy byli wysyłani tam, gdzie panowały najtrudniejsze warunki.
Masowo umierali z głodu, chorób, nieludzkiej pracy – mówił Pawłowski.

Jednocześnie przewodniczący lubelskiego oddziału Związku Sybiraków
dodał, że „sowieckie deportacje Polaków są bardzo ważnym i tragicznym
doświadczeniem dziejowym, którego nie można przemilczeć ani zapomnieć”. –
My, sybiracy, spełniając swoją rolę jako świadkowie, będziemy głosić
prawdę o tamtych tragicznych dziejach, by nigdy więcej takie tragedie
się nie powtórzyły – podkreślił.

Ponadto w dzisiejszą rocznicę w kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP
Zwycięskiej odprawiona została Msza Święta w intencji ludzi, którzy
ponieśli śmierć i cierpieli na zesłaniu. Po zakończeniu Eucharytsii jej
uczestnicy, wśród których byli kombatanci z pocztami sztandarowymi,
przedstawiciele środowisk kresowych, władz miejskich i regionalnych,
przemaszerowali pod pomnik Matkom Sybiraczkom.

Orkiestra wojskowa odegrała hymn państwowy i hymn sybiraków. Odbył się
Apel Pamięci, żołnierze oddali salwę honorową, pod pomnikiem złożono
kwiaty.

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/127729,pamieci-sybirakow.html



Sybirackie odyseje

Rodzinę Haciskich ze Stołowicz
wywieziono na Sybir
w pierwszej wywózce - informuje "Nasz Dziennik"
zdjęcie

Przyjechali i pod karabinami wywieźli nas
na dworzec w Baranowiczach, gdzie setki takich jak my zgromadzono w
jednej z dworcowych sal, a następnie załadowano
do wagonów towarowych – wspomina pani Zofia (Haciska) Pawłowska. W
dzisiejszym wydaniu "Naszego Dziennika" przybliżono historię rodziny
Haciskich.

Rodzinę Haciskich pochodząca ze Stołowicz w powiecie Baranowicze
wywieziono na Sybir w pierwszej wywózce, która odbyła się 10 lutego 1940
roku.

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/127593,sybirackie-odyseje.html



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. Pamiętajmy o Sybirakach

Pamiętajmy o Sybirakach

Fundacja Kresy Historii upamiętni ofiary represji sowieckich

Fundacja Kresy Historii w 75. rocznicę
pierwszej masowej deportacji obywateli polskich w głąb ZSRS upamiętni
ofiary represji sowieckich w ramach kampanii „Pamiętajmy o Sybirakach".

Celem kampanii „Pamiętajmy o Sybirakach” jest przybliżenie jak
najszerszemu gronu odbiorców historii zesłań setek tysięcy obywateli
polskich II RP w latach 1940-1941 w głąb ZSRS przez sowieckiego
okupanta.

– 10 lutego obchodzić będziemy 75. rocznicę najtragiczniejszej z nich –
pierwszej niespodziewanej deportacji. W okresie ją poprzedzającym
pragniemy uczcić pamięć ofiar, także ofiar zbrodni katyńskiej. Chcemy
także ukazać świadków tych tragicznych wydarzeń oraz podkreślić, że
kolejne pokolenia będą tę pamięć podtrzymywać – informują organizatorzy.

W związku z 75. rocznicą deportacji Polaków w głąb ZSRS i 75. rocznicą
zbrodni katyńskiej odbędzie się widowisko poetycko-artystyczne pt. „Masz
mało czasu, trzeba dać świadectwo” (Zbigniew Herbert). Spektakl
zostanie przedstawiony 8 lutego br. (niedziela) o godz. 16.00 w Domu
Kultury Świt w Warszawie (ul. Wysockiego 11).

Wstęp na widowisko jest bezpłatny, ale obowiązuje rezerwacja miejsc.
Szczegółowe informacje TUTAJ.

Zapraszamy również na coroczną uroczystość przy Symbolicznej Mogile
Sybiraków na Powązkach Wojskowych (kwatera C-15), która odbędzie się 10
lutego br. (wtorek) o godz. 12.00.

Zachęcamy także do przyjścia na wernisaż wystawy rzeźb i płaskorzeźb
prof. Stanisława Kulona, która ukazuje tragiczne losy Polaków na
Syberii. Inauguracja ekspozycji odbędzie się 10 lutego br. o godz. 17.00
w Centrum Edukacyjnym IPN przy ul. Marszałkowskiej 21/23 w Warszawie.

Warto również pamiętać o zapaleniu światełka pamięci wieczorem 10 lutego
ku pamięci ofiar represji sowieckich.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. Miało być otwarte w 2016

fot.youtube.pl


Miało być otwarte w 2016 roku, ale brakuje pieniędzy. Nie ma funduszy na Muzeum Sybiru w Białymstoku


"Obawiam się, że na otwarciu po prostu może
już nie być Sybiraków" - podkreśla mieszkanka Białegostoku, która
przeżyła zsyłkę na Sybir.

Według planów tuż przy wejściu do muzeum ma być recepcja, sala edukacyjna i kawiarenka. Na samą wystawę ma wchodzić się przez przez wagon, w którym zwiedzający widzieć będą maszerujących zesłańców. Na początku będą pokazane zostaną wywózki na Sybir w czasach carskiej Rosji i dobrowolne osadnictwo Polaków na Syberii. Następnie zwiedzający poznają zsyłki w czasach sowieckich: system gułagów oraz deportacje w okresie II wojny światowej.

W całej ekspozycji wykorzystane zostaną nagrania wspomnień oraz fotografie sybiraków. Oprócz tego prezentowane będą oryginalne eksponaty: odzież, wykonywane na miejscu zabawki, przedmioty osobiste, książki, zapiski

—wylicza portal bialystokonline.pl.

Pieniądze budowę muzeum miały pochodzić z Unii Europejskiej, ale okazało się, że w najbliższej perspektywie finansowej nie ma funduszy na takie placówki. Robert Sadowski, dyrektor białostockiego Muzeum Wojska, które organizuje muzeum Sybiru podkreśla, że będzie szukał środków na dalsze prace, które pozwolą na jak najszybsze otwarcie placówki. Jeśli powiodą się plany i uda się zdobyć środki muzeum, na które niecierpliwie czekają Sybiracy powstałoby w czasie trzech lat.

Bardzo mi się podobała idea powołania Muzeum Pamięci Sybiru. To ta część naszej historii, która jest nieopowiedziana.

—zaznacza Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.

ann/poranny.pl/bialystokonline.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Działacze PiS proszą o

Działacze PiS proszą o wsparcie Muzeum Pamięci Sybiru

Wizualizacja Muzeum Pamięci Sybiru

Wizualizacja Muzeum Pamięci Sybiru (Fot. Urząd Miejski)

- Projektowane muzeum
dobrze wpisuje się w planowany kształt polskiej polityki historycznej.
Może stać się jednym z ważnych ośrodków kształtowania nowoczesnego
patriotyzmu - napisali do ministra kultury wojewoda Bohdan Paszkowski,
poseł Dariusz Piontkowski i wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław
Zieliński.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. Świadectwa Sybiraków wołają

Świadectwa Sybiraków wołają o sprawiedliwość

Warszawa: uczczono pamięć ofiar masowych deportacji sprzed 76 lat.

76. rocznicę pierwszej z czterech masowych deportacji ludności
polskiej z terenów II Rzeczpospolitej w głąb Związku Radzieckiego
uczczono dziś w katedrze polowej Mszą św. pod przewodnictwem biskupa
polowego Józefa Guzdka. W homilii podkreślał on, że środowisko Sybiraków
przez wiele lat przechowało pamięć o "Golgocie Wschodu".

Biskup polowy dodał, że nierozliczone zbrodnie z przeszłości
zachęcają do łamania podstawowych praw człowieka i kolejnych przypadków
ludobójstwa. Zachęcił do pomocy mieszkającym na Wschodzie Polakom.

W katedrze zgromadzili się przedstawiciele środowiska Sybiraków z wielu miast z całej Polski z pocztami sztandarowymi.

W homilii bp Guzdek przywołał dramatyczne okoliczności deportacji
ogromnych rzesz Polaków do Kazachstanu i innych miejsc zesłania na
Wschodzie. - Na „nieludzkiej ziemi”, w domu niewoli, kraju gigantycznego
kłamstwa i nieprawdopodobnych cierpień Polacy dzielili los z
łagiernikami innych narodów - powiedział.

Biskup polowy wyraził wdzięczność środowisku Sybiraków za
przechowanie pamięci i przekazywanie jej kolejnym pokoleniom Polaków.
Przypomniał, że ówczesna władza czyniła wszystko, aby zabić pamięć o
prześladowaniach i przemilczeć agresję sowieckiej armii na Polskę 17
września 1939 roku. Chciała również wymazać z pamięci ofiary zbrodni
katyńskiej oraz masowe deportacje na Sybir i do Kazachstanu.

Ordynariusz wojskowy podkreślił, że świadectwa Sybiraków wołają o
sprawiedliwość i „drugą Norymbergę”, aby osądzić winnych zbrodni
wojennych i nazwać ludobójstwem to, co dokonało się na „nieludzkiej
ziemi”. Dodał, że „skamieniałe sumienie świata nie zostało jeszcze
dostatecznie poruszone i przebudzone”, a na początku XXI wieku „nadal
obficie leje się krew niewinnych”.

– To wy, drodzy Sybiracy, macie największe prawo, aby wołać o
powstrzymanie przemocy. Zbrodnie nierozliczone zachęcają do łamania
podstawowych praw człowieka i kolejnych przypadków ludobójstwa -
zaapelował.

Bp Guzdek zachęcał, aby wspomnienie 76. rocznicy masowej deportacji
było także okazji do modlitwy o „o niezłomność w służbie dla prawdy,
pokoju i sprawiedliwości”.

Liturgię słowa przygotowali członkowie Związku Sybiraków. W modlitwie
wiernych pamiętano także o wywiezionych na Wschód podczas zaborów, po
powstaniach narodowych, a także w ramach deportacji zarządzonych przez
Stalina na Podolu w maju i we wrześniu 1936 roku.

Podział terytorium Polski będący rezultatem porozumień między ZSRR a
III Rzeszą w 1939 r. sprawił, że w granicach ZSRR znalazły się znaczne
połacie wschodniej części II Rzeczypospolitej. Obszar ziem polskich
włączony do ZSRR objęty został poddany ostrym represjom, mającym na celu
sterroryzowanie ludności i rozbicie wszelkich dążeń
niepodległościowych. Jednym ze składników terroru były deportacje, czyli
przymusowe przesiedlenia ludności, w głąb Związku Radzieckiego. System
wywózek dotknął w tym czasie także wiele innych narodów, które znalazły
się w zasięgu władz Rosji Sowieckiej.

W latach 1940-41 władze ZSRR dokonały czterech wielkich operacji
deportacyjnych z ziem polskich: w lutym, kwietniu i czerwcu 1940 oraz w
maju-czerwcu 1941.

Za grupę szczególnie niebezpieczną z punktu widzenia polityki władz
sowieckich uznano osadników wojskowych - żołnierzy Wojska Polskiego z
1920 r., którzy często na kresach w nagrodę z udział w wojnie
polsko-bolszewickiej otrzymali ziemię na tych terenach oraz cywilnych
kolonistów - chłopów polskich, którzy nabyli na wschodzie ziemię z
parcelacji wielkich majątków. Władze radzieckie widziały w nich
potencjalne zagrożenie wynikające z pozycji gospodarczej, a przede
wszystkim z aktywności politycznej.

5 grudnia 1939 r. Biuro Polityczne Komitetu Centralnego
Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii bolszewików (WKPb) i Rada
Komisarzy Ludowych (RKL) ZSRR przyjęły uchwałę o wysiedleniu tzw.
osadników, a 29 grudnia RKL ZSRR zatwierdziła instrukcję o trybie
deportacji i organizacji specjalnych osiedli, do których trafić miała
przesiedlona ludność.

I deportacja rozpoczęła się w nocy z 9 na 10 lutego 1940 r. Odbywała
się w wyjątkowo niesprzyjających warunkach atmosferycznych, temperatura
spadała wówczas nawet do -40°C. Podobnie jak podczas kolejnych
deportacji wywożeni mieli prawo zabrania ze sobą odzieży, bielizny,
obuwia, pościeli, naczyń kuchennych i stołowych, żywności, drobnego
sprzętu rolniczego i domowego, pieniędzy i przedmiotów wartościowych.
Często zabierano przedmioty wartościowe, które jednak w nowych warunkach
przetrwania nie na wiele mogły się przydać. Na ogół na przygotowanie
się do podróży pozostawiano kilka, kilkanaście minut.

Ludność deportowaną w lutym 1940 r. rozsiedlono w siedemnastu
obwodach, krajach republikach autonomicznych Rosji Sowieckiej oraz w
Kazachstanie. Największe ich skupiska znajdowały się w Kraju
Krasnojarskim, w Komi oraz w obwodach archangielskim, swierdłowskim,
irkuckim i mołotowskim. Spora część zmarła jeszcze podczas transportu,
który odbywał się w fatalnych warunkach. Osiedleni w nowych miejscach
obywatele Rzeczpospolitej (razem z Polakami deportowano ludność
ukraińską i białoruską) cierpieli głód i byli dziesiątkowani przez
choroby, którym sprzyjał brak wystarczających warunków sanitarnych.

