Urzednicza kasta ma sie coraz lepiej

avatar użytkownika Tymczasowy

Bez wzgledu na kraj, czyli pastwisko, na ktorym sie pasie, kasta urzednicza ma sie bardzo dobrze. Swiadczy o tym chociazby zdolnosc do rozmnazania sie. A ta, ta kasta ma olbrzymia. Rzucmy okiem na polskie laki. Trudno jest nawet opanowac te rozne liczby, bo sie nie zgadzaja. Posluze sie prostym wyliczeniem pewnego doktoranta z dziedziny ekonomii, ktory podal nastepujace dane ws posob uproszczony. Wedlug niego, zatrudnionych w sektorze publicznym bylo w roznych okresach politycznych;

za Mazowiecko-Bieleckiego - ponizej 200 tys. sztuk.

za Cimocho-Buzka - powyzej 400 tys.

Za Belki - ponizej 500 tys. glow.

Marcinkiewiczo-Kaczynski zwiekszyl liczbe niewiele, troche ponad 500 tys. gardel.

Tuski-premier mocarna reka zwiekszyl liczbe spragnionych gardel do 800 tys. Chudzinka w krotkich majteczkach biegajaca po boisku zdobyla sie na gest jak prawdziwy "mienszczyzna".

Sa tez inne dane, nie wiem czy "kompatybilne", bo nie znam metodologii, a newt nioe chce mi sie do niej siegac. Niech Augiasz sie tym zajmie, bo wprawe. Co nie?

No wiec nowe zrodla mowia tak, ze na koniec 2011 r. w Polsce na garnuszku rzadowym bylo 3.5 mln. osob, czyli 21.6% liczby pracujacych. Sama administracja publiczna, nie chce mi sie sprawdzac coi to znaczy, liczyla 1 milion brzuchow.

Jako stary lis na biurokracje, z racji obowiazkow zawodowych,musze przypomniec niebywale wrecz zdolnosci biurokracji do rozrastania sie i przetrwania. Nie trzeba siegac dalej niz do ksiazek prof. Parkinsona. Przypomne tylko, ze flota pewnego kraju przestala istniec, a administracja rozwijalaa sie calkiem pomyslnie. Kraj stracil wszystkie kolonie, a ministerstwo kolonii prosperowalo coraz lepiej. tO INCYDENTY, A TAKIE "pRAWO tYSIACA" MA PRZECIEZ ZNACZENIE UNIWERSALNE. gLOSI ONO, ZE WYSTARCZY  JEDEN TYSIAC URZEDNIKOW W INSTYTUCJI, BY NIE MUSIALA SIE ONA W OGOLE ZAJMOWAC CZYMKOLWIEK ZEWNETRZNY. z RACJI SWOJEJ WIELKOSCI BEDZIE MOGLA SIE ONA ZAJMOWAC TYLKO SOBA.

A caly ten tekst zostal spowodowany, czyli ostatnie slowo do draki, dal wczoraj kanadyjski Parliamentary Budget Officer, Kevin Page. Oto jakie liczby podal. W Kanadzie zatrudnionych jest na szczeblu federalnym 375 000 urzednikow. Kosztuja oni podatnika, takiego jak ja, 44 mld.$ rocznie czyli $114 000 na glowe, biorac pod uwaghe zarobki i wszelkie inne swiadczenia. Koszt utrzymania pracownikow o porownywalnym zakresie obowiazkow wynos w sektorze prywatnym - $70 000.

W sektorze rzadowym planem emerytalnym objetych jest ponad 90% osobnikow, podczas gdzy w sektorze prywatnym tego przywileju doswiadcza mniej niz 25% pracownikow..

Nalezacy do kasty urzedniczej maja dlugie urlopy, a do tego przysluguje im 17 dni wolnych w razie choroby lub przezywania steresu. A jak nie doznaja onakich, to skasuja szmal.

Co wiecej, czas pracy rzadowych urzedasow jest krotszy o 30% od pracy normalnychy ludzi zatrudnionych w sektorze prywatnym.

Zyc nie umierac! Ale  za nim to nastapi, trzeba przejsc na emeryture. Pelna, otrzymuje sie w administaracji panstwowej w wieku lat 58, a w normalnych warunkach, w wieku lat 62.

Jakze rozne sa te dwa swiaty: normalny i nienormalny.

 

 

Etykietowanie:

6 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

"w Polsce tuskowej na garnuszku rzadowym bylo 3.5 mln. osob, czyli 21.6% liczby pracujacych."

Jak do tego dodasz rodziny i znajomych, którzy korzystają na zatrudnieniu w administracji rządowej i samorządowej , która rozdaje zgody, podpisuje umowy i zlecenia, to masz armię ludzi gotowych iść w ogień za partią rządzącą , która im daje zatrudnienie i boki.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

2. No i masz

ten zelazny elektorat PO. Troche dawnej nomenklatury, troche mlodych niedouczonych w mysleniu i obraz sie smierdzaco uklada.

avatar użytkownika gość z drogi

3. @Tymczasowy ,super opracowanie...

czekałam na coś takiego....to jest właśnie tajemnicza V kolumna Tuska....
serd pozdrowienia :)

gość z drogi

avatar użytkownika Unicorn

4. Urzędnicy jak urzędnicy ale

Urzędnicy jak urzędnicy ale jeszcze dochodzi "kwestia nauczycielska" i służb mundurowych...
Najlepsze, że to w zasadzie gówniane pieniądze a młodzi pościągani z różnych młodzieżówek na stołki w urzędach powodują większy zamęt, chociaż w porównaniu ze starszymi zasiedziałymi i tak są orłami intelektu ;-)
Kiedyś popatrzyłem jak wygląda pozyskiwanie "unijnych" w praktyce w dużym mieście w centrum Polski. Aż dziwne, że to w ogóle działa...W skrócie wygląda tak: szeregowa młódź wykonuje obowiązki syfiaste, połowa z nich próbuje spychologii, a druga się opierdziela. Pojedynczy osobnicy odwalają wnioski czy pilnują terminów metodą prób i błędów. Zwierzchnicy na niczym się nie znają, wyżsi i najwyżsi zupełnie i leją na wszystko.
Jak się uda, są miliony do lansu. Jeśli nie wyjdzie, szuka się kozła :D

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika joanna

5. dobra rada:

joanna
avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

6. Pan Tymczasowy

Szanowny Panie,

W każdej dyktaturze, są przerosty zatrudnienia wśród czynowników, policji, wojska.
Nauczyciel z doktoratem zarabia tyle ile kapral z maturą po wieczorowych kursach.
Ostatnio Pani Maryla, pisała o nagrodach w kancelarii ruskich bud.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz