Powstanie Styczniowe a Nowy Ekran
UPARTY, śr., 23/01/2013 - 09:05
Dzisiejsze moje poranne lektury internetowe dotyczyły głównie Powstania Styczniowego. Pewna nowością w tym roku jest tak silne podkreślanie roli agentury w jego wybuchu. Mówiło się o tym też i wcześniej, ale nie tak wyraźnie. Zarysował się też w tej dyskusji wątek “inżynierii narodowej” stosowanej przez zaborców w tym dwuznacznej roli np barona Kronenberga, ale i innych osób.
Jednocześnie na Nowym Ekranie można znaleźć wyznanie Janusza Korwina - Mikke o tym, że swego czasu podpisał lojalkę. Wielokrotnie dawałem do zrozumienia w swoich tekstach, że miałem styczność z tzw “opozycją” za czasów PRL i znałem rozmaite plotki krążące po tym środowisku. Już w w latach 70-tych JKM “budził zdziwienie” swoimi pomysłami. Pamiętam, że jednym z nich był pomysł podziału Polski na “Ziemie”. Chodziło o to by podzielić Polskę, mówiąc obecnym językiem, na makroregiony- bodajże trzy albo cztery, szczegółów już nie pamiętam, czyli w sumie rozpocząć proces dezintegracji państwa. Po tym jego wystąpieniu jego przezacny jego stryj chodził po Warszawie i tłumaczył JKM, że on jest młody, że jest doktrynerem, że jest uczciwy, choć dość specyficznie myśli. Z tym, że niewiele osób dawało mu wiarę.
Na tym samym Nowym Ekranie jest też drugi bardzo ciekawy wpis - Pani Izabeli Brodackiej-Faltzman o sytuacji Nowego Ekranu. Stwierdziła ona z żalem, że mimo utraty cnoty dzieci nie będzie. Przy czym zaznaczam od razu - bardzo cenię publicystykę Pani Faltzman, jej poglądy i stosunek do świata i chętnie czytałem jej teksty.
Tak się dziwnie złożyło, że teksty te ukazały się w 150 rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. Gdyby nie to tragiczne i do dzisiaj czczone doświadczenie naszego narodu
sprzed 150 lat to prawdopodobnie JKM byłby liderem dużej partii politycznej a osób zawiedzionych “przedziwnym obrotem spraw publicznych” byłoby bez porównania więcej.
Misja Nowego Ekranu nie powidła się z wielu powodów, ale jedną z przeszkód była postawa niektórych blogerów, którzy początkowo zaakceptowali pojawienie się tej inicjatywy, mimo wątpliwości co do postaci jej założyciela, ale po pierwszym sygnale ostrzegawczym wycofali się z tej inicjatywy wyhamowywując jej rozwój medialny.
Było to działanie w swej istocie, co do zasady, identyczne jak Barona Kronenberga w czasie Powstania Styczniowego, choć oczywiście w innym wymiarze. Powstańcy mieli bowiem nadzieję, że “finansjera popiera powstańców” , ruszyli więc śmiało do akcji. Gdy już ruszyli “finansjera się wycofała”, być może uzyskała więcej od Rosjan, a miasto Warszawa spłacało długi powstania wiele lat. Po prostu, czegoś się nauczyliśmy i to jest bardzo pozytywny skutek wydarzeń z 1863 roku.
Nawiasem mówiąc Powstanie Warszawskie w 1944 roku też w znacznej mierze było echem Powstania Styczniowego. Moi rodzice mieszkając w Warszawie domyślali się, że jakieś istotne środowiska polityczne w Niemczech dogadały się z Rosjanami i dążyły do tego, by to Rosjanie zdobyli całe terytorium Niemiec. Wszyscy widzieli , że nie ma transportów zaopatrzenia dla frontu wschodniego, że produkowane na terenie Polski komponenty uzbrojenia są wysyłane na Zachód i nie wracają jako broń dla żołnierzy na Wschodzie. W takiej sytuacji Powstanie Warszawskie było konieczne dla rozbicia tego sojuszu, przez jego ujawnienie. Bardzo charakterystyczne jest to, że właśnie latem 1944 roku Niemcy zamordowali kierownictwo swojej partii komunistycznej. Usunęli ludzi, którzy po zwycięstwie Rosjan logicznie rzecz biorąc powinni stanowić zalążek nowej elity, lub przynajmniej mogli stanowić łącznik z Rosjanami. Oznacza to tylko, że mieli już nawiązane “innego rodzaju relacje”.
Czyli, o ile Powstanie Styczniowe było skutkiem sojuszu Prusko- Rosyjskiego o tyle Powstanie Warszawskie ten sojusz skończyło.
Oba powstania są przedmiotem nienawiści w środowiskach agentury. Pierwsze za wprowadzenie trwałego konfliktu między Polakami a Rosjanami, konfliktu bardzo umacniającego poczucie naszej więzi narodowej, stwarzającego sytuację, w której kariera na dworze Rosyjskim była zdradą i drugiego, które wykazało, że Polacy mogą być aktywnym uczestnikiem polityki europejskiej.
Jest też i trzeci skutek. Otóż osoby takie jak Pani Izabela Brodacka-Faltzman nie są w naszej tradycji potępiane, nie są skazywane na ostracyzm i nie tracą swojego miejsca wśród nas. W końcu można powiedzieć, że bohaterscy powstańcu styczniowi też w jakiś sposób dali się zmanipulować. Nikt więc nie zastanawia się nad ich cnotą a wszyscy się cieszą, że nie mamy obcych nam dzieci.
Tak to przedziwnie historia przeplata się z banalnością dnia powszedniego.
- UPARTY - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz