Gnoza w polityce: Przekleństwo Manicheizmu

avatar użytkownika StefanDetko

 

  

Wroga, zagrażającego Cywilizacji, Państwu, Narodowi, czy Rodzinie można nawet zabić (V Przykazanie, to w oryginale hebrajskim: Nie będziesz mordował), ale Osobę błądzącą zawraca się na „dobrą drogę” a to ogromna różnica.
 
Doktryna filozoficzna Babilończyka Maniego (Manesa, lub Manicheusza) powstała w III wieku naszej ery, a uznana -  w aspekcie teologicznym - przez Kościół za herezję, wcale nie zakończyła swojej „kariery” w czternastowiecznych Chinach, gdzie jej – nielicznych już – wyznawców spotkał jeszcze Wenecjanin Marco Polo w czasie swoich podróży po Azji, w latach 1271-1295.
 
Mani 216 – 276 n.e.
 
Błędy teologiczne Manicheizmu szeroko opisał święty Augustyn, którego dzieło pod tytułem „Confessiones” (fragmenty w języku polskim) serdecznie polecam Czytelnikowi zainteresowanemu rozwojem, a raczej poprawą kondycji duchowej i drogą ku Prawdzie.
 
„Wyznania” autorstwa świętego Augustyna, Niemcy pierwsza połowa XIII wieku
 
W wymiarze filozoficznym, Manicheizm jest doktryną znacznie starszą, gdyż pochodzącą od Zoroastryzmu, religii monoteistycznej powstałej w Persji około XIII wieku p.n.e., a wywodzącej się z pierwotnych wierzeń Indo-Europejczyków, zakładających istnienie nierozłącznej pary sił nadprzyrodzonych, walczących nieustannie o władzę nad światem, a będących personifikacją Dobra i Zła.
 
Ślady Manicheizmu, a raczej zoroastrycznego podziału w polityce Polskiej, można doszukać się od jej zarania, lecz dotyczyły one zwykle zrzeszeń zagrażających egzystencji państwa: na przykład do tych Złych zaliczamy Krzyżaków, a do tych Dobrych Juranda ze Spychowa – i jest to podział naturalny, zgodny z rozwojem cywilizacyjnym.
 
Manicheizm zaczyna być jednak niebezpiecznym dla zrzeszeń państwowych, a szczególnie już dla narodowych wtedy, gdy tworzy „linie podziału” wewnątrz tych organizmów, dzieląc je „murem” wrogości politycznych, religijnych, majątkowych, kulturowych, etc., etc., etc.
 
Zrzeszenia poddane takiej „obróbce” tracą dotychczasową spójność wewnętrzną i kończą swój byt: narodowy, państwowy, cywilizacyjny jeżeli już nie krwawą wojną domową, to rozpadem politycznym, terytorialnym… a nawet rodzinnym.
 
 
Celowo użyłem w akapicie powyższym słowa „obróbce”, gdyż – jak łatwo zauważyć – Dualizm stał się narzędziem politycznym, znanym nie tylko w czasach świetności Imperium Romanorum, dzięki dewizie: Dziel i Rządź, ale i bardziej współcześnie.
 
Metodę podziału Polaków na zażarcie zwalczające się stronnictwa polityczne, zastosowały rządy Rosji i Prus na przykład w wieku XVIII, przekupując „na potęgę” posłów na sejmy i „budując” w ten sposób „własne” stronnictwa polityczne. Kosztowało to jednak ogromne pieniądze, a wierności tak zdobytej „klienteli” ich mocodawcy mogli być pewni tylko poprzez stałe „dostawy” złota i… pochlebstw. Na marginesie watro dodać, iż mocarstwa ościenne, mające na celu ponowne rozczłonkowanie Polski, wyciągnęły z tego doświadczenia wnioski na przyszłość i obecnie stosują znacznie tańszą dla ich budżetów metodę „haków”: przy pomocy mikrofilmów akt SB, znajdujących się w Berlinie, Moskwie i Waszyngtonie oraz skrupulatnej rejestracji „grzeszków”, jakich dopuszczają się dzisiejsze elity polityczne, na majątku zagrabionym Obywatelom, przez przymus fiskalny, prywatyzacje, …
 
Drastyczny i nieodwracalny - jak dotąd - podział polityczny w zrzeszeniu państwowym i narodowym, jakie nazywam Polakami, a dokonany metodą Dualizmu Maniego zainicjowały Niemcy (Austria była tutaj tylko wykonawcą woli Cesarstwa Niemiec), deklaracją „niepodległości” Królestwa Polskiego, opublikowaną w dniu 5 listopada 1916 roku:
 
 
Deklaracja powyższa, będąca aktem prawa narzuconego, a więc sprzecznego z etyką Cywilizacji Łacińskiej, przyjętej jako regulatora stosunków w Państwie Polskim, decyzją prawowitego władcy: Mieszka I poprzez Chrzest roku 966, nie miała za cel tylko wyłudzenie - z ziem zrabowanych Rzeczypospolitej – Rekruta dla wykrwawiających się armii Trójprzymierza, lecz i jednoczesne osłabienie zrzeszeń zawsze skorych do nieposłuszeństwa i ewentualnych Powstań przeciwko władzy zaborczej.
 
Deklaracja „cesarzy”, będąca efektem Konferencji w Pszczynie pozostałaby bez większego echa, gdyby nie zaangażowanie polityczne środowisk i Osób, które trudno posądzać o jakiekolwiek złe intencje, a więc hr. Józefa Ostrowskiego, X. Zdzisława Lubomirskiego i X. Abp. Aleksandra Kakowskiego, co powinno być ostrzeżeniem dla wszystkich Osób zajmujących się polityką, a zwłaszcza już przeciwstawiających się systemom totalitarnym.
 
 
Uczestnictwo w Radzie Regencyjnej Osób szlachetnych i najszczerszych Patriotów, dążących do odzyskania przez Polskę bytu państwowego, nie uchroniło od powstania pierwszego, znaczącego podziału politycznego, jaki nastąpił w zrzeszeniach zamieszkujących ziemie zrabowane Rzeczypospolitej, które w dużej części – kierując się poczuciem etyki Cywilizacji Łacińskiej - odrzuciły autorytet Rady, jako władzy narzuconej przez zaborców.
 
Podobnie, przekazanie władzy przez Radę Regencyjną, w dniu 11. Listopada 1918 roku, powracającemu z niewoli niemieckiej Józefowi Piłsudskiemu, pogłębiło podziały w zrzeszeniach, od „tylko” politycznych, do poziomu cywilizacyjnego.
 
 
Rozpoczęła się, trwająca po dzień dzisiejszy, a zgubna dla Państwowości Polskiej i przyszłości Rzeczypospolitej, walka frakcyj i koterii, z których każda uważa się za tych Dobrych, a swoich już nie przeciwników politycznych a wrogów: za tych Złych.
 
Warto, na marginesie zaznaczyć, iż przeciwnik polityczny to kategoria Osób, które zwalcza się metodami politycznymi, lecz można z nimi zawierać wszelkie - korzystne dla obydwu Stron – porozumienia. Natomiast wróg, to jednoznacznie grupa, już nie Osób, lecz atawistycznych przeciwników, których zwalcza się do „ostatniej kropli”…
 
Pierwszym przejawem zwycięstwa polityki niemieckiej, stosującej Dualizm Maniego wobec nowopowstającego organizmu Państwa Polskiego, było takie Jego osłabienie cywilizacyjne, iż doszło w Nim do morderstwa politycznego na Osobie wybranego demokratycznie Prezydenta Rzeczypospolitej: Gabriela Narutowicza.
 
 
Cywilizacyjna równia pochyła, przejawiająca się podziałami na tych Dobrych oraz na tych Złych zwalczających się zażarcie nawzajem, trwała przez całe Dwudziestolecie, objawiając się na przykład w Berezie Kartuskiej, nie zakończyła się wraz z wybuchem II Wojny Światowej, coraz bardzie eskalując na manichejskie podziały My-Oni.
 
My-Oni. My z AK – Oni z AL.; My z AL – Oni z NSZ: Dobrzy przeciwko Złym, nieważne z jakiej perspektywy – zawsze My, to ci Dobrzy, a Oni, to ci Źli. Manichejskie, heretyckie, zwalczane przez Kościół od zarania podziały, usprawiedliwiają już nie tylko niechęć polityczną, brak szacunku i wrogość, ale przeradzają się w Mord; najgorszy ze wszystkich, bo na Bracie… na Bliźnim
 
Okupant sowiecki doskonale zna tę zasadę i „wzbogaca” ją o element bolszewicki, pytanie: Кто это? (Kto to). Крестьянин?(Chłop).Dobrze, resztę rozstrzelać… Polak...
 
 
Pytanie: Kto, stanowić będzie przez następne lata podstawowy wyznacznik „pozycji jednostki w społeczeństwie socjalistycznym”. Każda ankieta personalna w czasach komuny, zawierała rubrykę: pochodzenie społeczneDobre pochodzenie jest premiowane punktami. Złe, oznacza brak perspektyw… Zawsze w takich rubrykach pisałem: arystokratyczne, ale chyba nie dowierzano…
 
Rok 1935. Zdjęcie ślubne: Haliny z Domu Ledkiewicz i Stefana Detko, zrobione w zakładzie fotograficznym, po wyjściu z Kościoła św. Aleksandra, przy Placu Trzech Krzyży w Warszawie.
 Wuj Leszek, który – jako dziewięciolatek – bardziej interesował się automobilami, naliczył ponad 100, należących do Gości weselnych.
Stefan Detko (mój późniejszy pseudonim konspiracyjny) jest, w roku 1935, Pod-Porucznikiem Wojska Polskiego i służy w 13. Pułku Piechoty, stacjonującym w Pułtusku, gdzie 8. Grudnia 1936 przychodzi na świat Moja Mama.
Halina – córka współwłaściciela i dyrektora gazety „Rzeczpospolita: Jerzego Ledkiewicza – aby zostać Żoną Oficera WP, musi przedstawić Świadectwo Maturalne oraz książeczkę oszczędnościową na swoje nazwisko, z wkładem 2000 Złotych – co stanowiło zabawny kłopot, gdyż Panny – w tamtych czasach – nie posiadały własnych pieniędzy.
Stefan zginie pod Świeciem w dniu 2.09.1939, pełniąc służbę Oficera Łącznikowego przy Generale Bortnowskim.  Halina umrze na „wojenną gruźlicę”, z braku lekarstw, w roku 1950-tym… Ludowe Wojsko nigdy nie zainteresuje się losem córeczki Oficera WP, odznaczonego pośmiertnie Krzyżem Walecznych przez Dowódcę Armii „Pomorze”
 
Lata PRL to kolejny proces rozwarstwienia zrzeszeń zamieszkujących ziemie zrabowane Rzeczypospolitej: pierwszym z nich są „nowe” granice państwowe, obmyślone już za caratu, aby odizolować ziemie Korony od ziem Rusinów i skłócić do reszty Polaków z Niemcami, z którymi od czasów Obrony Głogowa w roku 1109 do powstania agresywnego Królestwa Prus w roku 1701, Korona Polska nie miała poważniejszych zatargów politycznych (sześćset lat!). Krzyżacy to odrębna kategoria.
 
Bolszewicy, którzy przejęli władzę nad kadłubkiem Rzeczypospolitej w roku 1945, doskonale rozumieją sens podziałów My-Oni. Na samym początku swoich rządów w PRL, całą „wierchówkę” państwa, a zwłaszcza aparatu przemocy, obsadzają nie rdzennymi Rosjanami, lecz znającymi język polski komunistami, bezbożnikami i bezpaństwowcami, dla których jedyną ojczyzną jest związek sowiecki. Tworzą tym pierwszy podział w „nowej rzeczywistości”: My-Polacy – Oni-Żydokomuna, sami pozostając na uboczu tego konfliktu, aż do roku 1968, gdy „wyjdą z cienia”, jako Prawdziwi Polacy, aby – na kolejne lata „dobrego fartu” – opanować „niepokoje społeczne”…
 
Określenie „Żydokomuna” pokutuje po dziś dzień w terminologii politycznej i Nikt, z tylu obecnych w przestrzeni publicznej Autorytetów moralnych, czy choćby tylko językowych, nie ośmielił się dotychczas nawet pisnąć, iż termin ten zawiera w sobie sprzeczność nie do pogodzenia, a wiec nie może oddawać rzeczywistości.
 
Albowiem, określenie (nazwa własna) Żyd, jest w języku polskim zaprzeczeniem słowa komunizm.
 
Le Juif – to francuskie słowo określające potomka plemienia Judy, a więc zaledwiejednego z dwunastu plemion Izraela; w polszczyźnie - wyznawcę Religii mojżeszowej, bez różnicowania jakiego nurtu współczesnego.
 
Połączenie dość restrykcyjnej religijności, zawierającej 613 Przykazań i przywiązania do Kraju pochodzenia: Izraela, - gdzie już dwa razy wzniesiono Świątynię, - z bezbożnictwem, kosmopolityzmem i uwielbieniem do związku sowieckiego, jako „ojczyzny ideologicznej”, cechującymi komunizm – jest zabiegiem socjotechnicznym, mającym wywołać skojarzenie, poprzez neologizm: Żydokomuna, „wartości” politycznych komunizmu z określonym Narodem.
 
Celem tej operacji socjotechnicznej, jest wytworzenie kolejnego podziału, według schematu Dualizmu Maniego: na My-Dobrzy-Polacy – Oni-Źli-Żydzi, celem antagonizowania grup etnicznych w zrzeszeniu zwanym Polakami. Powodem tych działań jest zaś odwrócenie uwagi od sowieckich, a więc „braterskich” mocodawców i inspiratorów represji jakie dotknęły Elity Niepodległościowe w latach czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego wieku.
 
Uwaga zakłócenia cenzury :-)
Pytanie konkursowe: czy którakolwiek ze skarykaturowanych powyżej – nie wiem czy słusznie, ale to „przeklejka” z Internetu - Osób wypowiedziała się kiedykolwiek publicznie, że jest Żydem, czyli Osobą wierzącą w B*ga Abrahama według Tradycji judaistycznej?
 
Przez cały czas trwania PRL, władze „kopały okopy” pomiędzy grupami zawodowymi oraz tak zwanymi „klasami społecznymi”, oddzielając dualistycznym murem My-Onirobotników od inteligentów oraz chłopów od całej reszty, aby nie dopuścić do wytworzenia więzi wspólnotowych, czego najlepszym przykładem było rozpędzanie demonstracji studenckich, w roku 1968, przy pomocy uzbrojonych w pałki i „zaktywizowanych” w tym celu (wódka, prochy, pieniądze) robotników.
 
 
Podział ten – anty-cywilizacyjny i anty-narodowy - pogłębia się nadal, w zrzeszeniach „etnicznie polskich”, a jego współczesna odmiana przybiera tragiczną dla Państwowości Polskiej formę My albo Oni, co zapowiada krwawy finał, znany z Powstań Narodowych XIX i XX wieku a zwłaszcza już,  że Młodzież - prawem Młodości, czyli „bez głowy” - prze do konfrontacji ulicznej z władzą, przygotowaną, wyposażoną i zdeterminowaną, aby protesty uliczne „wdeptać w asfalt”, a później – w ramach „uspokojenia nastrojów społecznych” – obwieścić reformę ustrojową, w postaci tragifarsy pod tytułem Magdalenka_Bis, gdzie „odda” władzę umiarkowanej prawicy narodowej, składającej się z pieczołowicie – na tę okazję – „hodowanej” opozycji liberalno-narodowej, głoszącej hasła socjalistyczne, ale „z Matką Boską w klapie”.
 
Myśl konserwatywna nie po raz pierwszy przestrzega przed takimi scenariuszami i apeluje aby nie wychodzić na ulice, gdyż nie przyjmuje się walki na warunkach wroga, a Osoby propagujące takie „warianty taktyczne” a chowające się później za plecami Manifestujących, są – zdaniem Konserwatyzmu – co najmniej nieszczere
 
Konfrontacja zaś z anty-cywilizacyjnym systemem przywiślańskim, czyli pojałtańskim układem geo-politycznym, nastąpić może dopiero wtedy i dopiero wtedy być skuteczna, gdy przezwyciężone zostaną podziały wewnątrz zrzeszeń, dokonane gnozą polityczną, czyli Dualizmem Maniego.
 