Deportowanych zatrudniano przy wyrębie lasów. Zakładano dla nich
osady, które swoim rygorem i dyscypliną pracy przypominały karne łagry.

Liczbę deportowanych można określić jedynie szacunkowo i różnią się
one w zależności od źródeł. Przyjmuje się, że w lutym 1940 r. wywieziono
nawet do ok. 250 tys. osób, w kwietniu - 300 tys., a w czerwcu - 400
tys., maj-czerwiec 1941 około 85 tys. osób.

Pamięć Polaków
wywiezionych na Sybir przez władze sowieckie uczcili w niedzielę w
Lublinie kombatanci, przedstawiciele władz, młodzież. W 76. rocznicę
rozpoczęcia masowych deportacji pod pomnikiem Matkom Sybiraczkom złożono
kwiaty.


fot. wikipedia

Z okazji rocznicy w kościele pw. Wniebowzięcia NMP
Zwycięskiej odprawiona została Msza św. w intencji Polaków zmarłych i
pomordowanych na zesłaniu. Po Mszy św. uczestnicy uroczystości –
kombatanci z pocztami sztandarowymi, przedstawiciele władz, młodzież –
przemaszerowali pod pomnik Matkom Sybiraczkom. Tam odegrano hymn
Sybiraków; zebrani złożyli kwiaty i zapalili znicze pod pomnikiem.

„Tu pod tym
pomnikiem składamy hołd naszym matkom. To one – dzięki ich niesamowitym
wysiłkom w pozyskaniu dla nas choćby kęsa pokarmu – ratowały nam,
dzieciom, życie, gdy same umierały z głodu”
– powiedział wiceprezes lubelskiego oddziału Związku Sybiraków Józef Lis.

Przypomniał historię wywózek Polaków na
Wschód. Podkreślił, że zsyłki już ponad 200 lat temu podczas zaborów
rozpoczęły władze carskie, a Polacy wywożeni byli, w większych lub
mniejszych grupach, po każdym zrywie niepodległościowym.

Lis zaznaczył, że wówczas mimo niewoli
pozwalano im zachować człowieczeństwo i korzystać z ograniczonej swobody
– mogli pracować, pisać, prowadzić badania naukowe, a wielu z nich było
docenianych przez miejscową ludność.

„Zsyłki
realizowane przez carat w założeniu i realizacji były nieludzkie.
Zdawało się, że gorszego losu człowiekowi nie można zgotować. A jednak w
roku 1940 i późniejszych latach doświadczyliśmy bez porównania gorszej
eksterminacji narodu polskiego bez żadnej winy. Jedyną winą było to, że
jesteśmy Polakami”
– mówił Lis.

Od lutego 1940 r. do czerwca 1941 r.
władze Związku Sowieckiego, okupującego wówczas część obszaru Polski,
zorganizowały cztery wywózki na Wschód obywateli polskich różnych
narodowości.

Lis powiedział, że podczas pierwszej
masowej deportacji przeprowadzonej między 8 a 10 lutego 1940 r.
wywieziono ok. 200 tys. Polaków. Wieziono ich w bydlęcych, zakratowanych
wagonach, słabo opalanych lub nieopalanych, przy bardzo dużym mrozie,
bez żywności i wody, a podróż trwała od dwóch tygodni do miesiąca. Wielu
z nich jej nie przeżyło.

„Zamarznięte, martwe dzieci wyrywano zrozpaczonym matkom, a konwojenci sowieccy wyrzucali je na pobocze kolejowe” – mówił Lis.

Według Lisa druga masowa deportacja,
między 10 a 13 kwietnia 1940 r., objęła ok. 300 tys. Polaków (głównie
rodzin oficerów wojska polskiego, policjantów, nauczycieli, lekarzy,
których „w tym czasie rozstrzeliwano w lesie katyńskim”), trzecia na
przełomie maja i czerwca 1940 r. – ok. 200 tys. Polaków, a czwarta w
czerwcu 1941 r. również ok. 200 tys. Lis zaznaczył, że także później,
tysiące Polaków, m.in. żołnierzy Armii Krajowej, organizacji
niepodległościowych, zsyłano na Sybir do sowieckich obozów pracy
przymusowej, zwanych łagrami.

„Polacy byli
zsyłani tam, gdzie panowały najtrudniejsze warunki życia. Tam masowo
wymierali z głodu, chorób, nadludzkiej pracy, przy surowych warunkach
klimatycznych”
– podkreślił.

Związek Sybiraków przyjmuje, że w latach
1940 – 1956 wywieziono w sumie 1 mln 350 tys. Polaków. Historycy podają
inne szacunki, m.in. że całkowita liczba deportowanych w latach 1940-41
Polaków nie przekroczyła 800 tys. Na podstawie różnych źródeł
sowieckich niektórzy oceniają, że w latach 1939-41 represje sowieckie
dotknęły niespełna 500 tys. obywateli polskich, z czego 320 tys. to
osoby przymusowo wywiezione.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. "Sejm RP oddaje hołd

"Sejm RP oddaje hołd wszystkim deportowanym, represjonowanym, zesłanym i zmarłym na nieludzkiej ziemi".

Wszystkie kluby poselskie poparły we wtorek projekt uchwały oddającej hołd Polakom „deportowanym, represjonowanym, zesłanym i zmarłym” w wyniku deportacji przez władze sowieckie do Kazachstanu, na mocy decyzji Rady Komisarzy Ludowych z 1936 r.

„W tym roku minie 80. rocznica decyzji o deportacji 70 tys. Polaków do Kazachstanu. To nasi rodacy, którzy po pokoju ryskim zostali na terytorium ZSRS. Takich osób było ponad milion. Związek Sowiecki początkowo liczył, że uda się ich zsowietyzować. Kiedy okazało się to niemożliwe, rozpoczęto represje - najpierw nagonkę medialną, słabsze represje, a w 1936 r. podjęto decyzję o deportacjach”

— mówił poseł-sprawozdawca projektu Michał Dworczyk (PiS).

Jak zaznaczył, wielu Polaków zmarło w drodze i po przyjeździe do Kazachstanu.

„Były to osoby okrutnie potraktowane przez los i historię. Po II wojnie nie objęła ich żadna repatriacja. Po 1989 r. też była to grupa praktycznie zapomniana. Dotąd nie spłaciliśmy moralnego długu wobec naszych rodaków. I teraz, oddając hołd represjonowanym, powinniśmy wyrazić opinię izby niższej, że jednym z priorytetów jest spłata długu wobec nich i ich potomków”

— powiedział Dworczyk.

Poparcie dla projektu wyraziły wszystkie kluby poselskie. W ocenie Andrzeja Kryja (PiS) o takich wydarzeniach trzeba pamiętać.

„Nasi rodacy pozostali na terenach, które weszły w skład ZSRS, opierali się sowietyzacji, za co zostali poddani represjom. W Kazachstanie nadal żyje wielu ich potomków, którzy czują się Polakami i pragną wrócić do kraju przodków. Umożliwienie im powrotu do ojczyzny to nasz moralny obowiązek”

— zaakcentował.

Bożena Kamińska (PO) podkreśliła, że Polacy byli pierwszą grupą poddaną represjom w oparciu o przynależność narodową.

„Byli masowo wysiedlani do azjatyckiej części ZSRS. Warunki, gdzie ich rozmieszczano, były skrajnie trudne, poddawano ich surowemu reżimowi”

— powiedziała deklarując poparcie dla projektu i oddając hołd represjonowanym i zesłanym.

Reprezentujący klub Kukiz ‘15 Adam Andruszkiewicz zaznaczył, że represje, jakim poddawano Polaków, którzy „znaleźli się w ramach sowieckiego sąsiada, to tragedia naszego narodu”.

„Najbardziej tragiczne, że III RP nigdy nie oddała im hołdu i nie zatroszczyła o sprowadzenie ze Wschodu”

— powiedział i wyraził satysfakcję, że „w końcu mówimy poważnie o problemie”.

Według Zbigniewa Gryglasa (Nowoczesna) musimy pamiętać o deportowanych „nie jako o liczbach, ale o Polakach”.

„Deportacje to jeden z elementów stalinowskiej polityki rozbijania zastanych struktur społecznych i uzyskania kontroli nad całością. Dzisiaj mogę powiedzieć, że plan Stalina się nie powiódł”

— uznał.

Mieczysław Baszko z PSL podkreślił, że Polacy pozostali po 1921 r. poza granicami ojczyzny zachowali polskie tradycje i język, za co stali się wrogami władzy.

„Nastąpiła wywózka w nieludzkich warunkach, porzucono ich na pustkowiu. Wielu zmarło. Nie było im dane wrócić do ojczyzny”

— zaznaczył poseł, oddając w imieniu klubu hołd deportowanym.

Głosowanie nad projektem zaplanowano na czwartek.

Jak podkreślono w dokumencie, po zakończeniu w 1921 r. wojny polsko-bolszewickiej ponad milion Polaków pozostało na terenach ZSRS. Większość zamieszkiwała tereny Ukraińskiej SRS i Białoruskiej SRS.

„Pomimo wielu lat brutalnej polityki sowietyzacji prowadzonej przez władze nasi Rodacy zachowali polskie tradycje, język oraz przywiązanie do wiary przodków. Z tego powodu po przeprowadzeniu agresywnej antypolskiej kampanii, 28 kwietnia 1936 r. Rada Komisarzy Ludowych ZSRS podjęła decyzję o deportacji ponad 70 tys. Polaków do Kazachstanu”

— napisano w projekcie.

Przypomina on także, że Polacy byli tygodniami przewożeni w wagonach towarowych w odległe, północne rejony Kazachstanu, gdzie porzucano ich w szczerym stepie. Wielu zmarło z wycieńczenia, chorób i wskutek skrajnie trudnych warunków.

„Sejm Rzeczypospolitej Polskiej oddaje hołd wszystkim deportowanym, represjonowanym, zesłanym i zmarłym na nieludzkiej ziemi”

— zaznaczono w dokumencie.

„Sejm Rzeczypospolitej Polskiej stwierdza, że dotychczasowy brak wystarczającej pomocy dla potomków polskich zesłańców, w szczególności nieprzeprowadzenie skutecznej repatriacji Rodaków, jest wielkim zaniedbaniem Państwa Polskiego. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uznaje, że jak najszybsze przeprowadzenie repatriacji Polaków z Kazachstanu oraz innych miejsc katorgi stanowi dziś jedno z najważniejszych moralnych zobowiązań Narodu Polskiego”

— napisano w projekcie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

36. 75. rocznica deportacji.

21 maja 1941 r. szef NKWD Ławrientij Beria wydał zarządzanie o „wysiedleniu społecznie obcych elementów z republik bałtyckich, Zachodniej Ukrainy, Zachodniej Białorusi i Mołdawii”. Dla Polaków zamieszkujących wschodnie ziemie II RP ta zbrodnicza dyrektywa oznaczała kolejny dramat wywózek.

17 września 1939 r. Związek Sowiecki rozpoczął agresję na Polskę, uczestnicząc wspólnie z III Rzeszą w rozbiorze RP. Z zajętych obszarów państwa polskiego władze sowieckie dokonały czterech masowych deportacji, których celem była eksterminacja elit oraz ogółu świadomej narodowo polskiej ludności.

14 maja 1941 r. Komitet Centralny WKP(b) i Rada Komisarzy Ludowych ZSRS podjęły uchwałę nr 1299-526 o aresztowaniu i skierowaniu na zsyłkę na okres 20 lat „członków rodzin uczestników kontrrewolucyjnych organizacji ukraińskich i polskich”. Tydzień później Beria podjął decyzję, że akcja ma obejmować dawne ziemie II RP oraz republiki bałtyckie i Mołdawię.

Ta deportacja objęła inteligencję, uchodźców, fabrykantów, kolejarzy oraz rodziny oficerów Wojska Polskiego, zamordowanych rok wcześniej w Katyniu i innych miejscach zbrodni, a także rodziny policjantów i urzędników.

Osoby deportowane zaliczono do kategorii tzw. „zsyłposielencew”, czyli tych, dla których zesłanie oznaczało dwudziestoletni przymusowy pobyt w wyznaczonych rejonach (głównie w Kazachstanie). Fala ta - nie licząc Łotwy, Estonii i środkowej Litwy - objęła około 86 tys. osób

— (A. Paczkowski „Czarna księga komunizmu”)

Szczególnie wielu deportowanych pochodziło z zamieszkałych w większości przez Polaków Wileńszczyzny, Grodzieńszczyzny i Białostocczyzny. Z tych obszarów deportacje trwały tuż przed wybuchem wojny sowiecko-niemieckiej, która spowodowała, że straty w bombardowanych przez niemieckie lotnictwo podążających na wschód pociągach sięgać mogły kilkunastu procent. W chaosie, jaki zapanował po ataku III Rzeszy, Wojska Konwojowe NKWD niekiedy samowolnie uwalniały całe transporty tkwiące w Mińsku i jego okolicach.

Większość deportowanych nie miała jednak takiego szczęścia. Celem transportów były obozy pracy. Warunki egzystencji w łagrach na Uralu wspominali po latach:

Sama praca w łagrze była niezwykle ciężka. Po śniadaniu, które składało się najczęściej z wody zabarwionej mąką, w której w dobrym wypadku pływało kilka ciemnych „gałuszek”[rodzaj klusek ziemniaczanych], szło się do pracy, która trwała 10, potem 12 godzin dziennie (bez obiadu). Wychodzono na robotę, o ile sobie przypominam, na godz. 7 rano i kończono ją o 17 wieczorem, potem zaś (po wybuchu wojny) rozpoczynano pracę o godz. 6-tej i kończono o 18 na miejscu pracy. [#] W miesiącach letnich ogromną plagą były […] jadowite muszki, ogromnie utrudniające nie tylko pracę, ale zalatujące w oczy tak, że patrzeć było trudno”

— ” ‘W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali’. Polska a Rosja 1939-1942”.

Część zesłańców próbowała uciekać:

Niektórzy jednak nie wytrzymywali nerwowo i mimo szalonych trudności uciekali. Uciekało za mnie kilku (trzech) i nikomu to się nie udało. Zawsze go pies dogonił i pokiereszował okropnie. Później takiego nieszczęśnika sprowadzano do obozu, z którego uciekł, wyprowadzano na trybunę, pod którą zbierano cały łagier, biedak obdarty, przez psa pogryziony i pokryty nieopatrzonymi naumyślnie ranami, zmuszony do publicznego upokorzenia się czyli tzw. pokajania się […] Widać było wyraźnie jak prócz psa był okropnie pobity i złamany, że ze zrezygnowaniem i płaczem wygłaszał nauczoną uprzednio torturami lekcję”

— „‘W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali’. Polska a Rosja 1939-1942”.Pierwszą z czterech masowych deportacji obywateli polskich z ziem wschodnich RP, zaanektowanych przez ZSRS w wyniku agresji rozpoczętej 17 września 1939 r., władze sowieckie przeprowadziły 10 lutego 1940 r. Według danych NKWD, do północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię wywieziono wówczas około 140 tys. ludzi.

Decyzję o kolejnej wielkiej wywózce Rada Komisarzy Ludowych podjęła 2 marca 1940 r. Akcję wysiedlania władze sowieckie rozpoczęły w nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r. Jej ofiarami stały się głównie rodziny polskich jeńców rozstrzeliwanych właśnie przez NKWD w Katyniu, Charkowie i Kalininie (Twer) oraz najbliżsi mordowanych w tym samym czasie polskich obywateli, przetrzymywanych w więzieniach sowieckich.

Przebieg deportacji tak przedstawiała wywieziona wówczas z Białegostoku polska nauczycielka:

Dom otaczały jednostki o wyglądzie zbirów, komunistyczny element polski, z miejskiego proletariatu, do wnętrza wchodzili funkcjonariusze NKWD. Po stwierdzeniu tożsamości (mocno podkreślano narodowość, obawiano się brać Niemców) kierujący „branką” odczytywał decyzję (…) skazującą daną jednostkę na „przesiedlenie”. Robiono ścisłą rewizję (…). Do pakowania pozostawiano godzinę lub 30, a nawet 15 minut. Nie zwracano uwagi na ciężko, nawet obłożnie chorych, małe dzieci, które matki pragnęły zostawić u swoich lub znajomych, kobiety w ostatnim stadium ciąży, starców. Wszystkich zabierano pomimo łez, rozpaczy i oświadczeń lekarzy o niemożliwości zniesienia podróży

— „‘W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali’. Polska a Rosja 1939-1942” Janina G.; zachowano oryginalną pisownię tekstu)

Wspominając niezwykle ciężkie warunki panujące w czasie transportu, kilkunastoletni chłopiec, deportowany ze Lwowa wraz z matką, pisał:

„>Załadowano nas do wagonów po 30 osób i więcej do jednego. Od razu wagony zostały zamknięte i zadrutowane. (…) Dwa dni staliśmy na dworcu oglądając przez zakratowane okienka nieszczęśników zwożonych bezustannie autami. W wagonach były straszne warunki bytu. Kobiety razem z mężczyznami, ubikacja w kształcie rury drewnianej, wystawiona na zewnątrz wagonu. Ścisk, brak chleba, wody i gorąco doprowadzały ludzi do szału, już w drugim dniu jazdy zwariowały dwie kobiety i zostały umieszczone w specjalnym wagonie. Przejeżdżając przez granicę polsko-rosyjską zapanował smutek i płacz. Wiedzieliśmy, że wjeżdżamy w kraj biedy, nędzy i głodu, mając małe nadzieje na wydostanie się stąd. Jazda ta trwała 17 dni, po drodze zostawialiśmy trupy starców i dzieci, którzy nie przetrzymali tej jazdy

— „‘W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali’. Polska a Rosja 1939-1942” - Wiesław R.; zachowano oryginalną pisownię tekstu.Zdecydowaną większość deportowanych skierowano do Kazachstanu, gdzie zesłańców czekała niewolnicza praca, nędza, choroby i głód.

Dwunastoletnia dziewczynka, wywieziona w kwietniu 1940 r. ze Lwowa do Kustanajskiej obłasti, tak opisywała swoje doświadczenia z Kazachstanu:

W kołchozie pracowaliśmy razem z bratem bo mamusia moja chorowała i choć pędzili nie szła do roboty. W naszym kołchozie był tzw. predsidatiel od jego humoru zależało nasze życie, gdy chciał dać mąkę, to dał a jak nie to nic nie można było zrobić. Niedał i koniec. Gdy musiałam pójść do szkoły niedługo chodziłam, bo niedawano mi chodzić nazywano nas bandytami i jeszcze inaczej więc nie mogłam tego słuchać i znieść wolałam się nie uczyć i niejeść chleba, a nie słyszeć. (…) Gdy przyszły Święta Bożego Narodzenia u nas nic nie było ani nawet okruszynki chleba. Choć nie wiedziałam jak to się żebrze ale spróbowałam. Poszłam po chatach i śpiewałam noi coś przyniosłam do domu upokarzałam sie bardzo ale trudno iść trzeba bo tam w biednej kibitce zgłodu umiera mamuśa i brat. Gdy przyszła wiosna pracowałam wszędzie, (…) miałam wtedy 12 lat byłam jeszcze bardzo mała siły moje niepozwalały mi na taki wysiłek ale trudno trzeba. Nazywali nas jak mogli najgorzej wogole teraz nie mamy słów do opisania tego co przeszliśmy

— „‘W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali’. Polska a Rosja 1939-1942” - Danuta G.; zachowano oryginalną pisownię tekstu.

W sumie w wyniku deportacji dokonanej w kwietniu 1940 r. z ziem wschodnich RP wywieziono około 61 tys. obywateli polskich. Wśród nich Polacy stanowili 68 proc., Białorusini 13,4 proc., Ukraińcy 12,3 proc., Żydzi 4,3 proc. Kolejne deportacje zostały przeprowadzone przez władze sowieckie w czerwcu 1940 r. i pod koniec maja 1941 r., tuż przed wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej. Łącznie według danych NKWD we wszystkich czterech wywózkach zesłano około 330-340 tys. osób.

