Zdekonspirowany
Wdając się w kilka tak miłych mojej nieskomplikowanej naturze pyskówek na temat wybuchowej publikacji Cezarego Gmyza, miałem...
Wdając się w kilka tak miłych mojej nieskomplikowanej naturze pyskówek na temat wybuchowej publikacji Cezarego Gmyza, miałem okazję się przekonać, że faktycznie spowodowała ona kolejny podział. Tym razem jednak nie przebiega on tylko po linii Pisowskie Oszołomstwo – Platformiana Inteligencja Oświecona, ale dodatkowo odkrawa jeszcze kawałek ze zbioru tych, którzy popierają Kaczora. Wprawdzie kawałek jest to niewielki, ale dla Prawdziwej PrawicyTM obrzydły, o czym sam mogłem naocznie się przekonać.
Stało się to, gdy w głupocie swej stwierdziłem nieroztropnie, że pisanie o trotylu i nitroglicerynie w samolocie wymaga jednak, by jakimiś konkretnymi dowodami dysponować. Ich brak (lub niemożliwość ich przedstawienia) sprawi bowiem szybko, że być może prawdziwa informacja potraktowano zostanie jako Kolejna Kuriozalno-Kretyńska Teoria Spiskowa.
Serio, tak szalony koncept podpowiedziała mi moja chora głowa.
Na szczęście lud rozsądny czuwa i wyraziwszy opinię tę płytką dowiedziałem się dość szybko, że nie jestem godzien sznurować butów Cezarego Gmyza, zdradzam prawicę, a myśl, że mógłbym chcieć nadal do niej przynależeć jest dla prawdziwych jej reprezentantów obrzydliwa. Wreszcie, że wierzę w pijanego generała, debeściaków, pancerną brzozę, raport MAK i ogólniej Tuska i Putina.
Jasna sprawa, w końcu ośmieliłem się publikację Rzeczpospolitej oraz wywołany nią zryw prezesa mojej partii przedwczesnymi nazywać.
W każdym razie rozszyfrowany i zdekonspirowany, ja (już wcale nie taki krypto!) leming, bez moherowego berecika, dostałem jasny sygnał, że czas już na mnie i lepiej bym dalej szedł z tymi, którym niejako z definicji Ojczyzna jest niemiła. No bo skoro oczekuję jakichś dowodów (sic!) na wybuch, to ewidentnie w ogóle odrzucam go jako możliwą przyczynę katastrofy smoleńskiej, a zatem droższa niźli prawda jest mi Anodina. Tak wygląda bowiem alternatywa.
Ponieważ jednak (choć naprawdę bardzo się staram!) logika ta prosta i przejrzysta niczym traktująca o krzywiźnie banana unijna dyrektywa, jakoś się do mnie nie przebija, pozostaje mi tylko przyjąć do wiadomości, że od teraz sprawdzając listę obecności, Krąg Poszukiwaczy PrawdyTM będzie mnie pomijał.
Pozostaje mi więc tylko kucnąć sobie gdzieś z boczku i zgrzytając w bezsilnej złości zębami patrzeć, jak niesione szczerym entuzjazmem Prawdziwej PrawicyTM Głębokie PrzekonanieTM, już bez nikomu niepotrzebnych dowodów, okowy kłamstwa rozrywa.
Filed under: dywagacje, Internet, koalicje, lewica, media, polityka, Polska, społeczeństwo
- dzierzba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. Prawdę mówiąc nie rozumiem.
Jest w tym tekście coś, jakas aluzja ktorej nie chwytam, jakiś pomysł, którego nie dostrzegam, parabola intelektualna za która nie nadążam, jakiś żal. którego nie czuję.
Dzierzba jest jednym z moich ulubionych autorów, w których rzetelność nie wątpię i nawet powazna różnica poglądów nie może podważyć mojego przekonania o tej rzetelności.
Więc?
michael
2. @michael
> Jest w tym tekście coś, jakas aluzja ktorej nie chwytam, jakiś pomysł,
> którego nie dostrzegam, parabola intelektualna za która nie nadążam,
> jakiś żal. którego nie czuję.
Może to po prostu mój żal, że tekst w Rzeczpospolitej zapowiadał przełom, a okazał się być falstartem, głośnym kapiszonem?
> Dzierzba jest jednym z moich ulubionych autorów, w których rzetelność nie wątpię
Dzięki, serio. Bardzo mi miło.