Co oznacza w praktyce przezwyciężenie Dualizmu i „zasypanie okopów” dzielących już nie tylko zrzeszenia etniczne, ale nawet Rodziny?
 
Tylko praca nad Sobą samym, aby w Drugiej Osobie, która „żyje obok”, a jest częstokroć „inna politycznie”, czy nawet narodowościowo, lub kulturowo, zobaczyć Bliźniego, którego Katolicka Nauka Społeczna, będąca podstawą etyki Cywilizacji Łacińskiej, nakazuje – słowami Jezusa Chrystusa, przekazanymi przez Ewangelie – Kochać jak Siebie Samego; a jeżeli „kochanie to” przychodzi z trudem, co po dziesięcioleciach edukacji i indoktrynacji bolszewickiej jest zjawiskiem zrozumiałym, to przynajmniej nie uważać za śmiertelnego wroga, na zasadzie Ja-Dobry – On-Zły.
 
Podstawą etyki Cywilizacji Łacińskiej jest uznanie zasady, iż w kontaktach z drugą Osobą należy kierować się Wiarą, Nadzieją, Ufnością i Miłością, nie zapominając pod żadnym pretekstem, że jest Ona godna takiego podejścia: Szacunku dla Jej przekonań (politycznych, religijnych), odmienności etnicznej, politycznej, etc. i nawzajem – jako Osoba ludzka posiadam przyrodzone, poprzez Akt Stworzenia, prawo do takiego samego traktowania przez Osoby inne, niezależnie od liczebności i wielkości zrzeszenia (Rodzina, Plemię, Naród, Państwo, Cywilizacja), w jakie się skupiły.
 
Jest to stanowisko całkowicie i nieprzypadkowo zgodne z Katechizmem Kościoła Katolickiego, który – zgodnie z nauczaniem Chrystusa - drugą Osobę ludzką definiuje  jako Bliźniego:
              „2196 Na pytanie, jakie jest pierwsze przykazanie, Jezus odpowiada: "Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych" (Mk 12, 29-31).
        Święty Paweł Apostoł przypomina o tym: "Kto... miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj, i wszystkie inne - streszczają się w tym nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego! Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa" (Rz 13, 8-10) ”.
 
Powyższy pogląd nie dotyczy jedynie relacji Osoba-Osoba, ale rozwijany jest w Cywilizacji Łacińskiej - będącej źródłem i inspiracją Myśli konserwatywnej – dalej, na zasadę obowiązującą małe i coraz większe związki Osób: począwszy od Rodziny, dalej przez Plemię, Naród, Państwo, aż po najwyższą formę zrzeszenia, jaką jest Cywilizacja.
 
Tylko w ten sposób, można będzie odzyskać utraconą od lat przeszło trzydziestułączność pomiędzy rozbitymi i izolowanymi obecnie zrzeszeniami, która pozwoliła na powstanie stanu świadomości, który stał się nazwą Związku Zawodowego, choć nim – tak naprawdę – nigdy tylko nie był: Solidarność.
 
 
Solidarność to, według słownika spj.pwn.pl, „poczucie wspólnoty wynikające ze zgodności dążeń”. Stosując kryterium polityczne oparte na tym schemacie, uzupełnione kolejną, kardynalną zasadą etyki Cywilizacji Łacińskiej: nie Kto, tylko Co czyni, przezwyciężając narzucony przez system totalny wzorzec różnicowania My-Dobrzy–Oni-Źli, można odnieść sukces, polegający na ustąpieniu systemu przywiślańskiego, dzięki pozyskaniu sojuszników z „obozu władzy”, wśród których także znajdują się Osoby uczciwe i pragnące zmian w kierunku odzyskania Normalności, a jedynie uwikłane, prozaicznie: życiem codziennym w „orbitę” systemu.
 
Jest to droga dość żmudna, wymagająca samodyscypliny, cierpliwości, wysiłku umysłowego, dobrych chęci i – zapewne – nie dla „gorących głów” kalkulujących, iż uliczną „ruchawką”, podczas której poleje się Krew, zmuszą do ustąpienia obecne władze, które „ugną się pod presją opinii publicznej”.
 