Związek Sybiraków przedstawia dużo wyższe dane. Według jego szacunków, wywiezionych na Wschód, było ok. 1,3 mln osób, w tym ok. 300 tys. z samej ówczesnej Białostocczyzny.

Celem sowieckich deportacji była eksterminacja elit oraz ogółu świadomej narodowo polskiej ludności, miały one rozbić społeczną strukturę, dostarczając jednocześnie totalitarnemu sowieckiemu imperium siłę roboczą. Liczba wszystkich ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939-1941 znaleźli się pod sowiecką okupacją, do dziś nie jest w pełni znana.

Prof. Andrzej Paczkowski, odnosząc się do tej kwestii, pisał:

Uważa się, że w ciągu niespełna dwóch lat władzy sowieckiej na ziemiach zabranych Polsce represjonowano w różnych formach – od rozstrzelania, poprzez więzienia, obozy i zsyłki, po pracę wpół przymusową - ponad 1 milion osób, a więc co dziesiątego obywatela Rzeczypospolitej, który mieszkał lub znalazł się na tym terytorium. Nie mniej niż 30 tys. osób zostało rozstrzelanych, a śmiertelność wśród łagierników i deportowanych szacuje się na 8-10 proc., czyli zmarło zapewne 90-100 tysięcy osób

— „Czarna księga komunizmu” – A. Paczkowski „Polacy pod obcą i własną przemocą”.

Związek Sowiecki, uczestnicząc wspólnie z III Rzeszą w rozbiorze Polski, zajął w 1939 r. obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw. z ludnością liczącą ok. 13 mln osób. Wśród nich było około 5 milionów Polaków, pozostali to Ukraińcy, Białorusini i Żydzi.

http://wpolityce.pl/historia/293711-golgota-polakow-wywozonych-na-sybir-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

37. W Białymstoku powstanie

W Białymstoku powstanie Muzeum Pamięci Sybiru. We wrześniu rusza przetarg na budowę

We
wrześniu powinien być ogłoszony przetarg na budowę Muzeum Pamięci
Sybiru w Białymstoku - poinformował PAP magistrat. Muzeum ma być
ogólnopolską placówką zajmującą się m.in. tematyką wywózek Polaków  na Wschód. Koszt inwestycji szacowany jest na 30 mln zł.

Pomysł
budowy w Białymstoku takiej placówki pojawił się w połowie 2010 roku;
według wstępnego projektu, miała powstać do 2016 r. Przygotowania
ruszyły, znaleziono lokalizację, jest gotowy projekt architektoniczny z
pozwoleniem na budowę i koncepcja aranżacji wnętrz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

38. 77. rocznica deportacji



77. rocznica deportacji Polaków w głąb ZSRR

77
lat temu, 10 lutego 1940 r., rozpoczęła się pierwsza masowa deportacja
obywateli polskich w głąb Związku Sowieckiego. Według danych NKWD do
północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię deportowano około 140
tys. ludzi. Dla wielu z nich równało się to z wyrokiem śmierci.

Decyzję o deportacji wydała 5 grudnia
1939 r. Rada Komisarzy Ludowych. Przez następne dwa miesiące trwały
przygotowania do jej przeprowadzenia, w czasie których sporządzano listy
i prowadzono „rozeznanie terenu”. Wywózka objęła chłopów, mieszkańców
małych miasteczek, rodziny osadników wojskowych oraz pracowników służby
leśnej. Jej przebieg nadzorował osobiście Wsiewołod Mierkułow – zastępca
szefa NKWD Ławrientija Berii.

Deportacja przeprowadzona przez NKWD 10
lutego 1940 r. odbyła się w straszliwych warunkach, które dla wielu były
wyrokiem śmierci. W czasie jej realizacji temperatura dochodziła nawet
do minus 40 st. C. Na spakowanie się wywożonym dawano od kilkudziesięciu
do kilkunastu minut. Bywało i tak, że nie pozwalano zabrać ze sobą
niczego.

Wtargnięcie sowieckich funkcjonariuszy tak opisywał kilkunastoletni chłopiec z powiatu dubieńskiego na Wołyniu:

„N.K.W.D. wpadli jak wilki z
naganami i sztyletami do naszego domu, zaczęli niszczyć obrazy święte,
łamali meble, wyzywać nas od polskich burżuji. Ojca z oka nie spuszczali
wciąsz pytali się o broń, której tatuś nie miał, więc poczęli wyrywać
deski z podłogi, wyżucać ubranie z szaf, łamać łóżka. Po godzinnym
zniszczeniu naszego domu kazano nam zbierać się przyczym wolno nam było
zabrać trochę odzierzy i tylko 5 kg mąki, choć wywieziono nas 5 cioro.
Jak więźni pod naganem wprowadzono nas na sanie i powieziono przez
miasto jako pośmiewisko do stacji”.
(„+W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali+. Polska a Rosja 1939-1942” – Bogusław S.; zachowano oryginalną pisownię tekstu)

Deportowanych przewożono w wagonach
towarowych z zakratowanymi oknami, do których ładowano po 50 osób, a
czasami więcej. Podróż na miejsce zsyłki trwała niekiedy nawet kilka
tygodni. Warunki panujące w czasie transportu były przerażające, ludzie
umierali z zimna, z głodu i wyczerpania.

Mieszkanka Grodna, żona podoficera WP wspominała:

„Droga była wprost nie do
opisania, gdyż niedość, że podczas snu przymarzały włosy, ubrania i
kołdry do ścian, to jeszcze podczas jazdy trzęśli wagonami tak, że
ludzie spadali na palące się piecyki i na ziemię, ulegając poważnym
uszkodzeniom ciała, po trzy dni nie dawali wody, a gdy łapaliśmy przez
okienka śnieg to gdy milicjant zauważył to bił kolbą po ręku i po
naczyniu. Na koniec 4 marca przyjechaliśmy na posiołek Kwitesa,
Irkuckiej obłasti, rejonu Tajszet. W barakach w których nas umieszczono
ogłaszano nam, że o zgniłej Polsce mamy zapomnieć na zawsze, a tu mamy
dokończyć życia naszego, nie zapominając o tem, że wszyscy musimy
pracować …”
(„+W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali+. Polska a Rosja 1939-1942” -Maria Sz.)

Według danych NKWD w czasie deportacji z
lutego 1940 r. do północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię
deportowano około 140 tys. ludzi. Wśród nich Polacy stanowili mniej
więcej 82 proc. Wywożono również Ukraińców i Białorusinów – pracowników
leśnych.

Po dotarciu na miejsce zsyłki zesłańców czekała niewolnicza praca, nędza, choroby i głód.

Kolejne deportacje obywateli polskich
przeprowadzono w kwietniu i czerwcu 1940 r. Ostatnią rozpoczęto w
przededniu wojny niemiecko-sowieckiej pod koniec maja 1941 r.

W sumie według danych NKWD w czterech deportacjach zesłano około 330-340 tys. osób.

Ich celem była eksterminacja elit oraz
ogółu świadomej narodowo polskiej ludności, miały one rozbić społeczną
strukturę, dostarczając jednocześnie totalitarnemu sowieckiemu imperium
siłę roboczą.

Liczba wszystkich ofiar wśród obywateli
polskich, którzy w latach 1939-1941 znaleźli się pod sowiecką okupacją,
do dziś nie jest w pełni znana.

Prof. Andrzej Paczkowski odnosząc się do tej kwestii pisał:

„Uważa się, że w ciągu niespełna
dwóch lat władzy sowieckiej na ziemiach zabranych Polsce represjonowano
w różnych formach – od rozstrzelania, poprzez więzienia, obozy i
zsyłki, po pracę wpół przymusową – ponad 1 milion osób, a więc co
dziesiątego obywatela Rzeczypospolitej, który mieszkał lub znalazł się
na tym terytorium. Nie mniej niż 30 tys. osób zostało rozstrzelanych, a
śmiertelność wśród łagierników i deportowanych szacuje się na 8-10
proc., czyli zmarło zapewne 90-100 tysięcy osób”.
(„Czarna księga komunizmu” – A. Paczkowski „Polacy pod obcą i własną przemocą”).

Uczestnicząc wspólnie z III Rzeszą w
rozbiorze Polski Związek Sowiecki zajął w 1939 r. obszar o powierzchni
ponad 190 tys. km kw. z ludnością liczącą ok. 13 mln osób. Wśród nich
było około 5 milionów Polaków, pozostali to Ukraińcy, Białorusini i
Żydzi.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

40. Ważna rocznica! 77 lat temu


Ważna rocznica! 77 lat temu rozpoczęła się masowa deportacja obywateli polskich w głąb Związku…



Celem sowieckich deportacji była eksterminacja elit oraz ogółu świadomej narodowo polskiej
ludności.


W nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r., w tym samym czasie kiedy NKWD mordowało polskich jeńców wojennych i więźniów, ich rodziny stały się ofiarami masowej deportacji w głąb ZSRS. Według danych NKWD w czasie dokonanej wówczas wywózki zesłano łącznie około 61 tys. obywateli polskich, głównie do Kazachstanu.

Pierwszą z czterech masowych deportacji obywateli polskich z ziem wschodnich RP, zaanektowanych przez ZSRR w wyniku agresji rozpoczętej 17 września 1939 r., władze sowieckie przeprowadziły 10 lutego 1940 r. Według danych NKWD do północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię wywieziono wówczas około 140 tys. ludzi.

Decyzję
o kolejnej wielkiej wywózce Rada Komisarzy Ludowych podjęła 2 marca
1940 r. Akcję wysiedlania władze sowieckie rozpoczęły w nocy
z 12 na 13 kwietnia 1940 r. Jej ofiarami stały się głównie rodziny
polskich jeńców rozstrzeliwanych właśnie przez NKWD
w Katyniu, Charkowie i Kalininie (Twer) oraz najbliżsi mordowanych
w tym samym czasie polskich obywateli, przetrzymywanych
w więzieniach sowieckich.

Przebieg deportacji tak przedstawiała
wywieziona wówczas z Białegostoku polska nauczycielka: „Dom otaczały
jednostki o wyglądzie zbirów, komunistyczny element polski, z miejskiego
proletariatu, do wnętrza wchodzili funkcjonariusze NKWD.
Po stwierdzeniu tożsamości (mocno podkreślano narodowość, obawiano się
brać Niemców) kierujący +branką+ odczytywał decyzję (…) skazującą daną
jednostkę na +przesiedlenie+. Robiono ścisłą rewizję (…). Do pakowania
pozostawiano godzinę lub 30, a nawet 15 minut. Nie zwracano uwagi
na ciężko, nawet obłożnie chorych, małe dzieci, które matki pragnęły
zostawić u swoich lub znajomych, kobiety w ostatnim stadium ciąży,
starców. Wszystkich zabierano pomimo łez, rozpaczy i oświadczeń lekarzy
o niemożliwości zniesienia podróży”. („+W czterdziestym nas Matko
na Sibir zesłali+. Polska a Rosja 1939-1942” - Janina G.)

Wspominając
niezwykle ciężkie warunki panujące w czasie transportu kilkunastoletni
chłopiec deportowany ze Lwowa wraz z matką pisał:

Załadowano
nas do wagonów po 30 osób i więcej do jednego. Od razu wagony zostały
zamknięte i zadrutowane. (…) Dwa dni staliśmy na dworcu oglądając przez
zakratowane okienka nieszczęśników zwożonych bezustannie autami.
W wagonach były straszne warunki bytu. Kobiety razem z mężczyznami,
ubikacja w kształcie rury drewnianej, wystawiona na zewnątrz wagonu.
Ścisk, brak chleba, wody i gorąco doprowadzały ludzi do szału, już
w drugim dniu jazdy zwariowały dwie kobiety i zostały umieszczone
w specjalnym wagonie. Przejeżdżając przez granicę Polsko-rosyjską
zapanował smutek i płacz. Wiedzieliśmy, że wjeżdżamy w kraj biedy, nędzy
i głodu, mając małe nadzieje na wydostanie się stąd. Jazda ta trwała
17 dni, po drodze zostawialiśmy trupy starców i dzieci, którzy nie
przetrzymali tej jazdy. („+W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali+.
Polska a Rosja 1939-1942” - Wiesław R.)

Zdecydowaną większość deportowanych skierowano do Kazachstanu, gdzie zesłańców czekała niewolnicza praca, nędza, choroby i głód.