Dzierzba ma zwyczaj nadziewania swych ofiar na kolce
3. A ja i tak do końca mu nie
A ja i tak do końca mu nie ufam. Jak każdemu dziennikarzowi, z definicji. Większość, nawet i pewnie prawicowa jest sterowana jak łunochody przez służby specjalne i ich śledcze dziennikarstwo polega na puszczaniu śmieci i przecieków podsuwanych przez usłużnych.
Podniecanie się "krzywdą" Gmyza jest dość żałosne. Facet sobie pójdzie gdzie indziej.
A za zwykłymi szarakami nikt nie zapłacze.
Oj, czy ja też jestem już ten zły? :D
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
4. A kolega M. Laska lecąc motoszybowcem, spadł na glebę,
ścinając skrzydłem betonowy słup latarni - i przeżył.
Mały i powolny szybowiec ścina skrzydłem betonowy słup - i dobrze.
Wielki i szybki tupolew ściąć brzozy - nie ma prawa.
Takie jest prawo kłamców - kto mówi prawdę - ginie.
michael
5. To nie jest kapiszon
Cezary Gmyz powiedział zaledwie coś o jednej z wielu analiz. Opowiedział o drobnym wycinku prawdy, o której świadczy wiele innych dowodów. Prokuratura nie miała nawet odwagi przyznać, że tego "trotylu" nie było.
Ale zobaczyliśmy i usłyszeliśmy na własne oczy i uszy jak prokuratura nie kłamiąc, potwierdza nieprawdę. Prokuratura twierdzi tylko, że nie posiada "procesowych dowodów" obecności materiałów wysokoenergetycznych. Posiada tylko wskazania przyrządów, których prokuratura nie traktuje jako dowody procesowe.
http://niezalezna.pl/34478-tym-sprzetem-szukano-sladow-wybuchu-w-tu-154m
A to, że te przyrządy swoim wskazaniem potrafią niewątpliwie potwierdzić fakt obecności tych materiałów wybuchowych, prokuratora już nie interesuje.
Prokurator ignoruje fakty, poniewaz fakty nie stanowią dowodu procesowego.
To nie jest kapiszon.
_____________________________________________________________________________
Biegli, którzy na przełomie września i października br. byli w Smoleńsku, posługiwali się najwyższej klasy specjalistycznym sprzętem, m.in. przenośnymi detektorami IMS (spektrometrami ruchliwości jonów oraz przenośnymi spektrometrami na podczerwień). Wśród nich znajdował się spektrometr Ramana – TruDefender FT, analizator niebezpiecznych substancji chemicznych, pozwalający na jednoznaczną chemiczną identyfikację substancji oraz automatyczną analizę. Wyniki z tego urządzenia otrzymuje się zaledwie w ciągu kilku sekund.
Tymczasem ta sama prokuratura potwierdza, że rzeczywiście ten sprzęt był wykorzystywany przez polskich biegłych do badania wraku tupolewa, link.
To nie jest kapiszon.
To jest bardzo poważny dowód propagandowego oszustwa.
michael
6. @michael
> To nie jest kapiszon
Ponieważ dość dobrze podsumowuje (wyjaśnia), skąd wzięły się moje dwie ostatnie notki, wklejam mój komentarz z Salonu24.pl
> @Biedronka
> to trudna sprawa bo z jednej strony solidaryzujemy
> się p. Gmyzem a z drugiej jest sprawa rzetelności informacji.
"O, właśnie. A tutaj, zaraz po publikacji i dementi, wśród tych, którzy (w uproszczeniu) nie podzielają entuzjazmu twierdzących, że Tupolew ot tak, uderzywszy w brzozę fiknął koziołka i rozsypał się w drobny (nomen omen) mak i nie ma o co kruszyć kopii, pojawił się zbiorowy pęd do wykrzykiwania, że czy p. Gmyz przedstawił dowody na obecność NG i TNT, czy nie, to akurat znaczenie ma niespecjalne, bo znamy jego dorobek i ufamy mu po prostu. Ja tego entuzjazmu niestety nie podzialałem, stąd moja poprzednia i ta notatka. Dzisiaj, wiedząc już więcej, przychylam się do wspomnianej opinii pana Wszołka /że Gmyz został wrobiony-wystawiony/, bo faktycznie trudno temu twierdzeniu odmówić racji. Nie zmienia to jednak w niczym tego, że moje wątpliwości i wspomniany brak entuzjazmu, były na czas powstania tych notek zasadne. Świadczy to zapewne o tym, że brakuje mi wiary w ludzi i optymizmu, ale ja jednak wolę nazywać to samochwalczo realizmem, względnie trzeźwą oceną sytuacji :)"
Dzierzba ma zwyczaj nadziewania swych ofiar na kolce