Wolne żarty! Oddanie władzy oznacza nie tylko utratę olbrzymich dochodów z rabowanych bezkarnie Obywateli, ale także konieczność ewentualnego rozliczenia się za popełnione czyny, więc żadna „ruchawka”, nawet najbardziej krwawa, decyzji takiej nie spowoduje.
 
Masakra na Placu Tiananmen, 4. czerwiec 1989
 
A „światowa opinia publiczna” zostanie zajęta na przykład kolejnym zestrzeleniem KAL 007, w „cieniu” którego siły porządku publicznego rozprawią się z elementami wywrotowymi, i…pozamiatane…
 
1.09. 1983 roku sowieci zestrzeliwują samolot pasażerski Koreańskich Linii Lotniczych, skutecznie odwracając uwagę „światowej opinii publicznej” od wydarzeń w Polsce.
 
Wnioski Praktyczne: z powyższych rozważań wyciągam następujące wnioski praktyczne, celem zastosowania ich w konkretnych działaniach, zmierzających do odzyskania Normalności, czyli Rzeczypospolitej, jako państwa etyki Cywilizacji Łacińskiej:
1.Odrzucić – preferowane zwłaszcza przez agresywną presję merdiów – różnicowanie na Dobrych i Złych, unikanie podziałów My-Oni.
2.Zacząć dostrzegać, nawet w przeciwniku politycznym nie tylko wroga, ale także i przede wszystkim Bliźniego oraz Osobę ludzką, posiadającą takie same prawa i obowiązki wobec zrzeszenia, jaki i Ja Sam, a więc co najwyżejbłądzącą. Wroga, zagrażającego Cywilizacji, Państwu, Narodowi, czy Rodzinie można nawet zabić (V Przykazanie, to w oryginale hebrajskim: Nie będziesz mordował), ale Osobę błądzącą zawraca się na „dobrą drogę”… A to ogromna różnica.
3.Nauczyć się szanować zdanie i opinie innych Osób i nie narzucać „za wszelką cenę” własnego zdania.
4Pojąć, iż odmienność kulturowa, etniczna, czy religijna, a „nawet” seksualna, nie oznacza braku miłości do Polski.
5. Nie ufać stereotypom i „utartym szablonom”, a każdą Osobę ludzką traktować indywidualnie, nigdy „grupowo”.
6. Odrzucić odpowiedzialność zbiorową jako metodę polityczną, a w zamian przyjąć osobistą Odpowiedzialność za słowa i czyny.
7. Nie obdarzać zaufaniem Osób dążących do „konfrontacji siłowej”.
 
Zdaję sobie doskonale sprawę, iż nie jestem w stanie, ale też i nie mam zamiaru, „rozpisać” żadnej „instrukcji postępowania przy wiązaniu krawatów”, lecz kieruję te słowa do Osób, które potrafią Same wyciągać wnioski i dokonywać własnych Przemyśleń.
 
wiązanie eleganckich pętli 
 
Przezwyciężenie Dualizmu Maniego, będącego istnym przekleństwem stosunków w zrzeszeniach, które zbiorczo nazywam Polakami, to dopiero jeden z etapów przemian koniecznych na drodze do Normalności. Dlatego konieczny, gdyż bez niego nigdy nie zostanie osiągnięty – wzmiankowany już powyżej – stan umysłowości zbiorowej, zwany Solidarnością, a z którym system przywiślański walczy – skutecznie jak dotąd – od tragicznego dnia, 13. Grudnia 1981 roku.
 
Dlaczego zaś walczy tak zaciekle?
 
Dlatego, że jest on dla tego systemu zabójczym…
 
Ceterum censeo Conventum esse delendum.
  
 

7 komentarzy

avatar użytkownika UPARTY

1. to nie tak jak mówisz

Jeśli chodzi o manicheizm, to kwestią podstawową, z którą walczył Augustyn nie była kwestia podziału, co kwestia równości obu stron i tego , że człowiek może wybierać co jest dla niego korzystniejsze w danej chwili.

Chrystus sam mówił o sobie jego nauka dzieli ludzi, że przynosi spokoju a miecz. Chrystus wprowadza nie zgodę nawet wewnątrz rodziny. Podziały te zostaną aż do czasu skończenia świata. "Dwie będą żąć a jedna zostanie wzięta...." W jedności nie ma nic dobrego, bo nie ma nic dobrego w źle. W związku z tym nie ma się co ze złem jednoczyć. Natomiast musimy być otwarci na przyjęcie do "siebie" ludzi, którzy zaczynają być do nas podobni

Państwo w naszym rozumieniu wyrasta z moralności. Nie może więc akceptować niemoralności. Nie musi jej zwalczać, ale też nie może jej akceptować, lub choćby nie zauważać.

Co do Polskości, to jest to jeszcze trudniejsza kwestia ale niewątpliwie masz rację, że najważniejszym kryterium jest kwestia "inicjatywy decyzyjnej". My powinniśmy realizować tylko, to co wywodzi się z naszych przemyśleń i naszych interesów.

I jeszcze na koniec komentarza, nie sądzę by jakakolwiek dotychczas istniejąca doktryna społeczna mogła być stosowna w naszych czasach. Dotyczy to nawet Ruchu Solidarności.
Sądzę też, że jedynie sposób myślenia Kardynała Stefana Wyszyńskiego odpowiednio odczytany może być początkiem do rozważań o tej nowej doktrynie społecznej, ale to zadanie jej stworzenia jest jeszcze przed nami.

uparty

avatar użytkownika StefanDetko

2. Szanowny Panie,

zgadzam się, iż nie ma idealnych rozwiązań, lecz istnieje etyka nakazująca Miłość Bliźniego, której brak jest w dzisiejszych "stosunkach międzyludzkich".
Bez uznania Praw Bliźniego do posiadania Własnego zdania nie zostanie odbudowana Rzeczypospolita.
pozdrawiam serdecznie
MStS

Marek Stefan Szmidt http://ekotrendy.com/nowaonline

avatar użytkownika Maryla

3. @StefanDetko

szanuj bliźniego swego jak siebie samego wcale nie oznacza - nadstaw drugi policzek, ani oko za oko. To oznacza szanuj siebie, swoje wartości i szanuj wartości innego człowieka.
Historia uczy, że nic nie uczy. Fakt istnienia żydokomuny w II RP i PRL został potwierdzony naukowo, więc dlaczego zaprzeczać faktom? Toż to stosowanie autocenzury, czyli FAŁSZ.
Jak myśl konserwatywna czuje się z fałszem ? :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Foxx

4. Interesujący tekst

Chociaż faktycznie jest problem z tą żydokomuną. Wszak w sposób oczywisty chodzi o ludzi pochodzenia żydowskiego, którzy grupowo działali przeciwko macierzystej państwowości należąc do mniej lub bardziej oficjalnych organizacji komunistycznych.

Takie osoby łączyły trzy rzeczy:

- pochodzenie etniczne
- wyznawana ideologia
- kontestacja państwa narodowego jako formy organizacji społeczeństwa

Nieprzypadkowo ich największymi wrogami byli... syjoniści.

Pozdrawiam.

avatar użytkownika StefanDetko

5. Szanowna Pani,

Myśl konserwatywna czuje się jedynie z Katolicką Nauką Społeczną, czy To Fałsz? Ja Panie nie odpowiem :-)
pozdrawiam serdecznie
MStS

Marek Stefan Szmidt http://ekotrendy.com/nowaonline

avatar użytkownika StefanDetko

6. Szanowny Panie,

"żydokomuna" to tylko "wątek poboczny". Ważniejsze jest przesłanie główne, iż - zdaniem Konserwatystów - Polska nie podniesie się, dopóki Brat będzie traktował Brata jak wroga.
pozdrawiam serdecznie
MStS
PS. komuniści wyrzekli się Ojczyzny i wiary Ojców: wystąpili z Izraela, Chrześcijaństwa... z Polskości, etc., etc.

Marek Stefan Szmidt http://ekotrendy.com/nowaonline

avatar użytkownika guantanamera

7. To jak

nazywać Żydów, przedstawicieli narodu żydowskiego, którzy niewątpliwie jednak b y l i wojującymi - i to krwawo - komunistami?
Można prosić o podanie właściwego określenia?