Dwunastoletnia
dziewczynka wywieziona w kwietniu 1940 r. ze Lwowa do Kustanajskiej
obłasti tak opisywała swoje doświadczenia z Kazachstanu:

W kołchozie
pracowaliśmy razem z bratem bo mamusia moja chorowała i choć pędzili
nie szła do roboty. W naszym kołchozie był tzw. predsidatiel od jego
humoru zależało nasze życie, gdy chciał dać mąkę, to dał a jak nie
to nic nie można było zrobić. Niedał i koniec. Gdy musiałam pójść
do szkoły niedługo chodziłam, bo niedawano mi chodzić nazywano nas
bandytami i jeszcze inaczej więc nie mogłam tego słuchać i znieść
wolałam się nie uczyć i niejeść chleba, a nie słyszeć. (…) Gdy przyszły
Święta Bożego Narodzenia u nas nic nie było ani nawet okruszynki chleba.
Choć nie wiedziałam jak to się żebrze ale spróbowałam. Poszłam
po chatach i śpiewałam noi coś przyniosłam do domu upokarzałam sie
bardzo ale trudno iść trzeba bo tam w biednej kibitce zgłodu umiera
mamuśa i brat. Gdy przyszła wiosna pracowałam wszędzie, (…) miałam wtedy
12 lat byłam jeszcze bardzo mała siły moje niepozwalały mi na taki
wysiłek ale trudno trzeba. Nazywali nas jak mogli najgorzej wogole teraz
nie mamy słów do opisania tego co przeszliśmy. („+W czterdziestym nas
Matko na Sibir zesłali+. Polska a Rosja 1939-1942” - Danuta G.;
zachowano oryginalną pisownię tekstu)

W sumie w wyniku deportacji dokonanej w kwietniu 1940 r. z ziem wschodnich RP wywieziono
około 61 tys. obywateli polskich. Wśród nich Polacy stanowili 68 proc.,
Białorusini 13,4 proc., Ukraińcy 12,3 proc., Żydzi 4,3 proc.. Kolejne
deportacje zostały przeprowadzone przez władze sowieckie w czerwcu 1940
r. i pod koniec maja 1941 r. Łącznie według danych NKWD we wszystkich czterech wywózkach zesłano około 330-340 tys. osób.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

41. Białystok: Muzeum Pamięci

Białystok: Muzeum Pamięci Sybiru dostało dofinansowanie na wystawę i wyposażenie

Prawie 6,8 mln zł unijnego dofinansowania otrzyma powstające w
Białymstoku Muzeum Pamięci Sybiru na stworzenie stałej wystawy i zakup
wyposażenia. Na razie placówka nie ma jeszcze docelowej siedziby; w
październiku unieważniono przetarg, niedługo ma być ogłoszony kolejny.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

42. MKiDN: oświadczenie ws.

W związku z nieprawdziwymi informacjami wielokrotnie rozpowszechnianymi
przez prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego oraz
przedstawicieli Urzędu Miejskiego w Białymstoku Ministerstwo Kultury i
Dziedzictwa Narodowego raz jeszcze informuje, że dotychczas nie
otrzymało żadnego zaproszenia skierowanego do Wiceprezesa Rady
Ministrów, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Piotra
Glińskiego na uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod budowę
Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku.

Mając na uwadze wyjaśnienie powyższej sytuacji 18 października br.
MKiDN zwróciło się do Urzędu Miejskiego w Białymstoku z prośbą o
przekazanie dokumentu potwierdzającego wysłanie zaproszenia. Jako
"dowód" otrzymaliśmy skan wewnętrznej strony Urzędu służącej do
prowadzenia obsługi korespondencji. Nie znalazło się tam jednak ani
potwierdzenie wysłania zaproszenia, ani potwierdzenie odbioru przesyłki.
Drugim dokumentem mającym poświadczyć wysłanie zaproszenia był skan
wersji aktu erekcyjnego, na którym widnieje miejsce na podpis
Wiceprezesa Rady Ministrów, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Oba skany nie stanowią poważnych i wiarygodnych dokumentów świadczących o
wysłaniu przesyłki.

Ponadto, w rozmowie z jednym z pracowników Kancelarii Prezydenta
Miasta Białegostoku zostaliśmy poinformowani o tym, że zaproszenie
zostało wysłane listem zwykłym, gdyż jak usłyszeliśmy „pracownik się
pomylił”. Jesteśmy zasmuceni faktem, iż – wydawałoby się ważna
korespondencja – jest procedowana w taki sposób.

Pragniemy podkreślić, że sekretariat Ministra Kultury nie odebrał w
ostatnich tygodniach żadnego telefonu z Urzędu Miejskiego w Białymstoku w
celu potwierdzenia obecności prof. Piotra Glińskiego na tej ważnej
uroczystości, a skoro – z powodu niepotwierdzenia obecności Ministra -
zadano sobie trud przygotowania aż dwóch wersji aktu erekcyjnego, to
może łatwiej byłoby wykonać jednak telefon do MKiDN i zapytać czy
Minister weźmie udział w uroczystości.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

43. Prezydent Białegostoku:


Prezydent Białegostoku: Muzeum Pamięci Sybiru ma zostać otwarte do końca 2021 roku

Do
końca 2021 roku ma zostać otwarte powstające w Białymstoku Muzeum
Pamięci Sybiru – zapowiedział w piątek na konferencji prasowej prezydent
miasta Tadeusz Truskolaski. Instytucja powstaje w dawnych magazynach
wojskowych – będzie badać i dokumentować losy Polaków wywiezionych na
Sybir.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

44. Wspólnie dla idei – 3. Bieg

Wspólnie dla idei – 3. Bieg Pamięci Sybiru odbędzie się wirtualnie

Muzeum Pamięci Sybiru wspólnie z Fundacją Białystok Biega organizuje
3. Bieg Pamięci Sybiru. Jednak z uwagi na obostrzenia epidemiczne
inicjatywa odbędzie się w nieco innej formule, w której każdy, bez
względu na miejsce zamieszkania czy sportowe przygotowanie, będzie mógł
wziąć udział.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

45. Wizyta Prezydenta RP w Muzeum

Wizyta Prezydenta RP w Muzeum Pamięci Sybiru

W dniu 82. rocznicy agresji sowieckiej na Polskę 17 września 2021
roku (piątek) o godz. 12.00 w Białymstoku (woj. podlaskie) Prezydent
Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda weźmie udział w uroczystym
otwarciu Muzeum Pamięci Sybiru (ul. Węglowa 1).

Skandaliczne kłamstwa Kremla! "17 września 1939 Armia Czerwona rozpoczęła akcję wyzwoleńczą w Polsce". Rzecznik MSZ odpowiada


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. Sybir to nie tylko Syberia

Sybir to nie tylko Syberia

10 lutego obchodzimy rocznicę sowieckich deportacji obywateli
polskich w głąb Związku Radzieckiego. Składane są kwiaty, palone znicze,
odsłaniane pomniki. Jest to data symboliczna, wspominamy wówczas ofiary
wszystkich prowadzonych tam operacji przesiedleńczych. Również tych
poprzednich – zarówno bolszewickich, jak i carskich.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

47. 81 lat temu ZSRS

81 lat temu ZSRS przeprowadził masową deportację Polaków z Kresów Wschodnich

W nocy z 21 na 22 maja 1941 r. zaczęła się czwarta deportacja
Polaków z Kresów, które należały do Związku Sowieckiego. Wywózka trwała
do 22 czerwca 1941 r., czyli do wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej.
Akcja wysiedlania obywateli objęła m.in. mieszkańców: Białostocczyzny,
Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny, a także zachodnich obwodów Ukrainy i
Białorusi.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl