Potęga socjotechniki
Zapomniana obecnie książka C. J. Burckhardta, Moja misja w Gdańsku 1937- 1939, Warszawa 1970, jest nieocenionym źródłem do dziejów II wojny światowej a szczególnie pozwala wejrzeć w głąb kuchni dyplomatycznej. Na stronach 177- 179 znajduje się znamienny fragment:
"W styczniu 1939 r. zaczęto w Polsce opowiadać o kolosalnej zmianie nastrojów w Stanach Zjednoczonych. Dwukrotnie słyszałem z ust dyplomatów akredytowanych w Warszawie aluzje na temat tajnego raportu polskiego ambasadora w Waszyngtonie. Raport ten szeroko wykorzystała w czasie wojny propaganda niemiecka; został on opublikowany i miał treść następującą:
Nastroje, jakie obecnie panują w Stanach Zjednoczonych, potęgowane są coraz większą nienawiścią do faszyzmu, a przede wszystkim do osoby kanclerza Hitlera oraz do wszystkiego, co tchnie nazizmem. Propaganda urabiana jest w pierwszym miejscu przez czynniki żydowskie, które mają w swoich rękach nieomal w stu procentach radio oraz wytwórnie filmowe, jak również przez prasę i tygodniki. Mimo tego, że propaganda jest szyta grubymi nićmi i że przedstawia Niemcy w świetle jak najbardziej ujemnym, wyzyskując głównie prześladowania religijne i obozy koncentracyjne, to jednak dzięki ignorancji tutejszego społeczeństwa, nieobeznanego zupełnie z sytuacją w Europie, działa ona w sposób tak przenikliwy, że obecnie większość narodu amerykańskiego uważa kanclerza Hitlera oraz nazizm za największe zło i niebezpieczeństwo, jakie zawisło nad światem.
Sytuacja w tutejszym kraju stwarza doskonałe forum dla wszelkiego rodzaju mówców oraz dla uchodźców z Niemiec i Czechosłowacji, którzy nie szczędzą słów, by drogą różnych kalumnii podburzać tutejsze społeczeństwo, gloryfikując wolność amerykańską w przeciwieństwie do reżymów totalitarnych. Znamiennym i ciekawym faktem jest, że w całej tej pomysłowej kampanii, prowadzonej głównie przeciwko nazizmowi, eliminowana jest niemal zupełnie Rosja Sowiecka, a jeśli jakakolwiek wzmianka o niej jest wypowiedziana, to zawsze w formie przyjaznej, na to, by wzbudzić wrażenie, iż Sowiety łączą się z blokiem państw demokratycznych.
(...) Prezydent Roosevelt był pierwszym, który otwarcie rzucił hasło nienawiści do faszyzmu. Prezydent miał w tym podwójny cel: 1) chciał odwrócić uwagę społeczeństwa amerykańskiego od zawiłych i ciężkich problemów wewnętrznych, a głównie od problemu walki świata kapitalistycznego ze światem pracy; 2) przez wytworzenie nastrojów wojennych i niebezpieczeństwa grożącego Europie chciał zmusić społeczeństwo amerykańskie do aprobaty olbrzymiego programu dozbrojeniowego Ameryki, który przekracza potrzeby defensywne Stanów Zjednoczonych.
Co do punktu pierwszego, to można powiedzieć, że sytuacja wewnętrzna na rynku pracy stale się pogarsza. Ilość bezrobotnych dochodzi obecnie do 12 milionów, a przerost w administracji stanowej i państwowej z dniem każdym się podnosi. Tylko dzięki miliardowym sumom, które skarb Stanów Zjednoczonych rzucił na zatrudnienie bezrobotnych, utrzymany jest pewien stan spokoju, który – jak dotąd – nie przekroczył ram zwykłych strajków lub lokalnych zaburzeń. Jak długo jednak w przyszłości będzie można utrzymać ten stan pomocy finansowej państwa, jest rzeczą trudną do przewidzenia. Rozognienie i wzburzenie wśród opinii publicznej, a przede wszystkim głębokie zatargi pomiędzy przedsiębiorstwami prywatnymi i ogromnymi trustami a rzeszą robotniczą, przysporzyły Rooseveltowi wielu wrogów i wiele nieprzespanych nocy.
(...) Następnie brutalne traktowanie Żydów w Niemczech i problem uchodźców podsyca stale istniejącą nienawiść do wszystkiego, co ma coś wspólnego z niemieckim nazizmem. W wielkiej mierze przyczynili się i do tego poszczególni żydowscy intelektualiści, którzy złączeni z prezydentem Rooseveltem węzłami przyjaźni, tak jak Bernard Baruch, gubernator stanu New York Lehman, nowo mianowany sędzia Sądu Najwyższego Felix Frankfurter, sekretarz stanu Morgenthau, i inni, chcą zrobić z prezydenta szampiona praw człowieka, wolności religii i słowa, jako też tego, który w przyszłości ukarać musi mącicieli pokoju. Ta grupa ludzi, zajmująca najwyższe stanowiska w rządzie amerykańskim, pragnie uchodzić za przedstawicieli "prawdziwego amerykanizmu", oraz "obrońców demokracji", przy tym jednak złączona jest nierozerwalnymi więzami z międzynarodowym społeczeństwem żydowskim. "
tags: Burckhardt, Potocki, historia, polityka, Niemcy, USA, Polska,
- Unicorn - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Unicorn
a jak bronili swoich rodaków Zydów przed niemieckimi obozami śmierci! Jak nie współpracowali z przemysłem niemieckim ! Karski mocno sie spóźnił ze swoimi raprtami, wszak ci "obrońcy demokracji" wiedzieli wcześniej ! Rotmistrz Pilecki też się niepotrzebnie fatygował, wszak oni już w 1939 r. !
" Ta grupa ludzi, zajmująca najwyższe stanowiska w rządzie amerykańskim, pragnie uchodzić za przedstawicieli "prawdziwego amerykanizmu", oraz "obrońców demokracji", przy tym jednak złączona jest nierozerwalnymi więzami z międzynarodowym społeczeństwem żydowskim. "
he he , jakiś powrót do przeszłości mamy, czy to stała niezmienna?
"Propaganda urabiana jest w pierwszym miejscu przez czynniki żydowskie, które mają w swoich rękach nieomal w stu procentach radio oraz wytwórnie filmowe, jak również przez prasę i tygodniki. (..)
Znamiennym i ciekawym faktem jest, że w całej tej pomysłowej kampanii, prowadzonej głównie przeciwko nazizmowi, eliminowana jest niemal zupełnie Rosja Sowiecka, a jeśli jakakolwiek wzmianka o niej jest wypowiedziana, to zawsze w formie przyjaznej, na to, by wzbudzić wrażenie, iż Sowiety łączą się z blokiem państw demokratycznych."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Nic nowego pod słońcem :)
Nic nowego pod słońcem :) Wtedy byli słabsi a jednocześnie silniejsi w mediach, obecnie są silniejsi w mediach ale jednocześnie słabsi całościowo. Oczywiście, każda krytyka to antysemityzm :>
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'